10 {Wspólne chwile}
Luke
Czekam na nią po pracy, tak jak obiecałem. Nie wchodzę jednak do środka, niech ma niespodziankę.
Chwile później rzuca mi się na szyje.
– Jesteś! – jest taka słodka – Myślałam, że może coś ci wypadło – Odgarniam jej włosy z twarzy i pochylam się do jej ust.
– Cokolwiek by to było, na pewno nie zrezygnowałbym ze spotkania z tobą – dotykam jej ust swoimi, a ona ciasno zaplata ręce dookoła mojej szyi – Dzień dobry – cmokam ją w usta – Cześć – kolejny buziak – Witam?
– Już przestań! – ciągnie mnie za włosy i całuje o wiele dosadniej niż ja to zrobiłem – Chodźmy gdzieś!
– Nie chcesz się przebrać? – unosi swoją koszulkę i wącha ją.
– Poczułeś od razu? – wzruszam ramionami – Szybki prysznic i gdzieś chodźmy. Jest taka ładna pogoda dzisiaj...
Dwie godziny później leżymy na trawie w parku, czekając za Sydney i jej nowym chłopakiem. Jeszcze nie do końca zrozumiałem o co w tym chodzi, ale czas mnie na szczęście nie goni.
Kate ma brodę opartą o moją pierś, a ręka bawi się moimi włosami. Uśmiecham się jak kretyn, wędrując dłonią po jej bokach i co jakiś czas ściskając pośladek. Teraz moja dłoń znika w jej tylnej kieszeni.
– Dobrze mi tak – całuje ją w nos.
– Całkiem w porządku – chichocze w moją pierś.
– Wiesz, że jesteś przystojny?
– Ktoś już mi to kiedyś to powiedział, Kitty Kat – ściskam jej pośladek – Mam w domu takie dziwne coś, co sprawia, że gada do mnie mój sobowtór. Napina muskuły i mówi, ty to jesteś przystojny i męski, możesz mieć każdą kobietę.
Kate wybucha śmiechem.
– Czyli przeglądasz się w lustrze jak narcyz.
– To jest lustro? A ja myślałem, że mój prywatny motywator – Kate śmieje się głośniej.
– Opowiedz mi więcej o sobie – dam radę uniknąć tego, że jestem jeszcze w liceum?
– Mam dwoje starszych braci. Wszyscy mieszkamy w jednym domu, bo lubimy rodziną atmosferę i każdy z nas oszczędza na jakieś swoje marzenie. Od czasu do czasu pomagamy ojcu w remontach czy budowach, bo tata ma firmę budowlaną.
– Lubisz to? – kiwam głową i ściskam w pięści jej włosy.
– Faceci muszą wykazać się fizycznie – czuje jej usta na złączeni szyi z tułowiem i chyba okazuje się to moim czułym punktem, bo aż przechodzą mnie ciarki.
– Dalej, słuchałam – ona też dalej mnie całuje.
– Marzy mi się zostanie producentem muzycznym. Wiem, że to ciężki biznes i gdybym chciał nagrywać muzykę niezależną albo nie to, co leci w radiu to jestem skazany na porażkę.
– Nie prawda! Tutaj chodzi o promocje i o dobre gospodarowanie kasą. Jeśli się na tym znasz..
– Trochę.
– Czyli studia menadżerskie?
– Tak – to nawet nie jest kłamstwo, naprawdę się na nie wybieram. Po prostu jeszcze na nich nie jestem – A ty?
– Będę panią doktor, a właściwie to chirurgiem – jestem lekko zaskoczony.
– Ale masz minę – czochra moje włosy.
– Jestem w szoku. Czy przyszłe lekarki nie siedzą cały czas nad książkami i nie wiedzą, co to seks?
– Myśle, że każdy lekarz wie co to seks. Przynajmniej z medycznego punktu widzenia.
– Tak, proszę więcej tej medycznej gadki, pani doktor – Kate ciągnie mnie za włosy.
– Gdzieś w domu mam fartuch – szepcze do mojego ucha, a potem oboje wybuchamy śmiechem.
– Jestem! – chwile psuje Sydney. Chciałbym się podnieć i się z nią przywitać, ale na mnie leży moja dziewczyna.
Stop. Czy ja właśnie nazwałem Kate moją dziewczyną? Nie jest dobrze... Patrzę na Kate, a ona patrzy na mnie i w końcu się podnosi.
– Gdzie masz swojego faceta?
– Idzie! – wskazuje za nas – Cześć, skarbie – czy Sydney się zakochała?
– Przyniosłem wam watę cukrową – ile on ma lat? Może mniej ode mnie.
Nie, nie wygląda na takiego.
– Sydney powiedziała, że zawsze jecie razem waty – Kate parska śmiechem.
Odbiera od niego watę i patrzy na mnie. Ile ja bym dał, żebyśmy teraz znaleźli się w bardziej ustronnym miejscu.
– Dzięki. Tom, tak? – kiwa głową i siada za Sydney obejmując ją w pasie.
– Tom jest strażakiem – nie mam pojęcia, co robi Sydney, ale zachowuje się jakby była szalona.
– Gasisz pożary, Tom? – widzę jak Kate powstrzymuje się od parsknięcie śmiechem, ale to nic w porównaniu z tym jak po chwili Tom zaczyna opowiadać i funkcjonowaniu straży pożarnej.
Kate zajada się watą i udaje, że go słucha, tak naprawdę cały czas drażniąc moje udo. Gdy on kończy Sydney zaczyna rozmawiać z nim o czym, co całkowicie mnie nie obchodzi.
Urywam kawałek waty i wkładam go Kate do ust.
– To jest takie dobre – szepcze i oblizuje usta, a ja pochylam się do niej i scałowuje resztki z ust – Więcej – nie jestem pewien czego, więc daje jej oba.
Nakładam trochę waty na jej usta, a potem to scałowuje. Moje usta się kleją, jej się kleją, a my i tak skupiamy się na całowaniu. Kate przesuwa się tak, że prawie siedzi na moich kolanach, a wata jest za jej rękami zaplecionymi wokół mojej szyi.
– Słodka – Kate urywa kawałek waty i wkłada go do swoich ust, odgryzam wystający koniec, drażniąc przy tym jej usta językiem, a potem przez chwile gapimy się na siebie.
Zjadamy całą watę w zbyt wolnym tempie, bo o wiele bardziej skupiamy się na obściskiwaniu, co jakiś czas odpowiadając na jakieś pytania Toma. Potem Sydney częstuje nas wodą, co jest najlepszą pieprzoną rzeczą po takiej ilości cukru.
Siedzimy tak jeszcze trochę. Kate tuli się do mojej piersi, a ja do ucha opowiadam jej historie o strażaku Tomie, który jest całkowicie nieporadny. Kate co jakiś czas parska śmiechem, przykuwając uwagę drugiej pary. Gdy Tom sierotka patrzy na nas, ja też chce się śmiać.
Sydney zdecydowanie nie jest w nim zakochana, ona po prostu lubi rządzić facetami.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro