Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

85.

-Zapniesz mi sukienkę? - poprosiłam Cala, kiedy szykowaliśmy się na moją własną imprezę osiemnastkową.

-Zawsze - odpowiedział chłopak. Pociągnął zamek do końca i złożył kilka delikatnych pocałunków na górze moich pleców i karku. Przeszedł mnie lekki, przyjemny dreszcz.

-Nie mamy czasu - wymruczałam, jednak nie przerwałam.

-Ależ skąd, mamy mnóstwo czasu.

-Owszem, ale nie teraz. Później - odwróciłam się przodem w jego stronę, opierając dłonie na piersi chłopaka.

-Obiecujesz?

Uniosłam się lekko na palcach, aby złączyć nasze usta w pocałunku.

-Obiecuję. Ale teraz musimy się zbierać. Nie wypada, aby gospodarz spóźnił się na własną imprezę.

-Podobno najlepsi goście przychodzą na koniec.

-W przypadku mojej imprezy najlepsi goście przyjdą pierwsi. Gotowa?

-O to samo mogłabym zapytać ciebie - odpowiedziałam, przyglądając się swojemu chłopakowi. Poprawiłam brunetowi krawat. - Uwielbiam patrzeć na ciebie w garniturze.

-A ja na ciebie w takich pięknych sukienkach jak ta. Chociaż, jak dla mnie to ty jesteś piękna nawet i w dresach i mojej koszulce.

-O tak, twoje koszulki są bardzo wygodne - odparłam, powoli odsuwając się od Cala. Wzięłam do ręki szminkę leżącą na komodzie i ostrożnie ją otworzyłam, aby przypadkiem nie ubrudzić białej sukienki.

Pomalowałam usta i schowałam kosmetyk do niewielkiej kopertówki, w której był już telefon.

-Możemy już jechać? - - zapytał ponownie Hood, zabierając z komody kluczyki i dokumenty do samochodu.

-Oczywiście.

Chłopak pomógł mi założyć kurtkę, po czym sam założył płaszcz.




-Nie drążysz dalej w sprawie z tamtą laską? - zapytała Wiktoria, kręcąc powoli szklanką z sokiem.

-Drążę, ale na ten jeden dzień odpuściłam, żeby nie psuć sobie wieczoru - odparłam, nalewając wódki do kieliszka. - Tobie też?

-Jeszcze głupio się pytasz - blondynka prychnęła.

-O, chwila, jubilatko! Jak już polewasz to ja też poproszę - na przeciwko nas usiadł Luke, zajmując najpewniej czyjeś miejsce. - W końcu Calum nie będzie ci zabierał alkoholu z ręki.

-Co Calum nie będzie? - zagadnął brunet, zajmując miejsce obok mnie.

-Nie będziesz zakazywał mi pić - odpowiedziałam, odstawiając butelkę na stół, którą on zaraz wziął z zamiarem nalania napoju bogów do swojego naczynia.

-Nie będę o ile nie będziesz się upijać do nieprzytomnego.

-Postaram się - pocałowałam chłopaka w policzek, po czym wzięłam kieliszek do ręki. - To za co?

-Za miłość? - zaproponował Hood.

-Robisz się strasznie rozczulający po pijaku, ale zgoda. Za miłość

                           ☀️☀️☀️

Mamy już ponad tysiąc gwiazdek i niewiele brakuje nam do 5k wyświetleń! Damy radę dobić do tej liczby do świąt? Jak myślicie?

Ps. invisible_xx wróciłam do pisania „Butterly Effect"! Be ready darling

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro