Rozdział 1 - Początki
Nauczyciel mówił coś po angielsku, ale niestety Zuzanna niewiele rozumiała przez to, że tego języka nie umiała.
Właściwie, to znała doskonale gramatykę, ponieważ od wielu lat uczyła się jej w szkole, ale, gdy przyszło jej czegoś posłuchać, to nie potrafiła zapamiętać który wyraz oznacza co.
Poczuła szturchnięcie w bark.
- Hey, do you speak English?
Zuzanna wiedziała, co oznacza to pytanie, więc odwróciła głowę raz w jedną stronę, raz w drugą.
- Polski? - zapytał ponownie chłopak.
- Tak.
- Słuchaj, ja wcale nie mam żadnych supermocy, ja tylko mam zafarbowane włosy, za tatuaż sam zapłaciłem, bolało jak cholera, a oni i tak mówią, że mam fałszywe wspomnienia. Zmusili, bym się tutaj uczył, bo cytując ,,Moje moce jeszcze się nie uaktywniły, a ich gwałtowna aktywacja może stanowić zagrożenie dla ludzi." Pomocy, tutaj chodzą sami debile!
Zuzanna zastanowiła się nad tym głębiej. Spojrzała na błagające oczy chłopaka z jej ławki.
- Jak mogę ci pomoc? - zapytała.
- N...nie wiem. - młodzieniec odwrócił wzrok i zaczął nerwowo spoglądać w różne punkty w sali, a najczęściej na zegar, który wisiał w prawym górnym rogu sali.
Biedny chłopak... już zaczyna popadać w paranoję... - pomyślała.
•••
Znaleźli nas - pomyślał Aleksy czytając adres nadawcy listu.
Szybko wstał i zaniósł go tacie.
- Szkoła dla specjalnie uzdolnionych w Ravenvillage, Wielka Brytania, Hrabstwo Sussex, ulica Starsky 1. Cholera, dobrze, że nie w Ameryce. - powiedział Tadeusz ocierając pot z czoła.
- W Wielkiej Brytanii są hrabstwa?
- Nie mam pojęcia.
Chłopak podrapał się po głowie.
- To co teraz robimy?
- Nie mamy wyboru. Musisz tam iść, inaczej sklasyfikują nas jako zdrajców i zaczną nas ścigać, a na koniec zmuszą cię do chodzenia do tej szkoły, z tym, że dodatkowo będziesz mieć nadzór nauczyciela.
- Czy to nie powinno być dobrowolne? - zapytał Aleksy zszokowany i poddenerwowany.
- Nadnaturalni panicznie chcą zachować swoje istnienie w sekrecie, przez co ich rząd musi kontrolować każdy przypadek podejrzany o możliwość wyjawienia tajemnicy.
- Tak, wiem ale to nie powinno tak wyglądać.
- Przynajmniej nie wykryli nas przez ten rok i osiem miesięcy.
Chłopak kiwnął głową zamyślony i przygasły.
Przez chwilę trwała cisza.
- To może otworzysz ten list? Zobaczymy co do ciebie piszą. - odezwał się ojciec podając mu kopertę.
Ten wziął ją i zaczął otwierać. Jako, że papier był słaby, a klej mocny, to odrywało się pół warstwy papieru nie zostawiając ani dziurki.
W końcu, zniecierpliwiony wziął nożyczki i rozciął górną krawędź.
Wyjął złożoną na pół kartkę rozłożył ją z rozmachem i zaczął czytać treść na głos:
Ravenvillage
5 Stycznia
Witamy państwo!
Z przyjemnością informujemy, że wasz syn/córka dostał/a się do szkoły High School of Ravenvillage. Jest to wyjątkowa szkoła dla wyjątkowo uzdolnionej młodzieży, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie.
To, co nas różni od normalnych szkół jest to, że dajemy młodym ludziom możliwość rozwoju ich indywidualnych talentów w bezpiecznym środowisku, w nowoczesnym budynku pośród dzikiej przyrody w pobliżu parku krajobrazowego Ravenvillage.
Nasi nauczyciele uczą z pasji, mając wieloletnie doświadczenie w nauczanych przedmiotach.
- Boże, ale nudy. - przerwał czytanie zniesmaczony Aleksy.
- Z pewnością podkoloryzowują. - dodał ojciec. - przeczytaj bardziej konkretne rzeczy.
Syn przebiegł wzrokiem do dołu kartki, po czym przełożył drugą kartkę ze pod spodu na wierzch.
Ponownie zaczął czytać od połowy strony:
Oprócz wybranych lekcji prosimy przy zapisach wybrać jedną z grup. Są nimi: Żywioły, Po części ludzie, Kinetycy oraz Inni.
Uczęszczanie każdego ucznia do naszej szkoły opłacane jest ze środków Zjednoczonej Organizacji Ludzi Nadnaturalnych.
Prosimy dokonać zapisu najdalej miesiąc po dostarczeniu listu.
- Przynajmniej jest za darmo. - przerwał Tadeusz.
- Przynajmniej to. - dopowiedział Aleksy. - Bo transportu do szkoły już nie opłacają.
- Cholera.
•••
7
Lutego
Nie wierzę, że to się dzieje naprawdę. - pomyślał zniesmaczony Aleksy wchodząc do klasy z resztą uczniów. - Że też znalazłem się w magicznej szkole pełnej debili...
Już jego koledzy z akademika, mimo uprzejmości nie pałali elokwencją czy mądrością, a z tego co opowiadał mu ojciec, nic nie wskazywało na znalezienie równie ogarniętego co on towarzystwa.
Mimo czucia złości i goryczy wywołanej przymusem przebywania w tym miejscu i niemożności przejęcia władzy nad SWOIM życiem, aktualnie był ciekaw, co czeka go na lekcji. Bo tak naprawdę, to nic nie słyszał na ten temat.
Pchany nurtem ludzi, usiadł w przedostatniej ławce środkowego rzędu, lecz jak tylko oklapł na krzesło, mocno umalowana dziewczyna odezwała się z nieadekwatną do sytuacji pretensją:
- Ta ławka należy do mnię i Kejsi!
- Jezu, dobra, tak, mogę się przesiąść. - odpowiedział z sarkazmem jeszcze bardziej zniesmaczony, biorąc plecak i wstając.
Ta spojrzała się na niego z wyższością, wytarła rękawem siedzenie z którego właśnie zszedł i lekko usiadła na sklejkowym siedzisku, jakby było wyścielone jedwabiem.
WTF - pomyślał zdziwiony patrząc na to co robi.
- O, witam naszego nowego ucznia. - odezwał się głośno krępy, sympatycznie wyglądający nauczyciel o krótkich, brązowych lokach przerywając ogólny gwar. - Chodź tu, przedstaw się nam. - zaprosił go gestem, by stanął na środku przed tablicą.
Po dotarciu na miejsce zmierzył wzrokiem wpatrujących się w niego ludzi, z którymi miał uczyć się przez następne lata i powiedział:
- Nazywam się Aleksy.
Spojrzał się na nauczyciela w nadziei na pozwolenie zajęcia miejsca, lecz on kolistym gestem zachęcał go do kontynuowania.
Westchnął więc i wznowił monolog.
- Jestem z Polski, interesuję się kitesurfingiem, po skończeniu tej szkoły zamierzam studiować informatykę.
- Wspaniale. - podsumował nauczyciel. - Teraz możemy przejść do naszej lekcji.
Chłopak zajął najbliższe wolne miejsce, obok ciemnego blondyna z szarymi oczami i lodowatym spojrzeniu.
Ten spojrzał się na Aleksego wilkiem i przesiadł się do pustej ławki z tyłu.
What. The. Fuck. - pomyślał ponownie, kompletnie nie rozumiejąc zaistniałych sytuacji. Zupełnie, jakby jego klasa od początku, bez powodu żywiła do niego niechęć.
***
Lekcje okazały się takie same jak w normalnej szkole, z tą różnicą, że dwójka klasowych ,,klaunów" sypała nieśmiesznymi żartami,z których śmiała się ponad połowa klasy. Ogólnie nastawienie uczniów do nauki było głównie olewcze. Aleksy odniósł wrażenie, że gdyby w klasach nie panował pewien rygor, w mniejszym lub większym stopniu, w zależności od nauczyciela, zapewne wszyscyprzeglądali by strony z nieśmiesznymi memami lub grali by na telefonach, jeśli nie poszli by na wagary. By ogarnąć to stado małp, nauczyciel musiał czasem krzyczeć, co nie przeszkadzało niektórym narzekać na te krzyki.
Aleksy właśnie udawał się wraz z innymi uczniami z kasty Innych do sali treningowej, gdzie czekała go lekcja z przedmiotu ,,Użytkowanie mocy". Miał co do niej mieszane uczucia, nie wiedział czego się spodziewać. Z jednej strony był do tego pesymistycznie nastawiony, z drugiej zaś ekscytowała go koncepcja, że będzie miał możliwość użycia jego własnej mocy i stawaniu się w tym lepszym.
Po otwarciu dużych, białych drzwi ujrzał niecodzienny widok: W różnych odstępach, pół wielkiej sali zajmowały różnej wielkości kostki zbudowane z takich materiałów jak gąbka, drewno cegła czy beton. Drugie pół dzieliło się na strzelnicę, sądząc po tarczach oraz jakiś tor przeszkód.
- Witam nowego ucznia. - usłyszał po raz drugi w tym dniu Aleksy, po ogólnym powitaniu. - No, a teraz ustawić się w szereg! - krzyknął nieznoszącym sprzeciwu tonem wysoki mężczyzna o stalowo-niebieskich włosach w sportowych, krótkich spodenkach i czerwonej bluzie. Włosy na jego nogach również były stalowo-niebieskie.
Wszyscy, szybko niczym w wojsku, z lekką paniką ustawili się na linii ze srebrnej taśmy naklejonej wzdłuż sali.
Aleksy przez krótką chwilę wachał się, czy by nie ustawić się na spokojnie, bez tej niepotrzebnej spiny, jednak postanowił wtopić się w tłum, który złożony był zarówno z dziewczyn, jak i chłopaków, z których zdecydowana większość miała kolorowe włosy.
- Baczność! - krzyknął przeciągając samogłoskę ,,a".
Wszyscy nadzwyczaj posłusznie wykonali rozkaz.
- Spocznij. Zanim przedstawię plany na dzisiejszą lekcję, poproszę tutaj Aleksego Gomółka.
Chłopak powstrzymał się od westchnięcia i posłusznie wystąpił z szeregu.
- Jakie masz moce?
- Nie jestem pewien, ale sądzę, że potrafię używać mocy innych osób.
Nauczyciel szeroko otworzył oczy, jakby dopiero co się o tym dowiedział i wcale nie miał rozpisanych mocy każdego ucznia na liście obecności.
Na sali rozległ się szmer szeptów.
Nic dziwnego - pomyślał Aleksy. - Ten ich przewspaniały Wybraniec ma tą moc jako bonus.
- Ciekawe... - skomentował w zamyśleniu. - A dlaczego nie jesteś pewien? Przecież moce uaktywniają się w szesnastym roku życia, a ile masz lat, 18?
- Hmm, myśle, że to przez to, że w moim otoczeniu nie było osób z mocami, przez co nie miałem sposobności na upewnienie się. - odpowiedział starając się nie brzmieć zbyt sarkastycznie.
- Dobrze... - odpowiedział nauczyciel z poker facem. - W takim razie, dziś wszycy ćwiczą ataki i destrukcję. Gdybyście potrzebowali pomocy, zgłaszajcie się do mnie. Pamiętajcie, że wszysto w razie czego macie w materiale z lekcji teorii mocy! No, a teraz Dżejkob poprowadzi rozgrzewkę, ja wytłumaczę zasady nowemu. W prawo zwrot! Truchtem naprzód! - komenderował stalowo-niebiesko włosy z władczą miną, niczym doświadczony oberscharführer.
Młodzież posłusznie wykonywała polecenia.
,,Władca sali gimnastycznej" - tak go nazwał w myślach Aleksy - podszedł do niego, i zimnym tonem zwrócił się do niego:
- Nie obchodzi mnie, jakie byś moce posiadał, nie podskakuj mi tu, bo tutaj rządzę ja!
Aleksy z wielkim trudem powstrzymał uśmieszek.
- Zasady są proste, albo grzecznie wykonujesz moje polecenia, albo odejmuję punkty twojemu domowi i dostajesz dodatkowe ćwiczenia, a powiem ci, że proste, to one nie są. - powiedział z mocą i wyższością patrząc na ucznia z góry.
- Po co w ogóle panuje tu tak ostry rygor? - zapytał ze szczerą ciekawością.
Mężczyzna przez chwilę wyglądał na zbitego z tropu i niepewnego, jednak w końcu przybrał wrogą minę i wysyczał:
- A co, coś ci się nie podoba? - jego ton wyraźnie wskazywał, że ma się zamknąć.
- Jezu, po co ta wrogość? To tylko niewinne pyt... - odpowiedział cofając się z podniesionym na wysokość persi dłońmi.
- Morda w kubeł. Dołącz do reszty. - powiedział oschle.
Świetnie, pierwszy dzień w szkole i wszyscy cię nienawidzą. Dobra robota. - pomyślał z sarkazmem Aleksy wykonując polecenie nauczyciela.
Reszta rozgrzewki przeszła dokładnie jak wszystkie inne rozgrzewki w szkole.
Wbrew umarłym nadziejom Aleksego na jakiekolwiek pozytywne wydarzenia w tej szkole reszta lekcji wypadła interesujaco. Różnorodność mocy innych i ich destrukcyjne wykorzystanie miało w sobie coś niesamowitego i pięknego.
Koleś z mocą szybkości błyskawicznie zadawał ciosy workowi treningowymi, aż łańcuch na którym wisiał zabawnie dzwonił, jakaś dziewczyna wystrzeliwała z rąk świecącą w morski kolor substancję, która znikała opadając, inna dziewczyna rzucała przedmiotami w betonowy kloc za pomocą telekinezy.
- Do roboty gamoniu! Przestań się patrzeć na dziewczyny! - krzyknął mu nad uchem władca sali gimnastycznej.
- Okej, to od czego mogę zacząć?
- Poczuj w sobie energię, a jak już ją pochwycisz, to wyrzuć ją z siebie, im mocniej tym lepiej. - odpowiedział automatycznie, po czym wrócił na swój fotel na kółkach stojący na środku sali pod ścianą.
Czy to naprawdę jest takie łatwe? Żadnych trudności? - pomyślał chłopak, po czym spróbował wykonać polecenie nauczyciela.
Nie wyczuwał w sobie żadnej niesamowitej energii. Co prawda skupienie się na tym abstrakcyjnym tworze przerywał mu ogólny harmider, więc nie czuł się ani trochę zniechęcony.
Gdy po dłuższym czasie nie wyczuwał niczego niezwykłego, zamknął oczy, by bardziej się skupić.
Po chwili dostał czymś w głowę i upadł na ziemię padem w bok. Podziękował w duchu ojcu, który od momentu odkrycia jego mocy zapisał go na judo.
- O boże, nic ci się nie stało? - zapytał jakiś koleś podchodząc do niego.
- Chyba tak... - odpowiedział próbując wyostrzyć widziany obraz.
- Pomóc ci wstać? - zapytał dziewczęcy głos.
- Poproszę. - odpowiedział, a po chwili znów widział wyraźnie. Po mrowieniu w skroni wyczuwał, że będzie mieć lekkiego siniaka.
Po postawieniu do pionu rozejrzał się po osobach, które przyszły mu pomóc. Nie było w nich nauczyciela, który siedział na fotelu i przeglądał coś na telefonie.
- Bardzo przepraszam, że nie uważałem, to nie było specjalnie... - tłumaczył się skruszony uczeń. Był średniego wzrostu, miał blond włosy o długości na oko dwadzieścia centymetrów z końcówkami przechodzącymi w pomarańczowy. Posiadał kulkowaty nos, a jego posturę określiłby jako pulchną.
- Rozumiem, przeprosiny przyjęte. - powiedział lekko masując sobie obolałe miejsce.
- Więc nie obrazisz się na mnie na zawsze? - zapytał rozpromieniony.
- Oczywiście, przecież nie zrobiłeś tego specjalnie... - odpowiedział zastanawiając się, czy chłopak naprawdę uważał, że można się obrazić na zawsze za coś takiego.
- Lepiej zacznijmy ćwiczyć, bo zaraz pan Tobajas zauważy, że nic nie robimy. - powiedziała szybko granatowo włosa dziewczyna, po czym wróciła na swoje stanowisko.
To samo zrobił pomarańczowo włosy koleś, przez co Aleksy został sam przed klocem z drewna.
Teraz skupianie się na wyczuciu energii było trudniejsze, bo do rozpraszacze dołączył dyskomfort wywołany dostaniem w głowę.
- Bardzo dobrze Melaniu. - pochwalił gdzieś z boku nauczyciel. - Dziesięć punktów dla Barionyxów. A ty co się opierdzielasz? Minus dziesięć punk... a, no tak, ty jeszcze nie jesteś w żadnym domie. - teraz zwrócił się do Aleksego. - Teraz ci się upiekło, ale nie licz na następny raz. - powiedział zbliżając się do niego bardzo blisko i celując palcem wskazującym w jego obojczyk.
- Ale zaraz... - odparł zakłopotany. - przecież cały czas próbuję wyczuć tą energię w sobie, ale mi nie wychodzi.
Mężczyzna wyprostował się.
- A więc to tak. W takim razie trzeba użyć sposobu, który niemal zawsze działa. - powiedział z lekką satysfakcją.
Wszyscy w pobliżu spojrzeli się w ich stronę. Przez to, że przestali ćwiczyć, zrobiło się trochę ciszej.
- O co... - chciał zapytać zdezorientowany, jednak szybko zamilkł, starając się uniknąć ciosu jasnoniebieską, falistą mocą wymierzonego przez nauczyciela.
Drugi atak nie zaskoczył go już tak, jak pierwszy, jednak i tak jego unik polegał bardziej na szczęściu niż umiejętnościach.
Przy trzecim ciosie, w akcie desperacji zwolniła się w nim jakaś blokada, poczuł jak pobiera energię mocy z przeciwnika i tworzy przed sobą przezroczystą, świecącą na jasnoniebiesko tarczę.
Na sali zapanowała pełna napięcia cisza.
Po chwili jednak wszyscy wrócili do treningu.
Tymczasem Aleksy stał zszokowany i roztrzęsiony. On mógł tutaj umrzeć. I co, jak ten ,,sposób" nie zadziała jak zwykle?
- No, od teraz będziesz w stanie wyczuwać energię w sobie. - powiedział nauczyciel i zaczął przyglądać się innym uczniom wyraźnie zadowolony.
Co za sadysta - pomyślał z goryczą chłopak. Czuł się tu niebezpieczne. Potrzebował przerwy.
- Nie martw się, większość z nas przez to przeszło. - powiedział zauważając jego stan chłopak z pomarańczowymi końcówkami włosów, kładąc mu rękę na ramieniu. - Co prawda nie tak gwałtownie, ale po tym jest już łatwiej.
- Dzięki. - odpowiedział mu. Naprawdę poczuł się lepiej.
- Spróbuj teraz użyć energii. - zaproponował.
Aleksy skupił się na uczuciu przepływu energii.
Od razu poczuł, jak energia mocy jego kolegi przechodzi do jego rąk. Po chwili wyrzucił ją, a ona w powietrzu uformowała się w kulkę ognia wielkości piłki tenisowej o trafiła w drewniany, stojący przed nimi kloc.
Stanęli zdziwieni z otwartymi ustami.
- Wow, udało ci się! - ucieszył się szczerze jego kolega, przy czym skakał z radości.
Ta chwila permanentnie poprawiła Aleksemu humor.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro