56.
-Z całym szacunkiem skarbie, ale coś czuję, że ta nauka pływania to nam nie wyjdzie - oświadczyłam, wychodząc z wody.
-Bo co? Bo jestem złym nauczycielem, tak?
-Nie, po prostu jestem na to zbyt leniwa i wolę popływać sobie w dmuchanym kole - odpowiedziałam, biorąc do ręki olejek do opalania. W tym czasie Calum wziął telefon i zrobił mi zdjęcie.
-Hej, ale bez zdjęć!
-Czemu? Jesteś przecież prześliczna.
Instastory
calumhood:
-Nie mów, że to udostępniłeś!
-Może? - powiedział z tym swoim szelmowskim uśmiechem, blokując telefon.
Pokręciłam głową.
-Jesteś niemożliwy. Czasami naprawdę się zastanawiam jak ja z tobą wytrzymuję.
-To się nazywa miłość.
W tym momencie zadzwonił mój telefon.
-Poczekaj to ważne.
-Skąd to wiesz?
-Bo jak Wiktoria dzwoni to naprawdę musiało coś się stać - odpowiedziałam, klikając zieloną słuchawkę na ekranie telefonu. - Co się stało, że dzwonisz?
-Dzwonię, żeby ostrzec was przed tłumem fanów, który może pojawić się za kilka minut.
-Skąd oni... No tak - parsknęłam, domyślając się już, skąd wiedzą.
-Zdjęcie Caluma na instastory.
-No wiem, wiem... dobra, jakoś damy sobie radę. Dzięki za info.
-Odwiedzaj częściej Twittera. Ja wiem, że jesteś teraz na wakacjach, ale jednocześnie jesteś celem w jakimś stopniu.
-To też wiem. Ale czasami już po prostu nie chce mi się tam wchodzić i widzieć jak to fandom dzieli się na trzy części: tych, co mnie uwielbiają i cieszą się, że Cal jest szczęśliwy, tych co mnie nie lubią, bo nadal mają nadzieję z nim być i tych, co mają wyrąbane na to wszystko.
-To smutne, że taka zwyczajna rzecz potrafi podzielić fandom.
-Mam wrażenie, że niektórzy stawiają swoje marzenia i wyobrażenia ponad szczęście innych ludzi.
-Tak się dzieje wszędzie. Dobra, ja kończę, a ty się tam pilnuj, żeby żadna fanka cię nie utopiła w akcie zemsty i desperacji.
Zaśmiałam się.
-Jak do jutra się nie odezwę to możesz już wieniec kupywać.
-Dobra. Jak będzie czarny to taki kupię. Pa.
-No pa pa.
Rozłączyłam się i odłożyłam telefon obok siebie na koc.
Brunet miał minę naburmuszonego dziecka.
-Nienawidzę, jak rozmawiasz w swoim ojczystym języku, bo nic nie rozumiem.
-To nawet dobrze.
-Dlaczego dzwoniła? - zapytał chłopak, biorąc paluszki w rękę.
-Żeby uprzedzić nas o inwazji fanów.
Smakołyk zatrzymał się w drodze do buzi Hooda.
-O nie...
Pokiwałam głową.
-O tak. Odkryli gdzie jesteś po twoim zdjęciu.
Brunet westchnął.
-Nigdy więcej nie dodam nic na instastory.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro