18 |Powrót do liceum|
*trzeci
Kate
Ostatni rok studiów niczym nie różni się od poprzedni. Jeśli chcesz być tym kim sobie wymarzyłeś, musisz ciężko pracować przez cały czas, w szczególności jeśli w przyszłości masz dbać o zdrowie ludzi. To było moje marzenie, ale ostatnio skupiam się na marzeniu, o którym nie wiedziałam.
Luke jest wszystkim czy mój profesor i obrzydliwy kłamca nigdy nie był. Może i tamten mówił, że mnie kocha, ale nigdy nie widziałam tego blasku, co w oczach mojego Luke'a. Jest pięknie, idealnie i czuję się kochana w każdej możliwej chwili. Nawet gdy nie ma go obok, pamięta, żeby wysłać wiadomość, czy czasem przybiec na uczelnie po prostu, żeby mnie pocałować i leci gdzieś dalej. Jest niesamowity i poświęca mi cały swój czas.
Jednak są takie dni, gdy musimy być osobno. On ma jakiś występ, a ja musiałam przyjechać do liceum mojej młodszej siostry na jakiś pokaz talentów. Moja siostra jest tancerką i jest w jakieś szkolnej grupie tanecznej. Nie jesteśmy z Lizą najbliżej, bo po prostu jakoś tak wyszło. Może to dlatego, że dzieli nas siedem lat, a może z powodu, którego nie jestem w stanie zrozumieć. Jednak jestem tu, bo jesteśmy rodziną i przede wszystkim ona i tak może zawsze na mnie liczyć. Ona wspierała mnie i dawała mi przestrzeń, gdy kułam do egzaminów, więc ja jestem tu wspierać ją w jej pasji.
─ Cześć, mamo, cześć, Rob ─ siadam obok nich. Jestem na czas, a raczej minutę przed czasem. Najważniejsze, że nic nie przegapiłam.
Gdy tylko udaje mi się wygodnie usiąść zaczyna się.
─ Witam was na konkursie talentów. Jak wiecie to jest wieloletnia tradycja naszej szkoły, a nagrodą jest całoroczne stypendium na przyszły rok. A teraz powitajmy zwycięzców zeszłorocznego konkursu.
Na scenę wchodzi czterech chłopaków. Jeden bardzo przypomina mi.. mojego chłopaka.. A wtedy światła ponownie się zapalają i wtedy? To naprawdę mój cholerny facet. Nie, co ja mówię! Jak facet! To chłopiec, chłopak, który jest w liceum! Spotykam się z kimś kto jeszcze chodzi do liceum! Kocham kogoś kto nawet nie jest jeszcze na studiach! O mój boże!
Chłopaki zaczynają grać tak dobrze znane mi piosenki i w innej sytuacji śpiewałabym je razem z nimi. Sydney spotyka się z Mike'm czy ona wie? Luke wie ile mam lat, prawda?
Siedzę tam i nie mogę wyjść, bo jestem tu dla siostry. Jestem tu dla siostry.. Nie, nie mogę. Muszę stąd wyjść. Wstaję i jestem gotowa do wyjścia.
─ Kate ─ co? Dlaczego usłyszałam moje imię ─ Kate to ty? ─ obracam się i patrzę na scenę.
Patrzę na niego, a cała sala patrzy na mnie. Tak to jest gdy się kogoś kocha, co?
Wybiegam stamtąd i przysięgam, że słyszę dźwięk upadającego mikrofonu.
─ Kate! Kitty Kat! ─ nie zatrzymuję się, ani na chwilę ─ Kate! ─ dogania mnie i łapie mnie za ramię.
─ Jesteś w liceum! ─ krzyczę najbardziej oczywistą rzecz na świecie, której nie odkryłam przez tyle czasu.
─ W ostatniej klasie ─ mówi ze spuszczoną głową ─ Bałem się ci powiedzieć, ja..
─ Moja siostra chodzi do tego liceum! Gdyby nie to nie dowiedziałabym się nie wiem jak długo! Ja planowałam z tobą przyszłość, życie! A ty? Byłam dla ciebie starszą panienką?
─ Nie! Oczywiście, że nie! Kocham cię, Kate.. ─ zaczynam płakać.
─ Kochasz kogoś kogo okłamujesz? Mówiłam ci! Wiesz, co przeżyłam z poprzednim facetem. Boże, jakie to ironiczne.. Najpierw stary typ, a teraz młody chłopiec.
─ Nie jestem chłopcem!
─ Ale nie jesteś też tym za kogo cię miałam! Twoje kocham nic nie znaczy! ─ ocieram łzę ─ Nienawidzę cię! Naprawdę, Luke! Jesteś pieprzonym kłamcą!
On jest zbyt oniemiały, ja zbyt wściekła.
Ja odchodzę niszcząc rodzinną relacje i po raz kolejny mam złamane serce.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro