100.
-Jak się czujesz? - spytała Vii, wchodząc do kuchni, gdzie właśnie przygotowywałam popcorn i herbatę z mięty dla siebie.
-Lepiej niż rano, przespałam się za dnia.
-I jaka była reakcja twojego chłopaka?
-Na początku był szok, ale potem stał się taki szczęśliwy. Widzę, jaki jest podekscytowany tym wszystkim - westchnęłam, patrząc na bruneta, który właśnie żartował z Michaelem. - Ja trochę też, co nie zmienia faktu, że się boję.
-Macie siebie, a to i tak już jest dużo. Daj tą miskę.
-Już mnie wyręczasz? - zażartowałam, biorąc kubek.
-To dopiero początek.
Usiadłam na kanapie, podwijając nogi pod siebie, po czym postawiłam kubek na stole.
-Wiesz co, Carr. Zawiodłaś mnie. Chciałem się z tobą piwa napić, a tu nici z tego - powiedział oskarżycielskim tonem Luke. Uśmiechnęłam się, nie tylko z powodu jego słów, ale również z obecności Caluma obok. Oparłam delikatnie głowę na jego ramieniu.
-Wyszło to z przyczyn wyższych - odparłam.
Ashton uniósł jedną brew, w reakcji na moje słowa.
-Co masz na myśli? - dopytał Irwin.
-Na myśli mam to, że za 9 miesięcy będziecie mieli okazje zostać pełnoprawnymi niańkami.
-Pierdolisz! - krzyknął Mike. Pokręciłam głową.
-Nie było to planowane, ale wyszło jak wyszło.
-Hood będzie miał kogo rozpieszczać!
Spojrzałam wrogo na swojego chłopaka.
-Jak mi rozpieści dziecko, to będzie sam się nim zajmował, już to mówiłam.
-To zabrzmiało groźnie - powiedziała Vii. - Ale masz racje, jakby nie patrzeć.
-Robimy zakłady, czy to chłopiec czy dziewczynka? Ja twierdzę, że to będzie mała księżniczka - ogłosił Michael.
-Popieram kolegę - oświadczył Ash.
-Chłopiec - odpowiedzieli chórem Luke z Vii.
-Powstrzymuję się od głosu - stwierdziłam.
-Zgadzam się ze swoją dziewczyną.
-Jest pół na pół, o co się zakładacie? - spytałam.
-O sto dolców - zaproponował Ashton.
-Wysoko mierzysz, chłopcze. Zgoda - zgodził się Hemmo, ściskając rękę kolegi. Potem zwrócił się do Vii. - Może my też zrobimy sobie małe bobo?
Blondynka parsknęła śmiechem.
-Jak przez dwa dni zaopiekujesz się ich dzieckiem i nie zwariujesz, a także nie będziesz miał dosyć, to rozważymy ten pomysł za kilka lat.
-Na pewno nie jest to takie ciężkie - oświadczył buntowniczo.
Ja z Vii parsknęłyśmy śmiechem.
-Kiedy ty ostatni raz opiekowałeś się dzieckiem? - spytałam.
-Już z trochę będzie - mruknął. Pokiwałam głową i spojrzałam na Cala.
-Kiedyś wyjdziemy na cały dzień i zostawimy Luke'a z dzieckiem, co ty na to? - zaproponowałam. Wiktoria od razu zaprotestowała.
-O nie! Bo będzie po mnie dzwonił!
-Będziesz odrzucała połączenia cały dzień.
Dziewczyna zastanowiła się chwilę.
-To jest plan w sumie.
-Zostawisz mnie w potrzebie? - obruszył się Hemmo. Blondynka wzruszyła ramionami.
-Sam się zadeklarowałeś.
-To może już jednak nie chcę...
-O, szybko. Myślałam, że dłużej wytrzymasz, mój macho.
-Też tak myślałem - westchnął, po czym zaczął się śmiać, a cała reszta do niego dołączyła.
☀️☀️☀️
Mamy setny rozdział! Czy ktoś wie, czy jest jakieś ograniczenie rozdziałów? 😂
Ja już wiem, czy to będzie chłopiec czy dziewczynka 😏
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro