Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

74.

Otworzyłem przed dziewczyną drzwi do domu, puszczając ją przodem.

Szatynka schowała ręce do kieszeni skórzanej kurtki.

-Dziwnie być po takim czasie w domu - oświadczyła.

-To jednak były dwa tygodnie. Jak się dzisiaj czujesz?

Wzruszyła ramionami.

-Ciężko powiedzieć. Trochę lepiej niż dwa tygodnie temu. Wtedy myślałam, że to, co mam zamiar zrobić to jedyne rozwiązanie.

Odłożyłem torbę i podszedłem do Carr, mocno ją przytulając.

-Cieszę się, że jesteś tutaj - wyszeptałem.

-Cieszę się, że ty tutaj jesteś.

Po chwili milczenia zapytałem:

-Mój post coś dał?

Caroline uśmiechnęła się lekko.

-Nawet nie wiesz jak dużo. Zaczęłam dostawać tyle wiadomości z pytaniami jak się czuję, niektóre były z przeprosinami, a jeszcze inne, że cieszą się, że nadal jestem na tym świecie.

-A hejterzy?

-Póki co żadnych nie widzę - odpowiedziała i odsunęła się ode mnie w celu ściągnięcia butów.

Kiedy weszła do swojego pokoju pierwsze co przykuło jej uwagę było nieduże pudełeczko leżące na biurku.

-Co to jest? - zapytała, marszcząc brwi i biorąc przedmiot w rękę.

-Sama zobacz - odparłem, uśmiechając się delikatnie.

-O jejuniu - wyszeptała tylko. Wzięła łańcuszek w rękę, dokładniej mu się przypatrując. - To dla mnie?

-Oczywiście - podszedłem do dziewczyny, delikatnie zabierając naszyjnik z jej dłoni, aby zapiąć go na jej szyi. - Ważka symbolizuje nieśmiertelność, samorealizację i walkę. I tego właśnie ci życzę.

-Dziękuje - powiedziała cicho.

W momencie kiedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi, automatycznie odwróciliśmy głowy w tamtą stronę.

-Zapraszałeś kogoś?

-A skąd. Otworzę.

Na klatce zobaczyłem Victorię.

-Już jest? - zapytała cicho. Pokiwałem głową i wpuściłem blondynkę do środka.

Twarz Carr zmieniła się diamentralnie na widok przyjaciółki. Podszedła do niej i mocno przytuliła, szepcząc coś.

Zostawiłem dziewczyny same, ewakuując się do kuchni.

Ashton: Carr już wróciła do domu?

Ja: Tak, niedawno ją odebrałem

Michael: Jak się czuje?

Ja: Mówi, że lepiej niż dwa tygodnie temu, ale nadal się boję

Ja: Przeczytałem wszystkie strony w internecie i dowiedziałem się, że w przeciągu trzech miesięcy po pierwszej próbie możliwa jest druga

Ja: Przez najbliższy czas nikt nie może zostawić jej samej

Michael: Czuję się trochę winny, bo wiedziałem, że ma depresję, a mino to nic z tym nie zrobiłem

Luke: Jak to nic? Namawiałeś ją do pójścia do psychologa, zresztą nie tylko ty

Ja: Carr jest bardzo uparta i nic z tym nie zrobimy. Teraz i tak ma obowiązek chodzić na terapię i brać leki, więc już nie będzie się upierać

Ashton: Możemy zadzwonić do niej dzisiaj wieczorem, czy lepiej sobie odpuścić?

Ja: Myślę, że możecie zadzwonić

Ja: Bo widzę, że wieczorami napada ją melancholia i kompletnie odpływa wtedy myślami

Ja: Może to by ją oderwało od tych rozważań

Luke: Próbowaliśmy do niej pisać, ale nie odczytywała

Ja: Staraliśmy się ograniczać jej czas w internecie, żeby jakikolwiek niemiły komentarz lub wiadomość nie sprawiły, że zrobi to ponownie

Ja: Zresztą sama niechętnie korzystała, twierdziła, że odpoczynek dobrze jej zrobi

Ja: Ale myślę, że teraz możecie do niej pisać

Ja: Jak będziecie dzwonić na FaceTime nie zdziwcie się, że nie wygląda tak, jak wtedy kiedy widzieliście się ostatni raz

Ashton: Przypuszczamy

Michael: Straciła naprawdę dużo krwi

Luke: I jeszcze doprawiła się lekami

Ja: Na szczęście leki sprawiły najmniej kłopotów

Ja: Jedyne, co po tym zostało to długie i niezbyt ładne blizny na rękach

Ashton: To zadzwonimy wieczorem, idź się nią zajmij

Ja: Vi teraz u niej jest, więc się ewakuowałem

Ja: Ktoś jej pilnuje, najważniejsze

Ashton: Ale wszyscy wiemy, że wolisz robić to sam

Ashton: Więc idź tam do nich

Ja: Idę

Ja: Do wieczora

Ashton: Bye!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro