Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 7


Moje relacje z Michałem...są bliskie, bardzo bliskie. Co raz więcej czasu z nim spędzam, olewam chłopaków. Zmieniłam się. Siedzę na kolanach u Michała i świetnie spędzam czas.

-Ej...słuchasz nas?-zapytał Michał

-Sory zamyśliłam się, a o czym gadacie?

-Za dwa dni jedziemy do Nowego Jorku-powiedział Mike

-O to super!-powiedziałam

-My tez się cieszymy  bo wrócimy na chwilę do swoich domów-dodał Harry

-Chłopaki, ja będę się zbierać. I tak już ciągle kłócę się z Luke'iem i Leo, a Nathan prawie się do mnie nie odzywa.

-Nie powiedziałaś im?-zapytał Louis

-Nie mam odwagi...będą mnie do tego zniechęcać, a ja to naprawdę lubię. Dobra ja lecę bo nie chcę kolejnej awantury.-powiedziałam i poszłam do holu. Tam nałożyłam buty. Gdy już miałam wychodzić, ktoś złapał mnie za rękę. Michał.

-Cassie..-nic więcej nie powiedział, tylko przywarł swoimi  ustami do moich. Nie wiedziałam czemu, ale odwzajemniłam pocałunek. Jednak po chwili szybko oderwałam się od niego i wybiegłam z domu.


Wsiadłam na motor i ruszyłam w stronę domu. Co ja zrobiłam....właśnie zdradziłam Nathan'a. Dobra Cassie dałaś się ponieść emocjom. Najlepiej będzie jak zapomnę o tym zdarzeniu. Zatrzymałam się przed domem, było coś koło 18. Weszłam do domu. Od razu pojawił się przy mnie Nathan.

-Cassie...możemy pogadać?-zapytał

-Jasne, a czemu nie?

-Znikasz na całe dnie, nikt nie wie co się z tobą dzieje, między nami...miedzy nami psuje się. Już nie jest jak kiedyś. Nie chcę żebyś to źle odebrała, ale nasz związek zaczął się walić od kiedy pojawił się Michał. A mnie o boli....bo...bo między nami już prawie nic nie ma.-powiedział z żalem.

-Nathan....moje życie nie jest takie proste, ale pamiętaj jedno... kocham cię ponad wszystko i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.-powiedziałam, a na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech

-Ja tez cię kocham, ale obiecaj mi, że nie będziesz tak często wychodzić.

-Nathan, obiecuję, ale musisz o czymś wiedzieć-powiedziałam i spuściłam głowę w dół-Ja należę do...do gangu.

-Że do czego? Czy ja się przesłyszałem?!-krzykną

-Nathan...ja..

-Cassie, czemu nic nikomu nie powiedziałaś?! Tak nie może być! Masz odejść od tego gangu!

-Ale ja nie chcę, ja tam czuje się dobre! Wiesz jaka jestem! Lubię adrenalinę.

-Ale to przeciw prawu! Pozwoliłem ci na powrót  do wyścigów, bo widziałem, że ci tego brakuje, ale żeby od razu do jakiegoś gangu się przyłączać?!

-Dlatego ci nic nie mówiłam! Wiedziałam, że będzie taka reakcja. Nikt nie wie cos się dzieje, dostaje dziwne przesyłki, dowiaduje się, że moi rodzice żyją...-nie dokończyłam bo zorientowałam się, że powiedziałam za dużo, wybiegłam z domu. Wsiadłam na motor i ruszyłam przed siebie. Łzy oślepiały mnie, jednak jechałam dalej. W pewnym momencie zboczyłam z drogi. Jechałam jakimś lasem. Nagle straciłam kontrolę nad motorem. Uderzyłam w drzewo. Jedyne co pamiętam jacyś młodzi ludzie.

JAKIŚ CZAS POŹNIEJ


Leżałam na czymś miękkim. A le chwila...to łóżko nie jest takie jak w szpitalu. Jest bardzo miękkie, pościel jest delikatna. Chciałam otworzyć oczy. Jednak od razu promienie słoneczne mnie oślepiły, a ja zamknęłam oczy. Po kilku próbach już normalnie mogłam patrzeć. Na pewno nie byłam w szpitalu, zbyt dobre warunki, w domu też nie byłam, bo nie mamy takiego pokoju. To gdzie ja jestem? Umarłam? Nagle do pokoju weszła jakaś kobieta w towarzystwie mężczyzny. Wyglądali na około 37 lat.  Ta kobieta... jest taka podobna do mojej mamy. Ale ja ich nie znam....boje się. Chciałam wstać, ale ból, który przeszedł moje ciało był nie do wytrzymania.

-Masz złamane trzy żebra, rozbita głowę i złamaną lewą rękę, oraz miałaś wstrząśnienie mózgu, i jesteś cała w siniakach.-powiedział mężczyzna

-Nie ruszaj się...jesteś tu bezpieczna, nic ci nie zrobimy.-dopowiedziała kobieta

-Kim jesteście?-zapytałam ledwo słyszalnym głosem

Spojrzeli na siebie i oboje usiedli po dwóch stronach łózka, zaczęła kobieta.

-Jesteś naszą córką, Judith-w moich oczach pojawiły się łzy, jak to możliwe. Przecież mama mówiła,  że ona nie żyje... a tu taka informacja. Nie umiałam nic z siebie wydusić. Dlaczego się ukrywali przez tyle lat? Zaakceptowałabym wszystko.

-Kochanie, jesteś w naszej posiadłości....w Nowym Jorku.-powiedział tato?

-Ale.....jak to możliwe...przecież wypadek miałam w ....Polsce-powiedziałam cicho

-Bo.. jak wpadłaś na to drzewo to jeden z moich przyjaciół znalazł cię. Wtedy postanowiliśmy, że nie możesz mieć ciągle wypadków. Po ostatnim...jak miałaś te przesunięcie w kręgosłupie obawialiśmy się o twoja pełnosprawność. A teraz to już drugi raz. Ale powiedz co było przyczyną twojego wypadku.-powiedziała mama

Próbowałam sobie przypomnieć. Ale miałam czarna dziurę w głowie. Pamiętam jak byłam u Michała i jak mnie pocałował.....Boże czy Michał mnie pocałował? Zdradziłam Nathan'a. I teraz już wiem co było przyczyną, pokłóciłam się z chłopakiem. Powiedziałam mu o wszystkim....i wtedy zjechałam na tą cholerna drogę.

-Bo ja pokłóciłam się z chłopakiem....powiedziałam mu o czymś...co przed nim ukrywałam dosyć długo, ale on nie zaakceptował tego i doszło do kłótni. Wtedy pod wpływem emocji wsiadłam na motor. A później był wypadek.

-Judith...wiemy, że należysz do gangu....bo my jesteśmy jego szefami, mieliście za dwa dni do nas przyjechać, ale odwołaliśmy to spotkanie, ze względu na ciebie.-powiedział tato

-A ile tu jestem?-zapytałam

-Około miesiąc....wpadłaś w taki trans.-gdy usłyszałam to, myślałam że zwariuję....

-Spokojnie, twoi znajomi i Luke zostali przez nas poinformowani, że jesteś na,, wakacjach''-powiedziała mama

Pierwszy raz od szesnastu lat widzę swoich biologicznych rodziców. Nawet sobie nie wyobrażacie jakie to szczęście.

*********************************************************************************

Nowy rozdział! Mam nadzieję, że się spodobał.

Zapraszam też na moje inne opowiadania :)

Pozdrawiam: NieZnanaAutorkA


XOXO

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro