~ 27 ~
Perspektywa Jimina:
Tydzień później dostałem swój upragniony wypis ze szpitala. Codziennie starałem się rozmawiać z ukochanym, ale było to nieziemsko trudne ze względu na jego szkołę. Tęskniłem za moim króliczkiem tak mocno, że tylko czasami coś jadłem, a dnie spędzałem najczęściej śpiąc czym denerwowałem Yoongiego, który niestety nie mógł tego zrobić. Jednak w dniu, gdy lekarz przyniósł wypis, zjadłem prawie całe jedzenie w hotelu i energia mnie rozpierała od środka.
Spakowałem się z prędkością światła, a resztę czasu poświęciłem na swój wygląd. Musiałem wyglądać najpiękniej na całym świecie, by moje słońce miało od razu ochotę pode mnie wskoczyć. Może to brzmi źle, ale jakie jest przyjemne. Najważniejsze jednak było, że znów będę mógł przytulić mojego narzeczonego i pocałować we włosy, policzki, nosek, czoło czy wargi. W końcu jednak moje rozmarzenie przerwał Suga, który oznajmił, że mam wychodzić, bo spóźnimy się na samolot i nie zobaczę mojego skarba. W te pędy wybiegłem z łazienki, zabierając ze sobą torbę stojącą przy drzwiach i poleciałem na dół, słysząc tylko jak Yoongi powtarza za mną czynność.
Przejazd taksówką na lotnisko strasznie mi się dłużył, co skutkowało tym, że prawie wyskoczyłem z samochodu, gdy byliśmy na miejscu.
- Yoongi! - spojrzałem z grozą na przyjaciela, krzycząc prawie na pół lotniska.
- Co drzesz ryja. Przecież idę koło ciebie - spostrzegł z irytacją.
- Bo zasłużyłeś - dałem mu bilety do ręki - siedzimy oddzielnie w samolocie, capie.
- Co ty pieprzysz? Przecież zamawiałem... - zatkało go, gdy spojrzał na papierki - Widocznie coś źle zrobiłem...
- Zabi zanim złoży jaja - zażartowałem, śmiejąc się na całe lotnisko.
- Po pierwsze, przymknij japę, bo ludzie się dziwnie na nas patrzą - zakrył mi usta dłonią. - Po drugie, ja nie składam jaj, ja je dumnie noszę. - wypiął dumnie pierś, a ja jeszcze głośniej zacząłem się śmiać. - No co?
- Ponieważ ty nie masz jaj - zacząłem, przerywając przez następną falę śmiechu. - Ty posiadasz jajeczka...
- Chory na mózg pojeb - burknął pod nosem Suga.
- Wzajemnie dzikusie z buszu. - pokręciłem głową rozbawiony, wyciągając z kieszeni telefon, by napisać do Jungkooka, u którego było już od dawna ciemno.
Do LittleBunny: Zaraz wsiadamy w samolot, króliczku :***
Od LittleBunny: YAAY! Wreszcie cię zobaczę, nie mogę się doczekać, chociaż minął tylko tydzień (─‿‿─)♡ Uważaj na siebie, skarbie xx
Do LittleBunny: Do zobaczenia za parę godzin <3 Będziesz na lotnisku czy mamy przyjechać taxi do dormu?
Od LittleBunny: Oczywiście, że będę na lotnisku! (⌒ω⌒) Plany co do godziny, o której przylecicie się nie zmieniły?
Do LittleBunny: Nie sądzę B) Dobra lecę, bo Suguś się niecierpliwi ^^ Kocham cię xx
Od LittleBunny: Dobrze, będę. Nie mogę się doczekać, kocham cię mocniej <33333
- Następnym razem polecimy bez ciebie... - mruknął Suga, gdy do niego podszedłem.
- Odprawa, samolot i domek? - spytałem z westchnięciem ulgi.
- Dokładnie. - przeciągnął się starszy. - Więc pakuj swoje manatki, bo chce już być w moim łóżku.
- Aleś ty niewyżyty. Dałbyś kiedyś temu łóżku odpocząć jak ja Kookiemu. - zażartowałem głupio.
- Nie ma mowy. Moje łóżko jest moje, więc stul twarz - burknął blondyn - Ty zresztą też pewnie po powrocie będziesz brał Jungkooka gdzie popadnie.
- Trafne spostrzeżenie, a teraz chodź, bo chce do mojego narzeczonego. - popchnąłem Sugę w odpowiednim kierunku, po czym wsiedliśmy do samolotu, gdzie zająłem swoje miejsce.
Perspektywa Yoongiego:
Siedzenie w Korei było dużo lepsze niż siedzenie w Miami. Wyszedłbym sobie do klubu,czy na plażę, albo chociażby się przespać w hotelu, a tu nic, bo reszta dormu miała mnie na oku. Jimin nie chciał jeść, ciągle spał, a jak nie to gadał z Jungkookiem. Co miłość może zrobić z człowiekiem, ja się pytam? Moja osoba jest za SWAG by obdarzyć kogoś uczuciem, a już na pewno nie teraz.
- Jimin! Mógłbyś już skończyć się pindrzyć?! - zacząłem głośno walić w drzwi od łazienki hotelowej.
- Jeszcze chwilka, hyung! - odkrzyknął.
- Nie ma chwili! Nie będzie mi się chciało potem biegać, no rusz się! - nadal krzyczałem, nieustannie uderzając pięścią o drzwi. - On na pewno będzie chciał ciebie brać, nawet bez tony tapety na twarzy, ale przyrzekam, że będzie wściekły jak się okaże, że musieliśmy przylecieć innym samolotem!
- Ile zostało czasu?! - zapytał zaniepokojony.
- Mamy za półgodziny samolot, więc wyłaź w końcu! - jak zrobiłem tak też ku mojemu zdziwieniu zrobiła, ale zamiast przeprosić za tak długie czekanie to prawie mnie potrącił, by z walizką wybiec z pokoju.
- No poczekaj na mnie, Jimin! - wydałem się, zaczynając biec za młodszym.
Jimin miotał się jak szalony w taksówce i nawet taksówkarz to zauważył. Jungkook działał na Jimina, jak na Taehyunga czekolada. Idealne porównanie. Kiedy samochód ledwo ustał, czekoladowookiego już nie było w pojeździe, więc musiałem zapłacić ze swojej kasy. W środku centrum tego miejsca okazało się, że mamy bilety w dwóch różnych rzędach i miejscach. Niezadowolony młodszy, zaczął sobie drwić, a po czasie, gdy się znudził zaczął kimś pisać wiadomości. Denerwował mnie ciągłym zmienianiem zdania, ale nic nie mogłem na to poradzić. W końcu jednak miałem od niego spokój. Usiadłem w najlepszym miejscu jakie mógł mieć facet, a dokładniej koło dwóch dziewczyn. Najlepiej by było, gdybym był w środku, a nie na brzegu, ale taka opcja także mi odpowiadała. Piękna szatynka i ładna brunetka, lecz obie nie pochodziły z Azji. Nie byłem rasistą, więc ważne, że były słodkimi dziewczynami, które mi się podobały. Więcej od życie nie potrzebowałem, prócz SWAGU, który i tak był we mnie. Poprawiłem swoje włosy i postanowiłem zacząć zabawę w przewodnika Sugi, który z wielką chęcią oprowadzi te zagubione damy po Seulu, a może nawet i dalej.
------------------------------------------------------------
Tak, tak wiemy późno rozdział,przepraszamy ;-;
Nie że coś ale bardzo długo się jak na razie obrabia "Różową Patelnię", ponieważ początek w zapiskach ma bardzo wiele błędów, więc naprawdę jak ktoś nagrodzi naszą robotę gwiazdką, followem czy zwykłym komentarzem to wiemy, że mamy dla kogo to robić i tak dalej, więc tak miło się na serduszkach robi, a my nie gryziemy nikogo (no chyba,że bliskich przyjaciół) Zawsze też możecie napisać do nas wiadomość z pytaniami czy prośbami jak nie lubicie pisać pod rozdziałami, bo my staramy się na wszystko odpisywać ^^
Przepraszam za rozpisanie i do następnego, ludziki ^*^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro