Urodzona w Halloween - recenzja
W odpowiedzi na Wasze prośby i zapytania zdecydowaliśmy się otworzyć konto riprecenzje specjalnie dla Grupy Literacko-Recenzenckiej RiP: Read in Peace, na którym przywrócimy utracone z winy hejterów recenzje Waszych prac. Serdecznie zapraszamy do czytania i obserwowania nas 🖤
♧♧♧
Tytuł: "Urodzona w Halloween" (ze zbioru: "Innoświaty")
Autor: Megi_115
Gatunek: horror?
Recenzent: inna_str_ona
Redakcja i korekta: wildisthewind6
Opowiadanie wyróżnione w konkursie RiP „Zdarzyło się w Halloween” w kategorii Typowe Halloween
UWAGA! SPOJLERY!
„Kap… Kap… Kap…” – ten dźwięk towarzyszy czytelnikowi podczas czytania opowiadania i pozostaje w pamięci nawet po jego zakończeniu. "Urodzona w Halloween" to historia Iwy, której życie naznaczyła tragedia. Piąte urodziny dziewczyny zakończyły się rzezią całej najbliższej rodziny, a traumatyczne wydarzenia odbiły się na dotychczasowym życiu. Dorosła Iwa praktycznie nie opuszcza swojego mieszkania, unikając tego, co poza bezpiecznymi murami. Potwór, który zabił jej najbliższych dalej gdzieś krąży, a jego aktywność nasila się w dzień urodzin bohaterki, czyli w Halloween.
„Urodzona w Halloween” to część zbioru Innoświaty (piękna nazwa!). Samo opowiadanie czyta się lekko, a akcja potrafi troszeczkę zaskoczyć. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie w czasie przeszłym. Jednak najbardziej zachwyciło mnie użycie onomatopei (zacytowanej w pierwszym zdaniu recenzji), jako klamry spinającej opowieść. Dzięki temu zabiegowi, kiedy ona się pojawia, czytelnik reaguje jak pies Pawłowa, oczekując pojawienia się potwora o mdlącym zapachu mięsa.
Główna bohaterka, Iwa, będąc już dorosłą dwudziestoośmioletnią kobietą, nie ma na świecie nikogo bliskiego. Dzwoni do niej wyłącznie szef. Jest królową izolacji i kwintesencją piwniczaka. Właściwie wegetuje, zajmując się głównie tłumaczeniem książek oraz czytaniem. Nic by się nie zmieniło, gdyby nie pusta lodówka, zero na koncie i jeden banknot stuzłotowy.
Iwa podczas wyprawy poza mieszkanie, gdy z trudem łapie oddech na tym „świeżym miejskim powietrzu”, wpada na uroczego ducha-yotubera, który pomaga jej w ucieczce przed potworem, a ostatecznie dzięki niemu dziewczyna odkrywa tożsamość prześladującej ją bestii.
Sama bohaterka jest tak wycięta z obecnej rzeczywistości, że dzięki niej wracają do łask smaczki z lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych, co ma niebywały urok dla czytelnika pamiętającego stare czasy. Używa telefonu w stylu kultowej Nokii, odpornej na wszystko, z czarno-białym wyświetlaczem i z dźwiękami monofonicznymi, zaś gotówkę trzyma w skarbonce z napisem: „Na dziwki, koks i Internet”.
Fabuła opowiadania i tempo akcji są dobrze wyważone. Do tego zawiązuje się dektywistyczny duet Iwa i duch-youtuber, który za życia zajmował się zjawiskami paranormalnymi. Główne postacie są dobrze skonstruowane, choć trochę szkoda, że dostały tylko tyle miejsca. Niestety w oneshocie nie sposób wszystkiego zawrzeć. Zakończenie jednak daje szansę na cały cykl opowiadań o tej intrygującej dwójce. Chociaż opowiadanie, zaczyna się jak horror, to gdzieś tam zmierza w kierunku romantasy.
Uwaga! Teraz będzie duży spojler! Dzięki informacjom uzyskanym od ducha Iwa wreszcie natrafia na trop mordercy swojej rodziny. Okazuje się, że jest nim pogrążony w śpiączce syn rzeźnika, z którym bawiła się, kiedy szły razem z mamą po mięso. W ten sposób wyjaśnia się, skąd charakterystyczny zapach potwora i dlaczego towarzyszy mu dźwięk: kap, kap.
Rozwiązanie jest jednocześnie proste oraz logiczne, jak i zaskakujące. Dzieje się tak głównie dlatego, że czytelnik nie dostał szansy, żeby spróbować odgadnąć, kim jest zabójca. W pierwszej scenie, kiedy bohaterka ma piąte urodziny i umiera cała jej rodzina, nie ma żadnego wspomnienia o tym, że rzeźnik ma syna, z którym się bawiła.
Zdarzyło się też kilka rzeczy, co do których mam pewne wątpliwości:
♧ Bohaterka wspomina, że chodziła z mamą „do rzeźni po mięso na obiad”. Szczerze mówiąc nie spotkałam się z takim określeniem. W moim rodzinnym domu mówiło się „do rzeźnika” lub „do mięsnego”. W sensie stricte rzeźnia jest miejscem uboju, a nie sklepem, który prowadzi sprzedaż detaliczną. Pewnie można tam zamówić np. ćwierć świni, ale nie pół kilo piersi z kurczaka.
Dopuszczam możliwość, że jest to jakiś regionalizm i znam kogoś, kto zna kogoś, kto tak mówi, ale owa osoba słynna jest z kreatywnego słowotwórstwa, więc to nie wyrocznia, jeśli chodzi o poprawność. Można też ewentualnie przyjąć, że jest to typowe dla Iwy i jej rodziny, w przypadku narracji pierwszoosobowej, jaka w tym opowiadaniu występuje;
♧ Kiedy okazuje się, że Iwa ma puste konto i lodówkę, dysponuje wyłącznie gotówką, uznaje że musi wyjść do sklepu. Tylko dlaczego właściwie musi? Może przecież zamówić coś z płatnością przy odbiorze, no chyba że chodzi o oszczędność, tylko czy wtedy skorzystałaby z Ubera? Myślę, że zabrakło tu zdania, może dwóch wyjaśnienia. A może warto pokusić się o inne rozwiązanie fabularne?;
♧ Iwa używa starego telefonu z czarno-białym wyświetlaczem i dźwiękami monofonicznymi. Choć ma to swój urok, to najprawdopodobniej taki telefon obecnie by nie działał, tzn. nie dałoby się z niego dzwonić, bo w Snake można by było zagrać. Po wprowadzeniu w Polsce 5G operatorzy stopniowo rezygnują z nadajników 2G i 3G, stąd po prostu telefon może być poza siecią. Tym bardziej, iż wydarzenia rozgrywają się w Halloween 2023 roku.
Poza tymi drobnymi nieścisłościami opowiadanie idealnie łączy elementy grozy ze wstawkami humorystycznymi, zwłaszcza od momentu, w którym w życiu Iwy pojawia się wygadany duch. Potwór rzeczywiście robi przerażające wrażenie: śmierdzi, nosi ludzką skórę na twarzy, a w dłoni trzyma tasak; ale tylko dopóki nie okazuje się leżącym w śpiączce, schorowanym człowiekiem.
Co do kwestii warsztatowych – język opowiadania jest lekki i przystępny. Nie pojawia się zbyt wiele błędów, choć warto by było przyjrzeć się dialogom. Zaczynają się od dywizów, a powinny od pauz lub półpauz. Wiem, że Wattpad w tej kwestii nie współpracuje, ale no cóż, jesteśmy w tym razem. Druga sprawa, zdarza się, że wyrazy inne niż czasownik atrybucji dialogu (czyli związane z mową), po wypowiedzi postaci zapisane są bez kropki i z małej litery, a nie powinno tak być.
Pozostaje mi wskazać mocne strony:
♧ Klamra w postaci onomatopei,
♧ Przystępny język,
♧ Połączenie grozy z humorem,
♧ Duet Iwa-youtuber,
♧ Smaczki z lat dziewięćdziesiątych/dwutysięcznych.
I te trochę słabsze:
♧ Brak wskazówek, co do tożsamości potwora,
♧ Drobne błędy logiczne lub brak wystarczającego opisu/wyjaśnienia w tekście.
Podsumowując, opowiadanie trzyma poziom! Ma wszystko, co powinno mieć halloweenowe opowiadanie: grozę, szczyptę humoru i wyrazistych bohaterów. Tak że lećcie przeczytać, bo warto!
RiP 1.0: inna_str_ona (964 słowa)
Redakcja i korekta: wildisthewind6
#RiPpowstańzmartwych – walczymy o wolność słowa i niezależne media recenzenckie na Wattpadzie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro