75.
-Wow, Carr, wyglądasz świetnie - oświadczył głośno Luke z szerokim uśmiechem.
Dziewczyna parsknęła śmiechem.
-Nie okłamuj mnie, widziałam siebie w lustrze - odpowiedziała, pociągając rękawy bluzy w dół. To stało się jej nawykiem.
-Lustro kłamie, pamiętaj! - powiedział Ashton. - Jak się czujesz?
-Ujdzie w tłoku. Największy kryzys minął.
Spojrzałem na Michaela, który jako jedyny się nie odzywał. On naprawdę wiedział, co mogło dziać się w głowie mojej dziewczyny. Tylko, że Clifford uprzedził fakty - postanowił pójść do terapeuty. Karola się na to nie zgodziła i wyszło jak wyszło.
-Nie rób nam więcej takich niespodzianek, co? - poprosił Mike, po raz pierwszy się odzywając.
Pokiwała powoli głową, nie komentując słów przyjaciela.
-Co jak co, ale dawno nie widziałem tak szybko biegającego Cala.
Zmrużyłem oczy, robiąc niezadowoloną minę.
-Dzięki Hemmings. Na ciebie zawsze można liczyć.
-Jak się czujecie z tym, że już koniec trasy? - zapytała Carr, patrząc po kolei na każdego z nas.
Chłopcy zastanowili się chwilę.
-Dziwnie. Znaczy się, przez cały ten rok byliśmy codziennie w innym miejscu, a teraz mamy okazję pojechać na wakacje, do rodziny czy gdziekolwiek tylko chcemy i zostać tam tyle ile chcemy - odpowiedział Irwin.
-A propos wakacji - gdzie w tym roku na sylwestra? - zapytałem, patrząc kątem oka na swoją dziewczynę. Wiedziałem, że zgodzi się wyjechać. Potrzebowała oderwania się na pewien czas.
-Ja to bym pojechał na nowo na Bali. A ty, Luke? - zagadnął Michael blondyna, jednak chłopak nie zareagował, zajęty odpisywaniem na wiadomości. - Halo, Hemmings? Kontaktujesz?
-Co? Tak, tak. Jasne - odpowiedział, jednak nadal nie odłożył telefonu.
-Co tam u Vi, Luke? - zadała pytanie Carr, uśmiechając się delikatnie.
Michael z Ashtonem spojrzeli na nią zdezorientowani, ja również zmarszczyłem brwi. To oderwało Hemmo od ekranu.
-A to nie ty powinnaś wiedzieć? - zapytał Mike. Na twarzach wszystkich widać było zdezorientowanie. Oprócz twarzy Luke'a i Carr.
-Ty coś wiesz - stwierdziłem fakt.
-Całkiem dużo.
-My się tylko przyjaźnimy - od razu ogłosił Luke. Szatynka przewróciła oczami.
-Ależ ja nigdy nie twierdziłam inaczej. Co nie zmienia faktu, że nie możesz oderwać się od telefonu i mimowolnie się uśmiechasz jak czytasz, co napisała. Fakty mówią same za siebie Lukey.
Hemmo zdenerwowany odłożył telefon na bok.
W oczach Carr błyszczały malutkie iskierki zadowolenia.
-Czasami naprawdę nienawidzę tego, że tak szybko wyciągasz wszelkie wnioski - burknął, zakładając ręce na piersi.
-To się nazywa dedukcja. Idę do łazienki - oświadczyła i wstała z łóżka. Mimowolnie złapałem ją za rękę. Dziewczyna uśmiechnęła się uspokajająco w moją stronę. - Zaraz wracam.
Kiedy szatynka zniknęła za drzwiami, Ashton powiedział:
-Calum, ona nie jest głupia. Nie zrobi tego ponownie.
-A przynajmniej nie wtedy, kiedy ktoś jest w domu - dodał Michael. Irwin spojrzał ostro w jego stronę.
-Mam nadzieję, że to się już nigdy nie powtórzy. Bo za drugim razem rzeczywiście mogłoby jej się udać.
-Nie zrobi tego. Zaczęła leczenie, teraz już wszystko będzie dobrze.
Pokiwałem powoli głową.
-Szczerze w to wierzę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro