Rozdział XI
Rogan powoli odsunął się od komody cały czas obserwując Messora, zupełnie jakby miał do czynienia z dzikim zwierzęciem.
–Ja... Przepraszam. Zabłądziłem i... – próbował się tłumaczyć. Stojący w drzwiach mężczyzna parsknął z kpiną.
– I postanowiłeś wykorzystać okazję, żeby sobie pomyszkować – dokończył za chłopaka. – Powiedz mi Griss, bo jestem niezmiernie ciekaw, co zrobiłby ci ojciec za bezczelne wejście do jego gabinetu i grzebanie w jego osobistych rzeczach?
Rogan czuł jak cała krew odpływa mu z twarzy, a nogi zaczynają drżeć. Ojciec zatłukłby go, gdyby coś takiego stało się w ich domu. Co zrobi, jeśli dowie się, że myszkował po posiadłości Messora?
– Przepraszam... Ja... Proszę... Nie mów... – Nie potrafił wydobyć z siebie ani jednego składnego zdania. Wszystko w nim skręcało się ze strachu, a oddech ledwo przedzierał przez zaciśnięte gardło.
Messor zrobił krok do przodu i nagle znalazł się tuż przed chłopakiem. Blondyn niemal instynktownie skulił ramiona obejmując głowę rękami. Zamiast uderzenia, został jednak pociągnięty w stronę zakurzonego łóżka i zaskakująco łagodnie na nim usadzony.
– Oddychaj, głupi dzieciaku! – warknął mężczyzna. – Nie marzy mi się reanimować rozhisteryzowanego nastolatka. Nic nie powiem twojemu ojcu, dobrze? Uspokoisz się wreszcie?
Rogan nabrał drżąco oddechu i pokiwał gorączkowo głową. Ciągle trząsł się lekko, ale teraz strach spowodowany był raczej wspomnieniem, a nie rzeczywistą obawą.
– Ile puzzli zdążyłeś ułożyć? – zapytał znienacka Messor.
Rogan spojrzał na niego półprzytomnie z pytaniem w oczach.
– Proszę?
Mężczyzna westchnął wyraźnie zirytowany i burknął coś pod nosem.
– Ile się domyśliłeś? – uściślił. Chłopak wzdrygnął się i odwrócił wzrok w stronę książki, ciągle spoczywającej na parapecie. Nie miał pojęcia co odpowiedzieć. Tak naprawdę wiedział coś, ale... nie wiedział nic. Zupełnie jakby prawda gdzieś tam uderzała w tył jego głowy domagając się uwagi, a on z całej siły spychał ją z powrotem na jej miejsce, w niebyt.
W końcu postanowił zacząć od tematu, który rozpoczął całą tą tragedię.
– To zdjęcie... – wyszeptał. – Kim jest ta dziewczyna?
Przez chwilę widział jak w oczach Messora błyska coś między wściekłością a żalem. Mężczyzna głośno wypuścił powietrze i odwrócił głowę w stronę okna. Rogan nie był już w stanie dostrzec jego twarzy, a nie śmiał poruszyć się by polepszyć sobie widok.
– Kiedyś, jeszcze przed Czystkami życie tutaj wyglądało zupełnie inaczej – zaczął, a jego głos był płaski, zupełnie wyprany z emocji. – Nie lepiej, po prostu inaczej. Teraz wszyscy drżą ze strachu na myśl, że zostaliby wrzuceni do Rewiru, kiedyś bali się skończyć na ulicy. Po zmroku niewielu śmiałków wychylało nosy zza drzwi swoich domów. Wiedziałeś, że to właśnie na początku Czystek tak pooświetlano całe Miasto?
Rogan pokręcił głową, ale Matthiasowi najwyraźniej nie zależało na jego odpowiedzi. Nie odwracając się, kontynuował.
– Conor Gestant postanowił pozbyć się wszystkiego, co ludziom kojarzyło się z okresem przed wybudowaniem Dzielnicy Bez Szyb. Nawet ciemności. Byliśmy wtedy zaledwie dziećmi, niewiele pamiętam z tego, jak to się zaczęło. Ledwo wkroczyłem w wiek nastoletni, kiedy moi rodzice przyprowadzili z wymiany dziewczynę. Oczywiście na początku wcale nie przypominała dziewczyny. Była jak naprawdę chudy, brudny i drobniutki chłopak. Shea mocno dokuczał jej z tego powodu. W tamtym czasie ja, lord Nevar oraz twój ojciec bardzo się przyjaźniliśmy. W każdym razie... Została jedną ze służących, ale była okropnie niezdarna, cały czas coś tłukła. Nieporadna, nieszkodliwa, odrobinę upierdliwa... Aż pewnego dnia zrzuciła mnie ze schodów...
Chłopak wciągnął powietrze z sykiem. Nie mógł uwierzyć, że jakikolwiek służący mógłby odważyć się zrobić coś takiego szlacheckiemu dziedzicowi. Za to można było nawet skończyć jako trup.
– Wychłostali ją? – zapytał choć dopowiedź sama mu się nasuwała. Messor zaskoczył go ponownie, wybuchając śmiechem.
– Skąd. – Pokręcił głową prychając, a Rogan gapił się na niego rozszerzonymi oczami. – Nie mieli dowodów. Gdybym powiedział, że to ona, byłoby moje słowo przeciw jej. Wiedziałem, że moim rodzicom więcej nie byłoby trzeba, ale... Nie potrafiłem tego zrobić. Nie chciałem być taki. Nie chciałem, żeby ktokolwiek cierpiał tylko dlatego, że ja coś powiedziałem.
Griss doskonale był w stanie do zrozumieć. W głowie mignął mu obraz Gabrieli, jego mamki. Czy gdyby tamtego dnia nie zawołał Cadana, staruszka została by z nim?
– Po tym, jak wreszcie pozwolono mi wstać z łóżka, zacząłem szukać jakichkolwiek dowodów, ale ona była zbyt sprytna. Zawsze wiedziała, kiedy ją obserwuję i uśmiechała się do mnie z wyższością, jakby chciała mi powiedzieć, że to bez sensu, że to ona jest tutaj górą. Wszystkim wydawała się taka nieszkodliwa, delikatna. Tylko ja wiedziałem, że to nie przypadek, że znalazła się akurat u nas, że za tym wszystkim kryło się coś więcej.
Dłoń Messora bezwiednie zaczęła przesuwać się po narzucie łóżka. Tymczasem Rogan dostrzegł coś, co do tej pory mu umknęło. Drzwi szafy były delikatnie uchylone w stronę drzwi, przez co na początku nie dostrzegł przedmiotu leżącego na podłodze. Maleńka, dziecięca grzechotka. Zsunął się z łóżka i sięgnął po zabawkę.
– Minęły trzy lata, a nasza rywalizacja przerodziła się... w coś zupełnie innego. Moi rodzice byli wściekli i przerażeni jednocześnie, ale nie śmieli jej odesłać. Wiedzieli, że jeśli ona by odeszła, ja poszedłbym za nią. Shea uważał to za obrzydliwe i nienormalne. Jak mogłem obdarzyć uczuciem kogoś z Rewiru, Bękart?. Ale ja wiedziałem swoje. Sara była inna. Kochała sztukę, oczy zawsze jej błyszczały, gdy patrzyła na jakąś książkę, potrafiła spędzać w ogrodzie całe godziny. Jednocześnie miała naprawdę cięty język i potrafiła zranić słowami boleśniej niż jakąkolwiek bronią.
Rogan doskonale wychwycił moment, kiedy głos mężczyzny z obojętnego stał się pełen bólu i smutku.
– Byłem taki szczęśliwy, kiedy dowiedziałem się, że spodziewa się dziecka. – Messor oparł głowę na dłoni, jakby nie potrafił już dłużej utrzymywać jej ciężaru na karku. – Chciałem spędzić z nią resztę życia, bo przy niej cały ten ponury, szary świat stawał się... lepszy, szczęśliwszy. Powiedziałem o tym Nevarowi i twojemu ojcu... Wtedy wydawało mi się, że choćby ze względu na naszą przyjaźń będą się cieszyć moim szczęściem. Naprawdę tak wyglądało. Kiedy urodził się mój syn, Arthur, nasz Pan, zgodził się nawet być jego ojcem chrzestnym. Widziałem jak się uśmiechał, kiedy trzymał małego na rękach. Shea za to najpierw przestał się pojawiać w moim domu, a potem za każdym razem, kiedy się spotykaliśmy, wyrzucał mi, że jestem obrzydliwy. Byłem wściekły... Po roku pokłóciliśmy się do tego stopnia, że doszło miedzy nami do walki.
Po raz kolejny tego dnia oczy Rogana rozszerzyły się wyraźnie. Walka o honor z Matthiasem Messorem – jedyna, którą jego ojciec kiedykolwiek przegrał. Temat, którego kategorycznie nie poruszało się w jego obecności.
– Następnego dnia, kiedy musiałem wyjechać dopilnować kilku spraw, które powierzył mi ojciec, do naszego domu przyszedł Conor Gestant razem z wojskowymi. Wywlekli Sarę razem z naszym dzieckiem za miasto i zatłukli na śmierć ją i mojego synka... A przynajmniej to mi powiedzieli. Nie miałem pojęcia, że mój syn żyje. Nie miałem pojęcia, że te gnoje skazali moje dziecko na życie w tym piekle... Nie wiedziałem... i nie miałem serca powiedzieć chłopcu prawdy, kiedy trzy lata temu stanął w głównej sali rezydencji Nevara.
Tym razem powietrze zupełnie uciekło z płuc Rogana. Chłopiec, Bękart, który trzy lata temu pojawił się w ich gangu... Irytujące, dumne, niesamowicie silne psychicznie i piekielnie intrygujące dziecko. Zielone oczy tak podobne do tych, które miała kobieta ze zdjęcia. Twarz łudząco przypominająca tą młodą Matthiasa Messora...
Liam.
– Dlaczego? – wyszeptał. – Dlaczego mówi mi pan to wszystko? Dlaczego nie zabrał go pan, kiedy była okazja? Czy masz pojęcie jaką kupką nieszczęścia on jest po ostatniej akcji? Masz pojęcie jak to go niszczy?!
Pod koniec z szeptu przeszedł do krzyku. Nie potrafił tego powstrzymać. Nie miał pojęcia, czemu nagle przypomniał sobie wszystkie uwagi jego ojca i brata, jego własne ostre słowa skierowane do chłopaka, sposób, w jaki Liam patrzył na tę dziewczynę z pospólstwa, błysk szczęścia, kiedy Ewen go pochwalił.
Liam chciał akceptacji, chciał rodziny... a Messor odebrał mu to z powodu irracjonalnego strachu.
– Głupi dzieciaku, jak myślisz co by się stało, gdyby twój ojciec, albo Gestant, dowiedział się kim jest Liam?! – Matthias również podniósł głos. – Już raz odebrano mi moje dziecko, już raz skazano go na cierpienie za sam fakt jego istnienia. Myślisz, że naraziłbym go na to ponownie? Myślisz, że pozwoliłbym, żeby po raz kolejny wylądował w Dzielnicy Bez Szyb?
I nagle do Rogana dotarło. Jego ojciec dla zemsty byłby zdolny do wszystkiego. Zabiłby Liama, gdyby wiedział, że w ten sposób skrzywdzi Messora. Zrobiłby to bez wahania.
Spuścił głowę zaciskając dłonie w pięści.
– Przepraszam – wyszeptał. Duża, ciepła dłoń wylądowała na jego głowie i zmierzwiła mu włosy.
– Dobry z ciebie chłopak – przyznał mężczyzna. – Ani trochę nie przypominasz swojego ojca.Po prostu jesteś w gorącej wodzie kompany i szybko dajesz się ponieść emocjom. Pewne rzeczy trzeba przemyśleć, zanim zacznie się je komentować.
Chłopak uśmiechnął się szeroko. Fragment o nim i jego ojcu był prawdopodobnie największym komplementem, jaki ktoś mógłby mu powiedzieć. Podniósł wzrok i spojrzał prosto w te czarne oczy.
– Liam za to bardzo przypomina swojego. Ten ostry sarkazm musi być uwarunkowany genetycznie – przyznał. Messor zaśmiał się serdecznie.
– Och uwierz mi, akurat to na pewno ma po matce.
W tej chwili, patrząc na błyszczące w oczach mężczyzny szczęście i dumny uśmiech, Rogan po raz pierwszy mógłby przyznać, że zazdrości czegoś Liamowi. Kiedyś myślał, że oddał by wszystko, żeby zobaczyć te same uczucia, jakie Messor kierował do swojego dziecka, w oczach swojego własnego ojca... a jednak teraz za nic nie poświęciłby życia Liama. Właściwie, Shea Griss mógłby śmiało iść do diabła, o ile Rogan już zawsze mógłby widzieć uśmiech na twarzy chłopaka.
Nagle na zewnątrz rozległo się przeciągłe wycie syren, a chwilę później rozgorączkowana służąca wpadła do sypialni.
– Proszę pana, przyszła wiadomość od lorda Nevara! Trzeba szybko biec do sadów! Ktoś podpalił dom u Bustanich, podobno ktoś w okolicy widział całą grupę Bękartów!
Rogan wyszukał w odmętach pamięci nazwisko rodziny.
Podlegali Donariemu, Liam przedstawiał mu ich najmłodszą córkę i jej brata... A teraz zaatakowano ich dom. Podpalono go.
– O nie...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro