~ 33 ~ (+18)
Perspektywa Jungkooka:
Po przebudzeniu się, zauważyłem, że Jimin nadal śpi. Nawet mu się nie dziwiłem, ostatni wieczór zmęczył go wystarczająco, żeby spał dłużej niż ja. Żeby umilić wspólny poranek, postanowiłem zrobić nam śniadanie do łóżka, dlatego ubrałem jakąś koszulkę oraz bokserki i zszedłem na dół. Nikogo nie było, więc od razu zabrałem się do roboty. Nie byłem wybitnym kucharzem, ponieważ ta rola nadal przysługiwała Jinowi, dlatego zrobiłem kilka tostów, kawę i coś do posmarowania tostów. Na tackę, położyłem również wazonik z czerwonym kwiatkiem, który leżał na blacie w kuchni. Wziąłem ostrożnie to wszystko w ręce i wszedłem cicho do naszej sypialni. Uśmiechnąłem się lekko na widok śpiącego Jimina i odłożyłem tackę na szafkę koło łóżka. Zacząłem lekko szturchać ukochanego, ale gdy nie chciał się przebudzić, zacząłem szeptać mu do ucha:
- Jiminnie, wstawaj...
- Jeszcze pięć minut, Jin... dzisiaj mam wykłady o osiemnastej - wymamrotał, nawet nie otwierając oczu i przewracając się na drugi bok po czym przytulił się mocniej do poduszki.
- Jimin, ale ty masz wolne - zaśmiałem się cicho - Dzisiaj sprawdzałem, i raczej nie jestem Jinem, kochanie.. Chyba, że to z nim tak wczoraj balowałeś, hm? - wymruczałem. - Pewnie byliście baaardzo irytujący.. - westchnąłem i opadłem lekko na miejsce koło Jimina, zaczynając go głaskać po włosach. - Czas wstawać, skarbie..
- Jin hyung tylko mnie budził do szkoły,imprezowałem z Sugą, Hoseokiem i czasem Namjoonem, Jungkookie... JUNGKOOKIE!- wykrzyczał, zrywając się do siadu.- O ludzie, od kiedy to ty wstajesz przede mną?
- Na pewno nie, dziękuję – posłał mi mały uśmiech.- I... przepraszam za wczoraj...
- Nie przepraszaj, daj spokój - powiedziałem, biorąc do ręki tosta i przegryzając go.- Chociaż nie powiem, zmartwiłeś mnie trochę..
- Nie przejmuj się tym, popłakałem się, bo niepotrzebnie zadałem tak głupie pytanie, a po twoich słowach to nawet Sudze by "spociły się oczy" – unikał mojego wzroku i bawił się nerwowo palcami. - Smacznego!
- Mhm - mruknąłem niezbyt przekonany.- Smacznego..
W czasie śniadania, nie odezwaliśmy się już do siebie słowem. Ja byłem zamyślony, a Jimin raczej nie chciał poruszać tego tematu, więc nie naciskałem. Spędziliśmy popołudnie wspólnie całą siódemką, ale wczesnym wieczorem wszyscy wybyli z domu oprócz mnie i Jimina. Postanowiliśmy z tego skorzystać i zjeść kolację. Mój narzeczony w czasie, gdy poszedłem kupić wino,przygotował się, lecz nie podglądałem, żeby mieć niespodziankę. Szybko wskoczyłem na górę, żeby się przebrać w coś bardziej wizytowego i zszedłem na dół. Zobaczyłem tam pięknie przygotowaną jadalnię i o wiele piękniej wyglądającego Jimina. Był ubrany w czarną, przylegającą ściśle do ciała, koszulę oraz czarne spodnie. Wyglądał idealnie. Uśmiechnąłem się do niego nieśmiało, co od razu odwzajemnił i podszedł do mnie...
- Ślicznie wyglądasz, kochanie – wyszeptał ciepło z małym uśmiechem.
- Dziękuję - powiedziałem zawstydzony- Ty też wyglądasz niczego sobie. -uśmiechnąłem się do niego szeroko i pocałowałem go w policzek.
- Może usiądziemy,co ty na to? - zaproponował, wskazując na stół gestem ręki.
- Z wielką chęcią. - odparłem z uśmiechem, po czym skierowałem się w wskazane miejsce. Jimin odsunął mi krzesło, na którym zaraz usiadłem, po czym zabrał się za otworzenie czerwonego wina i wlanie go w odpowiedniej ilości do kieliszków. Widząc jego skupiony wyraz twarzy, przegryzłem wargę, starając się ukryć uśmieszek pełen pożądania, co chyba mi się udało. Chwilę później mój narzeczony siedział naprzeciwko mnie i delektowaliśmy się naszym jedzeniem, co jakiś czas na siebie spoglądając, a gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały to obaj parsknęliśmy śmiechem...
- Nie rozumiem cię. - nagle odezwał się mój ukochany, popijając wino.
- Hm? - spojrzałem na niego nie zrozumiale.
- Bo tak jakby po moim upiciu się w Miami, bez słów mogłem stwierdzić, że przez to dostaje zakaz na imprezy i alkohol, a dajesz mi teraz to drugie na tacy... co knujesz? - spojrzał na mnie przenikliwie.
- Odkryłeś mój plan. Chciałem wykorzystać w jakiś sposób to, że będziesz pod wpływem - zrobiłem smutną minkę.- Żartuję - uśmiechnąłem się.- Zapomniałem dodać, że nie zakazuję Ci pić w moim towarzystwie - puściłem mu oczko i się zaśmiałem głośno.
- Kocham słuchać twojego śmiechu – westchnął rozmarzony, patrząc na mnie z miłością.
- A ja twojego. - uśmiechnąłem się lekko, również obdarzając go pełnej głębokiej relacji wzrokiem.
- Jak tak dalej pójdzie to zamiast jeść, będziemy się kochać. - zaśmiał się, odkładając na mebel kieliszek.
- Jak już to po kolacji. - uśmiechnąłem się uwodzicielsko. - Jestem głodny.
- Błagam nie kuś. - przymknął oczy, odkładając pałeczki.
- Ale ja naprawdę jestem głodny. - obroniłem się półprawdą.
- Yhym... - parsknął rozbawiony.
Westchnąłem, przez chwile patrząc się na Jimina. Byłem rozczarowany, że nie złapał aluzji.Wstałem od stołu i podszedłem do niego, co spotkało się z zdziwioną miną mojego ukochanego i pochyliłem się nad nim,żeby wyszeptać - Ale nie powiedziałem na co mam ochotę,Jiminnie, myślałem, że złapiesz aluzję, jestem tobą rozczarowany. - pokręciłem głową na znak swojego niezadowolenia. - Oh, kochany, tylko na ciebie mam ochotę tego wieczoru. - ugryzłem jego ucho.
- Spokojnie, Kookie, od razu załapałem aluzje, ale chciałem abyś ty tym razem zrobił pierwszy krok. Dobry ze mnie aktor nie uważasz,słodziku? - posłał mi zadziorny uśmiech, a następnie wstał, łapiąc mnie za pośladki i podsadził, więc zmuszony byłem opleść jego talię nogami. Zaczął masować swoimi palcami mój tyłek, a nasze usta tonęły w namiętnym pocałunku. Starszy, oparł mnie plecami o ścianę i zaczął zasysać się od mojej szyi aż do ust, robiąc drogę z malinek.
- Nie, nie uważam, nie umiesz grać, tatusiu. - westchnąłem cicho, pod wpływem jego dotyku, chcąc się podroczyć.
- Mój maluszek się stawia, co? Nieładnie, bardzo nieładnie. - burknął, po czym przeniósł mnie na stół, opierając moje ciało o mebel i zaczął pieścić ustami moje obojczyki. Za to ja z soczystym rumieńcem, zacząłem odpinać guziki tej jego koszuli.On nie pozostając mi dłużnym ściągnął ze mnie spodnie wraz z bokserkami, gdyż najwidoczniej był za bardzo podniecony, żeby bawić się w całkowite rozbieranie mojego ciała. Widząc, że ja jestem w połowie już nagi, oblałem się jeszcze bardziej czerwienią, ponieważ mój narzeczony był jeszcze cały ubrany. Szybko się od niego oderwałem i uklęknąłem przed nim ściągając łapczywie jego spodnie i bieliznę, a chłopak tylko patrzył na mnie z diabelskim uśmiechem przez pozycję w jakiej się aktualnie znajdowaliśmy. Po tym czynie, Jimin, ponownie rzucił mnie na stół, dłońmi gładząc moje biodra, ale zaraz jedną zabrał i włożył mi trzy palce do ust. - Ssij jak zawsze, słoneczko. - poleciał, a ja bez niczego zacząłem wykonywać dobrze znaną mi czynność. Kiedy palce były już dobrze naślinione, po kolei zaczął je we mnie składać, by jakoś rozciągnąć moje wejście. Sapałem, jęczałem, wierzgałem się, ale wiedziałem, że takie zachowanie mojego ukochanego tylko coraz to bardziej podnieca, a gdy w końcu nadszedł mój upragniony moment, czyli zastąpienie jego ręki męskością, jęknąłem głośno, oplatając swoje ręce wokół jego szyi i nastawiając się tak, żeby starszy mógł się godnie poruszać. Pierwsze pchnięcie było oczywiście z początku bolesne, ale każde kolejne tylko doprowadzało mnie do odpowiedniej przyjemności i silnego orgazmu, który pogłębił się tylko, w momentach, gdy Jimin idealnie walił mnie w prostatę, wyłączając kompletnie mój umysł na otaczający świat. Liczył się tylko on i jego obecność we mnie. Gdy czułem, ze dochodzę poinformowałem o tym Jimina, więc ten po spuszczeniu się w moim wnętrzu, nadal ze mnie nie wychodząc, ujął w dłoń mojego penisa i zaczął symetrycznie poruszać ręką, przez co zaraz doszedłem z głośnym jękiem na jego rękę.
W jednej chwili jednak usłyszeliśmy dźwięk przekręcanego klucza w zamku. Jimin szybko doprowadził nas do porządku i podał mi spodnie, oczywiście wcześniej ze stłumionym jękiem ze mnie wychodząc. Brudną rękę wytarł w serwetkę od jedzenia i schował ją do kieszeni, a potem opadł na swoje stare miejsce, podobnie jak ja. W jadalni zjawiła się cała piątka, wywołując u nas śmiech rozbawienia, ale u mnie też zażenowania, a oni patrzyli tylko nic nie rozumiejąc, po czym Jin wraz z Namjoonem i Hoseokiem skierowali się do swoich pokoi, a Tae wiedząc co mogliśmy robić, westchnął tylko nie chcąc znać szczegółów i także udał się do swojego pokoju.
- No to co diabełki robiły? - zapytał Suga, posyłając nam jednoznaczne spojrzenie i oparł ręce o stół. - I dajcie mi coś zjeść. Głodny jestem.
- Damy ci jedną radę, Yoongi... - zaczął mój narzeczony.
- Nie jedz tutaj lepiej. - dokończyłem za Jimina.
- Serio?! Na stole w jadalni?! - oderwał się jak oparzony od mebla. - Jestem dumny, stary! - podszedł do mojego narzeczonego i poczochrał mu głowę, za co Jimin niezadowolony przywalił mu w żebra. - Ała! Idiota... - wymruczał, tym razem podchodząc do mnie. - No, no, Jungkookie... Nie sądziłem, ze będziesz zdolny do takiego czegoś i do tego w takim miejscu...
- Błagam, zamknij się. - powiedziałem zarumieniony.
- Oj Kookie... To żaden wstyd... - przytulił mnie najstarszy.
- Za blisko, Yoongi. - warknął Jimin.
- Właśnie, idź sobie. - odepchnąłem go.
- Może lepiej chodźmy spać, kochanie. Jestem zmęczony...- przetarł sobie słodko piąstką oko.
- Awh to było urocze! - pisnąłem rozczulony. - Zapamiętam ten widok do końca życia!
- Do końca życia... słodko. - wyszeptał Jimin, który wraz z blondynem wymienił jakieś dziwne spojrzenia.
- Coś się stało? - zapytałem niepewnie, widząc zmianę jego nastroju.
- Mówiłem... - uśmiechnął się lekko. - Jestem zmęczony.
- Oh, okay, to idź się połóż już, ja tu sprzątnę i przyjdę do ciebie - posłałem mu słaby uśmiech, wątpiąc w jego słowa.Wiedziałem, że coś przede mną ukrywa,ale jeśli będzie chciał to mi powie.
- Kocham cię. - musnął moje usta.
- Ja też, połóż się, naprawdę,potrzebujesz odpoczynku - poprawiłem jego włosy.
- Dobrze, ale przyjdź do mnie później.Dobranoc. - uśmiechnął się lekko.
- Przyjdę, nie martw się... - wyszeptałem odsuwając się trochę od chłopaka.
- Okay, do zobaczenia w takim razie. - westchnął, opuszczając jadalnię, co zaraz po nim uczynił i Yoongi hyung...
Zamiast zacząć sprzątać, usiadłem znowu przy stole i schowałem twarz w dłoniach.- Czemu mnie oszukujesz, Jimin? Widzę, że coś jest nie tak.. Ja chcę Ci pomóc - westchnąłem, czując łzy w powiekach.- Przecież wiesz, że pomogę Ci nawet w najtrudniejszej sytuacji.. - kiedy poczułem, że na policzkach płyną mi łzy- Milczysz.. Czuję się bezradny.. Chciałbym coś zrobić, żebyś nie musiał udawać przede mną szczęśliwego. Chcę, żebyś był naprawdę szczęśliwy.. Nienawidzę siebie za to, że nie mogę ci pomóc. To jest okropne.. Czemu nie pozwalasz sobie pomóc, Jiminnie? -wyszeptałem i łzy zaczęły płynąć coraz szybciej po moich policzkach, dlatego jeszcze szybciej je wytarłem i faktycznie wziąłem się za sprzątanie....
---------------------------------------------------
Pierwszy raz dogłębnie opisane seksy xDDD
Cieszycie się? ^^
Piszcie w komach co o tym wszystkim myślicie czy coś, bo może macie jakieś teorie >~<
Jutro kolejny rozdzialik, więc jak zawsze zapraszam na dalszą część
Do następnego, ludziki ^*^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro