4 {Niekończący sie dzień}
– O cholera – krzyczy w którymś momencie – Zapomniałem o imprezie u kumpla.
– W ten sposób mnie spławiasz?
– Raczej proponuję, żebyś poszła ze mną – mówi szturchając mnie biodrem.
– Ooo, kolejna impreza...
– Zabawimy się trochę – porusza sugestywnie brwiami.
– Wchodzę w to! – mówię chyba trochę zbyt podekscytowana.
– Kurwa, muszę wziąć prysznic...
– Możemy wziąć go razem u mnie – proponuję.
To dziwne, ale nie chcę się z nim rozstawać ani na minutę. Oszalałam. Może jestem cały czas na haju?
– A masz męskie koszulki?
– Mam lepszy pomysł!
Luke
Pół godziny później znajdujemy się w sklepie dla turystów.
– Co tu robimy? – może to ona jest szalona.
– Kupujemy dopasowane koszulki!
– Kate... – nie wiem, czy podoba mi się ten pomysł. Wiem, że ona nie widziała zbyt wiele z mojego stylu, ale koszulki dla turystów to coś, co nie pasuje ani mi, ani chyba nikomu.
– Cicho bądź i wybieraj kolor – macha mi przed twarzą koszulkami z napisem 'I love Boston'
Oboje wybieramy identyczne białe koszulki. Kate splata palce z moimi palcami.
– Idealna para – żartuje.
Ciągnę ją za rękę, tak, że aż wpada na mnie. Odgarniam jej włosy z twarzy i całuję. Byłbym romantyczny, gdybym powiedział, że świat się zatrzymał. Stoimy na środku ruchliwej ulicy w Bostonie. Ludzie krzyczą, że mamy się przesunąć, a ja tylko mocniej napieram na nią ustami. Całujemy się spokojnie, gdy cały świat dookoła nas szaleje.
– Więc, chodźmy do ciebie – sam łapię ja za rękę i dołączamy do ludzi biegnąjących po ulicach Bostonu.
Kate
Gdy wracamy do mojego mieszkania, okazuje się, że Sydney ma gościa.
– O hej - siedzi na kolanach kolesia od frisbee.
– My tylko na chwile – ciągnę Luke'a do mojej sypialni.
– Szybka jest – opadamy oboje na łóżko.
– Mówi, że się zakochała, ale nie zobaczysz go tu po raz drugi.
Unosi się i układa na mnie.
– Mnie też?
– Jesteś tu już po raz drugi – wplatam palce w jego włosy.
Pochyla się do moich ust i szepcze.
–Mogę wyjść i zaproponować czworokąt? – patrzy na mnie.
– Serio, podoba ci się Sydney.
Bierze moje ręce i unosi je nad moją głową.
– Zazdrosna?
Wciskam się bardziej w materac, żeby trochę się od niego odsunąć.
– Kitty Kat – szepcze uwodzicielskim tonem.
Zaczynam nucić piosenkę, a on w odpowiedzi mnie całuje.
– Będę uciekającym kotem – szepczę – A ty mnie złap.
Nim zdążę go do siebie przyciągnąć, on wypada z pokoju, a ja bez zastanawiania za za nim.
Sydney coś krzyczy, ale nie rozumiem co, bo Luke przyszpila mnie do drzwi łazienki.
– Kot złapał, mysz – parskam śmiechem, a potem Luke sięga do mojej koszulki.
– Kate – rozpina mój stanik, a po czym tasuje mnie wzrokiem od pasa w górę.
Przywieram do jego koszulki nagimi piersiami, aby się o niego otrzeć. Moje twarde sutki naciskają na materiał koszulki, a Luke'a dłonie na moich plecach, sprawiają, że chcę więcej. Wkładam ręce pod jego koszulkę i niewinnie drapię go po plecach.
Zanim zdejmuje spodnie, odkręca wodę pod prysznicem. Rozbieram się do majtek i wchodzę pod natrysk, po czym przestaję zwracać na niego uwagę. Luke zrzuca z siebie ciuchy do końca, a gdy już to robi dołączą do mnie pod prysznicem. Czuję jego usta na swoim ramieniu.
– Cały czas za bardzo ubrana – pociera o mój tyłek dowodem swojego podniecenia, a jego usta nie odrywają się od mojej skóry. Jego dłoń przesuwa się po moich bokach, a potem po moim brzuchu.
– Luke... – szepczę błagalnie. Chcę więcej.
Całuje mnie za uchem, gdy jego dłoń przesuwa się po brzegu majtek.
Wyciągam dłoń do tyłu i wplatam ją w jego włosy, delikatnie ciągnąć. W odpowiedzi słyszę jego pomruk. Dokładnie w tym momencie jego dłoń wsuwa się do moich majtek. Dlaczego to jest tak cholernie dobre?
Gdy chcemy wyjść z pod prysznica, okazuje się, że w łazience nie ma ręczników.
– Kurde – patrzę na Luke'a, a on na mnie.
– Biegniemy nago? – proponuję.
Sydney mnie zabije.
– Albo zawołajmy Sydney.
To nie jest dobry pomysł, co chyba daję mu znać samym wyrazem swojej twarzy.
– Do startu, gotowi... – wypada przez drzwi, łapiąc się w kroku, a ja biegnę za nim śmiejąc z jego śmiesznego biegu.
Trzymam się w strategicznych miejscach, z nadzieją, że Sydney jest zbyt zajęta swoim facetem, ale gdy znajduję się za ścianą wszystko przestaje iść tak gładko.
– Bu! – podskakuję, a on obejmuje mnie od tyłu i śmieje się prosto do mojego ucha. Macham nogami, żeby się uwolnić, ale on tylko mocniej mnie chwyta.
– Co tu się dzieje? – Sydney wyskakuje z chłopakiem.
Luke chowa mnie za sobą, sam obnażając się przed Sydney i jej chłopakiem. Opieram czoło o jego plecy.
– Cześć – unosi rękę – Jestem Luke – mówi do jej chłopaka.
Mogę tylko śmiać się za jego plecami za niezręczność tej sytuacji.
– Idźcie się ubrać! – Sydney jest zła, ale też rozbawiona.
Biegniemy do pokoju tylko po to, żeby wybuchnąć śmiechem.
– Więc mogę się już przyznać, bardzo często chodzę nago – przyznaje Lukę.
– Koleś był przerażony!
Luke wzrusza ramionami.
– Raczej moje części ciała nie są dla niego niespodzianką – patrzy na mnie – Ale nie wiem co z twoimi – ściska mój pośladek.
Nie wiem jak długo leżę na nim, a on po prostu bawi się moimi włosami.
To jest spokój.
Coś czego nie czułam od bardzo dawna.
Jakiś czas później ubieramy się w nasze dopasowane koszulki.
– Gotowa – wciągam na siebie spódniczkę, a on nawet na mnie nie patrzy, bo jest zbyt zajęty klikaniem czegoś w telefonie.
– Nie chcesz nadrobić zaległości z przyjaciółką?
– Lepiej, jak zejdę jej teraz z oczu – wstaje i kieruje się do drzwi.
– Więc chodźmy, Kat – otwiera przede mną drzwi, a chwile później czuję dłoń na pośladku, wybrałam dobrą spódniczkę – Dalej, chcę wypić coś innego niż tanie piwo.
A ja właśnie wypiłabym tanie piwo. Przez ostatnie dwa lata piłam wina z najlepszych winnic i wcale mi nie smakowało.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro