9 {Wyjątkowy}
Kate
Wychodzę z domu, żeby iść do pracy. To mój pierwszy dzień jako kucharki, juhu! Właściwie to drugi, ale teraz zaczyna to być moją rutyną, więc każdego dnia, będę sobie wyobrażać, że to coś dobrego i nowego.
Gdy tylko przechodzę przez próg, potykam się o coś. Czy to kwiaty? Sydney miała już kiedyś takiego prześladowcę. Jeden numerek, a on chciał się żenić. Już mam ochotę ją zawołać, ale zauważam bilecik.
Gdy romantyzm ginie, a nie chcę skończyć jak Romeo posyłam kwiaty.
I dream about you
Heaven only knows I do
I dream about you
Every single night it's true
I dream about you
Od razu wybieram jego numer. W końcu go mam!
– Hej, mogłeś zadzwonić do drzwi!
Luke śmieje się do słuchawki.
– Śpieszyłem się, a jakbym miał wejść to bym już nie wyszedł. Podobają ci się?
wącham moje kwiaty.
– Są piękne, dziękuję – chichoczę, jak idiotka – Myślę właśnie o tym jak bardzo chcę cię pocałować – rumienię się – Co robisz?
– Wychodzę właśnie z siłowni. A ty idziesz do pracy, prawda?
– Tak, dokładnie – postanawiam zabrać kwiaty ze sobą – Aha! I wiem, że nie piszesz wierszy, tylko to piosenka Simple Plan.
– Przyłapany, kocie.
czy kiedyś przestane chichotać?
– Dziękuję.
– Przestań mi dziękować tylko wyślij mi adres swojej pracy, a przyjdę na burgera.
tak strasznie chcę, żeby przyszedł. Najchętniej to w ogóle bym go nie wypuszczała z objęć. To jest za łatwe, gdzieś musi być haczyk.
– Przyjdziesz? – pytam lekko zaskoczona.
– Tak, może nawet przyprowadzę kumpli. Potrzebujesz napiwków, Kate?
– Nie jestem kelnerką! – burzę się.
– A czy, jeśli poproszę o kucharkę to dostanę?
naprawdę muszę pozbyć się tego dziwnego dźwięku, który ze mnie wychodzi.
– Zobaczymy...
– Nie mogę się doczekać – ten facet musi mieć jakąś skazę.
Luke
– Kim jesteś?
uderzam Mike'a w ramie.
– Miauczysz do swojego kotka?
– Zamknij się, Mike.
on tylko głupio się śmieje i zaczyna miauczeć.
– Luke się zakochał! – nie zakochuję się tak szybko – Mocno drapie?
morduję go wzrokiem.
– No weź powiedz! Nigdy wcześniej nie miałeś problemu z dzieleniem się anegdotkami.
– Pieprz się.
– Wpadłeś stary – Ashton klepie mnie po plecach.
– To nie ma znaczenia. Nie bawię się w związki.
wybuchają śmiechem.
– Po co nas okłamujesz? Nic się nie stanie, jeśli to miłość od pierwszego wejrzenia! – krzyczą.
– Bo to, kurwa, głupie – kopię kamień, który wszedł mi w drogę.
– A co, jeśli to ta jedyna? Będziesz miał z nią dzieci, dom z małym ogródkiem...
Dlaczego potrafię to sobie wyobrazić?
– Myślisz o tym! – krzyczy Cal. Mam trzy pieprzone dobre wróżki.
– Chodźmy lepiej na te burgery – nagle jestem w uścisku całej trójki.
– Nasz Luke dorasta – ściskają mnie mocniej – Jesteśmy dumni.
– Mam osiemnaście lat!
któryś cmoka mnie w policzek, szaleństwo.
– Kate jest przesympatyczna. Daj wam szanse, casanovo.
Od kiedy faceci wierzą w miłość od pierwszego wejrzenia? Moi kumple są całkowicie szaleni.
Wchodzimy do miejsca, w którym pracuje. Od razu wiem, że każdemu z nas podoba się ten klimat. Na scenie ktoś gra na pianinie i na gdzieś czy ktoś go słucha, bo robi to dla siebie. Ja rozglądam się za Kate. Zauważam ją za barem, śmiejąca się do jakiegoś faceta. Ona dotyka jego ramienia, a ja nagle nie czuje się już taki pewien. Zapomniałem ile czasu, poświęcenia i energii kosztuje taki związek.
Chłopaki idą do stolika, a ja? Stoję pomiędzy stolikami, a barem i nie wiem co zrobić. Ale potem zauważa mnie Kate i uśmiecha się do mnie. Po chwili stoi już naprzeciwko mnie.
– Cześć, chłopaku – cmoka mnie w usta – Przyprowadziłeś całą świtę?
Gapię się na nią i dostrzegam we włosach kwiatka ode mnie. Dotykam go palcami.
– W ten sposób zawsze jesteś obok mnie.
Nuci pod nosem piosenkę, którą jej zacytowałem.
– Czy możesz całować się w swojej pracy? – dotykam jej policzka, a na jej twarzy maluje się spokój.
– Mam akurat przerwę – łapie mnie za koszulkę i przyciąga moje usta do swoich.
Kurwa, dlaczego to musi być takie dobre. Trzymam ją za kark, delikatnie go pieszcząc.
– To za kwiaty – mówi, a potem od razu sięga po kolejny pocałunek – A to na dzień dobry.
przyjmuję kolejny pocałunek.
Uśmiecha się wprost w moje usta.
– Mogę z wami na chwile usiąść?
dlaczego ona w ogóle pyta?
Ciągnę ją do stolika i sadzam na swoich kolanach.
– Hej, pamiętacie mnie?
ci idioci przyglądają nam się z głupimi minami.
– Beznadziejna wokalistka to ty.
Kate się uśmiecha.
– Mamy tu takie wieczorki, można śpiewać, tańczyć, grać, cokolwiek się chce. Myśle, że powinnam spróbować – uwielbiam jej poczucie humoru.
– Pisze się na duet! – krzyczy Mike.
– Piątka! – przybija sobie piątkę z moim przyjacielem – Mamy tu naprawdę dobre burgery, które z resztą w większości sama przygotowuje, chcecie spróbować?
– Jasne! – krzyczą równocześnie.
– Myślałem, że masz przerwę?
– Jeszcze chwile mam, ale nie chce wam przeszkadzać...
– Przyszliśmy tu na burgery, ale on – wskazuje na mnie – przede wszystkim jest tu dla ciebie.
– Ja też się ciesze, że przyszliście – cmoka mnie w policzek.
– Hej, ja też chce! – woła Cal.
obejmuję ją ciasno w pasie.
– Sorry, chłopaki, chyba jest trochę zaborczy.
całuję ją w szyje, a ona wygodnie się o mnie opiera.
– Śmierdzę tym mięsem – wącham ją, faktycznie pachnie smażonym– Czy.. – nie wiem dlaczego się waha – Chciałbyś coś porobić później?
– O której kończysz?
oczy się jej aż świecą.
– O siódmej, ale potem muszę wziąć prysznic...
– Przyjdę po ciebie.
Całuje mnie krótko w usta i biegnie zrobić burgery.
– Wpadłeś – mówią.
Wpadłem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro