85.
-Zapniesz mi sukienkę? - poprosiłam Cala, kiedy szykowaliśmy się na moją własną imprezę osiemnastkową.
-Zawsze - odpowiedział chłopak. Pociągnął zamek do końca i złożył kilka delikatnych pocałunków na górze moich pleców i karku. Przeszedł mnie lekki, przyjemny dreszcz.
-Nie mamy czasu - wymruczałam, jednak nie przerwałam.
-Ależ skąd, mamy mnóstwo czasu.
-Owszem, ale nie teraz. Później - odwróciłam się przodem w jego stronę, opierając dłonie na piersi chłopaka.
-Obiecujesz?
Uniosłam się lekko na palcach, aby złączyć nasze usta w pocałunku.
-Obiecuję. Ale teraz musimy się zbierać. Nie wypada, aby gospodarz spóźnił się na własną imprezę.
-Podobno najlepsi goście przychodzą na koniec.
-W przypadku mojej imprezy najlepsi goście przyjdą pierwsi. Gotowa?
-O to samo mogłabym zapytać ciebie - odpowiedziałam, przyglądając się swojemu chłopakowi. Poprawiłam brunetowi krawat. - Uwielbiam patrzeć na ciebie w garniturze.
-A ja na ciebie w takich pięknych sukienkach jak ta. Chociaż, jak dla mnie to ty jesteś piękna nawet i w dresach i mojej koszulce.
-O tak, twoje koszulki są bardzo wygodne - odparłam, powoli odsuwając się od Cala. Wzięłam do ręki szminkę leżącą na komodzie i ostrożnie ją otworzyłam, aby przypadkiem nie ubrudzić białej sukienki.
Pomalowałam usta i schowałam kosmetyk do niewielkiej kopertówki, w której był już telefon.
-Możemy już jechać? - - zapytał ponownie Hood, zabierając z komody kluczyki i dokumenty do samochodu.
-Oczywiście.
Chłopak pomógł mi założyć kurtkę, po czym sam założył płaszcz.
-Nie drążysz dalej w sprawie z tamtą laską? - zapytała Wiktoria, kręcąc powoli szklanką z sokiem.
-Drążę, ale na ten jeden dzień odpuściłam, żeby nie psuć sobie wieczoru - odparłam, nalewając wódki do kieliszka. - Tobie też?
-Jeszcze głupio się pytasz - blondynka prychnęła.
-O, chwila, jubilatko! Jak już polewasz to ja też poproszę - na przeciwko nas usiadł Luke, zajmując najpewniej czyjeś miejsce. - W końcu Calum nie będzie ci zabierał alkoholu z ręki.
-Co Calum nie będzie? - zagadnął brunet, zajmując miejsce obok mnie.
-Nie będziesz zakazywał mi pić - odpowiedziałam, odstawiając butelkę na stół, którą on zaraz wziął z zamiarem nalania napoju bogów do swojego naczynia.
-Nie będę o ile nie będziesz się upijać do nieprzytomnego.
-Postaram się - pocałowałam chłopaka w policzek, po czym wzięłam kieliszek do ręki. - To za co?
-Za miłość? - zaproponował Hood.
-Robisz się strasznie rozczulający po pijaku, ale zgoda. Za miłość
☀️☀️☀️
Mamy już ponad tysiąc gwiazdek i niewiele brakuje nam do 5k wyświetleń! Damy radę dobić do tej liczby do świąt? Jak myślicie?
Ps. invisible_xx wróciłam do pisania „Butterly Effect"! Be ready darling
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro