Does it... taste you?
-Sensei pyta jak idzie ci nauka posługiwania się pałeczkami. Powiedziałem że nie najlepiej i-zeczerwienił się i ściszył głos-że mam cię nakarmić...
-Co?! Ale ja mogę palcami, nie trzeba! Powiedz mu to, powiedz!
Sensei w tym czasie wyszedł prawdopodobnie po swoją porcję.
-Zjem to teraz szybko palcami, nic mu nie mów!-powiedziałem i już brałem pierwszy kawałek sashimi w palce kiedy Taekwoon odepchnał moją dłoń.
-Musisz nauczyć się dyscypliny, myślisz że mi to jest na rękę?
-No ale...-Nie zdążyłem dokończyć bo wepchnął mi do buzi kawałek ryby tymi przeklętymi pałeczkami i chyba robił się coraz to bardziej czerwony.
-Bądź cicho i jedz-powiedział cicho i z lekko spuszczoną ze wstydu głową patrząc na mnie kątem oka i czekał już z kolejnym kawałkiem aż połknę to co wcześniej mi dał.
-Smakuje ci kuchnia japońska?-wyszeptał nieśmiało. Pokiwałem tylko głową bo miałem pełną buzię. W czasie kiedy ja przeżuwałem swoje jedzenie on też wziął się za swoją porcję. Wyglądał jeszcze bardziej jak chomiczek! Duże policzki wypchane jedzeniem, i usta jak dzióbek. Postanowiłem żuć jak najdłużej żeby sam też się najadł. Byłem taki zażenowny tym że ktoś mnie musiał karmić. W pewnym momencie wszedł sensei i usiadł na drugim końcu sali i uśmiechał się w tym samym momencie kiedy Taekwoon podawał mi kolejną porcję do ust. To jakiś yaoista czy co? Dobrze że to była ostatnia porcja. Taekwoon też już zjadł i udaliśmy się na chwilę do pokoju żebyśmy mogli się przebrać w stroje treningowe. Mój nowy i biały czekał już na mnie ale posłania jeszcze tu nie było.
-Emmm, hyung?
-Mhm
-A gdzie się mamy przebrać?
-Ojej właśnie bo zawsze byłem sam i...
-Dobra to się odwrócimy i już-powiedziałem to dość naturalnie.
-A-ale ja...
-Nie jestem podglądaczem wiesz-zasmiałem się.
-Ale na pewno się nie odwrócisz?
-Na pewno!-i odwróciłem się na pięcie i sam zacząłem się ubierać. Tak samo uczynił Taekwoon. Nagle usłyszałem głośne uderzenie prawdopodobnie gongu który stał na dziedzińcu obok wiśni i odruchowo odwróciłem się lekko wystraszony bo nie spodziewałem się tego. Taekwoon stał tyłem w samych bokserkach i nie związanej jeszcze pasem górze ubioru a ja bez koszulki i bluzy. Taekwoon chyba poczuł mój wzrok na sobie i zauważyłem tylko jego bardzo czerwoną twarzyczkę.
-MIAŁEŚ SIĘ NIE ODWRACAĆ!-wykrzyknął trzymając górę tak aby nie było widać jego tułowia-OBIECA...-i w tym momencie spuścił wzrok na ziemię-j-ja też nie powinienem b-był.
-Nie szkodzi, i ja też przepraszam.-odwróciłem się i zacząłem rozbierać spodnie. Wyjrzałem kątem oka przez ramię i założyłem spodnie.
-A ty czemu się nie ubierasz?-zapytałem z uśmiechem.
-N-nieważne!-krzyknął odwracając się. Sam założyłem górę i próbowałem zawiązać pasem. Jednak tego też nie umiem nauczyć się porządnie. Trudno, może nikt nie zauważy. Kiedy się odwróciłem gotowy na trening Taekwoon podszedł do mnie już całkowicie ubrany z perfekcyjnie związanym pasem.
-M-masz krzywo, mogę?
-Mhm, dzięki za pomoc.
-N-nie ma za co...
Kiedy już byliśmy gotowi nadszedł czas na trening. Na początku same najprostsze ćwiczenia a potem mieliśmy się dobrać w pary. Oczywiście to z Taekwoonem ćwiczyłem. Na początku mały sparing. Był dobry. Nawet bardzo. Po jakichś pięciu minutach moich nieudolnych ataków Taekwoon przestał się bronić i sam zaatakował. Powalił mnie i siadł na mnie okrakiem po tym jak przewrócił mnie na matę a tym samym sam utracił równowagę. Znowu się zaczerwienił. Tak często to robił. Po tym jak zszedł ze mnie ukłoniliśmy się wzajemnie i trening był zakończony. Poszliśmy się wykąpać. Kąpiel wodą ze studni za parawanem była interesującym przeżyciem i na szczęsie nic nie podwiało tego parawanu bo Taewoon ktory kąpał się obok znou by się zażenował, ja z resztą też bo to jednak za dużo. Wszyscy rozeszli się do pokoi i my też udaliśmy się do swojego.
-O jej, dalej nie ma twojego posłania?-zdziwił się Taekwoon.
-Wygląda na to że będę spał na podłodze-powiedziałem zawiedziony.
-To możesz spać na moim...
-Nie, nie będę ci się wpychał.
-Ale na prawdę, mnie to nie przeszkadza.
-Kładź się hyung, nic mi się nie stanie.
Tak jak mu kazałem tak uczynił. Jak tylko usiadł podniósł koc i poklepał miejsce obok siebie.
-Chodź tu...-powiedział tak że ledwo usłyszałem. Założę się ze był czerwony ale było na tyle ciemno że nie widziałem tego a lampka nie była oświecona.
-Na prawdę nie trzeba.
-Chodź zanim zmienię zdanie.
-Dobrze już, dobrze.
Wszedłem i starałem się położyć jak najdalej od niego żeby nie kłopotać go jeszcze bardziej a on przesunął się pod samą ścianę. Nie spałem jeszcze trochę a Taekwoon usnął po jakichś piętnastu minutach, zmęczenie z nim wygrało. Przed zaśnięciem poczułem jeszcze tylko jak coś się do mnie przytula ale nie miałem już siły żeby to zdjąć a poza tym, to było miłe i ciepłe więc nie widziałem przeszkód żeby odpłynać...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A wstawiłam sobie dwa rozdziały
#wenażycia
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro