Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

90

Carr

Wiktoria stanęła obok, obwąchując mnie dookoła.

-Ty jesteś ewidentnie na kacu. Jeszcze czuć od ciebie wódką. Karolina, ta osiemnastka była w sobotę.

-Przeciągnęła się do niedzieli - mruknęłam, wrzucając książki do szafki. Łeb mnie napierdalał równo i gdyby nie czujny wzrok mamy rano nawet by mnie tu dzisiaj nie było.

-Czy ciebie pojebało do reszty? Z depresji chcesz wpaść w alkoholizm, tak?

-Możesz łaskawie zejść z tonu? Wyznaję zasadę „czym się strułeś, tym się lecz". Wypiłam tylko jedno piwko, kulturalnie.

Blondynka westchnęła, chowając twarz w dłoniach.

-I co ja mam z tobą zrobić? Przecież jak któryś nauczyciel się skapnie, że jesteś na kacu, to będziesz miała kłopoty.

-Nikt się nie skapnie, nie panikuj. Po prostu jesteś wyczulona i tyle.

-Podobno Hood nie był w lepszym stanie.

-Przez najbliższy miesiąc nie wymawiaj przy mnie tego nazwiska - warknęłam, z hukiem zamykając szafkę. Kilka osób obejrzało się za dźwiękiem.

-Rozumiem, że czujesz się zraniona i jak najbardziej się z tobą zgadzam i rozumiem to. Ale nie możesz udawać, że on nie istnieje.

-A chcesz się założyć?

Vi prychnęła.

-Już osły są mniej uparte niż ty. Może przedłużymy sobie przerwę świąteczną i odwiedzimy chłopaków?

-Chłopaków oprócz sama wiesz kogo.

-Myślałam, że już wyrosłaś z tego.

Zbyłam jej prowokację milczeniem.

-No to jak?

Wzruszyłam ramionami.

-Możemy lecieć do LA, jeśli chcesz.

Blondynka klasnęła w ręce z radości.

-Zarezerwuję dzisiaj bilety.

Calum

-Hood, wstawaj. Już południe - lekkie szturchanie wybudziło mnie ze snu. Jeszcze nie całkowicie, ale wystarczająco, żebym poczuł zapowiedź zbliżającego się kaca.

-Pieprzcie się wszyscy - mruknąłem i obróciłem się na drugi bok.

Łóżko ugięło się pod ciężarem kolejnego ciała.

-Wiemy, że zżerają cię wyrzuty sumienia, ale upijanie się to nie jest do końca dobry pomysł.

Odwróciłem się w stronę rozmówcy. W ciemności pokoju rozpoznałem rysy moich przyjaciół.

-Za to ja uważam to za najlepsze rozwiązanie w całej tej sytuacji.

-A może zamiast się alkoholizować zawalczysz o nią? - zaproponował Michael.

Potarłem twarz.

-Nawet nie wiem, czy mam jakiekolwiek szanse - odparłem stłumionym głosem.

-Dopóki nie spróbujesz to się nie dowiesz.

Po pokoju rozległ się dźwięk wiadomości tekstowej, najprawdopodobniej z telefonu Hemmo.

-Być może nawet będziesz miał okazję - oświadczył Luke, odpisując na SMS.

Zmarszczyłem brwi.

-Co masz na myśli?

-Vi przekonała Carr, żebym przyleciały w czasie przerwy świątecznej do LA.

Gwałtownie usiadłem na łóżku, nie wierząc własnym uszom. 

-Żartujesz.

-Nie, ale jeśli mi nie wierzysz, mogę ci pokazać wiadomość od mojej dziewczyny.

Machnąłem ręką.

-Niepotrzebne mi to.

Wstałem z łóżka i od razu zacząłem się ubierać, mamrocząc pod nosem, nie zważając na towarzystwo.

-Zrobię wszystko, żeby ją odzyskać. Wszystko.

                             ☀️☀️☀️

Bonusik! Małe suprajs

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro