Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

56.

-Z całym szacunkiem skarbie, ale coś czuję, że ta nauka pływania to nam nie wyjdzie - oświadczyłam, wychodząc z wody.

-Bo co? Bo jestem złym nauczycielem, tak?

-Nie, po prostu jestem na to zbyt leniwa i wolę popływać sobie w dmuchanym kole - odpowiedziałam, biorąc do ręki olejek do opalania. W tym czasie Calum wziął telefon i zrobił mi zdjęcie.

-Hej, ale bez zdjęć!

-Czemu? Jesteś przecież prześliczna.

Instastory

calumhood:

-Nie mów, że to udostępniłeś!

-Może? - powiedział z tym swoim szelmowskim uśmiechem, blokując telefon.

Pokręciłam głową.

-Jesteś niemożliwy. Czasami naprawdę się zastanawiam jak ja z tobą wytrzymuję.

-To się nazywa miłość.

W tym momencie zadzwonił mój telefon.

-Poczekaj to ważne.

-Skąd to wiesz?

-Bo jak Wiktoria dzwoni to naprawdę musiało coś się stać - odpowiedziałam, klikając zieloną słuchawkę na ekranie telefonu. - Co się stało, że dzwonisz?

-Dzwonię, żeby ostrzec was przed tłumem fanów, który może pojawić się za kilka minut.

-Skąd oni... No tak - parsknęłam, domyślając się już, skąd wiedzą.

-Zdjęcie Caluma na instastory.

-No wiem, wiem... dobra, jakoś damy sobie radę. Dzięki za info.

-Odwiedzaj częściej Twittera. Ja wiem, że jesteś teraz na wakacjach, ale jednocześnie jesteś celem w jakimś stopniu.

-To też wiem. Ale czasami już po prostu nie chce mi się tam wchodzić i widzieć jak to fandom dzieli się na trzy części: tych, co mnie uwielbiają i cieszą się, że Cal jest szczęśliwy, tych co mnie nie lubią, bo nadal mają nadzieję z nim być i tych, co mają wyrąbane na to wszystko.

-To smutne, że taka zwyczajna rzecz potrafi podzielić fandom.

-Mam wrażenie, że niektórzy stawiają swoje marzenia i wyobrażenia ponad szczęście innych ludzi.

-Tak się dzieje wszędzie. Dobra, ja kończę, a ty się tam pilnuj, żeby żadna fanka cię nie utopiła w akcie zemsty i desperacji.

Zaśmiałam się.

-Jak do jutra się nie odezwę to możesz już wieniec kupywać.

-Dobra. Jak będzie czarny to taki kupię. Pa.

-No pa pa.

Rozłączyłam się i odłożyłam telefon obok siebie na koc.

Brunet miał minę naburmuszonego dziecka.

-Nienawidzę, jak rozmawiasz w swoim ojczystym języku, bo nic nie rozumiem.

-To nawet dobrze.

-Dlaczego dzwoniła? - zapytał chłopak, biorąc paluszki w rękę.

-Żeby uprzedzić nas o inwazji fanów.

Smakołyk zatrzymał się w drodze do buzi Hooda.

-O nie...

Pokiwałam głową.

-O tak. Odkryli gdzie jesteś po twoim zdjęciu.

Brunet westchnął.

-Nigdy więcej nie dodam nic na instastory.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro