Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXXIII

Kylo

Kiedy się obudziłem, Rey jeszcze spała. Była wtulona w mój bok i delikatnie się uśmiechała. Mógłbym oglądać ten uśmiech każdego ranka. Przyglądam się jej i staram się zapamiętać każdy najmniejszy szczegół jej twarzy. Każdego piega na jej lekko zadartym nosie. Nigdy nie sądziłem, że znajdę kobietę, która będzie idealna. Rey właśnie taka jest.

Po krótkiej chwili, przeciągnęła się i otworzyła jeszcze zaspane oczy. 

- Dzień dobry.

- Dzień dobry.- Powiedziała z lekką chrypką. 

- Wyspałaś się?- Przytaknęła głową z uśmiechnęła się trochę szerzej. Jednak jej mina diametralnie się zmieniła. Jakby jej się coś przypomniało.

- Może nie powinnam pytać tak z rana, ale czemu mi nie powiedziałeś, że generał Organa to twoja matka?- Zamarłem. Nie chciałem słyszeć o tej kobiecie, a tym bardziej nie chciałem, żeby ktoś nazwał ją moją matką. 

- Nie sądziłem, że to ważne.- Odpowiadam z zaciśniętymi zębami. Znowu się wściekłem. Muszę się uspokoić, bo zrobię Rey krzywdę.  A tego nie chce i to bardzo.

- Oczywiście, że to ważne.- Odpowiada Rey.- Ale nic się nie stało.- Dopowiada pospiesznie, widząc mój wściekły wyraz twarzy.- Nie denerwuj się Kylo. Już nie będę o nią pytała. Obiecuje.- Tylko przytaknąłem. Bałem się, że jakbym otworzył usta, to zaczął bym na nią krzyczeć. 

Leżeliśmy w ciszy. Po jakimś czasie, Rey wstała i podeszła do komody. Z jednej z szafek, z trudem wyjęła jakiś przedmiot. Podeszła do mnie i położyła ów przedmiot na krańcu łózka. Usiadłem i się mu przyjrzałem. Książka. Ta sama stara księga, którą Rey znalazła w szafie na Niszczycielu. 

- Po co ją zabierałaś z Niszczyciela.- Złość odeszła. Teraz na jej miejscu, pojawiła się ciekawość.

- Właśnie chodzi o to, że ja jej nie zabierałam. Ona tu była. Jak to jest możliwe?- W jej głosie, można było usłyszeć nutkę przerażenia.- On mógł ją jakoś przenieść albo coś?

- Szczerze mówiąc, to nie mam pojęcia. Widziałaś go? Śnił ci się?- Przybrała poważny wyraz twarzy.

- Widziałam, jak znalazłam książkę. On wtedy umarł. Ale powiedział, że ta księga da mi moc. Nie wiem o co mu chodziło.

- A otwierałaś ją? No wiesz, po tym jak się z nim widziałaś?- Spojrzała na mnie ze zdziwieniem i zaprzeczyła ruchem głowy.- Myślę, że coś się w niej mogło zmienić. Powinniśmy to sprawdzić. 

Rey usiadła obok mnie i otworzyła księgę na pierwszej stronie. Pusta. Pospiesznie przerzuciła na następną i następną stronę. Puste. Każda kartka, była pusta. 

- Co to może oznaczać?- Zastanawiałem się na głos.

- Może, tak księga w jakiś sposób dawała Mu życie? Była w pewnym sensie Nim, a kiedy Jego już nie ma, to zawartość księgi też znikła. To tylko taka teoria.- Powiedziała zmieszana. 

- Tak teoria. Ale w sumie może mieć sens.- Tok myślenia Rey jest dobry.- Szkoda tylko, że nie wiemy co w niej było zapisane. Wtedy może by było łatwiej. 

- Może, ale czasu nie cofniemy. Musimy coś wymyślić bez zapełnionej księgi.- Rey naprawdę pragnie się dowiedzieć o co z tym chodzi. W jej oczach widzę dziwny błysk. Pragnienie wiedzy. 

- Ale to potem. Skywalker będzie cię uczył.- Przytaknęła.- To dobrze. Musisz go namówić na miecz. Będzie ci bardzo potrzebny. Potrzebujesz broni.

- Dobrze. Tylko, że jeśli mój miecz, będzie miał czerwone ostrze, to się zdradzę.- Powiedziała z przerażeniem. Ja się tylko lekko uśmiechnąłem. Rey nic nie wie o tworzeniu mieczy.

- Czerwone kamienie nie występują naturalnie. W ogóle, kamienie, z których się robi miecze są przezroczyste. Dopiero użytkownik mocy, przelewa do kryształu swoją moc. W ten sposób barwi się kryształ. Kolor jest zależny od ciebie i tylko ciebie. Nie wydaje mi się, żeby twój miecz był czerwony.- Patrzy na mnie ze zdziwieniem.

- Dlaczego? Przecież Renowie mają czerwone miecze.

- Tak. Bo wszyscy przelewali do kryształu złość. Sprawiali, że kryształ krwawił. Ty nie musisz tego robić. Poza tym, w tobie nie ma tyle gniewu i nienawiści. Twój miecz na pewno nie będzie miał czerwonego ostrza. Nie martw się.- Jestem pewien swoich słów.

- No dobrze. Poproszę Skywalkera o miecz.

- Dobrze. Jak zdobędziesz części, to powiem ci jak mniej więcej go zbudować.

- Mniej więcej?- Zdziwiła się. Liczyła na pełną instrukcje.

- Tak Rey. Powiem ci później.- Pocałowałem ją przelotnie.- Muszę już iść.- I Rey zniknęła mi sprzed oczu.


Rey

Przez Kylo, mam teraz cały dzień roboty. Dlatego najpierw postanowiłam udać się nad jezioro. Kąpiel powinna mnie trochę pobudzić. 

O dziwo, większość Rebeliantów jeszcze spała. Pomiędzy drzewami kręcili się tylko nieliczni, którzy lecieli na misję. Bez problemu dotarłam nad jezioro. Już z daleka było słychać szum wodospadu. 

Zdjęłam ubrania, pozostając w bieliźnie i weszłam do przyjemnie chłodnej wody. Pływałam i nurkowałam, aż nagle coś przykuło moją uwagę. Na środku jeziora coś pływało, unosiło się na wodzie. Na początku, myślałam, że to kamień. Ale wczoraj kamienia tam nie było. Powoli podpłynęłam do obiektu i mnie zmroziło. Człowiek. Człowiek, a w zasadzie jego trup. Dookoła ciała już pływały niewielkie rybki. Ohyda. Pewnie popełnił samobójstwo, no bo jak inaczej by się tu znalazł. 

Ciekawość wygrała. Chciałam wiedzieć kto to. Zanurkowałam i otworzyłam oczy pod powierzchnią. Tak aby ujrzeć twarz samobójcy. Z przerażenia zapomniałam, że jestem pod powierzchnią wody. Krzyknęłam, przez co woda wdarła się do mojego gardła, a następnie do płuc. Pospiesznie się wynurzyłam.  Kaszlałam i plułam wodą. Płuca paliły i bolały przy każdym wdechu. Samobójcą był Finn. 

Niewiele myśląc, wyrzuciłam truchło Finna na brzeg, za pomocą mocy. Nie zwracając uwagi na to, że jestem cała mokra, ubrałam się. Zostawiłam trupa i pobiegłam w stronę bazy. Muszę kogoś znaleźć.


Hejka!

Witam bardzo serdecznie w nowym rozdziale.

Jak wrażenia? Co Rey i Kylo zrobią w związku z książką? I jak Rebelianci zareagują na trupa Finna?

To się jeszcze okaże.

Do następnego i niech Moc będzie z Wami!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro