Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VI

Kylo

Tak jak planowałem, obudziłem się pierwszy. O dziwo nie męczyły mnie koszmary przeszłości. To była naprawdę dobra, spokojna noc. Rey cały czas była we mnie wtulona, więc delikatnie przesunąłem ją na drugą połowę łóżka tak, żeby jej nie obudzić. Mruknęła przez sen, odwróciła się na drugi bok i ponownie zapadłą w głęboki sen. 

Dziś zacznie się przekonywanie dziewczyny do ciemnej strony. Z racji, że ma zostać moim uczniem, muszę zapomnieć wszystko, co o niej myślałem. Niedługo będę dla niej mistrzem i nie może dzielić nas żadna inna relacja, oprócz uczeń-mistrz. Nie mogę czuć do Rey żadnej sympatii. Muszę być dla niej zimny i surowy. Ale w tym wszystkim również muszę być wyrozumiały. W końcu chcę z niej zrobić swoją prawą rękę. Jednak czuję, że będzie to ciężkie. Na początku pewnie nie będzie chciała mnie słuchać. Będzie się stawiać i będzie próbowała uciec do Rebeliantów w każdej możliwe sytuacji. Dlatego też, założyłem dziewczynie specjalną bransoletę. Blokowała ona użycie mocy. Rey nie mogła używać w niej swojej mocy, ale za to było ją w mocy czuć. 

Wyjąłem z szafy świeże ubrania i udałem się pod prysznic. Lodowate krople wody orzeźwiały mój umysł i pobudzały każdy mięsień. Zdecydowanie tego potrzebowałem. Przede mną ciężki dzień. Muszę załatwić kajutę dla Rey, bo przecież nie będę jej u siebie nocował. Przydało by się też zorganizować ubrania dla dziewczyny. Uczennica Wielkiego Mistrza Zakonu Ren, nie może pokazywać się publicznie w pustynnych ubraniach. 

Jednak najtrudniejszym zadanie tego dnia, nadal pozostawało przekonanie dziewczyny. Jeśli nie będzie się chciała zgodzić, nie będę jej prosił. Będę ją torturował. Nie zwrócę uwagi na jej krzyki bólu i błaganie o litość. Jestem surowy wobec swoich uczniów. Dla każdego poprzednika byłem, a ona nie jest żadnym wyjątkiem. Jedyną różnicą jest jej płeć. Nigdy nie uczyłem kobiety. W zasadzie to w zakonie Ren nie było kobiet. Jeśli już jakaś się pojawiła, to umierała po około dwóch miesiącach. Tyle, że one od razu trafiały do akademii. Działo się tak dlatego, że żaden mistrz nie chciał przekazywać swojej wiedzy kobiecie. Ja Rey nie puszczę do akademii. Dopiero jak już się czegoś nauczy, Oczywiście jak do tego czasu przeżyje. 

Wyszedłem spod prysznica, osuszyłem ciało i ubrałem się. Z łazienki wyszedłem cicho. Tak, żeby nie obudzić Rey. Nadal spała. Niezły z niej śpioch. Będzie trzeba nad tym popracować. Ren nie może być leniwy. Nie budziłem jej jednak. Musiała się wyspać. Jeszcze wczoraj była skrajnie wyczerpana, więc należy jej się duża dawka snu.

Zostawiłem śpiącą Rey w moim pokoju, który zamknąłem specjalnym kodem, który znam tylko ja. Teraz muszę zorganizować pokój dla Rey. Nie obchodzi mnie jak będzie wyglądał. Ma znajdować się blisko mojej kwatery.


Finn

To co zrobiła Generał Organa, było potworne. Jak można traktować tak zakochanego człowieka? Cała noc poświęciłem na planowanie. Potrzebuję statku. A statek załatwi mi nie kto inny jak Poe Dameron. 

Po wschodzie słońca, zakradłem się do magazynów. Potrzebowałem jedzenie, wodę i broń. Postawiłem na suchy prowiant, kilka butelek wody i oczywiście blaster. Wszystkie przedmioty wrzuciłem do plecaka i zarzuciłem go na ramię. Teraz trzeba obudzić Poego.

...............................................

Po cichu wszedłem do pokoju w którym spał mój przyjaciel wraz i paroma innymi pilotami. Na moje nieszczęście, Poe spał na samym końcu pokoju i to jeszcze na górze piętrowego łóżka. Podszedłem na palcach do śpiącego kumpla. Potrząsnąłem jego ramieniem raz. Potem drugi, trzeci i czwarty. Prędzej wyrwę mu rękę, niż go obudzę. Nie było innego wyjścia. Muszę oblać go zimną wodą.

Po cichu zakradłem się do łazienki. Po drodze zgarnąłem  z podłogi pustą butelkę. Napełniłem ją po brzegi lodowatą wodą i na paluszkach wróciłem do śpiącego Poego.

Stanąłem na palcach i już miałem wylewać wodę, ale kogoś obudziłem.

- Finn do jasne cholery. Co ty tu robisz idioto? Mamy jeszcze godzinę spania.- To był zaspany Mat.

- Śpij dalej Mat. Nie przejmuj się mną. Tylko obudzę Poego i już znikam.- Mat spojrzał na mnie jak na największego bezmózga galaktyki, położył się i za parę sekund mogłem usłyszeć jego chrapanie.

Spojrzałem na mojego przyjaciela przepraszający wzrokiem i wylałem całą zawartość butelki na jego głowę. Dameron podskoczył jak poparzony.

- Co się dzieje?- Chciało mi się śmiać. Zaspany Poe, cały mokry. Tego nie widuje się codziennie.

- Wstawaj. Musisz mi pomóc.

- O piątej rano? W czym ja ci mam pomagać o piątej rano?

- Wyłaź. Wytłumaczę ci później. Chodź bo wszystkich obudzisz.

O dziwo zwlókł się z łóżka i posłusznie wyszedł z pokoju pilotów. Ruszyłem za nim. Jak tylko zamknąłem za nami drzwi, Poe zapytał:

- Więc w czym mam ci pomóc?

- Chodzi o Rey. Ogarniasz, że Organa zabroniła mi do niej lecieć? Bo niby Jedi mają jakiś specjalny kodeks, niby nie mogą kochać, niby ich to rozprasza i kieruje na ciemną stronę mocy. To jakieś bzdury. Muszę skombinować statek i do niej polecieć. Właśnie w tym, jesteś mi potrzebny. To jak. Pomożesz?- Poe miał nieciekawą minę. Zacząłem się bać, że mi odmówi. Nie wiem co bym wtedy zrobił.

- Stary, oczywiście, że ci pomogę. W końcu od tego są najlepsi kumple co nie?-  Odetchnąłem z ulgą. Rey lecę do ciebie.


Rey

Obudziłam się ponownie w tym samy łóżku. Wyspałam się ale czułam się dziwnie. Jakby mi czegoś brakowało. Powoli wstałam. Bałam się. Lubię wiedzieć co się ze mną dzieje. Czułam się, jakbym nie miała kontroli. O nie. O nie, o nie. Nie, nie, nie. Moc. Nie wyczuwam swojej mocy. Nie ma jej. Straciłam ją. Zaczęłam panikować. W końcu moc była ze mną zawsze. Ona jedyna mnie nie zostawiła. Była uśpiona, ale jednak była. A teraz zniknęła. Nawet ona mnie zostawiła. Jestem sama. Całkowicie sama. Dlaczego nie poleciałam do Skywalkera? Zachciało mi się Jakku. Teraz nie dość, że jestem w Najwyższym Porządku, to jeszcze bez mocy.

Nie miałam już siły. Znowu płakałam. Na dodatek przypomniał mi się Finn. Dokładniej to te jego przeklęte słowa. Były jak zły urok. Od momentu, kiedy Finn je wypowiedział, moje życie się zawaliło. Jak cudownie by było, gdybym nigdy go nie poznała. Jeszcze dwa dni temu miałam go za przyjaciela. Teraz nienawidzę go bardziej niż Kylo Rena czy nawet Snoka. Nienawidzę go. Nie sądziłam, że kiedykolwiek, mogę poczuć taką silną nienawiść. Teraz płakałam ze złości.  Siedziałam na podłodze i wyłam.

Płakałabym pewnie dłużej, gdyby ktoś nie wszedł do pokoju. Był to Kylo. Wchodząc, ściągnął maskę i rzucił ją w kąt. Dopiero po czasie zwrócił na mnie uwagę.

- Czemu znowu płaczesz?- Zapytał zdenerwowany. Nie chciałam mówić mu o Finnie.

- Nie mam mocy.- Odpowiedziałam, znowu wybuchając płaczem.

- Ty idiotko. Moc nie może zniknąć. Nie zauważyłaś co masz na kostce?- Przestraszona spojrzałam na swoje kostki. Nie zwróciłam wcześniej uwagi na dziwny ból nogi. Byłam zbyt skupiona na braku mocy.- To blokuje użytkowanie mocy. Masz to, żebyś nie uciekła. I będziesz to miała, dopóki nie zyskasz mojego zaufania. A teraz wstawaj. Muszę ci coś pokazać.


Hej wszystkim!!!

Tak wiem, rozdział miał być w piątek. Niestety moja wena miała inne plany. Niby napisałam pół rozdziału, ale coś mi w nim nie pasowało.

I bardzo dobrze, bo to by zmieniło całkowicie fabułę.

Mam nadzieję, że się Wam podobało.

Niech Moc będzie z Wami.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro