0
Emil
Wraz z przebiciem tafli wody, moje ciało przeszyło ogromne zimno. Nie wiedziałem dlaczego tu jestem, ani jak to się stało. Czułem że zimno zaczęło powoli odchodzić a z każdą chwilą tracę przytomność. Choć w tym przypadku trafniejsze byłoby słowo "odpływam".
Światła latarni, prześwitujące jeszcze chwilę temu, przez taflę wody, zaczęły ciemnieć. Pozostawiając mnie w całkowitej ciemności. Jedyne co pozostało, to szum wody. Wiedziałem jednak że nawet on, kiedyś dobiegnie końca. Nie wiedziałem jednak, że nadejdzie on zaledwie chwilę później.
W wodzie rozległ się, nagle zgłuszony plusk. A niedługo później poczułem jak moje ciało jest wznoszone ku powierzchni. Z całych sił starałem się nie zasypiać. Nie chciałem być kolejnym problemem dla tej osoby. Ostatecznie jednak zmęczenie wzięło górę i pogrążyłem się we śnie, ciągnięty do brzegu, przez cicho przeklinającego pod nosem mężczyznę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro