Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Festiwal niekompetencji

Hux podniósł głowę z biurka. Jego wzrok spoczął na Renie, który stał przed biurkiem przyglądając mu się. Rudowłosy zamrugał patrząc na godzinę.
- Jest środek nocy Ren? Śpisz czasami ? - wychrypiał przecierając twarz.
- Czasami. - Kylo podniósł prawie pustą butelkę. I odstawił ją na szafkę. Hux przyglądał się mu.
- Nie wzywałem cię.
- Podobno Pryde tu był... - Rudowłosy prychnął
- I zaniepokoiłeś się o moje zdrowie? - zaśmiał się - Nie martw się... Rozdrażniłem go gdyby chciał się mnie teraz pozbyć zrobiłby to bardziej... Spektakura... Spekta...
- Spektakularnie?-Kylo uniósł brew. - Upiłeś się?
- Nie.
- Z Prydem?
- Tym bardziej nie. Przyszedł mnie zirytować i specjalnie zostawił butelkę.
- To chyba paranoja Hux. - brunet wziął jedną szklankę i nalał sobie resztkę alkoholu. Usiadł powoli naprzeciwko Generała.
-Nie.. - zamknął oczy. - A ty miałeś się do mnie nie odzywać o ile to absolutnie konieczne.
- Skorzystam z tego, że jesteś pijany i to zignoruje. - Kylo odchylił się na krześle.
-Nie jestem...
-Jesteś. Inaczej byłbym już za drzwiami. Pijany zawsze byłeś bardziej ugodowy - oparł łokcie na stole.
- Prawie odstrzeliłem ci palec kiedy ostatnim razem byłem pijany. Nie nazwałbym tego bardziej ugodowym. - Kylo uśmiechnął się rozbawiony.
- Nie masz teraz broni. - Hux otworzył szufladę wyjął blaster i wymierzył w niego. -Mój błąd... - Ren odchrząkną i upił łyk ze szklanki. Skrzywił się odstawiając ja..
- Co mnie powstrzyma przed zastrzeleniem cię?
- Nic... Oczywiście byłoby to kłopotliwe. Pryde wszedłby ci na głowę, ale oboje wiemy, że jakoś byś to przeżył. Więc.,. Nic cię nie powstrzyma Hux... - Rudowłosy obserwował go uważnie. Odbezpieczył blaster i przyłożył go do swojej skroni trzymając palec na spuście. - Hux. - Ren podniósł się powoli. Armiatge uśmiechnął się rozbawiony.
- Powinieneś zobaczyć swoją minę Ren. Co powstrzyma mnie teraz ? Ty? - Zaśmiał się odchylając się na oparciu fotela.
- Odłóż broń Hux. Jesteś pijany.
- Nie aż tak żeby nieświadomie pociągnąć za spust... Oczekuje odpowiedzi. Co powstrzyma mnie teraz?...
- Ja. - powiedział Kylo podchodząc do niego.
- Nie zdążyłbyś. - Rudowłosy podniósł na niego wzrok. Wyprostował rękę wymierzył mrużąc oczy i wystrzelił w ścianę nad ramieniem Rena. - Jest sprawny. - zanim znów przyłożył broń do swojej skroni. Kylo złapał go mocno za nadgarstek. - Puść mnie - syknął Hux.
- Oddaj mi blaster, Armitage. Albo cię ogłuszę. Bez względu na konsekwencje. - rudowłosy puścił broń patrząc jak Ren zabiera ją i wraca na miejsce - Oddam jutro. Kiedy wytrzeźwiejesz.
- Musisz popracować nad zwracaniem się do mnie z szacunkiem...
- Kiedy wytrzeźwiejesz.
- Nie jestem pijany.
- Jesteś. Trzeźwy byś w siebie nie wymierzył. Bałbyś się, że wystrzeli. Prawda? - Ren skierował blaster w jego stronę jakby od niechcenia. Hux wcisnął się mocniej w fotel przyglądając się broni.
- Uważaj jest odbezpieczony.
- Tak sądziłem. - Ren odłożył blaster. Rudowłosy spojrzał w bok.
- Masz moją broń możesz iść. Tylko po to przyszedłeś, prawda? Upewnić się, że nie wpadnę na jeden z tych głupich pomysłów których jutro bym żałował...
- Tego nie miałbyś okazji jutro żałować.
- Może tak było by lepiej... - Hux wzdrygnął się kiedy Ren podszedł do niego gwałtownie i przystawił mu broń do czoła. Podniósł na niego wzrok biorąc oddech.
- Byłoby?.. - Ren przyglądał się mu - Powiedz. Powinienem strzelić? - Hux wciągnął powietrze przez zaciśnięte zęby i pokręcił głową. Kylo zabrał broń i wyszedł. Hux opadł na fotel uspakajając drżenie ciała. Zasnął na fotelu. Rano przebrał się i wziął coś na kaca. Usiadł przy biurku kiedy Ren stanął w drzwiach.
- Mam pańską broń, Generale Hux. - położył blaster na biurku. Rudowłosy nie podniósł na niego wzroku. Schował ją do szuflady i spojrzał na datapada. Ren przyglądał się mu przez chwilę.
- Coś jeszcze Lordzie Ren?...
- Nie. Nie sądzę. - Rudowłosy zacisnął ręce na datapadzie i spojrzał na niego.
- Więc lepiej proszę już iść. Zanim zmienię zdanie i użyje tego blastera...
- Którego z nas by pan zastrzelił, Generale?.. - Hux zacisnął zęby.
- Wyjdź. - warknął. Ren wyszedł. Z godziny na godzinę humor Huxa był jeszcze gorszy. Co chwila znajdowano nowe usterki. Pryde irytował go na każdym kroku, a Ren czaił mu się za plecami. Kiedy położył się do łóżka był wykończony. Zasnął prawie od razu. Obudził go dźwięk alarmu i jedna z kontrolek sygnałowych migająca na czerwono. Zamknął oczy i uderzył pięścią w materac.
- Nienawidzę cię, Pryde - warknął podnosząc się. Narzucił na siebie mundur i skierował się na mostek. - Raport z sytuacji Kapitanie. - mruknął kiedy dogonił go adiutant.
- Jesteśmy... W środku bitwy, sir. - Hux przysunął i spojrzał na niego zdzwiony.
- W środku bitwy ? - nie przypominał sobie takiego scenariusza szkoleniowego. - wziął datapada od Vincenta i spojrzał na dane. Moemntalnie zrobiło mu się słabo. Oddał mu tablet i ruszył szybko na mostek z zamiarem uduszenia Pryda jak tylko go zobaczy. Ale nie zobaczył. Nie było go na mostku. Musiał uruchomić symulacje z jednego z mniejszych centrów dowodzenia. 
- Sir... Myśliwce nie wytrzymają długo. Ruch Oporu był dobrze przygotowany. Myślę, że chcą zaatakować bazę. - Hux wziął oddech stając powoli na środku pomostu i przyglądając się wyświetlonemu Starkillerowi.
- Oczywiście, że chcą - mruknął. - Systemy w tryb bojowy. Włączcie osłony. Niech ktoś przekaże Renowi, że chcę żeby był na mostku. Strzelajcie we wszystko co chociaż zbliży się do generatorów osłon bazy.
-Co z myśliwcami?...
- Dopóki TIE latają to nie nasze zmartwienie... Jeśli któryś podleci za blisko zestrzelić. Niech dwa TIE pilnują burt. Podlecimy bliżej.
Ren wszedł na mostek i stanął po chwili obok Huxa i Vincenta. Spojrzał na bitwę.
- To sukinsyn. - rudowłosy zaśmiał się nerwowo wbijając wzrok w datapada.
- Lepiej bym tego nie ujął, Lordzie Ren...
- Powinienem zabrać ci broń? - rudowłosy spojrzał na niego ostro i zerknął na Vincenta.
- Kapitanie. Przekażcie to łączności. -podał mu datapada.
- Tak, sir. - odszedł szybko.
- Powinienem?
- Tylko jeśli pójdziesz i zastrzelisz nią Pryda...- warknął patrząc na niego.
- Wiesz, że mogę to zrobić. - powiedział. Hux oparł rękę na blasterze zastanawiając się.
-Nie. Po prostu zostań na mostku... Przekierujcie więcej mocy do generatorów osłon prawej burty. Ustawimy się równolegle do bazy.
- Sir?... Czy powinienem włączyć alarm ewakuacyjny? Jeśli zostaniemy w tej pozycji... Ich krążownik...
- To kurs kolizyjny. Tak wiem. Ewakuacja nic nie zmieni Komandorze. Proszę utrzymać kurs.
- Tak jest...
- Co to zmieni? - Ren przyglądał się jak krążownik przysuwa się do nich panicznie próbując zmienić obrany kurs.
- To nie jest scenariusz, który wygrać. - mruknął Hux - jedyne co można zrobić to minimalizować straty.
- Kolizja z krążownikiem nie wygląda mi na minimalizowanie strat, Hux. 
- Czy osłony bazy nadal są sprawne ?
-Tak sir...
- Przygotować się do skoku.
-Sir?...
- Przygotować hipernapęd. Czy ja dziś mówię nie wyraźnie Komandorze? Czy zamierza pan kwestioniwać każdą moją decyzję?....
-Nie, sir. Hipernapęd w przygotowaniu.
- Skok. - ekran zaczął migać na czerwono wskazując że opuszczono teren symulacji. Nadal jednak było widać bitwę. Krążownik wbił się w osłony bazy i wybuchł. Chwilę potem osłony Starkillera padły. Hux odwrócił się i skierował do wyjścia. Ren przyglądał się jak baza wybucha i rozpada się od środka. Odwrócił się żeby iść za Huxem, ale ten już się zatrzymał. Pryde stał przed nim z datapadem w ręku.
- Podoba ci się nowy projekt programu szkoleniowego? Trochę zmodyfikowałem sytuacje... - Hux zacisnął zęby. - To bardzo niekonwencjonalne... Uciec z miejsca bitwy... - Pryde wyminął go i podszedł bliżej przyglądając się rozpadającemu się Starkillerowi.
- Bitwa była przegrana kiedy się zjawiliśmy. - warknął Hux.
- Tak... Sytuacja bez wyjścia. Być może to dowództwo bazy powinno lepiej przygotować się do jej obrony - obejrzał się na niego. - Jak do tego doszło, że przegapiono tyle istotnych szczegółów? Z wiedzą o tym co stało się z gwiazdą śmierci... - pokręcił głową - festiwal niekompetencji prawda, Hux? - Pryde zaśmiał się i otworzył szeroko oczy łapiąc się za gardło. Rudwołosy podszedł do niego powoli i podniósł jego datapada. Usiadł na fotelu przeznaczonym dla dowódcy i spojrzał na duszącego się Pryda. Obsada mostka patrzyła przerażona raz na niego raz na Kylo.
- Vince... Ile człowiek jest w stanie wytrzymać bez powietrze... ?
Kapitan spojrzał przeniósł wzrok z duszącego się Pryda na Huxa.
- Zależy... Zwykle o..około minuty, sir. Potem mdleje. Jeśli w ciągu kolejnych minut nie nabierze powietrza następuje śmierć mózgu... O ile wcześniej nie zmiażdży się mu tchawicy...
Rudowłosy odchylił się na krześle patrząc na wyświetlony na nim czas...
-Wystarczy. - Pryde padł na ziemię panicznie łapiąc oddech. Oficerowie na mostu odetchnęli razem z nim. Ren stanął obok Huxa.
- Myślisz, że Generał Pryde przypomniał sobie stare dobre czasy Imperium, Generale Hux?
Rudowłosy nie mógł powstrzymać uśmiechu. Ani satysfakcji. Widok ledwo żyjącego Pryda na kolanach był naprawdę ...
Hux wstał kucając przy nim i podał mu datapada.
- Ciekawie... Nie sądzisz, Pryde?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro