Rozdział 18
Zdobycie Kings Peak to była przede wszystkim świetna zabawa. Kiedy dotarliśmy na miejsce cieszyliśmy się jak dzieci, chociaż przecież to nie było jakieś szczególe osiągnięcie. Mel podskakiwała triumfalnie, a ja robiłem jej zdjęcia i śmiałem się tak bardzo, że aż rozbolał mnie brzuch. Była taka zabawna i spontaniczna. To była kolejna rzecz którą tak bardzo w nas kochałem. Oprócz tej całej namiętności, pożądania i pragnienia, którego do momentu poznania jej nawet nie potrafiłem sobie wyobrazić. Byliśmy przyjaciółmi. Po prostu, najlepszymi kuplami, którzy uwielbiają razem rozmawiać, wygłupiać się i robić różne rzeczy. Tak naprawdę nie ważne co, byleby razem. Ponieważ najbardziej lubiliśmy być ze sobą. Wtedy wszystko było właściwie.
Droga powrotna minęła nam szybko i przyjemnie, śmialiśmy się, dyskutowaliśmy i nim się obejrzeliśmy pakowaliśmy rzeczy do auta, aby wyruszyć do domu.
Wróciliśmy wieczorem i postanowiliśmy zatrzymać się u mnie. Weszliśmy do salonu. Mel właśnie śmiała się w głos z czegoś co powiedziałem, gdy zobaczyliśmy Wendy siedzącą na kanapie i patrzącą na nas wymownie. Betty leżała przy niej, trzymając na jej kolanach głowę, a Wendy głaskała ją po włosach.
- Co się stało? Betty jesteś chora? - zapytałem lekko zdezorientowany i zaniepokojony.
- Nie, nie - odparła moja siostra siadając na łóżku - Jak wasza wycieczka?
- Dobrze, zdobyliśmy szczyt i wróciliśmy, było bardzo fajnie... Szkoda, że nie pojechałaś z nami... - odparłem
- Tak, szkoda. Następnym razem na pewno skorzystam z propozycji Mel.
- Jasne. - odpowiedziałem, a Betty spuściła wzrok.
- Dobrze to ja już pójdę do siebie.
- Czekaj, siostra. - przerwałem jej - Widzę, że cos jest nie w porządku... Źle się czujesz ? Coś się stało?
- Nic takiego. Oprócz tego, że zrobiłam z siebie gigantyczną idiotkę i nie mogę nawet spojrzeć w lustro, tak strasznie mi wstyd! - powiedziała, a w jej wielkich oczach wezbrały łzy.
- Skarbie, co się stało? - Mel podeszła do Betty usiadła koło niej, a moja siostra rzuciła się w jej ramiona i zaszlochała.
- Pocałowałam go... - wychlipała i jeszcze bardziej zapadła się w ramionach mojej dziewczyny. Obie były bardzo drobne, ale Mel potrafiła przytulać jak nikt inny na świecie... Zaraz, zaraz... Co ona powiedziała?
- Słucham? - zapytałem zdezorientowany
- Pocałowałam go! Och, co ja sobie wyobrażałam...
- Chwilka, bo nic nie rozumiem. Kogo, jak, dlaczego płaczesz i co się w ogóle stało? - spytałem totalnie skołowany.
- Faceci! Oczywiście, że nic nie rozumiesz, jesteś mężczyzną... - Betty wypowiedziała słowo mężczyzna z wyraźnym zniesmaczeniem.
- Kochanie, spokojnie. Opowiedz nam po kolei. - powiedziała Mel łagodnym tonem. Jakie to szczęście, że tu była. Najwyraźniej wiedziała co robić. W przeciwieństwie do mnie.
- Pocałowałam Raya... - powiedziała Betty zawstydzona, a mi szczęka dosłownie opadła do ziemi.
- To ja pójdę zrobić herbatkę. Meliskę zaparzę. Synku tylko spokojnie, dobrze? - Odparła Wendy spoglądając na mnie z mieszanką współczucia i przestrachu.
- Jak to pocałowałaś Raya? Czy ty oszalałaś? - powiedziałem, a moja siostra wystrzeliła z kanapy jak torpeda.
- Nie pouczaj mnie, już mi wystarczy! Nawet nie wiesz jakie kazanie walnął mi Ray, myślałam, że dosłownie zapadnę się pod ziemię! Och z pewnością byłbyś z niego dumny. Aż dziwne, że ma tylko dwadzieścia jeden lat, gadał jakby miał co najmniej osiemdziesiąt cztery! Na pewno już nigdy się do mnie nie zbliży, abym przypadkiem znowu się na niego nie rzuciła! Czułam się jak jakaś zboczona małolata molestująca własnego brata, a przecież Ray nie jest moim bratem! Więc czemu mówi, że jestem dla niego jak siostra?!
- I całe szczęście, że tak powiedział. Mam nadzieję, że wybił ci te głupoty z głowy! - powiedziałem z poważną miną.
- Spokojnie. - odparła Mel - Betty, usiądź... Posłuchaj...
Moja siostra usiadła, a Melanie odgarnęła jej potargane włosy i zaczęła mówić uspokajającym tonem.
- Masz niecałe czternaście lat. Jesteś dziewczyną, dorastającą ale wciąż bardzo, bardzo młodą, przynajmniej w oczach Raya. Jakiej reakcji się po nim spodziewałaś? Skarbie, Ray to dorosły, normalny chłopak. Gdyby odwzajemnił twój pocałunek to uważam, że byłoby z nim coś mocno nie w porządku. Zachował się jak należy. Uwierz mi. Na razie różnica wieku jest zbyt duża, a ty jesteś zbyt młoda. Wiem, że teraz wydaje ci się, że to koniec świata, ale kiedyś popatrzysz na to inaczej. Będziesz wdzięczna Rayowi, że cię nie wykorzystał...
- Ale ja chciałam, żeby mnie wykorzystał!
- O Boże, trzymajcie mnie, nie mogę tego słuchać! Dziecko, co ty wygadujesz !? - prawie wybuchłem. Słowo daję.
- River, proszę cię zachowaj spokój, niczego w ten sposób nie osiągniesz... - powiedziała Mel patrząc na mnie wymownie.
- Ale ja go kocham! - krzyknęła Betty ze łzami w oczach. - Kocham go! Dlaczego wszyscy traktują mnie jak dziecko, a moje uczucia jako głupie i bezsensowne? Moja miłość jest prawdziwa, nie jest głupia! Nie kocham go tylko za to jak wygląda, ale też za to jaki jest... Jaki potrafi być słodki i zabawny i uczynny, za to jak kocha zwierzęta i za to jak mi się z nim rozmawia. Kocham go za wszystko! - moja siostra zakończyła dramatycznie, chowając twarz w dłoniach.
Ścisnąłem nasadę swojego nosa próbując się uspokoić.
- Kochanie wierze w szczerość twojego uczucia i to z pewnością poważna sprawa. Ale i ty uwierz mnie. Nie chciałaś, żeby Ray cię wykorzystał. Zrozumiesz to, kiedy będziesz starsza i będziesz mu wdzięczna, docenisz to i uświadomisz sobie, że to właśnie dlatego się w nim zakochałaś. Tak jak mówiłaś, za jego charakter. Wiem, że Ray jest bardzo przystojny, a ty dojrzewasz i to jest zupełnie normlane, że jesteś w nim zadurzona i że ci się podoba...
- Nie wiem czy to takie normlane , biorąc pod uwagę, że to brat twojego brata - powiedziałem kąśliwie, a Mel spiorunowała mnie wzrokiem.
- A właśnie, że to jest normalne, zupełnie normalne. Nie jesteś z nim spokrewniona, a Ray to jeden z najprzystojniejszych chłopców jakich widziałam... - powiedziała Mel, a Betty pokiwała głową.
- No wiem, prawda? Ale naprawdę tak uważasz? Chyba bardzo mu się podobałaś, ale nie chciałaś się z nim spotykać... - spytała Betty marszcząc brwi, jakby to, że ktokolwiek mógł odtrącić zaloty Raya, zupełnie nie mieściło jej się w głowie.
- Tak, ale ja to co innego. Znam go od dziecka. Widziałam jak sika do basenu i dłubie w nosie - Mel zrobiła zabawną minę, a Betty zachichotała - Poza tym nie zawsze atrakcyjna powierzchowność wystarczy, żeby się w kimś zakochać, czasem potrzeba czegoś więcej. Ja tego nie czułam. Ale ty masz pełne prawo zakochać się w kim tylko chcesz. I powtarzam to nic złego. Mamy prawo kochać kogo tylko chcemy. Miłość nie jest niczym złym, ani niczym czego powinniśmy się wstydzić. Ale uwierz mi... Ray, to dobry chłopak i zachował się bardzo odpowiednio. Natomiast jeśli to uczucie, które do niego żywisz, będzie naprawdę silne i przetrwa próbę czasu, zjawisz się tu za kilka lat, będąc w pełni kobietą. I wtedy niech Bóg ma Raya w swojej opiece - Mel poruszyła sugestywnie brawami, a Betty zrobiła zachwyconą minę.
- O Boże, tak!
- O Boże, nie! - powiedziałem, kręcąc głową
- Cicho, River. - Betty machnęła na mnie ręką i spojrzała w dal, rozmarzona - Już to widzę. Rok 2027, Ray właśnie naprawia swojego Harleya...
- To on ma Harleya? - zapytałem zdegustowany.
- Oczywiście, że ma - Betty odgarnęła włosy, a ja spojrzałem na nią przerażony - Więc, naprawia swojego Harleya w moim ulubionym, błękitnym podkoszulku, który tak cudownie podkreśla jego oczy... - zaraz się porzygam, słowo daję - ... I wtedy wpadam ja! Cała na biało! Muszę to narysować! Problem tkwi tylko w tym, że powiedział, że traktuje mnie jak młodszą siostrę... Ale może zmieni zdanie, prawda? - Betty spojrzała z nadzieją na Mel, a ta pokiwała głową.
- Kochanie uwierz mi, wszystko jest możliwe. - odparła łagodnie.
Betty uśmiechnęła się szeroko i pobiegła w stronę schodów prowadzących do jej pokoju, ale za chwilę zatrzymała się gwałtownie i zawróciła rzucając się znowu w ramiona Melanie.
- Och Mel, tak bardzo cię kocham, jesteś najlepsza na świecie! Już nie mogę się doczekać, kiedy wyjdziesz za mojego irytującego brata i będę mogła oficjalnie nazywać się swoją siostrą.
- Nie jestem irytujący! - odparłem defensywnie pokazując Betty palcem, na co młoda wywróciła oczami.
- Oczywiście, że jesteś, ale jesteś też najukochańszym i najlepszym bratem w historii, więc ci wybaczam. - podbiegła do mnie przytulając się, a ja uścisnąłem ją mocno.
- No dobrze... - powiedziałem udobruchany - Idź już się położyć, jest późno.
- Wiem, wiem... Ale najpierw narysuje moją wizję. Jutro ci pokażę, Melanie. - mrugnęła do Mel i ruszyła do swojego pokoju.
- Nie mogę się doczekać. - moja dziewczyna odpowiedziała z uśmiechem.
- Dobranoc! - I tyle ją widzieliśmy. Wypuściłem ciężki oddech i usiadłem na kanapie obok Mel.
- Mam nadzieję, że jej przejdzie... - odparłem zrezygnowany.
- Na razie nie ma sensu się tym zamartwiać. Dziewczynki w wieku Betty szybko się zakochują. A to w starszych kolegach brata, a to w członkach boysbandów. Norma. Nie stresuj się. Zazwyczaj to mija równie szybko jak się pojawia... - Powiedziała Mel głaskając mi włosy.
- Przyniosłam meliskę. - usłyszeliśmy głos Wendy wchodzącej do salonu - A gdzie Betty?
- Poszła rysować Raya naprawiającego motor. - powiedziałem, a Wendy zmarszczyła brwi - Nie pytaj... - dodałem
- No to bardzo dobrze, przynajmniej już nie wypłakuje sobie oczu. - Moja gosposia uśmiechnęła się i postawiła tacę z herbatą na stoliku. - Skarbeńku jestem z ciebie bardzo dumna - Wendy pogłaskała mnie po policzku - Wykazałeś się dojrzałością i pocieszyłeś siostrę. Brawo!
- To zasługa Mel. - odparłem, a Wendy mrugnęła do Melanie.
- Dobrze, no to ja jej zaniosę tę herbatkę, a wy gołąbeczki, idźcie odpocząć. Jutro mi opowiecie jak wasz wycieczka. Dobranoc!
Zanim zasnęliśmy, kochaliśmy się dwa razy. Staraliśmy się zachować możliwie cicho, ze względu na Betty i Wendy, które miały pokoje na tym samym korytarzu, choć na szczęcie po jego przeciwnej stronie. Było to tak trudne, że niemal nieosiągalne, biorąc pod uwagę to jak było nam dobrze i to jak mocno dochodziłem. Powiedziałem Mel, że następnej nocy pójdziemy do niej, aby uprawiać seks do samego rana. I że będziemy bardzo, bardzo głośno.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro