XII
Kylo
Trening z Rey był naprawdę dobry. Nie spodziewałem się, że wytrzyma. W końcu narzuciłem dość szybkie tempo, jak na pierwszy raz. Jednak dziewczyna sobie poradziła i to dużo lepiej, niż jej poprzednicy. Była dość wytrzymała. Oczywiście będzie to trzeba polepszyć, ale jak na start jest w porządku.
Odprowadziłem ją pod same drzwi. Jednak trochę ją poturbowałem i wolałem mieć ją na oku. Na szczęście miałem pokój na przeciwko niej. Znowu się o nią martwiłem. Miałem przestać myśleć o niej w taki sposób. Jednak coś mi nie pozwalało i ciągle wracałem do niej myślami. Nawet uzupełniając dokumenty, miałem przed oczami ten jej triumfalny uśmieszek. Naprawdę ładnie się uśmiecha. Powinienem pracować, ale nie miałem do tego głowy. Moje myśli przez cały czas, zajmowała pewna, brązowooka dziewczyna. Po prostu nie potrafiłem przestać o niej myśleć.
Wstałem i już miałem wychodzić z pokoju, kiedy zdałem sobie sprawę, co chcę zrobić. Chciałem do niej iść. Nie wiem po co. Może po prostu pragnąłem ją ujrzeć? Albo sprawdzić co robi, jak się czuje? Przecież nie mogę. Jestem jej mistrzem i mogę być tylko mistrzem. Muszę zapomnieć o zachciankach. Wróciłem do wnętrza pokoju i ponownie usiadłem za biurkiem. Zapowiada się ciężka noc.
Rey
Obudziłam się obolała ale wyspana. W końcu zauważyłam zegar cyfrowy. Przez ten cały czas stał na szafce nocnej. Nie zwróciłam na niego wcześniej uwagi. Była prawie trzecia w nocy. Jeszcze trzy godziny do treningu. Czułam, że już nie zasnę. Postanowiłam wstać i przebrać się.
Już przy otwieraniu szafy, czułam, że coś jest nie tak. Jakby jakaś niewidzialna siła kazała mi sięgnąć po księgę, leżącą na dnie mebla. Nieświadoma niczego, wyjęłam tom i otworzyłam na losowej stronie. Cała była zapisana bardzo drobnymi literkami. Nawet nie próbowałam odczytać jednego wyrazu. Położyłam dłoń na kartce. Znowu znalazłam się w sali tronowej.
-Witaj Rey.-To znowu On. Fioletowe światło, wydobywające się z miecza świetlnego, który trzymałam, oświetlało jego bladą twarz. Dopiero teraz zauważyłam, że jego źrenice są zamglone. Jego oczy, wyglądały jakby się topiły, rozpływały. Było to przerażające jak i fascynujące. Nie spuszczałam z niego wzroku.- Widzę, jak mnie obserwujesz. Coś się stało?- Spytał miękko.
- Nic. Po prostu ciekawią mnie twoje oczy. Czemu są takie...mętne?- Spytałam z nutą ciekawości w głosie.
- Moja droga wnuczko, widziałem wiele. Ale teraz...oh, teraz widzę jeszcze więcej. Moje oczy nie są wyraźne, ale widzą wszystko dogłębnie. A czemu takie są? Bo zrozumiałem.
- Co zrozumiałeś?- Chciałam wiedzieć. Nie potrafię wytłumaczyć dlaczego, ale czułam, że ta informacja może mi się przydać.
- Kiedyś zrozumiesz.- Zaczął się śmiać, a sala tronowa zaczęła się zamazywać. Obudziłam się w swoim pokoju.
Finn
- Stary, to jest naprawdę głupie. Nawet ja to mówię.- Powtarzał po raz setny Poe.
- Poe błagam cię. A co jeśli Rey potrzebuje pomocy? Muszę jej pomóc, a ty jesteś moim przyjacielem. Przyjaciele sobie pomagają, prawda?
- Prawda, ale ty nawet nie wiesz, czy ona jest w Najwyższym Porządku. Może po prostu stwierdziła, że chcę spokoju, że nie chce walczyć i nie chce być Jedi? Przecież jest taka opcja.
- Poe, mój przyjacielu. Oczywiście, że ona chce zostać Jedi. Przecież jest taka dobra. I w dodatku ma moc. To oczywiste, że chce być Jedi. Dlatego Kylo Ren porwał ją. On chce jej zrobić krzywdę. Rozumiesz?- Spytałem pilota. Ten tylko spojrzał na mnie jak na idiotę.
- Skąd do cholery możesz wiedzieć, że coś jej się stanie?- Wyraźnie, był poddenerwowany.
- Czuję to.- Odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- Czujesz? To dobre. Ciekawe gdzie. Bo wiesz co ja gdzie czuję!? Czuję, że zginiemy jak polecimy na Niszczyciela! Tak mi podpowiada rozum idioto! Rozum!
- Poe, cicho. Bo ktoś nas usłyszy. Rey stanie się krzywda. Czuje to w sercu.- Powiedziałem, kładąc rękę na klatce piersiowej. Myślałem, że Poe mnie zabije wzrokiem.
- Wiesz co. Dobra. Polecimy. Polecimy i jak nas nie zabiją i wrócimy w jednym kawałku, to powiem Organie, że mnie zmusiłeś.- Wycedził przez zaciśnięte zęby.
- Umowa stoi.- Powiedziałem i ruszyliśmy w stronę hangaru.
Rey, uratuję cię.
Rey
Po wizji szybko doszłam do siebie. Postanowiłam, że muszę w końcu powiedzieć o tym Kylo. Wzięłam książkę i nie zwracając uwagi na nic, wyszłam z pokoju.
Najpierw zdałam sobie sprawę, że mam gołe stopy. Nieprzyjemne zimno, przebiegło po całym moim ciele. Jednak, ja dalej stawiałam kroki i w końcu dotarłam pod drzwi mojego mistrza. Już miałam zamiar pukać, ale zdałam sobie sprawę z tego, która jest godzina. Trzymała rękę w górze i zastanawiałam się co zrobić. Jednak moje rozmyślania przerwał Kylo Ren, otwierający drzwi swojego pokoju. Pierwsze co zrobił, to przyjrzał się mi od stóp do głów. Zatrzymał wzrok na mojej fryzurze. Domyślam się jak musiałam wyglądać.
-Rey. Wiesz która jest godzina?- Zapytała. Dopiero teraz zwróciła uwagę na jego podkrążone oczy. Ewidentnie nie przespał ani minuty.
- Wiem, że jest wcześnie ale miałam wizje.- Spojrzał na mnie zmartwiony. Czy on się o mnie martwił? Nie, pewnie mi się przewidziało.- Coś kazało mi wyjąć tą książkę.- Ruchem głowy, wskazałam na księgę, którą trzymałam pod pachą.
- Chodź. Powiesz mi w środku.- Powiedział i otworzył drzwi szerzej, wpuszczając mnie do pokoju.
Pomieszczenie nie zmieniło się od mojego ostatniego pobytu tutaj. Tylko biurko całe było zawalone papierami. Teraz już wiem, skąd wory pod oczami Kylo. Usiadł na łóżku i wskazał mi ręką miejsce obok siebie. Posłusznie usiadłam obok.
Siedzieliśmy w milczeniu. Nie przeszkadzało mi to. Miałam czas aby poukładać myśli. Po paru minutach ciszy, Kylo w końcu zapytał:
- Więc, co zobaczyłaś w wizji?- Opowiedziałam mu ze szczegółami całą rozmowę. Cały czas słuchał ze skupieniem, co jakiś czas potakując głową. Kiedy skończyłam opowiadać, zaczął zadawać pytania: -Kim jest ten człowiek, z którym rozmawiasz w sali tronowej?
- W zasadzie to nie wiem za dużo. Raz nazwał mnie wnuczką. Wychodzi na to, że to mój dziadek, ale jakoś mi to nie pasuje. No bo w końcu, gdyby był moim dziadkiem, to skontaktował by się ze mną wcześniej. Prawda?- Spytałam i spojrzałam na mistrza, wyczekując odpowiedzi.
- Niekoniecznie.- Spojrzał na mnie.
- Ale czemu?- Nie dawałam za wygraną. Chcę znać odpowiedź.
- Może nie mógł? - Zaciekawiło mnie to. Czekałam, aż Kylo dopowie dalej. - Może twoje wizje mają bezpośredni związek z ta księgą.- Powiedział, wskazując na książkę, która spoczywała na mich kolanach.- Może, jest w stanie przekazać ci wizję tylko, jak książka znajduje się blisko ciebie?
- Może tak, ale w takim wypadku, skąd się ona w ogóle wzięła? Kto mi ją podrzucił?- W tym wszystkim było zbyt wiele niewiadomych, a ja chciałam znaleźć odpowiedzi na nie wszystkie. W końcu, dotyczyło to mojej rodziny.
- Nie mam pojęcia Rey. Mogę się tylko domyślać, że nie był to twój dziadek. Skoro rozmawiasz z nim w wizjach i zawsze jest w tym samym miejscu, to może oznaczać, że jakaś siła go tam trzyma. Więcej nie wiem.- Powiedział wyraźnie już zmęczony. Spojrzałam na zegar, stojący na komodzie. Czwarta trzydzieści. Chyba powinnam dać już spokój Kylo. Tym bardziej, że za nie całe dwie godziny, mamy trening.
- Pójdę już.- Chrypa wróciła. Za dużo mówiłam. Muszę wypić lekarstwo i nałożyć maść.
- W porządku?- Zapytał.
- Tak.- Wychrypiałam. Spojrzał na mnie badawczo i chyba przypomniał sobie o moich strunach głosowych. Wstał.
- Chodź Rey.- Wyszedł z pokoju a ja za nim. Otworzył drzwi do mojego pokoju i wpuścił mnie pierwszą.- Usiądź. Gdzie masz leki?
- Są w...- Uciszył mnie, przykładając palec do moich ust.
- Nie mów już nic. Po prostu pokaż.- Zdziwiło mnie to, ale posłusznie zaprowadziłam Kylo do łazienki i wyjęłam apteczkę z szafki pod umywalką. Wróciliśmy do głównego pomieszczenia. Wyjęłam wszystkie potrzebne lekarstwa z apteczki i poszłam nalać do szklanki wody. Dodałam do niej proszek i po zgęstnieniu wypiłam, krzywiąc się. Kylo przez cały czas bacznie mnie obserwował. Odwinęłam bandaż z szyi i kiedy chciałam nałożyć nową warstwę maści, złapał mnie za rękę wyjmując mi tubkę z maścią z ręki. Odkręcił ją i nałożył niewielką ilość na palec. Domyślałam się co chce zrobić. Trochę mnie to przeraziło. Jego dłoń do tknęła mojej szyi. Delikatnie zaczął rozsmarowywać maść. Na początku zesztywniałam, ale po krótkiej chwili jego dotyk zrobił się bardzo przyjemny. Nie chciałam, żeby przestawał. Niestety, wszystko co dobre, szybko się kończy. Już po paru sekundach, moja szyja znowu była obwiązana bandażem. -Przepraszam.- Mruknął Kylo pod nosem. Nie wiedziałam o co mu chodzi.- Przepraszam, że cię wtedy poddusiłem. Nie powinienem. Przepraszam.
- W porządku. Nic się nie stało.- Powiedziałam zgodnie z prawdą. Nie miałam mu tego za złe.
- Jak by się nic nie stało, to nie musiałabyś się teraz faszerować lekami.- Spojrzał się na niego. Czyżby Kylo Ren, czuł się winny? Speszyłam go.- Trening zrobimy dopiero wieczorem. Teraz odpocznij.- Powiedział i wyszedł z mojego pokoju.
Zostawił mnie z głową pełną myśli.
Hejka wszystkim!!!!
Zachęcam do komentowania nowego rozdziału. Tym bardziej, że pojawiło się "zbliżenie" głównych bohaterów haha.
Jakbyście zauważyli jakiś błąd, to proszę dajcie znać, bo czasami mogę coś pominąć, a wiem, że niektórych do denerwuje.
Do następnego i Niech Moc będzie z Wami!!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro