14 {Pokaż mi swój dom}
– Cześć, piękna dziewczyno – jej zmieszanie na twarzy zasługuje na zrobienie temu zdjęcia.
– Gdzie jestem? – nawet teraz jest całkowicie urocza.
– W domu mojego kumpla, upiłaś się wczoraj – odgarniam jej włosy z twarzy – mocno – Kate chowa głowę w poduszkę i wiem, że po chwili zauważa kogoś obok niej.
– O boże! – na to podskakuje też Sydney.
– Co tu się dzieje? – Sydney zakrywa się, mimo, że Mike ubrał ją w swoją koszulkę, tak jak i ja moją dziewczynę.
– Jestem chyba trochę zazdrosny o Sydney, kochanie – Kate morduje mnie wzrokiem – Wczoraj nieźle się zabawiłyście – teraz z kolei rumieni się jak szalona.
– My... – na nieszczęście do pokoju wpada Mike, z całą masą kaw w ręku i jakąś paczuszką.
– O obudziłyście się – dziewczyny patrzą na siebie, a potem na nas – Proszę, to wam się przyda – podaje im po kawie i jedną podaje nawet mi.
– Powiedzcie co się wydarzyło! – krzyczy w końcu Sydney.
– Kate rzuciła się na ciebie, gdy ty zaczęłaś rozwiązywać swój strój, ona zrobiła to samo, zaczęłyście całować się przed basenem, a potem was stamtąd zabraliśmy, cóż nie zrobiłyście nic więcej, bo zasnęłyście, a szkoda – Kate wbija mi w udo paznokcie.
– Przepraszam – wciągam ją na swoje kolana.
– Dobrze się bawiłaś, nic w tym złego – zabieram jej gumkę z ręki i spinam jej włosy w kucyk – Ale muszę przyznać, że ciężko było ci powiedzieć "nie" – szepcze jej do ucha.
– Co?
– Na mnie też się rzuciłaś – chowa głowę w zagłębieniu mojej szyi, a ja zaczynam masować ją po plecach – Zdarza się, Kitty Kat – Mike i Sydney rozmawiają po cichu między sobą, nie zamierzam im przeszkadzać. Po prostu tulę do siebie Kate.
– Czy możesz mnie zabrać do domu? A najlepiej czy mogę umrzeć ze wstydu? – przesuwa się na mnie, mocniej się do mnie dociskają.
– Mogę cię zabrać do domu i nie wypuścić z łóżka, czy dzisiaj nie masz tyle energii? Jestem trochę rozczarowany, kocie – jęczy w moją szyję.
– Nie pozwolisz mi o tym zapomnieć, co? – zdecydowanie nie, wolę się skupić na tym, niż na tym, że jestem od niej o sześć lat młodszy.
– Nie, zamówię taksówkę i wrócimy do ciebie.
– A może zabierzesz mnie do siebie? – kurwa.
– Wolę twoje mieszkanie, bo jest w nim Sydney – puszczam oko do jej przyjaciółki, która pokazuje mi środkowy palec.
– Zamówmy jedną taksówkę – mówi Mike, ale ja nie chce jechać z nimi, bo dobrze widzę jak ręką Mike'a znika pod koszulką Sydney, a znając tą dwójkę wiem jak to się skończy.
– Luke, oni będą się pieprzyć gdy tylko przekroczą próg mieszkania, nie chce tam być.
– Hej! Ja słucham jak wy się pieprzycie! – no i kurwa co mam zrobić? Do cholery w moim pokoju wiszą jeszcze plakaty z superbohaterami, bo mam to gdzieś. W całym pokoju jest też tona brudnych ciuchów, a kawałek dalej są pokoje moich braci, oni nie zrozumieją..
– Zamkniemy się w pokoju, Kate – ona naprawdę nie jest dzisiaj w humorze, bo aż warczy mi do ucha.
– Nie byłam jeszcze u ciebie – no proszę tak działa na nią kac.
– Następnym razem – albo nigdy.
– Dobra, Sydney, pokażę ci moje królestwo – dzięki, kurwa Mike, jesteś jak zwykle bardzo pomocny.
– Ona zna go jeden wieczór! – fuka Kate.
– Uuu, Kate jest w tym nastroju, nie dobrze dla ciebie, koleś – Sydney klepie mnie w ramię, a potem nie ma ich z Mike'm już w pokoju.
– Chodźmy – Kate jednak nie chce wstać. Naprawdę od wczoraj ta dziewczyna sprawia, że całkowicie jej nie rozumiem.
– Sama pojadę do domu – i o co chodzi teraz?
– Nie – zeskakuje z moich kolan i prawie biegnie do drzwi.
– Nie chce cię teraz widzieć!
– O co ci chodzi? – całkowicie jej nie rozumiem.
– Zabierz mnie do siebie – kurwa nie mogę.
– Nie – więc ona wychodzi, a ja ją gonię. Łapie ją na schodach – Uspokój się.
– Chce wrócić do domu i chce być tam sama, chyba, że zabierzesz mnie do siebie, wtedy będziemy razem – i ona ma niby dwadzieścia cztery lata? Jebać metrykę, w tej chwili zachowuje się jak dziecko i przypomina mi dlaczego nigdy nie mam dziewczyn.
– Więc zawiozę cię do domu i wrócę do siebie – przez jej twarz przemyka cień zaskoczenia, ale potem znowu się zamyka.
– To jest to czego chce – oboje wiemy, że nie.
Jednak to jest dokładnie to co robimy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro