Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 25

On się żeni.Tak nie może być,będę walczyć.I zacznę już teraz!Podeszłam do Nathan'a i namiętnie pocałowałam go w usta.Czułam jego uśmiech na twarzy.Odwzajemnił pocałunek!Słyszałam tylko w oddali jak Leo i Luke tłumaczyli Pawłowi moje postępowianie.

Gdy odłączyłam się od Nat'a spojrzałam mu w oczy.

-Nat,tak bardzo tęskniłam.-i przytuliłam chłopaka.

-Ja też,ale ja się żenię.

-Zerwij zaręczyny,zostań ze mną.Znów będziemy się ścigać na motorach.Będziemy razem-mówiłam przez łzy.Nie chciałam żeby odchodził.Nie chcę go ponowinie stracić.A teraz mam szansę go zatrzymać.

-Ale ...

-Czy ty ją kochasz?

-Szczerze?Nie,ciągle gada tylko o ciuchach i modzie,to nie ty.Z tobą można pogadać o wszystkim.Tęskniłem.

-Nat...zostań...proszę.

-Cassie zrozum,to będzie wobec niej nie fair.Tak nagle ją rzucę?Nie mogę,ale zawsze zostaniesz w moim sercu.Na zawsze-powiedział,a z moich oczu polały się łzy.Nie moge być wiecznie twarda!

-Cassie,pierwszy raz widzę jak płaczesz-powiedział Nat

-Rzadko mi się to zdarza.

-A teraz żegnaj.-powiedział,i gdy miał już naciskać klamkę drzwi.Krzyknęłam.

-Kocham cię Nathan!!!

Chłopak się zatrzymał.Obrócił się w moją stronę.Podszedł do mnie.Wziął moją twarz w ręce.Spojrzał mi w oczy.

-Cassie słońce.Pamiętasz moja matkę?Przez nią muszę się żenić z Charlottą.I nie ma odwrotu.Tak mi przykro.Ale lepiej już pójdę.-powiedział i czule pocałował nie w czoło.Widziałam że mu też jest ciężko.

-A kiedy masz ten ślub?Może wpadnę.

-Dwudziestego lipca,u twoich rodziców na podwórzu o godzinie szesnastej.Żegnaj.

-Do zobaczenia.

I wyszedł,nie było go już.Mogłam teraz z nim być.Ale moja głupota sięga zenitu.Jestem debilką straciłam właśnie faceta,na którym zależało mi niesamowicie mocno.Tego jedynego.Którego obdażyłam zaufaniem i przede wszystkim miłością,o którą u mnie ciężko.Mój sens życia właśnie stracił sens.Nie mogę tego zrozumieć.Dlaczego tak późno zrozumiałam że go kocham.Może to się wydawać dziwne ale Paweł był w pewien sposób zapchaj dziurę.Był,bo był.Miałam wrażenie że go kocham.Ale było to tylko wybicie sobie do głowy że go kocham,Ale gdy przyszło co do czego okazuje się że był zapchaj dziurą.Nie kocham Pawła.Ja kocham tylko Nathan'a.Mojego Nathan'a.Nie pozwolę żeby ten ślub się odbył.Uroczystość jest za miesiąc.

Następnego dnia

Wczoraj wieczorem pokłóciłam się z Pawłem.Wyszedł z domu i nie wrócił na noc.Nathan był i jest miłością mojego życia i nic na to nie poradzę.

Siedzę na sofie przed telewizorem.Jem lody i jeszcze przede mną toną słodyczy.Płaczę dzień i noc.Narazie nie chce widzieć na oczy Luke'a i Leo.W 50 procentach to ich wina.Siedzę sama i się rozczulam nad swoją głupotą.Przecież nie każda dziewczyna jest tak tępa jak ja!Nathan jest moim światem.A teraz mam świadomość że mogę go stracić raz na zawsze.

******************************

Nowy rozdział mam nadzieję że się spodobał!Zapraszam na Nocnego Zabójcę oraz na mojego snapchat'a-asi455 dodaję wszystkich!

Pozdrawiam:NieZnanaAutorkA

XOXO

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro