~ 101 ~
- Już się lepiej czujesz? - zapytałem się Jiminowi z troską.
- Tak, mamo, czuję się znacznie lepiej. - powiedział z lekką irytacją, zaczynając się śmiać- Jungkookie, pytasz mi się o to co pół godziny...
- Przepraszam. - mruknąłem zażenowany swoim zmartwieniem. - Zawsze tak było, że ciągle się upewniałem o wszystko kilka razy.
- Hm, czyli jak załóżmy dałeś mi jakiś, no nie wiem prezent to pytałeś się tysiąc razy czy mi się podoba? - zaśmiał się.
- No tak jakby. - na mojej twarzy pojawił się uśmiech. - Zależy mi na tym, żebyś był szczęśliwy - wydąłem dolną wargę.
- Rozumiem... znaczy twojej logiki nadal nie rozumiem i uważam, że powinieneś przestać sobie mną zaprzątać głowę. - powiedział pewnie siadając wygodniej na kanapie.
- Kiedyś zrozumiesz. -powiedziałem cicho, spoglądając na okno. Skorzystałem z tego, że kanapa jest dość duża, kładąc się na niej. Zgiąłem jedną nogę w kolanach, a druga zwisała luźno z niej, żeby Jimin nie musiał się skulić w kącie.
- Nie sądzę. Prędzej ty zmienisz zdanie... - odparł bawiąc się swoimi palcami.
Westchnąłem, nie komentując tego co powiedział chłopak. Zamilkliśmy na dobrą chwilę
- Może... pokazałbyś mi mój pokój? - zapytał niepewnie, spoglądając na mnie.
- Tak, tak jasne. - wstałem ze swojego miejsca, a chłopak powtórzył mój ruch. Weszliśmy wspólnie na górę, otworzyłem drzwi od naszej..., a raczej już jego sypialni. Jimin otworzył swoje usta ze zdziwienia i ze skupieniem rozglądał się po pokoju. Jego piękne oczy błyszczały, przez co zdawały się zapamiętywać każdy najdrobniejszy zakątek pomieszczenia. Jego delikatne palce przebiegały po niektórych meblach z niebywałą ostrożnością jakby bał się, że coś zepsuje. A on tylko nadawał tym rzeczom niezwykłości. Każdy jego niepewny ruch, był naprawdę smutny, a z drugiej strony też rozczulający moje serce. Nadal w pewnym sensie nie mogłem uwierzyć, że on tutaj stoi. Znowu. Nieważne było to, jak bardzo cierpiałem przez jego słowa, które dawały mi dowód, że wątpi w to jak bardzo go kocham i jak bardzo chciałbym, żeby był szczęśliwy. Nigdy nie chciałem, żeby tak się stało, dlatego dbałem o niego jak tylko mogłem. - Podoba Ci się?
- Jest wspaniały. – wyszeptał. - Czuję, że dużo przeżyłem w tym miejscu i dziwnie mi tak, bo ten pokój mnie pamięta, a ja go nie... - z pewnością głośno myślał, bo po chwili zorientował się, że coś mówił. - Tak wiem, dziwak ze mnie. Przecież to tylko pomieszczenie, a nie inteligentna maszyna...
- Nie jesteś dziwakiem, a to z tym, że przeżyłeś tu dużo to prawda. - zaśmiałem się cicho, a do mojej głowy naleciały wspomnienia. Oczywiście były te negatywne i te pozytywne, ale bardziej skupiłem się na tych drugich. Usiadłem na jego łóżku, uśmiechając się szeroko, a w moich oczach było można zauważyć łatwością iskierki miłości, które pojawiały się za każdym razem, kiedy widziałem chłopaka. Niebywałe jest to jak łatwo wtargnął do mojego serca i zabunkrował się tam. Patrzyłem się na niego dopóki nie zwrócił swojego wzroku w moją stronę.
- A mogę wiedzieć co? - zapytał podchodząc do swojej szafki nocnej. Moja już dawno została przeniesiona do pokoju Tae. Jimin uważnie podniósł zdjęcie stojące na szafce. No i masz ci los zapomniałem zabrać swojego zdjęcia. - Ale to w końcu jego rzecz, więc może z tym robić co chce. - pomyślałem i znów przyglądałem się narzeczonemu.
- Uhm... Tutaj pierwszy raz się kochaliśmy. - mruknąłem zawstydzony, drapiąc się po policzku- Wzajemnie wyznawaliśmy swoje sekrety.. Dużo tego było. Tutaj też opowiedziałeś mi o swojej rodzinie, co było niewątpliwie wspomnieniem, które zapamiętam do końca życia.
- A to zdjęcie należy do mnie? - przyglądał się przedmiotowi w skupieniu.
- Tak, sam mi je nawet zrobiłeś. - wyjaśniłem cicho, również spoglądając na zdjęcie. - Mam podobne z tobą u siebie.
- I pewnie ty mi je zrobiłeś, co? – posłał mi uśmiech odkładając zdjęcie na miejsce. - Jeżeli ci to nie przeszkadza to wolę zostawić w tym pokoju wszystko jak było przed utratą pamięci, więc zdjęcie zostanie.... No chyba, że masz coś przeciwko to mogę je ci oddać albo schować. - podrapał się nerwowo po karku siadając na przeciwko mnie.
- Tak, zrobiłem ci je. - przytaknąłem z lekkim uśmiechem na twarzy. - Oczywiście, że nie mam nic przeciwko. Może tu zostać. - na samo wyobrażenie, że Jimin będzie miał moje zdjęcie tak blisko siebie, moje serce przyśpieszyło swoje obroty.
- To fajnie... Tylko jakbyś jednak zmienił zdanie to mów, ja zrozumiem -posłał mi lekko wymuszony uśmiech co od razu zauważyłem. - Myślisz, że gdzieś tutaj mam zapisane hasło do tego telefonu?
- Spróbuj poszukać w swojej półce, może tam masz. - wskazałem mebel, do którego Jimin od razu podszedł i zaczął go przeszukiwać.
- Nic, a nic. - jęknął załamany. - Najwidoczniej miałem dobrą pamięć do haseł, tylko kto by się spodziewał, że dostane od życia tak po dupie i zapomnę o wszystkim i o wszystkich. - wybuchł zirytowany, wrzucając telefon do szafki, następnie głośno ją zatrzaskując po czym wrócił na swoje miejsce starając się opanować.
Złapałem go za dłoń i zacząłem na niej kręcić delikatnie kółeczka swoim kciukiem, pomagając mu się uspokoić. - Nie denerwuj się, Jimin. Przypomnisz sobie wszystko. - uśmiechnąłem się słabo do chłopaka, starając się mówić spokojnym głosem, żeby choć troszkę odprężyć chłopaka.
Jimin szybko wyrwał rękę i i usiadł na krańcu łóżka chowając twarz we własne dłonie. - Minęły dopiero dwa tygodnie, a ja jedyne co pamiętam to ból i twój ulubiony kolor. Na serio, żyć nie umierać... - prychnął, a po jego policzku spłynęła samotna łza, którą szybko starł rękawem koszuli. - Przepraszam, nie powinienem tak wybuchać...
- Nie przepraszaj. - nie byłem pewny, czy mnie usłyszał, bo powiedziałem to tak cicho. - Rozumiem twoje zdenerwowanie, nie wiem czy dałbym sobie radę na twoim miejscu.. Ale zobaczysz. Opłaci się czekanie. Zaufaj mi.
- Tobie ufam, ale nie ufam własnemu sobie. Moje ciało i rozum kłócą się o to kto ma rację... Ciało wszystko pamięta, bo gdy mnie dotykasz to nie czuję dyskomfortu tylko jakby... ulgę? Nie wiem, potrzebę? Za to rozum dodaje do tego niepewność, gdyż nic nie pamięta, dlatego zapala mi czerwoną lampkę, która jasno mówi "Uważaj, bo to wszystko może być kłamstwem, a twoje ciało daje ci złudne sygnały z powodu, że dawno nie czułeś czyjejś bliskości" – westchnął. - Ta walka... samego ze sobą zaczyna już mnie męczyć, dlatego chce by ta cholerna pamięć już wróciła... Chce po prostu zakończenia wojny, która aktualnie we mnie się rozgrywa...
- Będę robić wszystko, żebyś nie musiał już cierpieć, Jiminnie - wyszeptałem z bólem w sercu. Zrobiłbym wszystko, żeby mój ukochany nie musiał się już zmagać z cierpieniem, z tą okrutnością wobec jego. Mój szczeniaczek nie miał prawa być nieszczęśliwy. On musiał się cieszyć każdego kolejnego dnia, a ja postawiłem sobie zadanie, żeby wywoływać na jego twarzy uśmiech. Żeby choć na chwilę przestał myśleć i dał prawo głosu swojemu serduszku, które w dalszym ciągu było wielkie. Wielkie, ale zranione. - Nie wiem jak, ale.. zrobię wszystko.
- Tylko dlaczego ty mi chcesz pomagać? Kochasz tamtego Park Jimina, nie mnie... Ja jestem tylko jego kopią, o którą nikt nie musi walczyć. - znów westchnął. - Po co psuć sobie o mnie wspomnienia, skoro można mnie wyrzucić na zbity pysk i mieć nadal takie piękne zdanie na temat tamtego Jimina. - wbił swój wzrok w moją twarz. - Po co jeszcze walczyć? Po co o mnie walczyć? Wiem co powiesz "Nigdy cię nie opuszczę, kocham cię", a chłopaki dodadzą "Jesteśmy rodziną. Razem na dobre i złe". Tylko... wy nadal możecie być rodziną, a ty możesz znaleźć chłopaka bardziej normalnego ode mnie, nie uważasz? Takiego bez koszmarnej przeszłości, bez nałogów i choroby, takiego który pamięta o tobie. Pamięta kiedy wyznał, że ciebie kocha. Pamięta jak się poznaliście. Pamięta kiedy się w tobie zakochał. Pamięta wasz pierwszy pocałunek, randkę i seks. Pamięta jak mocno ciebie kochał i pamięta o tym co dla niego zrobiłeś, ile z nim przeżyłeś i jak wiele razy powiedziałeś, że go kochasz. Jesteś wspaniałym człowiekiem Jungkook, przy mnie się marnujesz. Więc proszę zmień to. Nie bądź przy mnie z litość i ze względu na wspomnienia. Ucieknij stąd, znajdź pracę, wyprowadź się do innego miasta, zakochaj się na nowo. Zacznij żyć. Zobaczysz za parę lat mi za to podziękujesz, no chyba, że zapomnisz kto to w ogóle "Park Jimin". Ale co tam. Moje życie i tak jest zbite na psy... - mówił łamiącym się głosem, wstając z łóżka i następnie chodząc smętnie po pokoju, lecz nadal nie odrywał wzroku od mojej twarzy...
-------------------------------------------
Oto i wasz next ^^
Mam nadzieję, ze się podobał ^^ Kochamy was~<3
Do następnego, ludziki ^*^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro