Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kiedy usta twoje. Sprzedany - review

Autorka: PetraSommer

Tytuł: "Kiedy usta twoje. Sprzedany"

Gatunek: kryminał, thriller

Recenzentka: _Lollusia_

UWAGA: Recenzja zawiera spojlery!!!

Na północy Stanów Zjednoczonych spokój miasteczka burzy znalezienie w porzuconym samochodzie ciała mężczyzny. Szeryf miasta Tatomma z czasem przekonuje się, że to sprawa,jakiej do tej pory nie prowadził. A z każdym dniem zamiast być bliżej rozwiązania zagadki, dochodzą nowe niewiadome, które mocno komplikują śledztwo. Kiedy w końcu udaje się ustalić tożsamość nieznajomego nikomu mężczyzny, na arenie pojawia się prokurator Young, która idąc z szeryfem na pewien układ namawia, aby nie ujawniać szczegółów śledztwa. PetraSommer zabiera nas do świata, w którym dobro przeplata się ze złem w sposób, że sam nie wiesz kto jest kim. Lęk, odrzucenie, bezradność, ból, determinacja oraz ogarniająca życie głównego bohatera ciemność, to mieszanka na jaką Ira jest skazany.

Okładka i opis

Okładka utrzymana jest w ciemnych barwach, z jasnym, wyrazistym napisem. W tytule wyróżnia się słowo „usta", które zostało napisane większym fontem oraz czerwonym kolorem, przyciągając uwagę, jak i budząc ciekawość.

Niestety sposób zapisu tytułu wymaga poprawy, ponieważ w języku polskim nie zapisujemy każdego słowa z dużej litery. Wiadomym jest, że to właśnie okładka często stanowi pierwsze wrażenie, zatem szkoda, żeby w tym przypadku zawierała błędy.

Jeśli chodzi o opis – jest dobry, naprawdę. Nie za długi, treść ciekawa oraz zachęcająca do przeczytania. Mam jednak pewną sugestię: wydaje mi się, że gdyby pominąć w nim informacje o tym, iż mężczyzna znaleziony w samochodzie przeżył i jest nieprzytomny, zachowałby w sobie więcej tajemnicy.

Pierwszy rozdział pokazuje nam przeprowadzoną na mężczyźnie egzekucję, moim zdaniem warto podtrzymać czytelnika w napięciu; niech myśli, że Ira faktycznie umarł, tak długo jak to możliwe.

Może warto zmienić pytania w opisie tak by to jakoś ominąć? Przykładowo: Komu zależało na śmierci nieznajomego?Jak mroczna była przeszłość odnalezionego w samochodzie Iry? Dlaczego prokurator Young naciska, aby śledztwo pozostawało tajemnicą?

Oczywiście są to tylko moje propozycje, poprzez które pragnę wskazać, jak można uczynić opis opowiadania bardziej tajemniczym. Jeżeli autorka nie zgadza się z moimi wskazówkami i pozostawi go takim jaki jest, nadal będzie ciekawy.

Fabuła

Czytając pierwszy rozdział wiedziałam, że to opowiadanie dla mnie. Od razu wprowadza nas w ciężki klimat. Moim zdaniem to idealny przykład na to, jak powinien zaczynać się dobry kryminał: mrocznie, ciekawie i z wielkim przytupem. Początek jest napisany dokładnie tak, jak lubię w tym gatunku, a im mocniej zatracałam się w tej historii, tym bardziej wiedziałam, że natrafiłam na prawdziwą perełkę.

Autorka ma ciekawy sposób prowadzenia narracji, otóż płynnie przenosi nas między wydarzeniami sprzed dwudziestu lat a teraźniejszością. Pokazuje losy Iry z jego najważniejszych okresów do czasów obecnych, tak więc możemy zobaczyć chłopaka w różnych sytuacjach życiowych, co sprawia, że „Kiedy usta twoje. Sprzedany" jest opowiadaniem unikalnym i oryginalnym.

Autorka doskonale balansuje między opisami wydarzeń teraźniejszych a retrospekcjami; powoduje to, że czytanie staje się intrygujące oraz trzyma w napięciu do ostatniej kropki. Sposób, w jaki retrospekcje są wplecione w opowieść, daje nam wgląd w oba czasy, a te finalnie spotykają się.

Muszę przyznać, że jest to nie lada wyzwanie; pod tym względem fabuła została dopieszczona w każdym szczególe. Nie jest łatwe pisać opowiadanie w kilku płaszczyznach czasowych tak, aby zachować spójność w najmniejszym detalu. Dlatego należą się tutaj autorce ogromne brawa!

Kolejnym mocnym punktem opowiadania jest precyzyjna dbałość o szczegóły, co sprawia, że tekst jest jeszcze bardziej realistyczny. Dodając do tego solidnie napisane opisy, całość tekstu sprawia wrażenie, jakby całą historię oglądało się na własne oczy.

Opisy w tym opowiadaniu są idealnie wyważone – ani za długie, ani za krótkie. Autorka znalazła złoty środek i dostarcza nam tyle informacji, ile dokładnie potrzebujemy.

Akcja rozgrywa się gdzieś na północy Stanów Zjednoczonych, a miasto nazywa się Tatoma. W dalszych rozdziałach przenosimy się na jakiś czas również do Meksyku. Same miejsca są bardzo ogólnie opisane, jednak będąc w Meksyku, autorka znów pokazuje nam, jak bardzo dba o detale. Używając zwrotów takich jak: „Don", „Seniorita", czy „hacienda" udowadnia tym samym, że jest to kolejny dopracowany element, który mnie osobiście zachwyca.

Analizując opowiadanie, trafiłam na pewne rzeczy w fabule, które moim zdaniem można jeszcze trochę dopracować. W tej części recenzji postaram się je omówić.

Zacznę od drugiego rozdziału, kiedy to szeryf otrzymuje telefon z wezwaniem do człowieka skatowanego na śmierć. Posłużę się przykładem z opowiadania:

„ – Witaj Mario, przyjechaliśmy tak szybko, jak mogliśmy. Gdzie jest ciało? – zapytał szeryf, był rzeczowy, nie lubił przeciągać, gdy nie było takiej potrzeby.

– Doktor Song operuje go na sali operacyjnej.

– Ale jak operuje? Trupa?

– Okazało się jednak, że on żyje".

Wystarczyłoby napisać o tym kilka zdań wcześniej. 

Przykładowo: "Znaleziony mężczyzna wygląda, jakby nie żył, doktor Song jeszcze bada jego odruchy". Lub: "Ma tak słabe tętno, że to będzie cud, jeśli szeryf przyjedzie i zastanie go żywego".

Rozwiązałoby to ewentualne wątpliwości co do komunikacji szeryfa z innymi, równie ważnymi instytucjami.

W trzecim rozdziale, w którym Willow, mając dziewiętnaście lat, jedzie ze swoją sympatią do stolicy. Z jej zachowania wynika, że jeszcze tam nie była. Nasuwa się pytanie – dlaczego?

Może warto byłoby dodać dosłownie dwa zdania na ten temat. Coś w stylu: "Willow cieszyła się, że w końcu zobaczy duże miasto. Będąc córką pastora, zwyczajnie nie miała możliwości zrobić tego wcześniej. Ojciec wyznawał pewne zasady i uważał, że stolica nie jest miejscem dla młodych dziewczyn".

Rozdział piąty przedstawia scenę, w której doktor Song omawia obrażenia z szeryfem, pokazuje mu na zdjęciach blizny, które jego zdaniem powstały w bardzo wczesnym okresie życia chłopaka: „Blizny są rozciągnięte, więc musiały powstać w dzieciństwie".

Skonsultowałam się z naszą ekipą (a mamy w Grupie RiP Recenzje także lekarkę) i jednogłośnie uznaliśmy, że jest to raczej niemożliwe, aby u dorosłego mężczyzny stwierdzić ten fakt. Może gdyby mieli jego kartę pacjenta... Ale jej nie mają, ponieważ na tym etapie opowiadania nasz bohater to po prostu NN.

Alternatywną opcją jest zamienienie stwierdzeń na domysły, na przykład: "Wyglądają, jakby powstały dawno temu, może nawet w dzieciństwie". W mojej opinii miałoby to bardziej realistyczny wydźwięk.

W ósmym rozdziale szeryf zostaje wezwany do odnalezionych zwłok. Tutaj zetknęłam się z zaniedbaniem ze strony innego funkcjonariusza policji, który nie zabezpieczył odpowiednio sceny zbrodni: „Ponieważ miejsce nie jest publiczne, to postanowiłem, że nie będę rozstawiał parawanu ani rozwijał taśm, po prostu przykryłem zwłoki...".

W takim przypadku szeryf powinien co najmniej upomnieć swojego współpracownika, czego niestety nie zrobił, choć jest wzmianka o tym, że Benjamin na to czekał.

Czytając, spotkałam się z określeniem „Stołeczna", które jest nieodpowiednie. W strukturze policyjnej USA występują departamenty, które odpowiadają za utrzymanie porządku oraz bezpieczeństwa na poziomie lokalnym w określonym mieście lub hrabstwie. Myślę, że właśnie takim słowem autorka powinna je zastąpić. Ten temat został już z nią omówiony, pozostaje tylko czekać na naniesienie poprawek.

W rozdziale dwudziestym szeryf decyduje się na rozmowę z Leonem, byłym członkiem „Kowali", ponieważ może on mieć potrzebne dla śledztwa informacje. Sam pomysł na wprowadzenie tej interesującej postaci mi się podoba, ale moim zdaniem zachowanie szeryfa jest nieprofesjonalne. Zdradził takie szczegóły jak to, że chłopak z podobnymi tatuażami do tych, które ma jego rozmówca (symbolem organizacji), wybudził się ze śpiączki i został skatowany. Padło zdanie, że zanim zaufa Leonowi, to go sprawdzi, jednak do tego nie dochodzi. Zaczął rozmawiać z mężczyzną o śledztwie, przekazując w mojej opinii za dużo informacji. Na pytanie, czy ma jego zdjęcie, przez chwilę się waha, czy je pokazać, ale rezygnuje z tego, podając wiek nieznajomego chłopaka.

Szeryf powinien inaczej formułować pytania, uważając, aby nie podawać bardzo istotnych dla śledztwa szczegółów, tym bardziej tego, że chłopak przeżył. Przypominam, iż prokurator Young prosiła o dyskrecję, mając ku temu mocne powody. Gdyby to był niższy stopniem policjant, można by przymknąć na to oko, ale nie wtedy, gdy chodzi o stanowisko szeryfa. To jednak do czegoś zobowiązuje.

Już na samym końcu opowiadania szeryf bierze kilka dni wolnego, zostawiając służbowy telefon w biurze. Poniekąd jest to zrozumiałe, ponieważ po odzyskaniu świadomości przez Irę sprawa nadal tkwi w miejscu, a szeryf zaczyna mieć problemy z ciśnieniem i przestaje panować nad sobą w niektórych sytuacjach.

Jednak zastanawiam się, czy to aby potrzebne. Sprawa jest naprawdę poważna, a w trakcie jej trwania znika również mocno nią zainteresowana prokurator Young (co ma swoje uzasadnienie w ostatnim rozdziale), zaś szeryf bierze kilka dni urlopu. Moim zdaniem takich spraw nie zostawia się bez rozwiązania, nawet na kilka dni.

W rozdziale dwudziestym piątym Zoe towarzyszy Willow w szpitalu. Nie przemawia do mnie argument, że nie lubi szpitali, ponieważ raz była z wycieczką klasową, aby poznać tajniki pracy pielęgniarek. Szpital to nie muzeum czy teatr, aby robić do takiego miejsca wycieczki.

Może lepiej napisać, iż Zoe nie lubi szpitali, ponieważ w dzieciństwie odwiedziła kogoś z rodziny i to miejsce źle jej się skojarzyło? Lub, jak wielu ludziom, przeszkadza jej aura tego miejsca?

Na koniec autorka zostawia nas z wieloma niewiadomymi, zapraszając do drugiej części. Jest to indywidualna sprawa każdego czytelnika, czy czuje się usatysfakcjonowany takim zakończeniem. Ja osobiście odczuwam ogromny niedosyt i z pewnością sięgnę jak najszybciej po kontynuację.

Bohaterowie

I tutaj, a nawet ZWŁASZCZA tutaj, PetraSommer znowu udowadnia, jak dobrą jest pisarką. Jej bohaterowie to unikalne postacie, każda mocno złożona. A co ciekawe, spora część z nich, choć kreowana na złych ludzi, posiada w sobie też jakiś pierwiastek dobra.

Miałam mieszane uczucia, ale w dobrym tego zdania znaczeniu. Na przykład, kiedy jedna z takich osób umiera, nie wiedziałam, czy się cieszyć – bo dostał za swoje, czy żałować – bo miał na swoim koncie również dobre uczynki i ludzkie odruchy.

Przychodzi mi do głowy pewna myśl, którą kiedyś sobie zapisałam, lecz niestety już nie  pamiętam jej autora. Idealnie podsumowuje ten kontrast w „Kiedy usta twoje. Sprzedany": „Dobro i zło nie są takie oczywiste, jak nam się wydaje".

W opowiadaniu jest wielu bohaterów, którzy zasługują na dokładną analizę ich psychologii, lecz ja w recenzji uwzględnię tych, którzy najbardziej zwrócili moją uwagę. Choć za głównego bohatera uważam Irę, jednak reszta drugoplanowych jest tak solidnie rozbudowana, że na ich temat powinna powstać zupełnie inna, osobna recenzja. Czytając opowiadanie, nie mogłam wyjść z podziwu nad talentem autorki.

Historię Iry poznajemy już na etapie jego dzieciństwa, to właśnie chłopaka dotyczą retrospekcje. Brutalne przeżycia związane z dzieciństwem oraz okresem dojrzewania kształtują go na człowieka bezwzględnego, brutalnego, zamkniętego w sobie oraz mocno zdeterminowanego.

W jego życiu nic nie jest normalne, od wczesnych lat poznaje różne sztuki walki i jest szkolony dosłownie na maszynę do zabijania. To oraz pewne wydarzenia pozostawiające dużą rysę na duszy chłopaka, robią z niego idealnego psychopatę. 

Ale czy on nim rzeczywiście jest?W moim odczuciu nie do końca, to bardzo przetargany przez życie młody człowiek, który został niejednokrotnie skrzywdzony. 

Poznając jego historię smutkiem napawa, iż każda osoba, którą uznawał za bliską, porzuciła go (z różnych przyczyn) lub wykorzystała w jakimś celu. Chłopak doświadcza naprawdę niewiele dobra, jak i przejawów ludzkiej dobroci Tym bardziej czytając scenę jego wypisu ze szpitala, poczułam prawdziwe poruszenie po tym, jak potraktował go lekarz prowadzący.

W opowiadaniu pojawia się bardzo trudny temat wykorzystywania seksualnego dzieci. Nagięłam nieco własne granice i przeczytałam jedyną scenę, która opisuje wspomniane czynności. Początkowo ją pominęłam z wiadomych przyczyn, jednak w dalszej części powraca do nas postać Shadowa, którego pojawienie się jest największym cliffhangerem tego opowiadania. 

Już tłumaczę, dlaczego właśnie ten bohater nakłonił mnie do powrotu w tekście. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego on uczestniczył w wykorzystaniu Iry. (Jako że nie chcę za bardzo spojlerować, będę opisywać tę sytuację bardzo ogólnie, jednak autorka na pewno wie, co mam na myśli).To, czego dowiadujemy się o nim w końcowych rozdziałach, w moich oczach dyskwalifikuje go całkowicie jako człowieka.

W pewnej scenie faktem jest, że on nie wie,co łączy go z Irą, ale niektóre spostrzeżenia już wtedy musiały dać mu do myślenia. Uważam, że powinien zaprzestać swoich działań w momencie, kiedy spojrzał w oczy chłopaka, a podjąć inne, te, które autorka przenosi na koniec. Zaprezentowana przez autorkę sytuacja jest dla mnie mocno obciążająca i trudna do przyjęcia.

Ira bez dwóch zdań skradł moje serce. To, co ujmuje mnie najbardziej w książkach, to umiejętność przekazania emocji, a ten tekst nimi emanuje, jest ich tyle, że chwilami zbierałam szczękę z podłogi. Zawiera elementy napięcia, strachu oraz zaskoczenia, co nadaje całości dużej intensywności. Przyznam się, że podczas lektury wielokrotnie płakałam, co jest najlepszym dowodem na to, że te emocje tutaj są bardzo silne – co dla mnie jako czytelniczki ma ogromne znaczenie.

Szeryf Antony Wright to bohater, który moim zdaniem wymaga jeszcze trochę szlifu. Po przeczytaniu książki chwilami miałam wrażenie, iż to inne osoby rozwiązują śledztwo za niego. Popełnia błędy, jakich nie powinien mieć na swoim koncie szeryf. Brakuje mi w nim cech twardego gliny.

Za to podobają mi się te fragmenty, w których podkreśla, że musi dbać o miasteczko i jego mieszkańców. Widać niejednokrotnie, że ma na celu ich dobro, ale zauważalne jest też, jak bardzo ta nietypowa sprawa go przygniotła. To mimo wszystko pozytywna postać, która również nie jest oszczędzana przez życie. Jednak zabrakło mi w nim większej determinacji.

Bolt to z kolei jeden z bardziej zaskakujących bohaterów. Robi dużo złego, ale w gruncie rzeczy nie jest złym człowiekiem, przy nim mam największy mętlik w głowie. Nie mogę jednoznacznie wskazać, czy zaliczam go do pozytywnych, czy negatywnych bohaterów. Jest to postać o skomplikowanej moralności, jego działania są kontrowersyjne, a jednocześnie wykazuje pewne pozytywne cechy w niektórych momentach. To sprawia, iż Bolt jest postacią ciekawą, nieprzewidywalną oraz interesującą.

Willow to bohaterka, która według mnie również jest fenomenalnie napisana. Widzimy młodą dziewczynę, która wkracza w dorosły świat. Jej naiwność dodaje emocji i elementu zaskoczenia fabule, ponieważ końcowe rozdziały z jej udziałem okazały się dla mnie niespodzianką, dzięki czemu z zainteresowaniem można śledzić jej losy.

Im dalej w powieści jesteśmy, tym bardziej widzimy rozwój tej postaci. Możemy przyglądać się, jak Willow dojrzewa, co sprawia, że z chęcią wraca się do scen z jej udziałem. Jestem bardzo ciekawa, jak autorka pokazuje ją w drugiej części, bo w pierwszej naprawdę mocno mnie zaintrygowała.

Podsumowując: PetraSommer wykazuje umiejętność tworzenia złożonych postaci. Ich emocje, jak i relacje są przedstawione w sposób autentyczny, co dodaje dynamiki oraz realizmu całej historii. Myślę, że niejeden autor mógłby pozazdrościć jej tej umiejętności, a ja chylę czoła, bo to jedno z nielicznych opowiadań, jakie przeczytałam na Wattpadzie, z tak przekonująco stworzoną psychologią postaci.

Styl i język

Każdy tekst, nawet ten najbardziej dopracowany, ma jakieś błędy. Autorce zdarzają się literówki lub powtórzenia. Jednak najbardziej zwróciłam uwagę na powtórzenia związane z imionami. Warto pamiętać, że zawsze tam, gdzie ostatnim podmiotem jest dany bohater, nie trzeba zaczynać akapitu/zdania etc. od ponownego użycia jego imienia. Czytelnik się domyśli, naprawdę.

Następnie, co rzuca się w oczy to zły zapis dialogów podczas rozmów telefonicznych. Otóż one w całości powinny być napisane z użyciem półpauz lub pauz.

W tekście natrafiłam na zdanie: „Beniamin, który miał całe 5.7 stopy wzrostu, uśmiechnął się kwaśno."

Proponuję, aby cyfry zostały zapisywane słownie, tym bardziej że w pozostałej części tekstu właśnie tak jest. W tym zdaniu również jest zapisana inaczej forma imienia Benjamin, gdzie do tej pory autorka pisała to imię z „j", a nie z „i". Warto to poprawić, aby zachować konsekwencję w zapisie.

Zauważyłam też, że kropki stawiane są przed cudzysłowem, co również jest błędem. Zasada mówi, że kropkę stawiamy zawsze po cudzysłowie.

Autorka odważnie porusza bardzo ciężkie tematy. Jednak udaje jej się to robić w na tyle subtelnie, że nie czułam, aby została naruszona moja strefa komfortu.

PetraSommer nie unika wulgaryzmów, znalazłam ich sporo, jednak są używane w sposób uzasadniony, czym dodaje autentyczności fabule, jak i gatunkowi. Czasami są tak zastosowane, że śmiałam się w kontekście całej sceny czy dialogu. Zdecydowanie zaliczam to do plusów, ponieważ uważam, że wulgaryzmów trzeba umieć używać, a nie rzucać nimi na prawo i lewo.

Takie rzeczy mogą zniechęcić czytelnika, tutaj jest właśnie w sam raz. W tym opowiadaniu atmosfera została tak wykreowana, że dodaje głębi i intensywności opowiadaniu, co bardzo mnie zachwyca w tej historii.

Opowiadanie zawiera ostrzeżenia przed rozdziałami, które tego wymagają, oprócz jednego. Otóż pokazana jest scena walki psów i tutaj również powinien się pojawić trigger, ponieważ czytelnicy są różni, każdy z nich posiada inną wrażliwość. 

[@wildisthewind6: Zdecydowanie, mnie by taka scena mocno uruchomiła! 😭]

Wszystkie retrospekcje są zapisane kursywą oraz czytelnie oddzielone od wydarzeń z teraźniejszości, dzięki czemu tekst się nie zlewa, a czytelnikowi umożliwia przyjemny odbiór.

Przed końcowymi rozdziałami dostajemy od autorki bonus, trochę odbiegający od ciągu wydarzeń. Moim zdaniem to rewelacyjny pomysł; pozwala na chwilę złapać oddech przed wielkim finałem, który nie jest łatwy, bo towarzyszą mu silne oraz ciężkie emocje.

Bywały też w książce momenty, kiedy napięcie zostało rozładowane jakimś śmiesznym tekstem czy scenką. Mam nawet taką ulubioną ze szpitala, kiedy to biedny Ira jest myty przez atrakcyjną kobietę. Świetnie opisana, jak i wykreowana sytuacja, która mogłaby pojawić się w życiu szpitalnych pacjentów.

Wrażenia ogólne

Po przeczytaniu „Kiedy usta twoje. Sprzedany" bardzo się cieszę, że to właśnie w moje rączki trafiła ta opowieść. Jestem zachwycona historią, choć wymagającą i trudną w odbiorze. Zdecydowanie jest to typ książki, którą chciałabym widzieć w mojej domowej biblioteczce.

Już po przeczytaniu pierwszego akapitu, wiedziałam, że mam przed sobą opowiadanie, które będzie się dobrze czytało. Sugestie w recenzji to tak naprawdę drobne poprawki na tle całego tekstu, który liczy czterdzieści dziewięć rozdziałów i jest świetny.

Choć z reguły nie daję żadnych not recenzowanym dziełom, tak dzisiaj śmiało mogę powiedzieć, że to opowiadanie zajmuje drugie miejsce w moim prywatnym rankingu Wattpadowych prac. 

PetraSommer trzymam kciuki, aby "Kiedy usta twoje. Sprzedany" trafiło do jak największego grona czytelników, a być może i do jakiegoś świetnego wydawnictwa. Moim zdaniem Twoje pióro jest tego warte.

Na zakończenie dodam, iż na okładce mamy zdanie „Czy trzeba umrzeć, żeby zacząć żyć?", które towarzyszyło mi przez całą lekturę i dostałam na nie odpowiedź.

Jaką? Sprawdźcie sami. 😉

RiP 2.0: _Lollusia_ (2904 słowa)

Korekta i redakcja: wildisthewind6, LegasowK

#RiPpowstańzmartwych
 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro