XLIX
Rey
Obudziłam się z uśmiechem na ustach i mocniej wtuliłam w śpiącego jeszcze Kylo. Byłam szczęśliwa. Naprawdę szczęśliwa. Chyba nigdy wcześniej, nie czułam się tak dobrze. Oczywiście, śmierć przyjaciela bolała, ale potrafiłam pogodzić się ze stratą. Wydarzenia z poprzedniego wieczoru tylko przyspieszyły ten proces.
Kylo mnie kochał. Nadal to do mnie nie docierało. Było to wręcz nie realne. Zawsze byłam sama. A tu nagle nie jestem. Jestem z kimś kogo...kocham. A zrozumiałam to dopiero, kiedy chłopak wyznał mi swoje uczucia. Wtedy dotarło do mnie, jaka byłam głupia. Jak ja mogłam się nie domyślić?
Zadowolona, spojrzałam na śpiącego mężczyznę. Delikatnie i słodko uśmiechał się przez sen. Przydługie włosy, opadały mu w nieładzie na czoło. Obiecałam sobie, że przy najbliższej okazji, zetnę mu je. Nie to, że wyglądał źle. Po prostu mógł wyglądać jeszcze lepiej. Uśmiechnęłam się na tą myśl szerzej i pocałowałam go w policzek. Skutecznie go to rozbudziło.
- Dzień dobry.- Powiedział lekko zaspanym głosem. Odpowiedziałam mu tym samym.- Wyspana?
- Jak nigdy.- Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Po chwili dodałam:
- Dzisiaj przesłuchanie?
Spochmurniał. Na dosłownie kilka sekund, ale ja to zauważyłam. Jego mięśnie lekko się spięły, a w oczach pojawił się blask smutku.
- Tak. Ty przesłuchach pilota. Ja generał. Jutro na odwrót. Tak będzie najlepiej. W ten sposób, wyciągniemy najwięcej.
Podobał mi się ten plan. Ale Kylo nie za bardzo. W sumie, to nie dziwiłam mu się. Organa to jego matka. I nie jest ważne jak go traktowała kiedyś. Dla niego liczyło się teraz. Czułam, że nie chcę zawieść. Że chcę wyciągnąć z kobiety wszystkie informacje. Ale też bardzo nie chcę jej skrzywdzić. Chciałam zaproponować, że może to ja ją przesłucham. Ale co by to dało? Wtedy ja bym ją skrzywdziła i wyszło by na to samo.
Kylo
Najchętniej, przełożył bym przesłuchanie na jutro. Ale to i tak nic by nie dało. I tak bym nie wiedział, co mam powiedzieć. Jak zacząć rozmowę. Nasze ostatnie spotkanie było raczej żartem i w ogóle nie powinno do niego dojść. O tym, które miało nastąpić, nawet nie chcę myśleć. Najpierw, będę musiał ją zapewne skrzywdzić. Nie ma opcji, żeby zdradziła plany Ruchu Oporu od tak. Ale tak w sumie, to bez niej nie ma Ruchu Oporu. Co nie zmienia faktu, że będę musiał ją zabić. Zabić i poinformować o tym Rebelię. Zniszczyć doszczętnie ich nadzieję, która i tak jest już krucha po tym, co zrobiła Rey. No i wypadało by jeszcze ściąć pilota, ale to mam akurat gdzieś. Zapewne Rey będzie chciała zakończyć jego żywot. W końcu brawie ją zabił. Prawię.
Im dłużej ją znam, tym bardziej wydaje mi się niezniszczalna. I dotarło to do mnie, dopiero po czasie. Dopiero, kiedy głębiej pomyślałem o jej życiu. Nie ma wspomnień z dzieciństwa, a nie walczy o nie. Jakby kompletnie zbyła przeszłość i zajęła się jedynie teraźniejszością i przyszłością. Zazdroszczę jej tego. Zawsze mówiłem, że muszę zabić przeszłość, ale nigdy nie dałem rady zrobić tego do końca. I przez to mam tylko problemy.
Wszystkie moje fobie i strachy, należą do Bena Solo. Do tego, którego rzekomo zabiłem. Ale tak jak przetrwał strach, tak przetrwał Ben. A jego zmartwienia przeszły na mnie.
Wstałem niechętnie. Najbardziej w tamtym momencie, pragnąłem pozostać w ciepłym łóżku razem z Rey. Niestety rzeczywistość była inna.
- A ty gdzie uciekasz?
Spytała dziewczyna, rozkładając się, a w zasadzie rozwalając, na materacu.
- Pod prysznic.
- Tak samemu?
Zaśmiałem się cicho i przelotnie.
- Mam duży prysznic.
Wszedłem do łazienki i włączyłem wodę. Zimną, jak zawsze. Niektórych przyzwyczajeń nie da się wyzbyć. I czekałem na dziewczynę.
Rey
Nie czekał na mnie zbyt długo. Kiedy tylko usłyszałam szum wody, wyskoczyłam z pościeli i zakradłam się do łazienki. Stał do mnie tyłem a krople wody spływały po jego ciele. Chciałam go wystraszyć, ale to ja zostałam wystraszona. Cicho weszłam pod prysznic i praktycznie dostałam szoku termalnego. Woda była tak zimna, że aż zapiszczałam kiedy się na mnie polała.
Kylo się zaśmiał i przytulił do siebie. Nie za wiele to dało. Nie dość, że sam był lodowaty to jeszcze wsadził mnie pod strumień.
- Oszalałeś?!
- Nieładnie jest się tak zakradać.
- Włącz ciepłą wodę.
- Zimno ci?
- Błagam Kylo.
Mi nie było do śmiechu. Jemu za to bardzo.
- Już księżniczko. Przecież nie pozwolę, żebyś przy mnie marzła.
Ustawił wodę na cieplejszą, bardziej ludzką. Odetchnęłam z ulgą, kiedy ciepłe krople spotkały się z moja lodowatą skórą. Oparłam głowę na klatce chłopaka i pozwoliłam wodzie płynąć.
- Jesteś nienormalny. Czemu się myjesz w takiej zimnej wodzie?
- Lubię tak.
- O matko. Z kim ja spałam?
Zaśmiał się cicho przy moim uchu, na co odpowiedziałam tym samym.
- Chyba nie powiesz, że ci się nie podobało?
- Mmm...no nie wiem...
- Ty niedobra kobieto.
Udał obrażonego, a ja się na to uśmiechnęłam. Wczoraj zaczął się nowy etap w moim życiu, a puki co, bardzo mi się podobało.
Hejka!
Trochę krótko, ale lecę na rower.
Jak wam się podobało? Jak wrażenia?
I jak wam mijają wakacje? Bo ja ciągle mam wrażenie, że marnuję czas i strasznie mi z tym źle. Czy ktoś tak ma?
Do następnego i niech Moc będzie z Wami!
P.S. Nie zdążyłam sprawdzić. Za wszelkie błędy przepraszam!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro