Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 30 ~

Perspektywa Jimina:

Po przekroczeni progu dormu dało się zauważyć, że przygotowali mi i Sudze powitalną imprezę, na którą ani trochę nie miałem ochoty, ale by nie zrobić przyjaciołom większych przykrości chwilę z nimi posiedziałem, lecz nie odzywałem się ani słowem, co chyba oni totalnie zlali na moją korzyść. 

Po jakiejś godzinie trwania balangi Yoongi poprosił mnie na rozmowę. Nie chętnie na nią przystanąłem by nie robić zamętu, a wiedziałem, że Suga potrafił go zrobić z takiej błahostki. Wspólnie udaliśmy się na górę i w mojej sypialni zaczęliśmy gadać, tak jak przypuszczałem, na temat mojego wybuchu złości w samochodzie. Oczywiście zacząłem wmawiać mu to samo co Jungkookowi, ale on był nie ugięty. Wszyscy widzieli moją diametralną zmianę w zachowaniu, więc takowy Suga jak przyprze kogoś do ściany to nie ma zmiłuj. Tak samo było ze mną. Wyjawiłem mu niechętnie swoje dolegliwości, a ten tylko ponaglił mnie bym sprawdził w internecie co to może oznaczać. Wszystkimi swoimi siłami przeniósł mnie na krzesło przy biurku z komputerem stacjonarnym i go włączył, kopnięciem nogi, za co przywaliłem mu z łokcia w brzuch. Silny był jak na gościa ze złamaną ręką. Nie ma co. Z wielką niepewnością za pomocą klawiatury wpisałem w wyszukiwarkę swoje dolegliwości, a to co wyskoczyło w wynikach, sprawiało, że zarówno ja jak i Yoongi hyung momentalnie zbledliśmy do koloru śnieżnobiałej ściany. Guz mózgu. Choroba, na którą zmarł zarówno mój tata jak i dziadek. Teraz miałem umrzeć na nią i ja. Moje oczy wypełniły się łzami, a Suga ledwo stał na nogach. Nie mogłem uwierzyć, że niedługo zniknę z tego świata. Nie widziałem dla siebie ratunku, bo rak był głównym powodem zgonów w mojej rodzinie. Byłem okazem zdrowia, a teraz miałem powrócić drugi raz w ciągu roku do szpitala, z którego już tym razem nie będzie dane mi wrócić. Oczywiście postanowiłem na razie nie wspominać o tych przypuszczeniach choroby reszcie przyjaciół i Jungkookowi, co na szczęście Yoongi uszanował na swój sposób.

Na całe szczęście zostawała jeszcze ta głupia nadzieja na to, że jednak to nie jest potwierdzone. Zbieg okoliczności był możliwy, więc potwierdzenie tej choroby będzie dopiero wtedy, gdy zacznę wymiotować. Z góry powiedziałem Yoongiemu, że do tego czasu nie pójdę do szpitala, ale no właśnie... ja w ogóle nie zamierzałem tam pójść i miałem nadzieję, że moi najbliżsi to zrozumieją. Dlaczego? Wolę po prostu umrzeć w dormie w gronie przyjaciół niż w szpitalu na stole operacyjnym.

Nasza dwójka chwilę jeszcze posiedziała w ciszy by to przetrawić, ale koniec końców musieliśmy wrócić, dlatego też usunąłem historię przeglądania i wyłączyłem komputer schodząc na dół wraz ze starszym, który z lekko wymuszonym uśmiechem dołączył się do rozmowy Jina z Hosekiem na kanapie. Wstawiony już Namjoon za to tańczył dziwacznie ubrany, a mój narzeczony i Taehyung przez to zwijali się na podłodze ze śmiechu. Stałem na schodach przyglądając się temu uroczemu widokowi jaki prezentowała razem moja rodzina i nawet blondyn się trochę rozweselił dzięki Jinowi, który groził patelnia Hoseokowi. Muzyka grała dość głośno, ale i tak mi nie przeszkadzała.

Po paru minutach stania jak słup soli na schodach, ponownie spojrzałem w kierunku Jungkooka, który tym razem mi się przyglądał ze smutnym uśmiechem. Postanowiłem z nim pogadać o dzisiejszym zajściu. Podszedłem do niego i zaproponowałem udać się w ustronne miejsce, którym okazał się drugi raz nasza sypialnia. Przeprosiłem go za dzisiejszy zły humor, ale zgoniłem to na naprawdę mocne boleści głowy, ale dodałem, że już wziąłem tabletkę i czułem się już dużo lepiej. Młodszego uradował widocznie mój uśmiech, który jeszcze szerzej odwzajemnił i się we mnie wtulił, przyjmując przeprosiny. Tak bardzo się bałem, że niedługo nie będę już czuł jak mnie dotyka, więc zaraz po tym pocałowałem go namiętnie. Tym razem też momentami nie czułem warg młodszego, ale nie było tak tragicznie jak za pierwszym razem, gdyż wiedziałem już na czym mogę stać. Jungkook korzystając z okazji, oplótł swoje zgrabne łapki wokół mojej szyi i przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej. Wymamrotał w moje usta tylko, iż mieliśmy dokończyć rozpoczętą w szpitalu zabawę na co się figlarnie uśmiechnąłem pomiędzy muśnięciami, zamykając na klucz drzwi za mną i skierowałem się do naszego łóżka, nieustannie oddając młodszemu pocałunki i zaczynając go powoli rozbierać jak również i on mnie...

Po skończonym stosunku mój króliczek zasnął wtulony we mnie z małym uśmiechem, a ja za to płakałem cicho, całując go co jakiś czas we włosy. Tak bardzo się bałem, że go niedługo stracę. Tak bardzo nie chciałem by przez to cierpiał. Tak bardzo pragnąłem, żebym jednak był zdrowy. Tak bardzo chciałem tego wszystkiego, a mogłem nie dostać nic....

-----------------------------------------

Dam, dam, dam ;-;

Miłość silną jest, więc... Jimin! Miej nadzieję! Słyszysz ty mnie!

Miłych snów/Miłego dnia xDDD

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro