Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8 {Zostań, na zawsze?}

Kate

Siedzimy na balkonie, popalając jednego papierosa. Siedzę na jego kolanach, wolną ręka głaszcząc jego nagą pierś. Po prostu tak trwamy, wsłuchując się w ruch uliczny Bostonu. Dlaczego to jest takie, dobre? Luke zabiera mi papierosa i sam się nim zaciąga.

– Miałem kiedyś dziewczynę – obracam głowę w jego stronę – Jak to bywa w liceum, miewa się dziewczyny, prawda? – kiwam głową – W każdym razie, ona chciała leżeć całymi dniami w łóżku i się przytulać, a ja chciałem coś robić. Rozpierała mnie energia.

– Sugerujesz, że czas stąd wyjść? – cmoka mnie w czubek nosa.

– Właśnie chodzi o to, że tym razem nie potrzebuje niczego więcej – to nie może już być miłość, prawda?

Zaciąga się papierosem, po czym oddaje go mi.

– Ja też cię lubię, Luke – całuje mnie w czoło i poprawia na swoim kolanie.

Nie wiem jak długo tak siedzimy. Wpatruje się w jego spokojną twarz, po czym przejeżdżam dłonią po jego zaroście. On chyba zasnął! Jego oczy się otwierają, gdy kąciki ust unoszą się ku górze.

– Czy ja zasnąłem? – cmokam go w policzek – Kurde, przepraszam, kocie – chichocze.

– Jak mnie nazwałeś?

– Kocie? Kotek? Miau Miau? Moja kicia? – głaszcze go dalej po zarośniętym policzku, a potem ocieram się ustami o jego.

Układa usta w dzióbek, co powoduje, że szeroko się uśmiecham. Cmokam go w usta, a potem, to on mnie całuje. Jest w tym naprawdę dobry. Zawsze chce więcej i nigdy nie mogę przestać. Gdy tylko on odsuwa swoje usta od moich, ja sięgam po więcej.

– Zrobiłem się głodny po tej drzemce – dlaczego cały czas się uśmiecham – Macie tu coś do jedzenia?

– Luke, muszę ci coś powiedzieć – przybieram poważny wyraz twarzy. Patrzy na mnie z zaciekawieniem, oczekując moich następnych słów – Nie wiem tylko czy to cię nie załamie...

– Masz faceta? – mówi ze zmarszczonymi brwiami.

– Co? Nie! Chciałam tylko powiedzieć, że nie umiem gotować! – wypuszcza powietrze z ust.

– Przez chwile się bałem... – wstaje z jego kolan, ale on szybko ponownie mnie na nie wciąga – O nie, nie, nie odpuszczę ci tego tak łatwo! – wpadam pomiędzy jego nogi, a on zaczyna mnie łaskotać.

– Proszę, proszę, przestań! – mu jednak, ani się śni i zaczyna łaskotać mnie pod pachami. Wiercę się jak opętana – Luke! – krzyczę, ale zabiegany Boston nie zwraca na mnie uwagi.

– Chcesz mi coś powiedzieć, Kitty Kat? – łaskocze mnie po brzuchu, aż podskakuje.

– Przepraszam! – wypuszcza mnie w końcu z objęć śmierci.

– Chodź, ugotuje ci posiłek w stylu Luke'a Hemmingsa.

– Umiesz gotować? – kiwa głową.

– Jest nas czterech facetów, każdy z nas musiał się nauczyć gotować – od razu zauważa pytanie w moich oczach – Mama zmarła gdy byliśmy mali – tule go do siebie mocno.

– Przykro mi – klepie mnie po plecach.

– Jest dobrze. Mam w porządku ojca i dwóch niesamowitych braci, ale nie mów im nigdy, że tak o nich powiedziałem. Muszę trzymać pozę twardziela – chichocze i całuje go w policzek.

– Dobrze.

Luke zaczyna szperać po szafkach w kuchni. Ja siadam na blacie, jestem tutaj całkowicie bezużyteczna.

– Sydney będzie? – nie mam pojęcia gdzie jest moja przyjaciółka – Dobra, zrobię więcej, może dzisiaj znowu poznam jej przygodę na jedną noc.

– Myślałeś tak o mnie? – opiera ręce po obu stronach mojego ciała – Och, ale będzie dobra dupą na jedną noc? – kiwa głową.

– Ty też tak myślałaś. Widziałem twoją przerażoną minę rano.

– Cieszę się, że tu jesteś. Mój prywatny kucharz – cmoka mnie w usta.

– Nie chciałbym być nigdzie indziej, a teraz daj mi gotować – cmoka mnie jeszcze raz – Nie macie tu zbyt dużo jedzenia...

– Bo jesteśmy na diecie! – Luke patrzy na mnie.

– Pobiegłbym do sklepu, ale ktoś tu ma na sobie moją koszulkę.

– Sprawdźmy twój talent na tych resztkach – kręci głową z niedowierzaniem.

– No dobrze. Jeszcze nie gotowałem dla dziewczyny, więc trochę się denerwuje... – on jest uroczy i seksowny i męski. Od kiedy to się da połączyć?

– Zjem wszystko – wtedy właśnie burczy mi w brzuchu.

– Co raz większa presja – chichocze jak głupia.

Luke wyciąga składniki, ale nie chce mi zdradzić co będzie gotował. Przyglądam mu się z zaciekawieniem i z podziwem. W takich sytuacjach właśnie czuć bliskość. Poznając kogoś w ten prosty sposób. Co lubi, co dla ciebie zrobi, kim jest. On jest niesamowity i pichci coś, co pięknie pachnie!

– Długo jeszcze? – staje za nim i przytulam się do jego pleców – Nic nie jadłam od rana, kochanie – zdaje sobie bardzo szybko jak go nazwałam. Chyba wcześniej zdarzyło mi się to tylko w licem. Gdzie wszyscy chcą stworzyć najsłodsze związki na świecie i mówią takie rzeczy. Tylko tym razem to nie było przemyślane.

– Możesz wyjmować talerze, kocie – całuje go pomiędzy łopatkami i idę po talerze.

– Kate! Czy ktoś nam się włamał do mieszkania? – krzyczy Sydney od wejścia – Co tak ładnie pachnie? Nauczyłaś się gotować? – wchodzi do kuchni – O to ty!

– Cześć, Sydney, zjesz z nami?

– Tak pysznie pachnie. Jasne, że tak! – cmoka Luke'a w policzek – Jest idealny – mówi bezgłośnie do mnie – Nie spieprz tego – pokazuje jej środkowy palec.

– Siadajcie do stołu.

Gdy pojawia się z patelnią obok nas, całuje mnie w czoło. Jest taki dobry..

– Bon appetit, moje panie.

Nigdy nie chce go puścić. Całkowicie oszalałam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro