Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⁴¹ - ᴡʜy ᴇxᴩʟᴏʀᴇ ᴛʜᴇ ᴜɴɪᴠᴇʀꜱᴇ ᴡʜᴇɴ ᴡᴇ ᴅᴏɴ'ᴛ ᴋɴᴏᴡ ᴏᴜʀꜱᴇʟᴠᴇꜱ?

↷ 슬픔은 영원 할 것이다

─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───

Sicheng zaczął się denerwować, gdy zobaczył jak Jongsuk parkował pod jego mieszkaniem tuż po godzinie trzynastej.

Nie wiedział co w niego wstąpiło, gdy zgodził się spędzić popołudnie w jego towarzystwie, zdając sobie dobrze sprawę z tego, iż będzie czuł się przy nim niezręcznie.

Nie dość, że był od niego wyższy o co najmniej pięć centymetrów (a przynajmniej tak mu się wydawało), miał symetryczną twarz i wyglądał cholernie dobrze.

Zbyt dobrze, by nie czuć narastającej w nim zazdrości, która gotowała się w nim za każdym razem, gdy przy nim poruszany był temat nowego znajomego Yuty.

Sam Sicheng nie był zbytnio zakompleksiony na swoim punkcie.

Czuł się dobrze w swoim ciele, nie narzekał nigdy na swoją budowę, wzrost czy urodę.

Zawsze była ona w sam raz – jednak gdy na horyzoncie pojawił się ktoś, kto mógł zagrozić jego relacji Nakamoto, zaczynał odczuwać silny stres i chęć zmiany siebie na lepsze, tak by móc mu dorównać.

Dlatego gdy Ten napomknął niedawno coś na temat zaprzyjaźniania się z nowymi osobami, chcąc zyskać w ich oczach, sam zaproponował spotkanie z Jongsukiem (który kojarzył mu się z borsukiem, ale nie mówił tego głośno, nie chcąc być niegrzecznym).

W zamian Ten miał iść na spotkanie z Jieun i zabrać ją na zakupy do galerii handlowej.

Nie był on szczęśliwy i nawet próbował wymusić zapalenie wyrostka, tylko po to by się wymigać, jednak krótka rozmowa z Johnny'm wszystko załatwiła.

— Profesorku, wychodź już, bo się nudzę! — Słysząc ten irytujący głos, westchnął ciężko, po czym niechętnie wyszedł z domu, ówcześnie zamykając drzwi z nieukrywanym ociąganiem.

Lee wyglądał zjawiskowo (jak zwykle).

Czarne spodnie materiałowe wraz z czarną koszulką a do tego szmaragdowa skórzana kurtka.

Jego leniwie opadający na czoło kosmyk włosów oraz ten irytujący hollywoodzki uśmiech.

Już na samym starcie przegrał swój punkt, jeśli chodzi o wygląd.

Miał chociaż nadzieję, że następny punkt będzie należał już do niego.

— Nie nazywaj mnie tak, mam imię — Burknął na starcie, wsiadając na przednie siedzenie samochodu, zapinając pasy i czekając, aż Jongsuk wsiądzie do środka, przestając się dziwnie śmiać.

Gdy w końcu wyruszyli w drogę, Dong zaczął mu się intensywnie przyglądać, co mężczyzna wyczuł niemal od razu.

— Nie jestem zainteresowany przelotnym romansem więc mnie nie podrywaj — Powiedział spokojnym tonem, skupiając całą swoją uwagę na drodze — Poza tym staram się skraść serce Hanse, takie starocie jak ty mnie nie interesują

— Hanse?

— Mhm — Kiwa głową potwierdzająco — Czy nie jest on słodki? Sportowiec, potrafi malować i jest wrażliwy, co w dzisiejszych czasach jest rzadkością. Pozbył bym się tylko tych okropnych tatuaży i byłby idealny. Wiesz, kto normalny chciałby przykleić jakąś kiczowatą naklejkę na ferrari? Trochę pomyślunku by się przydało

— Patrząc na to pod innym katem — Zaczął niepewnym tonem Sicheng, któremu włączył się już tryb nauczyciela — Przypuszcza się, że tatuaże występowały już ponad dwanaście tysięcy lat temu na wyspach polinezyjskich i wywodziły się z polinezyjskiego słowa „tatau", co oznacza „naznaczyć coś". Jeden z najstarszych tatuaży znaleziono na ciele czterotysięcznej egipskiej mumii. Co ciekawe, sami Egipcjanie tatuowali tylko specyficzne grupy kobiet, takie jak...

— Śpiewaczki, muzykantki czy prostytutki. Te ostatnie używały tatuaży jako wabika, który podkreślał ich seksualność — Przerwał mu Jongsuk, mówiąc to wszystko jakby od niechcenia — Wybacz profesorku za wtrącenie, ale musisz wysiąść bo jesteśmy już na miejscu

Chińczyk tylko pokiwał głową lekko, w dalszym ciągu patrząc na niego z zaciekawieniem.

Skąd on wiedział takie rzeczy?

Bądźmy szczerzy, on nie wygląda jak ktoś, kto posiadałby jakiekolwiek zalążki inteligencji, tym bardziej jeśli chodziło o treści humanistyczne.

Yuta nic mu nie mówił, że jego nowy pupilek jest nie tylko ładną twarzą, a być może i mózgiem (w sumie to Japończyk nic nie mówił, tylko starał się nie doprowadzić do tego spotkania, bojąc się o to, że coś złego może się stać).





Sicheng nie do końca wiedział na co się pisze gdy musiał przez dwie godziny chodzić po sklepach i przymierzać nowe ubrania których na pewno nie potrzebował, ale Jongsuk i tak wymuszał na nim kupno ich, twierdząc, że wygląda w nich młodziej, niż do tej pory.

Jego styl mu się podobał i nie miał co do niego zastrzeżeń – może i ubierał się nudno i przewidywalnie, ale wolał i tak swoje wełniane swetry, niż skórzane spodnie, w które wciskał go Lee dobre piętnaście minut w przebieralni.

Ludzie, którzy byli nieopodal mogli odebrać nieco mylne sygnały co do tego, co się tam działo.

Wystarczyło mu to, że co chwilę ktoś ich zaczepiał by zrobić sobie z Jongsukiem zdjęcie bądź wziąć od niego autograf.

Dziwnie się tak czuł będąc na świeczniku, gdzie ludzie zauważali też i jego egzystencję.

Został nauczycielem by wmieszać się w tłum i żyć dalej w swojej małej bańce, gdzie znał wszystko i wszystkich.

O wiele lepiej mu się tak żyło.

Ciekawe czy Yuta też wiedział o popularności jego kolegi.

Musi go o to zapytać jak wróci do domu.

Trochę za nim tęsknił i podświadomie już kilka razy chciał do niego napisać czy zadzwonić, jednak jego towarzysz mu to uniemożliwiał.

Starał się za każdą cenę zająć go czymś, byleby tylko nie siedział na telefonie.

Pomijając sytuację w samochodzie, on i Lee nie rozmawiali za bardzo.

Dong czuł lekki dyskomfort, zaczynając rozmowę jako pierwszy.

Chodząc po sklepach, przymierzając coraz to nowsze ubrania, dobierając biżuterię, której z własnej woli sam by nie kupił i próbując raz uciec od założenia innych butów, niż jego ukochane czarne wsuwane półbuty, w których mógłby nawet spać gdyby tylko tak się dało.

Kupował je co trzy lata, nie żałując ani jednego wona z całych stu sześćdziesięciu tysięcy, które musiał za nie zapłacić.

Były warte swojej ceny.

Tak samo jak warty był obiad, na który udali się na samym końcu ich przygody z galerią handlową,.

Do tej pory nie zdawał sobie sprawy z tego, jak głodny był.

Nie dziwił się wcale, dlaczego Lee był tak szczupły i w dobrej kondycji – jak latał tyle czasu po sklepach i nie miał czasu zjeść, to nie musiał tyć i stąd brał się jego sekret.

Albo miał te same fioletowe tabletki, które często zostawiał w łazience Ten, gdy nocował u Johnny'ego.

Śmierdziały jak zepsuty burak i ryba, ale ponoć działały niesamowicie.

— Mam nadzieję, że nie jesteś uczulony na owoce morza — Zapytał Sichenga, widząc jak ten patrzy śmiesznie na jedzenie, które wybrał. — Mięso kraba, jeśli przyrządzone właściwie, jest miękkie i w ogóle nie czuć smaku morza. To samo tyczy się krewetek w oleju z papryczkami gochugaru. Zaufaj mi profesorku, nie zawiedziesz się

— Nie wyglądasz na kogoś, kto zamawia duże ilości jedzenia na raz, wiesz? Patrząc na twoją sylwetkę, mogę odnieść wrażenie, że...

— Jak jesz to nie gadaj — Uciszył go, wsadzając mu do buzi całą krewetkę, którą wcześniej obrał z pancerza — Smaczne, czyż nie?

Wciąż z pełną buzią i nietęgą miną Chińczyk pokiwał tylko głową, na co Jong tylko się uśmiechnął i pokazał mu kciuka w górę.

— Możesz być niemiły w nawet najmniejszy sposób, jednak widzę, że jesteś ciekawy, więc ci odpowiem; zarabiam na Instagramie jako model. Posty sponsorowane są bardzo dobrze płatne, a jak ma się do tego takie warunki jak ja to grzechem byłoby nie skorzystać

— Nie jestem niemiły ani tym bardziej ciekawy — Odpowiedział, machając przecząco rękoma — Po prostu twoja osoba wydaje mi się nieco specyficzna i...

— Znasz może Epos o Gilgameszu, Sicheng? — Spytał go, przerywając jedzenie i czyszcząc gardło, upijając łyk zimnej, mineralnej wody.

— Oczywiście, że znam. Miałem o tym na studiach. Yuta nie mówił ci czego uczę? — Jeśli miał być szczery, to pytanie go szczerze uraziło.

Czy to nie było oczywiste samo w sobie?

Kto by to znał jak nie on?

Ludzie mieli chyba rację mówiąc, że osoby z branży modowej mieli mózg w torebce Hermes, którego nigdy nie wyjmują, przez co nie nadawał się po czasie do użytku.

— Gilgamesz był królem Mezopotamskiego miasta Uruk, którego bogowie chcieli dać nauczkę za bycie aroganckim i niebezpiecznym władcą. By ukarać go za jego arogancję, bogowie zesłali na ziemię Enkidu „dzikiego człowieka", stworzonego z gliny, który miał go zabić. Jednak po walce dogadali się i zostali przyjaciółmi przemierzającymi świat w poszukiwaniu przygód. Bogom się to nie podoba, więc co robią?

— Zsyłają Enkidu na śmierć, co wprowadza Gilgamesza w rozpacz i obsesję szukania wiecznego miasta, w którym mógłby stać się nieśmiertelny i zapomnieć o bólu. Na samym końcu eposu wraca jednak do swojego królestwa, gdzie staję się wymarzonym władcą, przyjmując oczekiwania swojego ludu. Nie rozumiem, co to ma wspólnego z nami jedzącymi krewetki

— Ten epos może być o nas, profesorku. My też możemy się zaprzyjaźnić, jak przestaniesz patrzeć na mnie z góry i uspokoisz się względem mojego Yuty — Powiedział z uśmiechem na ustach, czekając na jego reakcję – jakakolwiek by ona nie była.

— Groziłeś mi kilkanaście dni temu, nie pamiętasz?

„Życia, którego pożądasz, nigdy nie będziesz mógł znaleźć"

Po tych słowach Sicheng wiedział już wszystko.

A nawet więcej. 




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro