81.
-To co tak u ciebie Ashy? Jak ci życie mija? - zapytałam chłopaka, który właśnie nastawiał wodę na wcześniej zaproponowaną herbatę.
Blondyn wzruszył ramionami i włączył czajnik.
-Raz góra, raz dół, ale przeważnie niziny. Jak leczenie?
-Postępuje i, co najważniejsze, działa. Nie jest ci smutno, że jesteś praktycznie okrążony samymi parami, a sam jesteś singlem?
Irwin zastanowił się chwilę.
-Nie, raczej nie. Zresztą, Michael też nie ma żadnej dziewczyny.
-Ooo, Mashton.
Blondyn uniósł jedną z brwi, po czym westchnął.
-Ach, wy, fani i te wasze shipy. Jesteście strasznie kreatywni, wiecie?
-Wiemy. Wiemy też wiele innych rzeczy, których wy nie wiecie.
-I nam nie powiecie, bo przecież po co, prawda, Carr?
Przewróciłam oczami.
-Strasznie wypominalski się stałeś przez to wszystko, wiesz?
-To z troski - blondyn potrzepał moje włosy. - Ale nie będę ukrywał, że na kimś mi zależy, skoro już pytałaś.
-Powiedz, że ty i Bry wracacie do siebie - złożyłam ręce w błagalnym geście.
Irwin spojrzał na mnie z uśmiechem i wziął łyk herbaty.
-Aha, więc tak chcesz się bawić? Zgoda - założyłam ręce na piersi, opierając się na krześle.
-Nie chcę nic mówić, póki to nie będzie pewne. Ale jak już będzie, to dowiesz się pierwsza.
-Na pewno?
-Na pewno. Na paluszek przysięgam.
-To trzymam cię mocno za słowo.
☀️☀️☀️
Mam super pomysł na dramę, ale czekam aż invisible_xx nie dostanie piątki z matmy za pracę klasową
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro