Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

IV


Rey

Kylo Ren zniknął. Był dla mnie miły, dobry. Pocieszył mnie. Morderca własnego ojca mnie przytulił, żebym nie płakała. Nie spodziewałam się tego po nim. Mimowolnie się uśmiechnęłam. 

Jednak tą chwilę zadowolenia zepsuło wspomnienie Finna. Powinnam się cieszyć, że ktoś mnie pokochał, a ja jestem załamana i płaczę.  Czuję, że zranię go, kiedy nie poczuję do niego tego samego. Czegoś więcej niż przyjaźń. Ale dla mnie jest jak brat. Może on kocha mnie jak siostrę? Wtedy byłoby cudownie. Ale co jeżeli to romantyczna miłość. Przecież ja nigdy nawet nie miałam chłopaka. Nie, nie mogę teraz o tym myśleć. Powinnam skupić się na drodze.

Wtedy uderzyła we mnie straszna informacja. Nie ustawiłam koordynatów na Jakku. Nie mam pojęcia gdzie lecę. Nie mogę zmienić ich teraz, kiedy jestem w hiperprzestrzeni. To mogło by się źle skończyć. Muszę poczekać aż wyjdę z nadprzestrzeni i wtedy polecieć na Jakku. Tylko nie mam pojęcia, ile to będzie trwało.


Finn

Rey wyleciała dwa dni temu. Przez ten cały czas, zastanawiałem się, czy usłyszała. Z jednej strony, pragnąłem aby to wiedziała. Z drugiej jednak chciałem jej to wyznać w bardziej... uroczysty sposób. Porozmawiam z Poem. On zna się na takich rzeczach.

Najlepszy pilot Rebelii oczywiście majstrował przy swoim myśliwcu.

- Siema stary!- Krzyknął wysuwając się spod maszyny.- Co masz taką ponurą minę?

- Chciałem z tobą porozmawiać.

- Wal. O czym chciałeś gadać?

- O...dziewczynach.- Było to dla mnie trochę krępujące. Nigdy z nikim nie rozmawiałem o uczuciach i kobietach. Jest to dla mnie dość ciężki temat, dlatego chciałem pogadać  z najlepszym kumplem. 

- Uuuuu. A która piękna pani wpadła ci w oko?- Było po nim widać, że ten temat nie jest dla niego obcy.

- A możemy porozmawiać w jakimś odludnym miejscu?- Spytałem, rzucając okiem na mechaników, pilotów i innych członków Ruchu Oporu.

- Czyli poważniejsza sprawa. Jasne chodź do mnie.

..............................

W pokoju Poego był syf. Ciuch walały się wszędzie. Można było zabić się na różnego rodzaju papierkach. 

-Przepraszam na bałagan. Normalnie mam porządek, ale ostatnio nie było potrzeby, żeby sprzątać. No wiesz, żadna dziewczyna mnie nie odwiedzała przez ostatni tydzień. Ale nie o tym mieliśmy rozmawiać. Mów. Kim jest ta cudowna kobieta, która zakręciła ci w głowie?

- Znasz Rey?

- A to ta niesamowita dziewczyna z Jakku o której nawijasz cały czas. Nie znam jej osobiście, ale całkiem sporo o niej wiem.

- No fakt. Więc ostatnio, w sensie dwa dni temu, poleciała szukać Luka Skywalkera. I... i jak już odlatywała to ja... no ten...

- Wyduś to z siebie.

- Powiedziałem, że ją kocham. - Powiedziałem na jednym wdech. 

- O ja pierdole. I co ona na to. 

-No nie wiem, bo chyba nie usłyszała. A co jeśli usłyszała? Co jeśli jest na mnie zła?

- Spokojnie. Na pewno nie usłyszała, jak nic nie odpowiedziała. Kiedy by usłyszała, to były by dwie opcje. Pierwsza, rzuciła by ci się na szyję i powiedziała, że ona ciebie też. A w drugiej dałaby ci z liścia. Z tego co mówisz, to ani cię nie przytuliła, ani nie uderzyła. Czyli nie słyszała. Prosta dedukcja.

- Chyba masz rację. Dziękuję ci Poe. - Odetchnąłem z ulgą.- To co ja mam w zasadzie zrobić? Nie ma jej dopiero dwa dni, a ja już chcę ją zobaczyć.

-Proste. Leć do niej. Zorganizuj tylko jakiś ładny bukiet czerwonych róż i leć.

- Serio? Mam tak po prostu do niej lecieć? Z jakimiś kwiatkami?- Jakoś nie podobał mi się pomysł Poego. Ale z drugiej strony. Mogłem ją zobaczyć. Może to nie jest jednak taki beznadziejny plan?

- Po pierwsze, nie z jakimiś tam kwiatkami, tylko z czerwonymi różami. Kobiety kochają róże. Po drugie, sam mówisz, że tęsknisz. To leć do niej! Powiedz jej co czujesz.

- Wiesz, zrobię to. Tak polecę do Rey. Biegnę do Organy. Musi mi pozwolić.

Pożegnałem się z przyjacielem i w podskokach, pognałem do gabinetu Generał Organy.


Kylo

Przez całą noc czytałem. Czytałem o tym, co łączy mnie z Rey. Diada Mocy. Możemy panować nad życiem. Ona musi przejść na ciemną stronę. Razem pokonamy Snoka bez problemu. Będziemy władać galaktyką i będziemy najpotężniejsi. Muszę ją znaleźć i przekonać. A jak nie da się przekonać, to ją zmuszę. Będę ją torturował dopóki się nie zgodzi. Ale nie chcę jej zrobić krzywdy. Cholerna dziewczyna.


Rey

Wyszłam z nadprzestrzeni. Gorzej mi się trafić nie mogło. Przede mną znajdował się Niszczyciel Najwyższego Porządku. Nie mogłam się cofnąć ani nic zrobić. Ich statek mnie przyciągał. Jest już po mnie.

Kiedy znalazłam się już na Niszczycielu, mojego myśliwca okrążyli szturmowcy. Nie wiem jak, ale otworzyli właz i psiknęli mi czymś w twarz. Zaczęły mi łzawić oczy i po chwili widziałam czarne plamy. Słyszałam, jakbym była pod wodą. Wyciągnęli mnie i zaczęli gdzieś ciągnąć, trzymając za ręce. Straciłam przytomność.


Kylo

Poczułem jej obecność. Rey tu była. Spróbowałem się z nią połączyć. Udało się za pierwszym razem. Była w hangarze. Półprzytomna. Co jej zrobiły te zakłute łby!? Połączenie się zerwało. Musiała zemdleć.

Całe szczęście cały czas czułem jej obecność, więc dorwałem tych idiotów, zanim wrzucili ją do celi. Nie chciało mi się im nic tłumaczyć, więc ich poddusiłem. Złapałem Rey w stylu panny młodej i postanowiłem zanieść ją w bezpieczne miejsce. Jako, że w Najwyższym Porządku, nie ma bezpiecznego miejsca dla rebelianta, zabrałem ją do swojej kajuty. 

Położyłem ją delikatnie na łóżku. Wyglądała na taką bezbronną w czarnej pościeli. Przykryłem ją kocem, a ona cicho zamruczała i wtuliła się w poduszkę. Muszę przyznać, była urocza kiedy spała. Kylo stop. Przestań tak o niej myśleć. 

Wziąłem datpada i usiadłem na krześle na przeciwko łóżka, na którym spała Rey. Chciałem zrobić coś pożytecznego. Nie wyszło. Cały czas się na nią patrzyłem. 

Po około dwóch godzinach zaczęła się ruszać. Powoli usiadła i na mnie spojrzała.



Cześć wszystkim!!!!!

Nie wiem za bardzo co tu napisać, więc życzę wam dobrego i przyjemnego tygodnia.

I pamiętajcie, byle do świąt!!!

Niech Moc będzie z Wami.





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro