Rozdział 1.0 - Płomienne dziedzictwo rodziny Rengoku
Delikatny dźwięk Fuurin [1] zawieszonego w otwartych na oścież Shoji [2] przerwał ciszę, jaka wypełniała od dobrych paru minut pokój jego matki. Wpatrzona w rosnące za Engawa [3] wysokie drzewa, pod którymi jej synowie codziennie ćwiczyli podstawy podstaw szermierki z obcym Płomiennym Hashira Rengoku Shinjuro, Rengoku Ruka obróciła swoją sylwetkę w stronę Fusuma [4] przy którym, przodem do niej siedział jej najstarszy syn, wpatrzony w nią i tylko i wyłącznie w nią niczym w najcenniejszy posążek, zachowując jednak przy tym wpajane mu przez ojca pełne skupienie i powagę, będące przeciwieństwami normalnego zachowania dziesięciolatka.
- Kyojuro. - zaczęła spokojnym i melodyjnym głosem, przypominający dźwięk Fuurin na delikatnym, letnim wietrze.
- Tak, matko?! - zawołał od razu Kyojuro tak głośno i energicznie, że doskonale było go słychać w całej sypialni, na Engawa oraz podwórku.
- Mamusia zapyta cię teraz o coś bardzo ważnego i chce, abyś zastanowił się dobrze nad tym, co mi odpowiesz. - zaczęła, po czym nabierając powietrza, dodała wyraźnie, zachowując wciąż nieskazitelny spokój i opanowanie. - Czy wiesz, czemu urodziłeś się silniejszy od innych? -
Słuchając uważnie, Kyojuro chciał jak najszybciej odpowiedzieć, lecz postawione przez nią pytanie zaskoczyło go na tyle, że nie potrafił tego zrobić. Nie przestając patrzeć się w matczyne oczy, brat śpiącego na kake-buton futonu [5] matki trzyletniego Senjuro, otwierał swoje usta i zamykał je, nie wydobywając z siebie ani jednej literki.
Próbując znaleźć odpowiedź, przesiedział w takim zacięciu się dłuższą chwilę, po czym nie znajdując jej, zawołał szczerze i bez skrępowania.
- Nie wiem! -
- Aby chronić słabszych od siebie. - wyjawiając od razu odpowiedź, Ruka zaczęła przekazywać starszemu synowi jedną z najważniejszych wartości życiowych ścieżki na którą aspirował i na którą jego ojciec przygotowywał go wraz z młodszym bratem od narodzin, zachowując w ten sposób ciągłość tradycji rodzinnych w rodzie Rengoku. - Osoby które zostały obdarzone tak wspaniałymi i ponadprzeciętnymi talentami, są zobowiązane do używania ich dla dobra zarówno ludzi jak i świata. Używanie tych zdolności, daru z niebios do wyrządzania innym krzywdy, albo dla zaspokojenia własnego pragnienia, zachcianek czy zysku, jest czymś niewybaczalnym! Obrona słabych, to nierozerwalny obowiązek silnych. Musisz być tego świadom, by brać odpowiedzialność za każdy swój czyn i nigdy nie zapominać o wypełnianiu tej misji. -
- Tak! - słuchając matki w jeszcze większym skupieniu, Kyojuro starał się, aby każde jej słowo, trwale i na zawsze wypaliło się w jego pamięci i duszy.
Tymczasem nie mogąca wstawać z powodu osłabienie z futon Ruka, wystawiła obie ręce, wołając tym gestem swojego starszego syna, aby podszedł do niej.
Wahając się przez moment, Kyojuro koniec końców spasował. Zachowując wciąż jednak skupienie i powagę, wyprostował swoje kolana na których siedział i szurając nimi po tatami, ominął zgrabnie przyniesiony przez niego dla matki kubek z lekiem, zbliżając się jednocześnie do niej.
To nie tak, że nie pragnął czułości i pieszczot. Jak każde dziecko łaknął tego, lecz w ciągu ostatnich dwóch lat starał się tego nie domagać. Wszystko to z powodu choroby matki, której był świadom. Chęć okazania jej wsparcia, skończenia z wygłupami które mogły ją męczyć i w końcu liczne lekcje ojca, który od lat starał się kształtować syna na godnego dziedzica rodziny Rengoku i przyszłego kiedyś Filara sprawiły, że Kyojuro zachowywał się nieco inaczej niż jego rówieśnicy.
Był świadom tego, kiedy mógł się śmiać i wygłupiać, czy to ze swoim jedynym malutkim braciszkiem, czy podczas lekcji szermierki z ojcem, czy podczas rozmów z matką, a kiedy natomiast miał być miniaturową kopią ojca-Hashira.
Z uwagi na to, że zdarzało się, że Shinjuro nie było czasami w domu nawet tygodniami z uwagi na różne misje przypadające Filarom, Kyojuro już w tak młodym wieku stał się na tyle odpowiedzialny i zaradny, aby pomagać rodzicielce we wszystkim zarówno w domu, jak i z pilnowaniem braciszka, czy podawaniem dla niej leków.
Dlatego zakładając, że i tym razem jego matka zapewne chce mu coś pokazać, co miał dla niej zrobić, aż szerzej otworzył swoje płomienne oczy, gdy ta w tym samym momencie w którym znalazł się w zasięgu jej rąk, przyciągnęła go do siebie, tuląc do swojej piersi.
Było to o tyle duże zaskoczenia dla niego, ponieważ rozmowa którą właśnie odbywali, była zbyt poważna, a jego matka nigdy nie mieszała podczas takich tematów czułości, czy wygłupów. Zawsze kończyła je, dopiero później uśmiechając się do synka i wchodząc na luźniejsze tematy, po pewnym czasie czochrała go po głowie, przytulała, czy łaskotała. Nigdy, absolutnie nigdy wcześniej nie mieszała tych dwóch rzeczy ze sobą.
Tymczasem zamykając syna w czułym, matczynym uścisku, Ruka przybliżyła swoją głowę bliżej krótkich jeszcze słonecznikowych włosów syna, zakończonych czerwonymi końcówkami niczym promieniami zachodzącego słońca, siłując się sama ze sobą, aby się nie rozpłakać, przez świadomość tego, na jaki los skazuje tymi słowami swoje dziecko i do czego mogą one kiedyś w przyszłości go zaprowadzić.
- Nie mam już dużo czasu. Jestem bardzo szczęśliwą matką, że dane mi było urodzić i wychować tak silnego i dobrego synka. - wyszeptała, pozwalając, aby zbierające się w jej pięknie szkarłatnych oczach łzy, spłynęły w końcu po policzkach, prosto na włosy jej pierworodnego. - Resztę, zostawiam tobie kochanie. - dodała, czym tak zszokowała Kyojuro, że ten otwierając jeszcze szerzej oczy, zupełnie znieruchomiał, wsłuchany już nie tylko w słowa matki, ale i jej nerwowo bijące serce.
Tym jednak razem zapadłej ciszy w pokoju, nie rozpraszał poruszający się na wietrze Fuurin, ale i kapiące z oczu młodego Kyojuro, jego własne łzy, na matczyny futon.
༻✧༺
Posiadłość rodziny Ubuyashiki - południe dnia wykolejenia się Mugen Ressha
Zmierzając w stronę posiadłości głównej siedziby Korpusu Zabójców Demonów, Mitsuri Kanroji; Hashira Miłości wesoło ruszała głową i swoimi trzema długimi warkoczami, nucąc pod nosem pewną piosenkę. Mimo dziwnego od poranka uczucia, starała się nie zaprzątać tym głowy, a zająć myśli czymś innym.
✧
Gdy nieco przed południem otrzymała od swojej Kasugai nakaz wydany przez samego Ubuyashiki Kagaya stawienia się wszystkich Filarów w trybie pilnym w głównej siedzibie, niepokojące odczucie przybrało tak bardzo na sile, że dziewczyna prostując się jak struna, obróciła całą swoją twarz do wrony, która wylądowała tuż obok niej na czerwonym szezlongu pod parasolem.
- Urara, coś się stało? - zapytała, czując jak głos zaczyna jej dziwnie drżeć, a złe przeczucia pochłaniają ją coraz bardziej.
- Kra! Kra! Nie znam szczegółów. Zostaną pewnie ogłoszone na miejscu. -
- Przecież, to nie czas na co półroczne spotkanie... zdarzało się to wcześniej? -
- Kra! Kra! Mało kiedy, ale zazwyczaj przy tym podejmowano ważne i decydujące dla całego Korpusu decyzje. Kra, Kra, jednak z tego co pamiętam od poprzednich Filarów, którzy byli moimi właścicielami, najczęściej były to bolesne i cierpkie decyzje. Kra, Kra, nic dobrego z takich pilnych spotkań nie powstaje! Ostatni raz takie pilne spotkanie było, kiedy Hashira Kwiatów, Kanae Kocho umarła... -
- Nawet nie mów o tym, że to jest przyczyną tego spotkania! - oburzyła się Kanroji, machając rękami. - Nie chcę słyszeć, że ktoś znów stracił życie! - dodała, zakrywając sobie na chwilę rękami uszy.
- Kra, Kra, nawet jeśli, to i tak musisz się tam stawić, jako Hashira. Kra! Kra! Trzeba się spieszyć, nie możesz się znów spóźnić! - nie dając za wygraną, wrona Filara Miłości zaczęła latać dookoła niej, zwracając na siebie jej uwagę.
- Wiem. Wiem. Wiem. - wyszeptała, opuszczając ręce. - Rengoku-san by mnie znów upominał za to. - próbując się zaśmiać na samo wspomnienie swojego przyjaciela, niedoszła Tsuguko Płomiennego Filara, zabrała swoje haori, które dostała od niego i po raz ostatni oglądając się czy wszystko zabrała, ruszyła za wroną w kierunku dobrze sobie znanym.
✧
Z każdym krokiem na terenie posiadłości, dziwne przeczucie wzrastało jednak w niej tak bardzo, że zatrzymując się w pewnym momencie, zorientowała się, że zamiast nucić, ledwo panuje nad swoim przyśpieszonym oddechem.
Kręcąc głową ostro na boki i klepiąc się po policzkach, próbowała się uspokoić, lecz nadaremno. Jej niespokojna i nadpobudliwa wiecznie Urara, nie pomagała jej dziś w tym, jeszcze bardziej rozpalając w niej poczucie tego, że stało się coś złego.
- Rengoku-san powinien już być. Zapytam się jego co się stało. Nie wytrzymam chyba już dłużej z tego niepokoju. - szepnęła akurat w momencie w którym na końcu ścieżki zobaczyła czekającego na nią Wężowego Filara. - Iguro-san! Czekaj na mnie! - zawołała, podbiegają do niego i uśmiechając się szeroko. - Coś nie tak? - dodała, gdy zrównując się z nim, zobaczyła jak bacznie się jej przygląda.
- Jesteś cała blada - mruknął cicho.
- Hm? Nie, wcale nie... - zaprzeczyła od razu, ale widząc jego uniesioną brew, kontynuowała - Po co Oyakata-sama nas wezwał tak pilnie? Nie daje mi to spokoju. Czuję, że coś się stało. Coś złego. - wyszeptała, spuszczając głowę w dół. - Serce wali mi jak oszalałe z tych nerwów. - dodała, odruchowo kładąc rękę na swojej klatce piersiowej.
- Pewnie znów jakiś Wodny Filar puścił z życiem demona. Tak jak było to ostatnio. - syknął i obracając się na pięcie, skinął głową, aby już szli.
- Przestań! Zachowujesz się teraz jak Shinazugawa-san. Przecież Tanjirou-kun i Nezuko-chan nie wyrządzili nikomu krzywdy! Powinieneś w końcu przestać na nich patrzeć takim wzrokiem. Poza tym, Tomika-san... - zawołała i ruszając za swoim przyjacielem zaczęła z nim niemal jednostronną dyskusję, nieświadomie dając się wciągnąć Iguromo w jego plan, zagadania jej i uspokojenia.
Schodzący się wszyscy Filarzy, jak to mieli w zwyczaju stanęli w jednej linii przed Engawa rezydencji Ubuyashiki, oczekując na jego przybycie. Również Mitsuri stojąc w gotowości, zerkała co chwilę na ścieżkę prowadzącą w to miejsce, szukając na niej dwóch brakujących osób; Rengoku i Uzuia.
Pewnie się znów zagadali. - wmawiała sobie, próbując w ten sposób usprawiedliwić nieobecność serdecznych sobie przyjaciół.
- Oyakata-sama... przybył. - pojawiające się na tarasie dwie najstarsze siostry z pięcioraczków Ubuyashiki: Hinaki i Nichika, przerwały przyciszone rozmowy obecnych Hashira, wraz z rozglądaniem się Mitsuri, a chwile później zaległą ciszę rozproszył dźwięk stąpania po tatami dziewięćdziesiątej siódmej głowy rodziny założycielskiej Korpusu Zabójców Demonów.
Jak źdźbła trawy w wietrzny dzień, tak i teraz ośmiu obecnych Hashira klęło miękko przed Engawa, pochylając swoje głowy i witając się w ten sposób z szefem. Mitsuri patrząc się jak inni w dół, wychwyciła jednak kątem oka pojawiającą się dosłownie znikąd obok niej, czyjąś dużą sylwetkę. Rozpoznając w niej Filara Dźwięku, wypuściła zgromadzone w niej powietrze ulgi tego, że miała rację. Tengen i Kyojuro spóźnili się, zagadując się ze sobą wcześniej. Wprawdzie w takiej pozycji nie mogła dostrzec Płomiennego Filara, ale zakładała, że najpewniej jest na końcu rzędu, właśnie przez to, że przyszedł jako ostatni.
Coś jednak jej nie pasowało. O ile Tengen znany był z tego, że potrafił zjawiać się bez najmniejszego dźwięku i ruchu powietrza tuż obok każdego bez wyjątków, o tyle Rengoku był jego kompletnym przeciwieństwem. Jego zawsze było słychać, nim pojawił się w zasięgu wzroku. Dlatego ta przeraźliwa w jej mniemaniu dziś cisza, zaczęła ją na nowo niepokoić.
- Witam was moje drogie dzieci. - słysząc spokojny głos Oyakata-sama, Hashira podnieśli głowy, oczekując na to co miał im do przekazania.
Czując jak serce z nerwów wyskoczy jej zaraz z piersi, Kanroji obróciła głowę nieco w prawo i w lewo, szukając wsparcia w jasnych niczym słoneczniki z czerwonymi niczym końcówkami płomienia włosach, lecz nie widząc ich nigdzie, zamarła jeszcze bardziej. Nie słuchając tego co mówił właśnie Kagaya, dziewczyna o różowych warkoczach z zielonym ombre na ich końcówkach zwróciła się do klęczącego obok niej Uzuia szepcząc
- A gdzie się podział Rengoku-san? -
Słysząc damski głos obok siebie, Tengen nie ruszając się z miejsca, zerknął na nią swoimi oczami, upominając ją przy tym niemo, aby nie rozmawiała teraz, gdy Oyakata-sama mówi.
- Kyojuro nie przyjdzie dziś Mitsuri. - niespodziewanie nie od Filara Dźwięku, a od samego Ubuyashiki Kagaya dziewczyna otrzymała odpowiedź na swoje pytanie.
- Przepraszam. - zawołała cichutku pochylając głowę, za wchodzenie szefowi w słowo, lecz w tej samej chwili docierający do niej sens słów głowy rodziny sprawił, że podniosła ją gwałtownie i tak jak pozostali Hashira, wpatrywali się w coraz to smutniejszego Oyakata-sama z rosnącym w każdym z nich płomieniem strachu, tak i ona szerzej otworzyła swoje oczy i usta.
- Zleciłem Kyojuro zbadanie sprawy przeklętego pociągu Mugen Ressha, w którym według naszych informacji przebywał demon. Dodatkowo dołączyli do niego średniej rangi zabójcy demonów, Kamado Tanjirou, Inosuke Hashibira i Zenitsu Agatsuma. Dziś rano powrócił Kasugai Kaname (imię wrony Kyojuro). Grasujący w pociągu demon rangi 1 niższych Kizuki został ścięty, przez Kamado Tanjirou. -
- Tch, skurczybyk. - parsknął Sanemi, krzywiąc się na bok.
- Takie ekstrawaganckie podejście to ja lubię. - zawołał dość głośno Tengen, unosząc swój kącik ust w górę.
- Ara, ara. Tomioka-san. Twój uczeń robi coraz większe postępy. - zaśmiała się nieco Shinobu w stronę Wodnego Filara, który obrzucił ją wzrokiem proszącym ją, aby grzecznie mówiąc dała mu spokój i się uciszyła.
- Widzisz. Mówiłam, żebyś w końcu zaufał bardziej Tanjirou-kun i... - zaczęła również radośnie Kanroji w stronę Iguro, lecz urywając, poczuła jak uśmiech z jej ust zaczyna samoistnie znikać.
O ile po pierwszej wiadomości powstało radosne poruszenie, to tak szybko jak pojawiło się, tak szybko też zgasło. Nie tylko przez to, że nie wypadało tak się zachowywać w obecności Oyakata-sama, ale przez dziwny smutek w jego oczach.
- Są ranni? - zapadłą ciszę przerwał Tengen, który jako jedyny zdawał się być w stanie wydusić coś z siebie. - Nie wrócili jeszcze stamtąd? - dodał ciszej, przekrzywiając głowę nieco w bok i poprawiając przy tym swój ochraniacz z diamentami na czole.
- Dużo... lecz nikt z pasażerów nie zginął. Dzięki ochronie Kyojuro i młodych zabójców. Niestety drogi Kaname przybył również ze złą wiadomością. Rengoku Kyojuro, syn Rengoku Shinjuro zaginął po starciu z wyższym Kizuki o randze 3. -
Zarówno przyroda jak i ludzie w posiadłości Ubuyashiki zdawali się zatrzymać i umilknąć niczym skały. Nawet wiejący do tej pory delikatny wietrzyk, zniknął. Ośmiu Hashira wpatrzonych tempo w szefa i jego dwie najstarsze córki stojące u jego boku zdawało się nie rozumieć co przed chwilą usłyszeli.
- To jakiś żart?! - warknął Senami, który tak jak i pierwszego razu podczas spotkania Kagaya, tak i do teraz nie miał za grosz opanowania, czy szacunku w swoich wypowiedziach. - To w końcu była tam ranga 1 niższego Kizuki, czy...?! -
- Co tam do cholery robiła ranga 3 Wyższych Kizuki?! - krzyknął Uzui, wcinając się w słowo Shinazugawy, zrywając się przy tym na równe nogi, przez co w ślad za nim omal nie poderwali się pozostali Hashira. - Od kiedy demony stosują nasze metody współpracy ze sobą?! - krzyknął, gdy Oyakata-sama kiwnął głową, potwierdzając tym samym obecność dwóch demonów Kizuki.
- Z tego co udało nam się ustalić, po ciężkiej walce w pociągu i ścięciu przez Kamado Tanjirou w asyście Inosuke Hashibira głowy demona rangi 1 niższych Kizuki, pojawiła się przed nimi ranga 3 wyższy Kizuki. Doszło do jeszcze ostrzejszej walki w której udział wziął osobiście jedynie Kyojuro. W pewnym momencie podczas końcowej zapewne wymiany siły, doszło do rozdzielenia młodych zabójców z Płomiennym Filarem, który zniknął wraz z wyższym Kizuki. Przeczesujemy wciąż okolicę, ale jak dotąd nie znaleziono śladu po nich. Dlatego z przykrością w sercu musimy mieć na uwadze przeszłość innych zabójców, którzy znikali z demonami. - ciągnął dalej Kagaya, ignorując przy tym poderwanie się już większości Filarów i córki proszące ich, aby się uspokoili.
- Chce Oyakata-sama powiedzieć, że on nie żyje?! - warknął Uzui stojąc z widocznymi już żyłkami wściekłości na czole.
- Starszy syn Senjuro jest jak nikt inny wytrzymały, ale... nie możemy wykluczyć i tej możliwości. Jego przeciwnikiem był wyższy Kizuki i to z czołówki rankingu. Wszyscy obecni tutaj wiecie, że o ile w przeciągu ostatnich lat niższe Kizuki relatywnie często zmieniały się, wybijanie przez kolejnych Kinoe aspirujących do tytułu Hashira, a w ostatnim czasie nawet przez zabójców demonów z niższymi rangami, tak wyższe Kizuki nie zmieniły się od ponad 113 lat, uśmiercając niezliczoną rzeszę Filarów. - zachowując na zewnątrz wciąż nienaruszony spokój, Kagaya mocniej zacisnął swoje dłonie na ramionach stojących przy nim córek, próbując ukryć swoją złość na siebie.
- Wyższy Kizuki... - powtarzając, Shinobu położyła dłoń na swoim Nichirin, zaciskając ją tam niebezpiecznie.
- Odpowiadając jednak na twoje Tengenie pytanie, nie wiemy. Wyższy Kizuki zjawił się znikąd i raczej nie współpracował z demonem grasującym w pociągu. -
Dając Filarom swobodę, głowa rodziny Ubuyashiki udzieliła im niemego pozwolenia na wybuchu ich wściekłości, gniewu i niedowierzania. Wszystkich siedmiu zaczęło więc żwawą i przepełniona gniewem dyskusję, oprócz milczącego Filaru Miłości.
Jako jedyna zakrywając z przerażenia usta dłonią, ze szklanymi oczami patrzyła się niemo w kłócących się powoli w szale emocji kompanom. Nie potrafiła jako jedyna przejawiać ich wściekłości na demona i Muzana. Przez jej umysł przelatywały jedynie niczym zwolnione klatki filmu momenty, gdy jako juniorka Kyojuro, ćwiczyła z nim, próbując odkryć swój styl walki, jak spędzała z nim i jego młodszym bratem masę czasu w posiadłości Rengoku, czy ich pierwszą wspólną misję, podczas której Kyojuro zabijając niższego Kizuki, otrzymał awans na nowego Filara, a ona sama odkryła swój własny styl oddechu.
(źródło: Kimetsu no Yaiba: Opowieść Płomienia i Wody)
Ile ciepłych słów i wsparcia otrzymała od niego, tego nie była w stanie zliczyć. Nim się oboje zorientowali, ich wspólne relacje stały się znacznie bardziej głębsze, niż tylko uczeń-nauczyciel.
To dzięki niemu przestała się wstydzić swojego wyglądu i nienaturalne damskiej budowy mięśni, swojej siły. To dzięki niemu odkryła swoją pewność siebie. Gdyby nie Kyojuro... nie byłaby dziś tu i tym, kim jest, Hashira Miłości.
Nie potrafiła powstrzymać zalewających ją wspomnień, rozrywającego bólu pękającego serca i słonych łez lejących się już ciurkiem z jej jasno zielonych oczu. Dusząc się pomału bezdechem w który wpadła, Kanroji zaczęła trząść się i chlipać, wciąż twardo próbując się uciszyć, lecz kiedy widzący to Obanai podszedł do niej, łapiąc ją za ramię, nie wytrzymała, wybuchając głośnym płaczem.
- To nie możliwe! To nie możliwe! On nie mógł zginąć!! - jej lament był tak cierpki, że skutecznie uciszył głośniejsze od niej towarzystwo. - To musi być jakaś pomyłka!! On nie mógł go... -
Trąc oczy coraz bardziej, Kanroji jako ostatnia wstała na miękkie nogi, akurat gdy sam Oyakata-sama schodząc z tarasu z pomocą Hinaki oraz Nichika Ubuyashiki, stanął przed nią i nim Filar Miłości zdążył zdać sobie z tego sprawę, położył dłoń na jej głowie, czule mówiąc.
- Wiem jak blisko byłaś z Kyojuro. Rozumiem ból który teraz czujesz. Wybacz mi, że stało się to przeze mnie. Że to ja wysłałem na tę misję Kyojuro. Rozumiem, jeśli nie wybaczysz mi tego. Jednak pomyśl o jednym. Czy on sam, chciałby widzieć twoje łzy? Bądź silna Mitsuri. Dla niego i siebie. A gdy przyjdzie taki dzień, pomimo tego, że nic nie odpokutuje moich win, pozwolę wam odebrać moje życie, za grzechy których się dopuściłem względem was wszystkich moje dzieci i każdego członka Korpusu. - mówiąc to, Kagaya Ubuyashiki ponownie wrócił na swoje miejsce na tarasie, uspokajając pozostałych Filarów i przekazując kolejne niezbyt dobre wieści. - Rozumiem wasze emocje, ale proszę was moje dzieci, abyście mnie wysłuchały. Od 4 lat nikt z Hashira nie zginął w naszym korpusie. Ostatnią osobą była nasza droga Kanae, Hashira Kwiatów, starsza siostra Shinobu, oraz szanowany przeze mnie Jigoro Kuwajima Hashira Piorunów, popełniający seppuku. Nasz korpus, a zwłaszcza pozycje Filarów zmieniają się rzadziej niż inne rangi, nie mniej jednak strata każdego z nich, każdego z dzieci boli mnie tak samo. Nie ważne kim był. Nie licząc jedynie dwóch byłych Filarów Płomieni Rengoku Shinjuro i Wody Urokodaki Sakonji, którzy odeszli na emeryturę i wycofali się z czynnego i bezpośredniego udziału w naszych działaniach, obecne pokolenia Filarów jest niezmienne i moim zdaniem jest jednym z najpotężniejszych od początków naszej organizacji. Dlatego kieruje teraz swoje słowa szczególnie do was, przewodników i wzorów dla pozostałych zabójców w korpusie. Pragnę, abyście byli teraz wyjątkowo czujni, ponieważ odejście od nas jednego z Filarów, na pewno wpłynie na aktywność demonów, a zwłaszcza Kizuki, jak to się stało po śmierci Kanae. Dlatego, muszę was prosić o ponowne przedłożenie waszego życia i prosić o kontynuację misji eksterminacji demonów... -
Uspokajając się na tyle, aby łzy przestały jej zasłaniać widok, Mitsuri przestała słuchać słów Oyakata-sama, odpływając daleko myślami. Nie odezwała się nawet wtedy, gdy Kagaya zwracając się do Shinobu, poprosił ją, aby jako jedyna pozostała w motylej rezydencji i oczekiwała na powrót grupy medyków wysłanych do Mugen Ressha wśród której miał być ranny Kamado Tanjirou oraz nieco mniej poturbowani Inosuke wraz z Zenistu.
Pozostali Hashira otrzymali za zadania stawienia się w kluczowych dla Korpusu miejscach i zabezpieczenie ich, a także ku zaskoczeniu niektórych dwa adresy.
- Jeśli nie dajcie Bogowie, demony spróbują po raz kolejny napaść na Filara, obawiam się o życie i bezpieczeństwo tych którzy są obecnie byłymi. Dlatego przydzielam następujące zadania. Tomioka Giyuu, proszę cię abyś wrócił do Urokodakiego i nie tylko poinformował go osobiście o tym co się wydarzyło, ale i o niebezpieczeństwie jakie zawisło nad nami wszystkimi. Muchiro Tokito uda się do wioski kowali, zabezpieczyć teren i upewnić się, że nic złego się tam nie dzieje. Mitsuri Kanroji... - zaczął Kagaya, a widząc jak Filar Miłości podnosi na niego swoje zapłakane oczy, kontynuował -... i Shinobu Kocho pozostaniecie w posiadłości motylej doglądając rannych. Tengen Uzui, proszę abyś złożył wizytę Rengoku Shinjuro. Liczę na twoją nie tylko dyskrecję, ale i odpowiednie podejście w razie potrzeby rozmowy, z uwagi na to, że to właśnie rodzinę Rengoku dotknęło to najbardziej. Gyomei Himejima zajmie się zapewnieniem ochrony naszej głównej siedziby przez najbliższą dobę lub dwie, a następnie wyruszy w teren, do zadań które przydzielę. Sanemi Shinazugawa wraz z Obanai Iguro proszę o zapewnienie bezpieczeństwa i patrol okolic lasów ostatecznej selekcji. Nie chcemy, aby żadne z zamkniętej tam hordy demonów wydostało się, zalewając okoliczny teren i zagrażając mieszkańcom odległych wiosek. Wszystkich was moje dzieci, proszę o pozostanie gotowymi do zmiany celu podróży, ponieważ jeśli zajdzie taka sytuacja, gdy słabsi od was członkowie Korpusu nie będą w stanie zapanować nad danymi lokacjami, zostaniecie tam wysłani. Jednocześnie nakazuję, aby w ciągu najbliższych dni, każdy zabójca demonów niższej niż Kinoe rangi trzymał się w minimum trzy osobowych grupach, a najświeżsi członkowie o najniższych rangach mają moje pozwolenie na zbieranie się w pięcioosobowych grupach. -
- Hai! - zgadzając się, każdy z Filarów pokłonił swoją głowę, lecz był to pierwszy raz, gdy atmosfera wśród nich była niczym ciemne chmury burzowe. Nawet po śmierci Kanae, główny trzon Korpusu nie czuł się tak, jakby zgaszono ich najważniejsze źródło światła. Ich przewodni płomień i gwiazdę nadzieji.
༻✧༺
Spędzając wieczór wyjątkowo na Engawa w towarzystwie córek, głowa rodziny Ubuyashiki w ciszy próbowała poukładać swoje myśli, gdy do jego uszu doszedł czyjś męski głos.
- Oyakata-sama. - zwracając się z szacunkiem i zgłaszając swoją obecność, Uzui Tengen przystanął ładny kawałek dalej, czekając na pozwolenie podejścia.
W normalnych okolicznościach, nie zawracał by szefowi głowy, zwłaszcza niemal o północy, ale dzisiejsze wiadomości zmusiły go do tego.
- Chichi-ue odpoczywa. - ogłosiły nieskazitelnie równo Hinaki i Nichika Ubuyashiki, dłońmi zatrzymując Hashira Dźwięku przed zrobieniem kolejnego kroku.
- W porządku moje kochane. O co chodzi mój drogi Tengenie? - odezwał się Kagaya, głaszcząc dłoń swojej córki z czerwoną ozdobą we włosach, którą położyła z troską na jego kolanie.
- Oyakata-sama. - zwracając się ponownie, Uzui nie chcąc rozdrażnić córek rodziny Ubuyashiki nie próbował podchodzić bliżej, klękając na jedno kolano w miejscu, w którym był. - Przepraszam, że przeszkadzam w tej pięknie gwieździstej nocy, ale muszę Oyakata-sama poinformować o czymś. -
- Wiem co chcesz powiedzieć, ale nie wyrażam zgody. -
- Ale... - zawołał w pierwszej chwili, lecz szybko się opanowując, na powrót przybrał bez emocjonalną maskę.
To było coś niezwykle smutnego, widzieć jak zawsze opanowany Tengen, walczy ze sobą i swoimi emocjami, które szukały ujścia w nim. I właśnie dlatego, po raz drugi musiało paść to samo stwierdzenie z ust Kagaya.
- Nie wyrażam zgody na tę akcję. - powtórzył, a słysząc jak Filar po cichu i ukradkiem strzela z nerwów palcami, dodał - Jak wyglądają postępy w dzielnicy czerwonych latarni? -
- Działam w niej wraz z moimi żonami od ponad trzech i pół miesiąca. Z wszystkich domów, udało nam się zawęzić poszukiwania do pięciu adresów. Hinatsuru, Makio i Suma są obecnie Oiran w trzech domach, ale i tak zaczęliśmy jednoczesny zwiad rozpoznawczy w dwóch kolejnych lokalizacjach. Niestety w związku z wezwaniem nas, Filarów tutaj, nakazałem żonom pozostać w ich obecnych domach i nie przenosić się do kolejnych. Niestety od czasu naszej infiltracji dzielnicy, zaginęło 56 kobiet. - zdając raport, Tengen wypuścił z siebie powietrze. - Powiem wprost, gdy dorwę tego demona, zgotuje mu iście ekstrawaganckie zejście z tego świata, tak by długo żaden nie... -
- Miej się na baczności. Zwłaszcza teraz. - wchodząc spokojnie w słowo, Kagaya uśmiechnął się niemal niewidocznie do Hashiry Dźwięku.
- On żyje. Rengoku Kyojuro nie jest wojownikiem, który zszedłby w takiej ciszy ze sceny życia! - syknął Uzui, pozwalając sobie na okazania odrobiny gotujących się w nim nerwów.
- Wiesz dobrze, że spotkania z wyższymi Kizuki od ponad wieku nie kończyły się dla Korpusu Zabójców Demonów inaczej niż śmiercią? -
- Dopóki! Nie zobaczę na własne oczy jego ciała, nie przyjmuje do swojej wiadomości tego, iż on nie żyje!! - podkreślając słowa w swojej wypowiedzi, Hashira powoli wyprostował się. - Wiem, że droga Shinobi wpajana mi od dziecka, nakazuje uznanie za zmarłego każdego, kto zaginął, ale ja dawno zszedłem z tej drogi, krocząc swoją własną! -
- Cieszy mnie to niezmiernie. Widzę, również jak dbasz nie tylko o siebie, ale i o swoje żony. -
- Cóż, pragnę aby myślały o swoim życiu o czymś cenniejszym i ważniejszym, niż wypełnienie misji. Po pierwsze bezpieczeństwo ich samych, po drugie praworządnych obywateli, po trzecie moje, z uwagi na to, że ja jako Zabójca Demonów i Filar Dźwięku jestem tym, który ma za zadanie chronić ich wszystkich, zarówno moje błyszczące żony, jak i nudnych, a niekiedy ponurych obywateli. Oyakata-sama, z całym szacunkiem nie sprzeciwiam się rozkazom, ale przyszedłem właśnie przez powyższe prosić o zrozumienie. Każda minuta, zwłaszcza w nocy jest dla mnie i moich żon na wagę złota. Jestem odpowiedzialny za ich bezpieczeństwo, nawet gdy ekstrawagancko twierdzą, że poradzą sobie same do mojego powrotu. -
- Oyakata-sama wydał już rozkazy. - zawołała Nichika, obracając się profilem do Filaru Dźwięku i ukazując mu swoją żółtą ozdobę we włosach. - Twoje zadanie to udanie się do... -
- Hai! - zgadzając się i uśmiechając się w kąciku ust, Uzui ponownie przerzucił wzrok z córki Kagaya, na niego samego, wciąż siedzącego od początku ich rozmowy na Engawa. - Rozmawialiśmy oboje tym od południa. Z całym szacunkiem dla Rengoku-san, ale wciąż posiada wronę Kurasagi i jakby na to nie patrzeć, jako były Płomienny Filar jest jednym z silniejszych wojowników. Jeśli nie weźmie się w garść, dalej będzie się staczać i nie zacznie kroczyć bez tych wszystkich rozterek przesłaniających mu wzrok, to w tym momencie w moich oczach staje się brudnym kamieniem szlachetnym, cywilem, który nie powinien mieć przydzielonej ochrony bezpośrednio z Korpusu i do tego Filaru, z uwagi na to, że i tak nasze możliwości manewrów personelem są bardzo okrojone. Kanroji podziela moje zdanie w tej kwestii, jak i również obawy o najmłodszego syna w rodzinie Rengoku. Dlatego chcemy prosić o zaakceptowanie naszego porozumienia. Wpierw chciałbym zakończyć sprawę demona wraz z moimi żonami w dzielnicy. Tak jak mówiłem, zaciskamy z pełną ekstrawagancją coraz bardziej temu paskudztwu kierunki manewru i prędzej czy później, a raczej prędzej niż możemy przypuszczać, dojdzie w końcu do fajerwerków. Nie mogę pozwolić, aby stało się to pod moją nieobecność, dlatego przyszedłem poinformować Oyakata-sama, że opuszczam natychmiast posiadłość i wracam do Yoshiwara (dzielnica rozkoszy). W międzyczasie Kanroji poinformuje za pośrednictwem kruka Rengoku-san o wszystkim, oraz wyruszy tam jutro lub pojutrze. -
Nie mogąc pojąć, jak Hashira może w taki sposób wypowiadać się o innym, może i byłym, lecz wciąż jakby na to nie patrzeć Filarze oraz naginać rozkazy ojca, Nichika i Hinaki zamarły w ciszy, patrząc się na spokojnego Kagaya.
- Tengenie, nie pakuj się w kłopoty, które nie są związane z misją. Powtórzę to, co powiedziałem podczas spotkania. Zabraniam wam wszystkim działać teraz na własną rękę i w pojedynkę. To tyczy się zwłaszcza ciebie, ponieważ wiem jak bardzo zżyty jesteś z Kyojuro. Nie wyrażam zgody na to, żebyś pakował się nie wiadomo gdzie, a tym bardziej prowokował tamtego wyższego Kizuki. Gdy uda wam się w co wierzę zakończyć misję w Yoshiwara, nakazuję Ci powrót tutaj. Zrozum, tak samo jak dbasz o swoje żony, tak ja chcę dbać o bezpieczeństwo swoich dzieci. Dobrze, zgadzam się, abyś udał się do Yoshiwara, a Kanroji do Shinjuro, ale nie wcześniej niż za 2 dni. Potrzebuję jej tutaj teraz, lecz tak jak ustaliliście, niech wyśle wronę. Wierzę w siłę Shinjuro, ale nie zaszkodzi też ostrzec go, zwłaszcza gdy wiemy, że nie jest obecnie w tej formie co kiedyś. Niech zachowa czujność. -
- Hai. Dzieję za wyrozumiałość i proszę o wybaczenie mojej samowolki. - kłaniając swoją głowę, Uzui już miał się wycofać, lecz coś kazało zadać mu jeszcze jedno pytanie. - Młody Kamado powiedział coś więcej od przywiezienia tutaj ich trójki? -
- Nic więcej, poza tym, co przekazałem wam trzy godziny temu. -
- Rozumiem. - dodał Hashira Dźwięku i odwracając się bokiem, zaczął powoli odchodzić.
Mimo środka nocy i tego, że dzisiejszego dnia nie było widać praktycznie w ogóle księżyca, były Shinobi bez trudu przemieszczał się pomiędzy kolejnymi budynkami, w których panowała grobowa ciemność. Jedynym wyjątkiem był ten, w środku którego siedzieli przy świetle wszyscy obecni oprócz niego Hashira i z którego przed chwilą on sam wyszedł. Wprawdzie o poranku każde z nich miało udać się w swoją stronę, lecz żadne z nich nie zamierzało udać się na odpoczynek.
Czuwając przy zapalonych świeczkach i lampionach, próbowali nie tylko posłusznie zostać na swoich stanowiskach, ale i zaprzeczyć temu, co usłyszeli od przybyłego z medykami młodego Tanjirou.
✧
- Rengoku... Rengoku-san... on nas obronił. Nie byłem w stanie walczyć, nie byłem wstanie go wesprzeć... - chlipał Kamado przez lejące mu się ciurkiem łzy.
- Głupcze, przecież zakazał nam się zbliżać! - darł się Inosuke, pozwalając aby spod jego maski, również wypływały łzy.
- Wiem, wiem... ale zrobił to, przez to, że jesteśmy słabi... że ja jestem słaby... -
- Gdyby tego nie zrobił, tamten demon zabiłby nas, zanim byśmy się zorientowali... -
- On się na niego uparł!! Słyszałeś go?! Albo Rengoku-san zgodziłby się zostać demonem, albo miał zginąć!! Jak mogliśmy dopuścić do tego, żeby on go dorwał!! -
✧
- Rengoku Kyojuro demonem? Tch. - przystając przy jednym z otworów okiennych domu w którym czuwali Hashira, Uzui Tengen zgrzytnął zębami, zaglądając nieco do środka.
Nikt z obecnych tam Filarów nie ruszył się ze swojego miejsce, od czasu gdy wychodził stamtąd. Śledząc ich po kolei wzrokiem, były shinobi zatrzymał swój wzrok na siedzącej przybitej Kanroji, która czując dziwne ciarki, podniosła na niego swoje oczy.
Kiwając głowa w jej stronę, Uzui przekazał jej, że Oyakata-sama zgodził się na ich plan. Rozumiejąc przekaz, Mitsuri spięła ramiona, również kiwając głową i życząc Filarowi, aby dbał o siebie.
- Siedzenie nic nam nie da. Czas się ruszyć. - mruknął po tym Tengen i zaciągając się powietrzem, odwrócił się tyłem do budynku, wystrzeliwując chwilę później niczym błyszczący pocisk przed siebie, w odmęty jeszcze większej ciemności.
༻✧༺ Słowniczek ༻✧༺
[1] Fuurin - szklany dzwonek wietrzny
[2] Shōji - półprzezroczyste panele przesuwne, które zakrywają otwory drzwiowe i okienne, zapewniając prywatność, a jednocześnie przepuszczając światło. Składają się z drewnianej kratownicy pokrytej z jednej strony rozciągniętym papierem shōji
[3] Engawa - otwarty, drewniany korytarz lub weranda zbudowana na zewnątrz domu, zapewniający dostęp do wielu pomieszczeń wewnątrz i na zewnątrz.
[4] Fusuma - nieprzezroczyste panele przesuwne, dzielące pomieszczenia
[5] Kake-buton - rodzaj kołdry używanej z Futon - rodzaj łóżka
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro