Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5# Nicketyst


Około 2 dni wcześniej
                     
                               
Nick

Gdy usłyszałem dzwonek do drzwi, wyszedłem z pokoju, a moim oczom ukazały się klejnoty. Jessica i mama przywitały się grzecznie ze wszystkimi i przytuliły tatę.

- Siema - przywitałem.

Podszedłem do Ametyst i po chwili poszliśmy wspólnie do pokoju.

- Jessica, możesz na chwilę pójść do brata, żeby go przypilnować? - Zapytał ojciec.

Mimo, że udawałem, że mnie to nie interesuje, byłem ciekawy o co chodzi, więc podsłuchiwałem.

Wkurzył mnie komentarz ojca. Przypilnować mnie?! Ja mam trzy lata czy co?!
To jakiś żart, jesteśmy w tym samym wieku!

- Oczywiście - Odpowiedziała Jessica.

Po chwili otworzyła drzwi, a ja w ostatniej chwili złapałem równowagę.

- Ładnie to tak podsłuchiwać? - Zapytała siora domyślając się czemu stałem pod drzwiami.

Przemilczałem.
Ona zamknęła drzwi i spędziliśmy jakiś czas w trójkę dopóki klejnoty z wyjątkiem Ametyst nie wyszły i Jessica nie wyszła na dwór.

Powygupiałem się z Ametyst przez kilka godzin. Było tak fajnie, że nie zauważyliśmy utratę czasu.

- Masz film ,,Chili kontra Meduza"?!
Możemy obejrzeć? - Zapytała w pewnym momencie.

Zgodziłem się i po pół godzinie usiedliśmy na moim łóżku, a laptop z filmem podłączyliśmy do telewizora na przeciwko. Na stoliku przed nami stanęły chrupki, chipsy, cola, żelki i popcorn.

Obejrzeliśmy cały film. Ponieważ film był na DVD, do płyty były zamieszczone dodatki. Postanowiliśmy obejrzeć niektóre, ale w pewnym momencie Ametyst usnęła.

Uśmiechnąłem się. Wiedziałem co prawda, że klejnoty nie potrzebują snu, a Ametyst robi to zazwyczaj dla frajdy, jednak mimo to nie miałem zamiaru jej budzić. Przykryłem ją kołdrą.

Tylko, gdzie ja będę spać? Wszyscy już pewnie śpią, więc nie mogę wyjść z pokoju, bo jeszcze kogoś obudzę.

Postanowiłem, że położę się obok Ametyst.
Bo przecież przyjaciele mogą spać w jednym łóżku, prawda?

                 
Następnego dnia

                        
Ametyst

Obudziłam się rano i poczułam rękę na mnie. Podskoczyłam z zaskoczenia i spojrzałam w bok.

Obok mnie leżał Nick.

My naprawdę razem spaliśmy?!

To nic takiego, prawda?

Poczułam jak złośliwe rumieńce wypływają na mojej twarzy.

- Ami, już nie śpisz? - Zapytał sennie Nick.

Kurde! Musiałam go obudzić, gdy podskoczyłam!

Przyjaciel usiadł, przeciągnął się i przetarł oczy.

                             
Nick

Usiadłem, przeciągnąłem się i przetarłem oczy.

Spojrzałem na Ametyst. Jej włosy były w nieładzie, a ona wydawała się na twarzy bardziej fioletowa niż zwykle.

Mimo nieładu nie wyglądała wcale źle.

Na myśl o tym się zarumieniłem.
No cudownie.

Po chwili postanowiłem przerwać niezręczną ciszę.

- Sorki, nic się nie wydarzyło, spałaś nie chciałem cię budzić i przysnąłem. - Wyjaśniłem.

- Nic nie szkodzi. - Odpowiedziała i uczesała swe długie, gęste i lśniące włosy.
Poprosiłem, żeby zaczekała i poszedłem do łazienki się przebrać.

Byłem pewny, że jak wrócę do pokoju, jej już dawno nie będzie, bo Ametyst jest trochę buntowniczką, ale kiedy wróciłem, czekała.
           
- Zapomnijmy o tym, okej? - Zapytałem zmieszany.

- Oki - Odpowiedziała.

Potem nastąpiła chwila ciszy.

- To... Idziemy gdzieś? - Zapytałem.

- Tak, czemu nie. - Odpowiedziała, po czym wstała.

Jednak najwidoczniej wczoraj wieczorem zrzuciliśmy butelkę, bo potknęła się o nią i wpadła na mnie.
Ja się przewróciłem i po chwili znalazłem się na podłodze, a na mnie leżała Ametyst.
Czułem jej ciepły oddech na policzku i zarumieniłem się.

Ona szybko się poderwała, pomogła mi wstać i zaczęła przepraszać. Przerwałem jej mówiąc, że nie musi przepraszać.

Wyszliśmy z domu i poszliśmy do parku rozrywki. Powygupialiśmy się razem całkowicie zapominając o niezręcznych sytuacjach.

Potem mój brzuch dał o sobie znać, więc poszliśmy na pizzę.

Rozkoszowałem się smakiem soczystego dania z szynką. Wreszcie mogłem zjeść jakieś mięso.

Po uczcie poszliśmy do galerii pooglądać gry i filmy. Byliśmy tam jakiś czas i kiedy wyszliśmy zrobiło się ciemno.

- Ja chyba muszę już wracać do domu. - Oznajmiła.

- Jest już późno. Ja wiem, że umiesz walczyć i dasz sobie radę, ale jednak Cię nie puszczę samą do domu. - Stwierdziłem.

- Wtedy ty będziesz wracać sam, a ty nawet walczyć nie umiesz, no i wiemy jak jest z twoją orientacją w terenie. Na bank się zgubisz. Ja cię odprowadzę. - Powiedziała stanowczo.

Chciałem skomentować tę "obrazę", ale odpuściłem. W sumie, to miło, że się troszczy. Poczułem się cieplej na sercu.

Poszliśmy pod mój dom. Wtedy zaczęła się burza.

- To pa. Muszę iść. - Oznajmiła Ami i już miała iść, gdy złapałem ją za rękę.

- W taką ulewę? Nie ma mowy! - Odparłem i zaciągnąłem ją do środka.

                          
Ametyst

Kiedy odprowadziłam Nicka rozpętała się burza.
Czym prędzej się pożegnałam i już miałam iść, ale mnie zatrzymał łapiąc za moją rękę. Jego dłoń była ciepła i silna. Pomimo moich oporów zaciągnął mnie do swojego domu, mówiąc, że w taką ulewę mnie nie puści.

Zarumieniłam się.

Puścił moją rękę, gdy zamknął drzwi. Wtedy do nas podszedł Steven.

- Nick! Dlaczego tak późno wracasz?! Martwiliśmy się. - Oznajmił.

- Przepraszam ojcze. - Odpowiedział posłusznie Nick.

Rzadko widziałam, żeby Nike [Najk - przezwisko Nicka] był posłuszny, ale czasem mu się to zdarzało.

Pół klejnot przyjął najwidoczniej przeprosiny swego syna, bo po chwili odezwał się do mnie.

- Witaj Ametyst! Miło cię widzieć! Jest już późno i jeszcze deszcz. Może zostaniesz u nas? Pokój gościnny jest wolny, tylko trzeba pościelić łóżko. No chyba, że nie chcesz spać, to w pokoju jest też telewizor, jakieś książki i komputer. - Zaproponował Steven.

Zgodziłam się.

Pościeliłam łóżko z pomocą Nicka, który nalegał żeby mi pomóc.
Potem zapytał czy chcę do łazienki, a kiedy dostał przeczącą odpowiedź, to sam do niej poszedł.

A ja się położyłam i włączyłam telewizor.

Po chwili usłyszałam kroki i domyśliłam się, że Nike wraca do swojego pokoju.

Po dwóch godzinach wszyscy już spali z wyjątkiem mnie. W telewizji film się skończył i nie miałam co robić.
Postanowiłam, że może też się zdrzemnę, bo czemu nie, ale nie mogłam zasnąć.

Po pół godzinach ktoś zapukał cicho do drzwi. Otworzyłam i Nick wszedł do pokoju gościnnego.

- Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam? - Zapytał niepewnie Nick.

- Nie, akurat mi się nudziło. Ale i tak, powinieneś iść spać. Ludzie potrzebują snu. - Stwierdziłam.

- Wiem, ale nie mogę zasnąć. Mogę tu chwilę pobyć? - Zapytał mnie.

Gdy się zgodziłam, usiadł koło mnie.

Włączyliśmy Xbox i zaczęliśmy grać w Call of Duty.

Po chwili Nick oparł się o moje ramię, ale go nie zepchnęłam.

- dhjdjjsnsn. - wyszeptał.

- Co? - Zapytałam nie usłyszawszy co mruczy.

- Kocham Cię Ami. - Odpowiedział cicho, na co ja stałam się fioletowym burakiem, a może raczej śliwką/winogronem?

Obróciłam głowę i spojrzałam na Nicka, który miał zamknięte oczy.
Spał.

Pewnie powiedział to przez sen.

Czułam się dziwnie. Z jednej strony mogę udać, że nie słyszałam, bo Nick nie będzie sobie zdawał sprawy z tego wyznania, ale z drugiej strony czułam się z tym źle. Z oszukiwaniem i olewką.
Szczególnie, że ja chyba odwzajemniałam jego uczucia. O ile on serio tak czuje, ale chyba tak, nie? W końcu powiedział mój/moją ksywkę/skrót.

Postanowiłam się z tym przespać.

Delikatnie, tak, żeby nie rozbudzić podniosłam Nicholasa na ręce. Trzeba przyznać, że ma twardy sen.

Zaniosłam go do jego pokoju i delikatnie ułożyłam na łóżku i przykryłem go kołdrą, po czym wycofałam się na paluszkach.

Położyłam się i po paru minutach zasnęłam.

                             
Nick

Obudziłem się i pierwsze co zobaczyłem to Ametyst siedzącą na mym łóżku.

- Cześć Ami! Nie pamiętam, żebym tu zasypiał. - Stwierdziłem.

- Hej. Yhm..., Bo cię przeniosłam. - Odpowiedziała.

Zachowywała się dziwnie. Miałem wrażenie, że coś ją trapi, ale nie zapytałem jej o to, tylko czekałem, aż ona sama będzie chciała mi powiedzieć.

- Nick... Bo jak spałeś, to... Gadałeś przez sen i... Powiedziałeś, że mnie kochasz... - Powiedziała, końcówkę szeptając.

Zarumieniłem się. Czułem się tak głupio. Milczałem.

- To... Prawda? - Zapytała.

Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Z jednej strony to była prawda, kocham ją i w sumie czułem coś do niej od wielu lat.
Z drugiej strony, nie chciałam zniszczyć przyjaźni.

- Tak. Kocham Cię Ametyst - Przyznałem zakłopotany.

Ona zrobiła się znowu bardziej fioletowa, a mój rumieniec się pogłębił.

- Też cię kocham. - Odpowiedziała nieśmiało.

Pocałowaliśmy się, jednak po chwili Ami przerwała.

- O co chodzi? - Zapytałem zdezorientowany.

- Nie powinniśmy chyba... Jesteśmy rodziną. - Stwierdziła.

- Ale nie jesteśmy w żaden sposób spokrewnieni. - Przypomniałem.

- Wiem, ale sama nie wiem... Jakieś to nie właściwe... Jestem w końcu dla was jak ciocia. - Zastanawiała się.

- Teoretycznie jesteś, ale ja nigdy nie traktowałem cię jak ciocię, tylko jako przyjaciółkę, a potem ukochaną mi osobę. - Wyznałem.

Nastąpiła chwila ciszy.

- To może zostaniesz moją dziewczyną, a nasz związek będziemy trzymać w tajemnicy? - Zaproponowałem.

- Zgoda. - Odparła i wróciliśmy do pocałunku.

___________________________________________

Ciąg dalszy nastąpi!

Słów: 1391

Next: jutro

I jak podobało się? I mamy ship Ametyst × Nick.
Jakieś pomysły co do nazwy shipu?

Amenick, nicketyst, ametynick, Amini?
Te ostatnie raczej słabo brzmią.
To co?
Nicketyst?

A może jakiś inny jak np. Amenick? Piszcie w kom!

Co tu dalej mówić...

Bye!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro