Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Reklamacja

— Tutaj, na zawsze — westchnął JK, całując go namiętnie.

— Właśnie tak JK — potwierdził Tae-hyung. — A teraz koniec gadania, wyskakuj ze spodni. Dziś twój tyłek należy do mnie.

JK poczuł, jak przez ciało najpierw przemknęła mu ogromna fala gorąca. Podniecenie w czystej postaci. Na samą myśl, że mógł być dosłownie jego, mózg mu się lasował, a spazmatyczny skurcz spiął mięśnie.

— Należy tylko do ciebie — stęknął. — Zrób to ze mną. Chcę cię poczuć — zaproponował, nim dobrze się zastanowił, ale chciał mu dać dosłownie wszystko.

Całego siebie i jeszcze więcej, jeśli tylko by mógł.

Tae-hyung wsparł się na wyprostowanym ramieniu i zastygł w bezruchu. Włosy miał potargane, sterczące we wszystkie strony. Patrzył na niego z góry z niedowierzaniem. Nie spodziewał się takiej propozycji. Owszem, zdarzało mu się bywać tym, który rządzi w łóżku, ale nie sądził, że spotka go to właśnie tej nocy. Jego ciało wypełniło się ciepłą energią, rozlewającą się powoli aż po czubki kończyn. Uśmiechnął się, a jego oczy zapłonęły pożądaniem. Chciał spełnić jego prośbę. Pochylił się i trącił jego usta swoimi. Delikatnie. Miękko.

Energia wypełniająca małą przestrzeń sypialni natychmiast zmieniła się z porywczej i zachłannej w delikatną i namiętną.

To Tae-hyung był sprawcą tej zmiany. Jego aura wypełniła po brzegi każdy atom powietrza i zmieniła nastrój. Jego dłonie rozpoczęły powolną wędrówkę po ciele JK'a, sięgając paska jego spodni.

— Obiecuję, że będzie wspaniale.

JK przełknął głośno. W jego oczach pojawiło się coś, czego Tae-hyung się nie spodziewał. Strach.

— Coś nie tak? — zapytał i zastygł w bezruchu.

Za to oddech JK'a nabrał rozpędu, a oczy spojrzały w dół na dłoń zastygłą na jego rozporku.

— To... będzie mój pierwszy raz... — stęknął i spojrzał mu w oczy.

Szukał w nich zrozumienia.

Tae-hyung chwilę nie reagował, oniemiały, a potem pochylił się i pocałował miękko jego usta. Zaśmiał się w nie nikczemnie.

— Proszę, proszę niewiniątko — zakpił. — Kto by pomyślał — dodał z przekąsem niczym wilk na polowaniu i przyciągnął go do siebie zachłannym szarpnięciem za biodra.

JK spiął się jeszcze bardziej, ale nic nie odpowiedział. Wiedział, że Tae-hyung tak zareaguje. I choć to było głupie, to nie chciał tego przed nim ukrywać.

Tae-hyung wtulił się w jego szyję i pocałował za uchem. Raz, drugi i trzeci. Miękko. Trącając jego skórę językiem i mrucząc przy tym przymilnie.

— Rozluźnij się — poprosił szeptem, czule gładząc jego tors dłonią. Wiedział, jak ma działać. — Obiecuję, że będę delikatny i że nie będziesz żałował — uwodził słowami, gdy usilnie próbował ściągnąć z niego spodnie. — Masz szczęście, że trafiło na mnie — przekonywał, bo tak bardzo, jak podobała mu się ta propozycja jeszcze przed chwilą, tak teraz dosłownie nie umiał już się powstrzymać, aby jej nie zrealizować. Nagle poczuł w sobie dosłownie zew. — Lubię powoli. Delikatnie. Bez pośpiechu. Nie masz się czego bać JK.

JK wciąż milczał. Zdjął spodnie i bieliznę posłusznie, a potem zastygł jak kłoda, przykrywając dłońmi interes. Dosłownie jakby go sparaliżowało.

Tae-hyung znów zaśmiał się nikczemnie.

— JK, błagam, rozluźnij się, co się z tobą stało?

— Nie wiem — stęknął JK.

— Zrezygnuj, jeśli nie chcesz.

— Nie. Chcę.

Tae-hyung poprawił się na łokciu.

— Przodem? Tyłem? Jak wolisz? — zaczął zadawać techniczne pytania i delikatna aura sensualnych pieszczot prysła jak bańka.

— Ty zdecyduj — odpowiedział krótko JK.

Tae-hyung znów zawisł nad nim, tuląc jego ciepłe ciało do siebie i chwilę się zastanawiał. Przeciągnął nosem po jego szyi wdychając zapach jego skóry. Spojrzał w stronę nocnej szafki. Nie umiał przywołać w pamięci, czy ma tam lubrykant. Sięgnął drugą ręką i otworzył szufladę. Był! Wyciągnął go i pokazał JK'owi, potrząsając tubką.

— Nie wiem, czy obaj nie dostaniemy wysypki, bo jest tak stary, ale będzie nam potrzebny — zażartował.

JK uśmiechnął się nerwowo, ale wewnątrz faktycznie poczuł ulgę. Nie żałował propozycji, ale istotnie ucieszył się na ten widok.

Tae-hyung rozpiął spodnie i zsunął tak nisko, jak tylko pozwalała mu na to przestrzeń łóżka, a potem skopał z siebie. Położył się na ciepłym ciele JK'a i uśmiechnął się do niego.

— Przodem, dobrze?

JK tylko pokiwał głową na tak.

Tae-hyung uśmiechnął się kącikiem ust. Opuszkami palców pogładził jego włosy i odgarnął na bok. Potem skubnął jego usta swoimi, a następnie zatopił je w tych jego, wydając z siebie ciche mruknięcie zadowolenia. Wszystko wróciło na miejsce. Eteryczna aura delikatności i namiętności natychmiast zawisła z powrotem w powietrzu. Pokój powoli wypełnił się ciężkimi oddechami ich obu i szelestem pościeli. Ich ciała zaczęły się kołysać, podsycając podniecenie, aż w końcu JK usłyszał tylko zawleczkę tubki, a potem poczuł, jak Tae-hyung wpasowuje się w jego ciało. Odgarnął mu włosy z czoła raz jeszcze i patrzył w oczy, gdy powoli napierał na niego.

JK zacisnął powieki, a usta wykrzywił w grymas. Tae-hyung scałował z nich ten wyraz ciepłymi ustami.

— Jesteś tylko mój — wyszeptał drżącym głosem. — Otwórz oczy JK — poprosił.

A gdy zobaczył jego brązowe tęczówki, wpatrzone w siebie z ufnością, a chwilę później jak wywracają się białkami do góry, mięśnie na chwilę odmówiły mu posłuszeństwa i zapadł się w sobie. Szybko jednak odzyskał nad nimi panowanie i uniósł się ponownie. Jego lędźwie kołysały się powoli w górę i w dół, a dłonie co rusz gładziły JK'a po policzkach. Raz jedną raz drugą gładził jego skronie, a ustami szukał tych jego, dysząc w nie rozgrzanym, drżącym oddechem. Połykał pocałunkami ciche jęknięcia i powoli, z rozwagą zaprowadził go na szczyt.

— Tae... dochodzę... — usłyszał w końcu słowa wypowiedziane na granicy płuc.

Wszystko kosztowało go tak niewyobrażalny wysiłek, że gdy opadł po chwili na poduszkę obok, miał wrażenie, że zemdleje. Wtedy usłyszał cichy rechot tuż obok.

— Miałeś kiedyś reklamację? — zapytał kpiąco JK, opierając czoło o jego ramię.

Dosłownie chichotał jak nastolatek. Tae-hyung zmarszczył brwi i uniósł się na łokciach. Spojrzał na niego z niedowierzaniem. Poczuł się dotknięty, jak jeszcze nigdy w życiu nie był.

— Że co?

JK roześmiał się głośno.

— Chcę jeszcze.

🍓🍓🍓🍓🍓🍓🍓🍓🍓🍓🍓🍓🍓

No cóż, ja dostałam reklamację, że urywam jak reklamy na Polsacie. Cóż za obelga! Poczułam się dotknięta niczym Tae-hyung, więc teraz proszę o ponowne rozpatrzenie ;) dopisałam na szybko. wybaczcie, jeśli tekst nie leży jak powinien.

Relkamację zawdzięczacie tej pani IwiIwi0 - wkopałam Cię xD

Teraz już naprawdę do jutra! xD

Sev.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro