Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9

- Co? – wykrztusiłam, a we mnie zaczęła rosnąć panika. Cholera jasna, wiedziałam, że będzie chciał się do mnie dobrać, ale nie tak szybko!

- Jesteś prawie naga... A gdybym się uparł sam bym z Ciebie wszystko zdjął – powiedział, a jego ręce wkradły się na moje biodra. Palcami bawił się aksamitnym materiałem fig. Zastygłam w miejscu, bojąc się przerwać jego poczynania.

- Zzostaw mnie – zająknęłam się, zaciskając ściśle

nogi.

- Nie udawaj niedotykalskiej – uśmiechnął się tajemniczo, przebiegając palcami po moim prawym pośladku.

- Nie rozumiesz słowa nie? – warknęłam, raptownie nabierając pewności siebie. Odepchnęłam go od siebie z zaciętą miną. – Czemu nie pójdziesz sobie do jakiejś dziwki? Ulżył byś sobie i dał mi spokój.

- Wolę Ciebie – puścił mi oczko, układając obok mnie, a ramieniem niemal od razu mnie objął.

- Nie robisz się zbyt pewny siebie, kolego? – parsknęłam, strzepując z siebie jego rękę. Louis westchnął poirytowany.

- Pewność siebie to moje drugie imię – odparł, zerkając na mnie. Wywróciłam oczami, odwracając się do niego plecami. Zamknęłam oczy i uparcie czekałam, aż zawładnie mną sen. Czułam jego czujny wzrok na ciele przez dobry moment. – Wierz, że nawet cieszę się z Twojej obecności? – szepnął. Zdziwiłam się.

- Kilka dni temu mówiłeś co innego – burknęłam.

- Bo... wkurzasz mnie i to ostro, czasami mam ochotę Cię uciszyć w każdy możliwy sposób, ale jednocześnie stanowisz dla mnie wyzwanie.

- Niby jakie? Jak to zaciągnąć mnie do łóżka? – spojrzałam na niego przez ramię. Nie odpowiedział mi. – Po to mnie porwałeś? Abym była Twoją zabawką do pieprzenia?

- Paul tego chciał, ja tylko wykonuję jego polecenia – powiedział obojętnie.

- Tak, i oczywiście nic nie powstrzyma Cię od bzykania – prychnęłam.

- Nic o mnie nie wiesz – syknął, raptownie napinając się. – Wierzysz w to, co Ci mówią ludzie.

- Bo w to akurat wierzę – mruknęłam, z powrotem się kładąc. – Dzięki Tobie znowu nie mam spokoju, serdeczne gratulacje za ponowne spieprzenie mi życia!

- Nie ja, a Twój pierdolony ojciec – splunął. W jego głosie było słychać złość.

- To było sobie jego porwać, a nie mnie – fuknęłam. – Ma mnie gdzieś, więc...

- Gdybym miał taką córkę, zrobiłbym to samo – powiedział z kpiną. Poczułam nieprzyjemne ukłucie w sercu. Zabolały mnie jego słowa. Rzadko kiedy się takimi tekstami zamartwiałam, ale to... akurat nie było przyjemne dla uszu.

- Kutas – warknęłam cicho, licząc na jego odzew. On lecz parsknął ironicznie śmiechem. Miałam dosyć jego i tej perfidnej twarzy. Ewidentnie mnie podpuszczał. Zamknęłam oczy i czekałam na upragniony sen.

***

Nienawidziłam bezsennych nocy. Obok mnie Louis strasznie chrapał i mocno mnie do siebie przyciskał. Nawet nie wiedziałam kiedy się do mnie przylepił! Przez niego było mi strasznie ciepło i nie mogłam zmrużyć oka.

W końcu po wielominutowej walce z ramionami Louis'a, udało mi się wyplątać z jego uścisku. Wstałam cicho z łóżka i patrzyłam, czy Lou przypadkiem się nie obudził. Podczas snu wyglądał... uroczo. Zupełna jego odwrotność. Uśmiechnęłam się lekko, gdy wtulił twarz w poduszkę. Założyłam na siebie jego koszulkę i na palcach wyszłam z pokoju. W domu było bardzo cicho. Choć przez moment nie słyszałam głosów pozostałych, co przynosiło moim uszom ogromną ulgę. Zeszłam po dużych schodach do kuchni, gdzie czekała na mnie niespodzianka w postaci Harrego w samych bokserkach, jedzący cheeriosy. Gdy mnie zobaczył zastygł na chwilę z łyżką w ustach.

- Co ty tu robisz? – zapytał oschle.

- Nie mogłam spać – odparłam cicho, nerwowo skubiąc skrawek koszulki Louis'a, którą miałam na sobie. Harry popatrzył na mnie chwilę, potem wzruszył ramionami.

- Cokolwiek – rzucił krótko, wracając do jedzenia. – Chcesz coś do wszamania? – spytał po chwili, a ja skinęłam lekko głową, siadając na wysokim krześle. Harremu zajęło chwilę dokończenie swoich płatków, a potem zabrał się za robienie mi śniadania. – Masz do wyboru jajka albo... jajka, bo właśnie skończyłem płatki – parsknął ironicznym śmiechem, gdy przeglądał lodówkę.

- Duży wybór – również się zaśmiałam.

- Mogą być, co nie? – przytaknęłam.

- Co z Venus? – zapytałam go, zmieniając temat.

- Śpi jak zabita – uśmiechnął się głupkowato i ironicznie.

- To jest dla Ciebie zabawne? Zabiłeś jej chłopaka – powiedziałam.

- Mógł być dla nas zagrożeniem. Musiałem go zabić – odparł obojętnie.

- Zabiłeś człowieka – burknęłam.

- Robiłem to już wiele razy – wywrócił oczami. – To Ci dla mnie nowość.

- Zamierzasz o tym powiedzieć Venus?

- Za pewne już wie, jeśli cokolwiek pamięta – rzekł wbijając sześć jajek do miseczki i następnie wylał je na patelnię. – Lepiej dla mnie by było, żeby nie pamiętała.

- Bo co, bo wtedy już nie pobzykasz? – uniosłam zagadkowo brwi do góry.

- Coś w ten deseń – puścił mi oczko i nałożył na talerz całkiem sporą porcję jajecznicy, którą po chwili mi dał. – Bon Appetit – powiedział z niby „francuskim" akcentem i wymuszonym uśmiechem po czym siadł tuż obok mnie. Wtedy dostrzegłam jak bardzo był umięśniony. Widziałam go już raz bez koszulki, ale wtedy byłam tak oszołomiona strachem przed możliwym gwałtem, że wolałam zapomnieć o tym incydencie. – Zrób zdjęcie, to zostanie na dłużej – uśmiechnął się szeroko, gdy zauważył, że się na niego gapię. Zawstydzona odwróciłam wzrok i zaczęłam jeść. – Spokojnie, wiem, jesteś Tomlinsona, więcej Cię nie dotknę – odparł rozbawiony.

- Musisz mi o tym przypominać? – jęknęłam z dezaprobatą.

- Jedz – ponownie się zaśmiał. – I tak Tommo się wścieknie, że wyszłaś sama z pokoju.

- A ja co? Potrzebuję jakiegoś specjalnego traktowania? – prychnęłam.

- Aby Ci się ponownie nie zachciało skoczyć z balkonu i nam uciec? Tak – parsknął.

- Super – warknęłam, zapychając się jajecznicą. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo byłam głodna. Od czasu porwania prawie nic nie jadłam.

- Oddychaj – zaśmiał się Harry, gdy źle przełknęłam jajecznicę i się zakrztusiłam.

- Wiesz, gdybyście mnie karmili byłoby wspaniale – zaszydziłam z niego.

- Dobra, zamknij się i jedz.

- Tris? – odwróciłam głowę w stronę schodów. Na ich szczycie stał Louis, poprawiając swoje włosy szybkimi ruchami. – Obudziłem się i Ciebie nie było...

- Byłam głodna – wskazałam na jedzenie skinięciem głowy.

- W porządku – odparł dołączając do mnie i Harrego. – Wyspałaś się?

- Interesuję Cię to?

- Tylko pytałem – wzruszył ramionami i spojrzał na Styles'a.

- Musimy porozmawiać, wiesz o tym? – spytał Harry Louis'a, a ten skinął głową. Szybko dokończyłam swoją jajecznicę, by jak najszybciej zostawić ich samych. Gdy chciałam wyjść, ręka Louis'a mnie w tym powstrzymała.

- Gdzie idziesz?

- Wziąć prysznic – szepnęłam. Louis chwilę na mnie popatrzył i po chwili zabrał swoją dłoń z mojego nadgarstka. Poszłam powoli na górę, a spojrzenia Harrego i Tomlinson'a wypalały dziury w moich plecach. Weszłam do sypialni Louis'a, od razu znikając w łazience. Tym razem zamiast kabiny wybrałam wannę. Gdy woda ją napełniała w między czasie przyglądałam się swojemu odbiciu w swoim lustrze. Wyglądałam okropnie. Miałam wory pod oczami, moje włosy przypominało istne siano, a usta miałam lekko opuchnięte. – Ugh – warknęłam zdejmując z siebie koszulkę i następnie bieliznę. Całe ciało miałam w siniakach powstałych w szarpaninach i ucieczce. Więcej na siebie nie patrząc weszłam powoli do wanny. Syknęłam, gdy moja lodowata skóra zetknęła się z gorącą wodą. Po dwóch próbach zanurzyłam się w niej po głowę. Wynurzyłam się po chwili, głęboko oddychając. Oparłam głowę o zagłówek wanny i zamknęłam oczy rozkoszując się temperaturą wody. Moje ciało pierwszy raz od wielu dni w pełni się rozluźniło i poczuło ulgę. Uwielbiałam się wylegiwać i robiłam to w każdym miejscu, gdzie było to możliwe.

Po pewnym czasie wyciągnęłam rękę w poszukiwaniu płynu do kąpieli. Nic nie napotkałam, choć kilkanaście minut temu postawiłam go na gzymsie wanny. Otworzyłam oczy i tym samym napotkałam ciemne oczy Tomlinson'a.

- Tego szukałaś? – zamachał butelką z płynem z zadziornym uśmiechem.

**********

Och ten Tommo :'D Więc, może domyślacie się, co wydarzy się w następnym rozdziale :3

Do zobaczenia! xoxo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro