Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

³⁹ - ʜᴇ'ꜱ ᴛʜᴇ ꜰɪʀꜱᴛ ᴩᴇʀꜱᴏɴ ᴛᴏ ᴀꜱᴋ ᴍᴇ ɪꜰ ɪᴛ ʜᴜʀᴛꜱ

↷ 슬픔은 영원 할 것이다

─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───

— Czy ja dobrze rozumiem, że po tym jak wyrzuciłem go z domu on pojechał do ciebie na skargę?

Yuta od dłuższego czasu nie mógł przestać łapać się za głowę, nie mogąc ze zdziwienia skleić porządnego zdania.

Nie spodziewał się zobaczyć w swoich drzwiach Chittaphona z kijem bejsbolowym, który nawet nie zerknął na niego ani razu, idąc prosto do salonu.

Był wciąż w towarzystwie Jongsuka, o którym jeszcze nie powiedział przyjacielowi.

Domyślał się, kto za tym stał, jednak wolał usłyszeć całe wyjaśnienie od Tena.

— Zgadza się — Pokiwał powoli głową.

Miał spokojny jak na siebie głos i nie zionął ogniem jak miał to w zwyczaju.

Po prostu siedział i patrzył, dalej trzymając w mocnym uścisku swój kij.

Gdy nie wyzywał i nie rzucał wszystkim, co wpadło mu w ręce – wtedy był najbardziej przerażający.

— Ty jesteś nowym przyjacielem naszej Sakury, tak?

— Zgadza się, nazywam się Jongsuk — Ukłonił się z szacunkiem, wyciągając ku niemu dłoń, którą Taj uścisnął jakby od niechcenia

— Chittaphon, miło poznać. Ciekawy jestem, czemu wcześniej się nie poznaliśmy

— Tak właściwie, to ja zamierzałem powiedzieć kiedyś... — Zaczął Japończyk, jednak przyjaciel przerwał mu machnięciem ręki, jakby to nie od niego chciał usłyszeć odpowiedź.

— On ma język, więc pozwól mu mówić. Nie jesteś jego papugą, kochanie

— Jeśli mam wcielić się w Yutę, by odpowiedzieć ci na to pytanie — Zamilkł na chwilę, szukając odpowiednich słów — To moim zdaniem zawiodłeś go jako przyjaciel i dlatego ci nie powiedział, że się spotykamy. Wpadłeś tutaj jak do siebie, robiąc szum i przerywając nam nasze plany, co jest niegrzeczne

Wstał ze wcześniej zajmowanego fotela i podszedł do Taja powolnym lecz zdecydowanym krokiem, zabierając mu kij z ręki, który następnie wycelował w jego klatkę piersiową.

Ten się tego nie spodziewał, co można było zauważyć w szybko zmieniającym się jego wyrazie twarzy.

Przebłysk strachu mignął mu w oczach, bo nie tego się spodziewał po nowo poznanym chłopaku.

— Wziąłeś ten kij i co? Chciałeś mnie pobić? — Jego uśmiech był znacznie inny od ego, jaki Nakamoto do tej pory znał.

Nie szeroki i uroczy, a pewny siebie i odrobinę prowokatorski.

Wyglądał, jakby kpił z niego i nie traktował poważnie.

— Nawet jeśli, to co? — Pyta, pochylając się nieco do przodu, tak, że odległość między nimi momentalnie zmniejszyła się do minimum — Boisz się, że twoja piękna twarz ucierpi? Nie wyglądasz na kogoś, kto boi się niskiego Taja z sylwetką chłopaczka z podstawówki

— Ucierpiało tylko twoje ego, misiu — Dotyka końcówką kija jego kolana, po czym zaczyna kierować się w stronę drzwi, zapewne chcąc wyjść — Jak chcesz odzyskać swoją własność, to powiedz Hanse, żeby po to przyjechał. On będzie wiedział, gdzie mnie szukać

Krzyknął na odchodne, nim zniknął za potężnymi ciemnymi drzwiami.

Wkrótce Yuta usłyszał jak odjeżdża swoim samochodem z podjazdu, zostając sam na sam z Tenem, który na pewno zrobi mu awanturę.

Zwłaszcza teraz, gdy poniekąd został wyśmiany.

— Lubię go, wydaje się spoko

Nie takich słów się spodziewał usłyszeć od swojego przyjaciela po wyjściu Jongsuka.

Myślał, że dostanie co najwyżej wazonem prosto w głowę, albo pozbawi go palca u ręki – a tutaj wręcz na odwrót.

Dziwiło go to, jednak postanowił nie drążyć tematu, skoro Ten był „na razie" spokojny.

Miał o wiele ważniejsze rzeczy do roboty, a mianowicie dowiedzenie się tego, co mógł powiedzieć mu Sicheng, że wpadł do jego domu jak burza.

—Co on ci powiedział? Na co na mnie naskarżył, że postanowiłeś tu przylecieć z awanturą?

Taj patrzył na niego spokojnie, obracając w palcu pierścionek, który zdjął wcześniej z palca.

Obserwowali się nawzajem, jak najmniej mrugając.

— Powiedział, że się pomylił w swoich uczuciach i tyle — Odpowiedział, takim tonem jakby była to rzecz tak oczywista do domyślenia się, że tylko głupi by na to nie wpadł — Przyjechał do mieszkania wściekły i bez humoru, dlatego zapytałem go o co chodzi

— I on ci wszystko powiedział tak?

— Czułem, że coś jest nie tak, więc wziąłem swój kij i przyjechałem na czuja. Wyszło spontanicznie i nieco dziko ale takie jest życie niestety

— Dlaczego on zawsze musi mi wszystko psuć? — Mamrocze do siebie, siadając obok Chittaphona i kładąc mu głowę na ramieniu.

Jongsuk miał poniekąd rację z tym iż jego przyjaciel nie wiedział jak on się czuje i nawet nie kwapił się, by spytać go o to.

Odkąd był zakochany i szczęśliwy, nie miał dla niego dużo czasu.

Chodził na randki, długie romantyczne spacery i robił razem z Johnny'm typowe rzeczy dla par.

Miał to, czego pragnął Yuta.

Dlatego może zbliżał się znacznie do Hanse i Jongsuka – szukał tego czegoś, co pozwoliłoby mu być nieco bardziej szczęśliwym.

— Porozmawiaj z nim Sakura — Powiedział nieco milszym tonem, złączając swoją rękę z tą Japończyka — Obydwoje potrzebujecie wyjaśnić parę spraw, które was poróżniły i jeśli to przegadacie to na pewno będziecie w stanie się dogadać

— Dopóki ta jego lafirynda się nie wyniesie, moja noga tam nie postanie — Burknął

— Nie wiesz nawet jak ona wygląda, a już ją wyzywasz. Może okaże się miła i kochana

— Prędzej umówię się z Tzuyu na randkę i będę się z nią całować o północy niż się przymilę do dziewuchy, która mi chłopa odbiła

Po wypowiedzi Yuty obydwoje krzyknęli głośne „Fuuuj" na myśl o wymienianiu płynów ustrojowych z Tzuyu (co skończyło by się dla nich pewnie terapią u psychologa przez traumę, której by się nabawił).

— Sakura, a jak zagramy w papier, kamień, nożyce o to, czy masz się z nim pogodzisz, to się zgodzisz?

Była to propozycja nieco dziwna i na pewno nie do końca normalna...

Jednak ani on ani Ten nie należeli do osób do końca normalnych.

— Zagrajmy w pijanego chińczyka i jak dwa razy przegram to mogę napisać do niego z prośbą o spotkanie

Nie miał już nic do stracenia więc co mu szkodziło?

Przy okazji się napije, a dobrego alkoholu nigdy za wiele.

— Dodamy do tego just dance z soju i myślę, że mamy plany na dość udaną noc 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro