Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

²¹ - ꜱᴜᴅᴅᴇɴʟy yᴏᴜ'ʀᴇ ᴀꜰʀᴀɪᴅ ᴀɴᴅ yᴏᴜ ᴅᴏɴ'ᴛ ᴋɴᴏᴡ ᴡʜᴀᴛ yᴏᴜ'ʀᴇ ᴀꜰʀᴀɪᴅ ᴏꜰ

↷ 슬픔은 영원 할 것이다

─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───


— Wystarczy jedno moje skinienie, a polecą wasze głowy — Właśnie takimi słowami zaczęła się poniedziałkowa lekcja.

Lekcja na której Yuta nie mógł się skupić z jednego, ważnego powodu.

Tzuyu.

Tak, to ona przeszkadzała mu w słuchaniu tego, co mówił Sicheng.

Usiadła specjalnie za nim, co chwilę ciesząc się pod nosem, jak małe dziecko, gdy kopała jego krzesło w celu pozyskania jego uwagi.

Starał się ją ignorować, co z początku dobrze mu wychodziło.

Dopóki nie zaczęła wypisywać do niego wiadomości, by się odwrócił.

Zablokował ją wczoraj, więc musiała po raz kolejny kupić nową kartę, by zacząć znowu do niego wypisywać.

Nie musiał nawet tego odczytywać, by wiedzieć jakiej treści sms-y dostawał.

Propozycje randki, propozycję małżeństwa.

Lista była naprawdę długa.

— Dokładnie tak brzmiały słynne słowa trzeciego cesarza Rzymu Gaiusa Iuliusa Caesara Germanicusa; zwanego również Kaligulą

Temat na dzisiaj miał być prosty - dyktatura w czasach rządów republiki w Rzymie.

Na taki zgodził się Dong, gdy na ostatnich zajęciach pomagał Yucie wykonać zadanie domowe, które chwilę wcześniej sam mu zadał.

Miał mu nie pomagać już w lekcjach, dając samemu się wykazać, jednak po tym jak został przez niego przygnieciony na kanapie i łaskotany, ostatecznie zgodził się.

Ale ostatni raz.

— Kaligula swoje przezwisko wziął od małych żołnierskich sandałów zwanych po łacinie caligae — Przerwał, podążając wzrokiem po klasie, by wybadać, ile osób go słucha — W uproszczeniu możemy powiedzieć, że w czasach dziecięcych na Gaiusa mówiono po prostu bucik

Zaśmiał się cicho, przy czym zawtórowało mu kilkoro uczniów po czym kontynuował:

— Dorastał bezstresowo i dużo czasu spędzał w wojsku razem ze swoim ojcem. Był maskotką żołnierzy, którzy często żartowali z jego dziecięcego wyposażenia wojskowego, jakie ze sobą zabierał na pola treningowe


Ten powoli tracił cierpliwość do tej okropnej dziewuchy i gdyby nie to, że znajdował się w klasie, już dawno wyrzuciłby ją przez okno.

Bo właśnie na to zasługiwała.

Była jak upierdliwy pryszcz, który nie chciał zejść pomimo traktowania milionem kosmetyków.

— Kopnij jeszcze raz moje krzesło, to wyrwę ci wszystkie włosy z głowy — Syknął zirytowany, odwracając się w jej stronę, gdy pomyliła w pewnym momencie krzesła i zaczęła atakować te, pod którym siedział

— Dlaczego oppa ze mną nie chce rozmawiać? — Zapytała, wyciągając rękę w jego kierunku.

— Bo z psychopatkami nie rozmawia, czaisz?

— Ale ja nie jestem psychopatką, tylko przyszłą dziewczyną oppy

— Przepraszam bardzo, czy ja wam w czymś przeszkadzam? — Do rozmowy włączył się nie kto inny, jak pan Dong we własnej osobie, który już jakiś czas przysłuchiwał się wymianie zdań między tą dwójką.

Może gdyby rozmawiali szeptem, to niczego nie mógłby usłyszeć.

Czerwony ze zdenerwowania i zmieszania Nakamoto wzrokiem próbował prosić swojego nauczyciela o pomoc, w duchu licząc na to, że ten zrozumiał jego przekaz

— Ależ nie, kochany panie profesorze — Odpowiedział Chittaphon, kręcąc głową z chytrym uśmieszkiem na twarzy — Niech pan kontynuuje lekcje, ja się zajmę tą wariatką

— Nie jestem wariatką, oppa powiedz coś — Wykrzyknęła, podnosząc się zamaszyście z miejsca.

Była bliska płaczu, ściskając w ręku długopis - Chce tylko zapytać o coś swojego chłopaka, nic więcej

— Nie ośmieszaj się kobieto, on cię nie chce

— Właśnie, że chce, nie wtrącaj się

— Nie ośmieszaj się kretynko, bo wstyd robisz na całą szkołę — Prychnął, nie ukrywając nawet wymalowanej na twarzy pogardy co do dziewczyny

Jego zdaniem przejawiała zachowania psychopatyczne i przebywanie z nią źle działało na psychikę.

— Dobrze, starczy tego dyskutowania — Uciął Sicheng, puszczając oko w kierunku Yuty oczko — Zapraszam cię moja droga do szkolnego psychologa, od którego pójdziesz prosto do pana dyrektora. Na mojej lekcji nie będzie randkowania i przekrzykiwania jak na targu


Po skończonej lekcji wybiegł z klasy prosto do sali gimnastycznej, gdzie zaczął rzucać piłkę do kosza, chcąc się odstresować.

Chciał pobyć sam i móc swobodnie wyżyć się na boisku, gdzie nikt nie będzie go widział.

Chittaphon pewnie wziął jego rzeczy, więc o to nie będzie musiał się zbytnio martwić.

Gdy jego emocje zaczynały przejmować nad nim kontrolę, koszykówka była jedynym wybawieniem.

Pozwalała mu ochłonąć i zebrać myśli do kupy.

Był tak pochłonięty kozłowaniem piłki, że nawet nie zauważył, że ktoś przygląda mu się od kilku minut.

— Brawo — Zatrzymuje się tuż przed koszem, słysząc znajomy głos — Szkolna gwiazda sportu widzę, że w formie

Jego dzisiejszy ubiór prezentował się niemal idealnie na boisko; czarny golf, niebieska koszula w białe paski i białe spodnie od garnituru.

Wyglądał niczym wyciągnięty z filmu mamma mia.

— Ktoś musi — Odpowiedział mu bez wyrazu, poprawiając włosy — Zwłaszcza, że na razie nie mogę trenować

W przyszłym tygodniu był ważny mecz na którym chciał zagrać.

Jeśli zdołałby poprawić oceny do piątku, nauczyciel historii sztuki wypuściłby, by mógł spełnić swój obowiązek kapitana.

Dzisiejsza lekcja miała być przedostatnia przed końcem terminu i wyjątkowo musiał się skupić.

Ale ta cholerna Tzuyu i jej dzika obsesja na jego punkcie wszystko zepsuła.

Jakby nie naruszała jego przestrzeni osobistej, Ten nie musiałby interweniować.

— Słuchaj, ta sytuacja z nią — Odzywa się po chwili — Czy ona mówiła prawdę? Bo jeśli tak, to ignorowanie swojej dziewczyny nie jest najlepszym rozwiąza...

— To nie jest moja dziewczyna do cholery — Krzyczy, ciskając piłkę z całej siły przed siebie — Tzuyu to wariatka, która ma na moim punkcie świra

Nie wie czemu zaczął się tłumaczyć.

To nie była jego sprawa, jednakże czuł się zobowiązany by bronić przed starszym swoją reputację.

Spogląda mu w oczy, ale nie jest w stanie nic w nich zobaczyć.

Zauważa jego delikatny uśmiech, gdy przybliża się do niego coraz bliżej.

—Nie dziwię się jej wcale — Powiedział pod nosem — Jakbym był nią, to też bym się za tobą uganiał

Japończyk mimowolnie uśmiechnął się szeroko, słysząc komplement na swój temat.

— Wzajemnie proszę pana, wzajemnie

Chwila...

Czemu on powiedział to na głos?

















Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro