Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Głupi czy szalony

Była długa przerwa, ale nadal mam nadzieję skończyć to opowiadanie ;D Mam też nadzieję, że ktoś się tu ostał i nic nie obiecuję, ale zapraszam na rozdzialik. 

Hux czuł, że lot potrwa dłużej niż trzy godziny. Przymknął oczy zmęczony. Obudził się, kiedy wylądowali. Właściwie obudził go krzyk Renion i wstrząs statkiem.
-Kurwa Dameron! Lądować nie potrafisz ?... - Hux spojrzał na Pryda który nie spał. Jego wzrok utkwiony był gdzie indziej. Rudowłosy podążył za nim i wstrzymał oddech. W jednej ze wnęk statku służącej do przechowywania bagażu widać było kawałek ramienia. Chłopak, który ich tu przyprowadził musiał niezauważony dostać się na statek. Skoro się ukrywał to ich nie sprzedał. Istniały jednak marne szanse, że uda mu się ich uwolnić. Trap otworzył się.
- Kod 202.- Renion włączył komuniaktor.
- Organy jeszcze nie ma.
-Nie ?
- Napotkali burzę energetyczną. Ich przylot się opóźni. - mężczyzna westchnął i skinął głową.
- No dobrze. Przygotujcie cele. - wstał wyłączając komunikator. - ty zostajesz Dameron.
-Co? Czemu?...
-Naprawiasz podwozie, bo Organa będzie wściekła jak zobaczy, że zniszczyłeś kolejny statek. Idziemy. - rzucił do Huxa i Pryda. Spojrzeli po sobie wstając. Dameron poszedł za nimi na wszelki wypadek, ale zatrzymał się na końcu trapu. Hux szedł powoli zbierając myśli. Jeśli Dameron zostanie znajdzie w końcu chłopaka. Zacisnął usta i zaczął biec w bok lądowiska. Pryde zatrzymał się kręcąc głową. Dameron krzyknął i zaczął biec za Huxem. Renion przystanął i wyciągnął broń zirytowany.
- Co za idiota. - warknął. Rudowłosy biegł szybko. Procedury najwyższego porządku zakładały, że kiedy więzień ucieka oddaje się dwa strzały ostrzegawcze pod nogi potem w bark. Renion właśnie tak postąpił. Strzelił dwa razy w ziemię i od razu podnosząc broń trzeci raz wyżej Hux padł na beton zanim strzał go dosięgną. Spotkanie z ziemią nie było przyjemne, ale lepsze niż postrzał z blastera. Renion podszedł szybko do niego i oddał kolejny strzał. Armitage prawie odgryzł sobie język z bólu, kiedy wiązka przeszyła mu ramię. Jęknął głucho a mężczyzna szarpnął go podnosząc do pionu.
- Jesteś głupi czy szalony, Hux? - warknął
- Może jedno i drugie - wykrztusił rudowłosy. Dameron właśnie dobiegł do nich. Przy Prydzie został tylko BB-9 który piszczał coś co miało brzmieć zastraszająco i groził mu paralizatorem.
- Wracaj do statku Dameron - warknął Renion i pchnął Huxa z powrotem. Pryde spojrzał na Rudowłosego unosząc brew, ale oszczędził mu komentarzy.
W środku kwater zostali rozdzieleni. Rudowłosy był z tego nawet zadowolony. Renion upewnił się tylko że rana nie jest zbyt groźna, wydał rozkazy i zostawił go strażnikom. Dali mu ubrania więzienne do przebrania i zabrali do celi. Przystanął na progu widząc w środku Pryda. Strażnicy pchnęli go do środka. Hux skrzywił się łapiąc za ramię.
- To było głupie.
- A sądziłem, że oszczędzisz mi komentarzy.
- Ale chłopak uciekł.
- Więc się udało.
- Jeśli naprawdę sądzisz, że jakiś chłopiec będzie w stanie pomóc nam stad wyjść to naprawdę jesteś głupi albo szalony.
- Tylko na niego możemy liczyć.
- A sądziłem, że nauczyłeś się już przez te lata, że można liczyć tylko na siebie. - rudowłosy skrzywił się siadając. -nie dali ci nic przeciwbólowego? - Rudowłosy nie odpowiedział. Oparł głowę o ścianę i przymknął oczy. - Renion zawsze był draniem.
- I kto to mówi, Pryde.
- Ja bym nie strzelił do leżącego.
- Ty byś go kopnął. - mruknął Hux.
- Co cię łączyło z Kylo Renem?...
- Jeśli myślisz, że naciągniesz mnie na zwierzenia przed egzekucją to się myślisz...
-Co ci szkodzi, Hux... Pewnie nie będziesz już miał okazji porozmawiać z nikim innym. - Pryde przysunął się siadając obok.
- Szkoda, że mnie nie zastrzelił - warknął. Pryde prychnął.
- Gdybyś umiał wykorzystać waszą relacje może skończyłoby się inaczej niż egzekucją.
- Nie było żadnej relacji. - warknął zirytowany.
- Nie sądzę. Hux... Dobrze wiesz, że wiem swoje. Ty możesz tylko potwierdzić, bo twoje zaprzeczenia są tylko jeszcze bardziej wymowne.
- Pierdol. Się. Enric. - Pryde westchnął odsuwając się.
- Jak chcesz...
Rudowłosy odwrócił się do niego plecami podciągając nogi pod klatkę piersiową. Ramię nie dawało mu spokoju, więc położył się po chwili patrząc w sufit.
-Naprawdę zdradził?...
-Ren? Tak. Podobno poleciał z tą zbieraczką śmieci, Organą i Skywalkerem. Od tego czasu nikt go nie widział. Kto wie może nie żyje...
-Żyje. - rudowłosy nie był wrażliwy na moc, ale miał jakieś absurdalne przekonanie, że gdyby Ren umarł poczułby to. Przekonanie, które pewnie było fałszywe, ale dawało mu pewne poczucie bezpieczeństwa i kontroli. O wiele trudniej byłoby mu się pogodzić z tym, że Ren dryfuje martwy gdzieś w przestrzeni. Wzdrygnął się lekko.
- Dostałeś gorączki?
- Nie wiem. Nie ważne przejdzie...
- Skąd wiesz, że żyje ?
-Musi żyć. - Pryde uniósł brew - nie. Nie dlatego, że łączyła nas jakąś relacja. Dlatego, że ja chcę go zabić.
- Gdybyś chciał go zabić miałeś wystarczająco dużo okazji. Albo więc tego nie chcesz, albo jesteś na to za słaby. - Hux chciał wstać i mu przyłożyć, ale zabrakło mu sił już na samym etapie podnoszenia się. Tłumaczył to sobie zmęczeniem i urażonym ramieniem, ale prawda była inna. Pryde miał rację i ta prawda niemal przygniotła Rudowłosego do ziemi. Zawsze był zbyt słaby, żeby zabić Rena. Miał ku temu nie jedną okazję, ale zawsze brakło mu do tego odwagi. Później sądził, że może mieć Kylo za sojusznika. Okazało się, że bardzo się pomylił. - nie miałeś nawet odwagi, żeby osobiście pozbyć się ojca, Hux.
- Zamknij się.
- Armitage ...
- Zamknij się, Pryde. Przestań mnie przesłuchiwać. To się robi nieznośne i zaraz dostaniesz w twarz. - Pryde już się nie odezwał. Huxowi rosła gorączka, musiał stracić przytomność, bo obudził się z opatrzonym ramieniem. Obok stała taca z wodą i porcją jedzenia. Podniósł się powoli do siadu zdzwiony.
- Wyglądałeś naprawdę żałośnie. uznali, że wolą żebyś nie zdechł przed egzekucją.
- Od strzału blastera się nie zdycha. -Pryde wzruszył ramionami.
- Jak mówiłem. Wyglądałeś naprawdę żałośnie... - Hux usiadł sięgają po jedzenie.
-Długo spałem?
- Parę godzin. Podobno rodzina królewska już jest. - rudowłosy uniósł brew.
- Była księżniczką prawda?...
- Ren też przyleciał?
- Nie wiem.

******

- Pani Generał.

- Admirale. Co z więźniami?

- Umieściłem ich w celi. Na razie nie było z nimi większych problemów. - kobieta skinęła głową

-Przygotuj przesłuchanie. - Renion spojrzał na nią zdzwiony.

- Przesłuchanie? Nie sądziłem, że będziemy ich przesłuchiwać.

-Pozostało jeszcze parę nie wyjaśnionych spraw. Jeśli ty nie czujesz się na siłach znajdź kogoś kto będzie w stanie ich przesłuchać i będzie skuteczny. - Renion skinął niechętnie głową.

- Ja mogę to zrobić. Z chęcią.

- Nie Dameron. Ty się nie nadajesz.

- Co? Czemu!? - pilot spojrzał wściekle na mężczyznę.

-Zgadzam się z tym. Zostań przy lataniu, Poe - mruknęła Leia. - Chcę, żeby przesłuchanie odbyło się jutro. Załatwimy to jak najszybciej.

- Tak jest. - Renion odszedł.

- Czemu ufamy temu ścierwu?

- Udowodnił, że jest po naszej stronie.

*****

Renion skierował się w stronę cel. Przesłuchania tylko komplikowały sprawę. Liczył, że egzekucje odbędą się natychmiast. Hux i Pryde byli ostatnimi oficerami, których ścigał od końca wojny. Po ich śmierci mógłby uznać ten rozdział za zamknięty. Otworzył drzwi stając na progu celi.

- Jak ramię, Hux?...

- Dla ciebie Generale Hux. - warknął rudowłosy. Renino uśmiechnął się rozbawiony.

- Postrzelić cię w drugie, żeby było symetrycznie? - Hux umilkł. -tak sądziłem. Czasem wiesz, kiedy się zamknąć. Wygląda na to, że jeszcze trochę pożyjecie. Jutro czeka was przesłuchanie. Dobrej nocy. - uśmiechnął się przesadnie i podkręcił natężenie światła. - Tak na zachętę. - wyszedł z celi. Hux zacisnął zęby.

- Sukinsyn.

- Nie sądziłem, że będą chcieli nas przesłuchać. - rudowłosy zerknął na Pryda.

- Jakie to ma znaczenie? Najwyższy Porządek upadł nawet jeśli czegoś się dowiedzą nic już nie ucierpi.

- Oprócz mojej dumy. Zamierzasz dać mu tą satysfakcję?

- Nie. Ale nie sądzę, żeby on nas przesłuchiwał. - Rudowłosy przyglądał się przez chwilę Prydowi. Usiadł na ziemi.

- Co ty odwalasz Hux...

- Zagramy w skojarzenia. - mężczyzna spojrzał na niego z politowaniem, ale zsunął się po chwili na ziemię. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro