Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

58.

W słuchawce zabrzmiała cisza.

-Halo, Wika? Żyjesz, czy twoje serce już nie wytrzymało?

-Czekaj, czekaj, czekaj, bo ja próbuję przetrawić to, o co mnie właśnie zapytałaś. Mam być z wami w trasie?

-No, tak do pierwszego sierpnia.

-Mam być z wami w trasie? - powtórzyła dziewczyna.

-Aha, zacięta płyta. Tak, ty z nami.

-Zespół się na to zgodził?

-Sami to zaproponowali.

W telefonie usłyszałam na tyle głośny pisk, że musiałam odsunąć telefon, aby nie stracić słuchu.

-Czyli tak? - zapytałam niepewnie, kiedy dźwięk się skończył.

-Ty się jeszcze pytasz, idiotko? Oczywiście, że tak. Boże, poznam 5sos i będę z nimi w tourbusie. I będę patrzeć na Calline, codziennie. Jesteście jak takie dwa aniołki. A, no i trochę się za tobą stęskniłam.

-Aha, miło, że stawiasz przyjaciółkę na ostatnim miejscu w tym wszystkim.

-Zamknij paszczę. Ja naprawdę nie mogę uwierzyć, że oni sami to zaproponowali.

-Podejrzewam, że to sprawka Luke'a.

Ponownie cisza.

-Nie wierzę, że to powiedziałaś - oświadczyła Wiktoria. - Nie, ja się chyba przesłyszałam.

-Tak nie bardzo, powiedziałabym.

-Okej, okej, ja muszę odetchnąć, przetrawić to i iść przebłagać rodziców. Ale to jutro, to wszystko jutro. Uff, dobra. Ja spróbuję iść spać, a ty przekaż im, że na 99,9 % przyjadę.

-Przekażę na pewno. I dzięki jeszcze raz za info o tych fankach. Udało nam się uniknąć potopu.

-Do usług. Lecę, bye bye

-Bye

Rozłączyłam się i odłożyłam telefon obok siebie. Oparłam się na kanapie i spojrzałam na Caluma, który od jakiegoś czasu stał w progu.

-Ładnie to tak podsłuchiwać? - zapytałam z uśmieszkiem. Kiedy patrzyłam na bruneta przepełniała mnie radość. Tak duża, jak jeszcze nigdy.

-Trzeba czasem skontrolować sytuację - odparł, podchodząc do mnie. Położył ręce obok mnie i pocałował mnie, powoli pogłębiając go z każdą minutą.

-I co, zgodziła się? - do salonu wpadł Luke. Calum przerwał pocałunek, zwieszając głowę w dół. - Coś przerwałem?

-Nie, skąd - odpowiedziałam. Hood bez słowa usiadł obok mnie, kładąc swoją rękę na moim kolanie. - Pogada jeszcze z rodzicami, ale na 99,9 % przyjedzie.

-Jest! Tak, tak, tak! - po całym tourbusie rozszedł się radosny krzyk Hemmo. Blondyn wybiegł szczęśliwy z pomieszczenia.

-Żyję z wariatami - westchnął Calum. Pogłaskałam go po plecach.

-Przynajmniej już się do tego przyzwyczaiłeś.

                          ☀️☀️☀️

Pisanie tego ff sprawia mi tak dużą radość, że nawet sobie tego nie wyobrażacie ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro