Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 16

- Nigdy stąd nie wyjdziemy - powtórzyłam szeptem, a Jake przytulił mnie pocieszająco.

- Kiedyś stąd nas wypuszczą - pokręciłam głową.

- Widzieliśmy co oni robią na oddziale zamkniętym. Będziemy tu gnić na zawsze - powiedziałam a chłopak westchnął. Wpadł mi do głowy jeden pomysł - Jest jeden sposób...

- Jaki? - popatrzyłam na niego, a on zrozumiał co mam na myśli - Śmierć - szepnął, a ja pokiwałam głową - Chcesz się zabić?

- Tak, chcę stąd uciec, a to jedyna droga ucieczki. Jest tylko jedno ale... - powiedziałam smutno - Nie będziemy się znać - szepnęłam i wtuliłam się w Jake'a - ale i tak muszę to zrobić.

- Jesteś pewna? - pokiwałam głową - Chcesz mnie zostawić samego? - zesztywniałam.

- Nie jestem nikim ważnym - popatrzył na mnie z niedowierzaniem, ale nie dałam mu dojść do słowa - Będziesz umiał żyć beze mnie - wzruszyłam ramionami, chociaż te słowa z trudem przechodziły mi przez gardło.

- Nie będę żył bez ciebie - powiedział, a ja spojrzałam na niego z niezrozumieniem.

- Co przez to rozumiesz?

- Nie chcę żyć bez ciebie.

- Ale musisz. To ja się im narażałam a nie ty - popatrzył na mnie z podniesioną brwią - No... Nie tak bardzo. Musisz stąd wyjść i pójść na policję. Jake, proszę, musisz posłuchać co mówię, rozumiesz?

- Rozumiem - odetchnęłam z ulgą.

- Czyli pójdziesz na policję? - zapytałam z nadzieją w głosie.

- Nie Sam, nie będę miał jak - popatrzyłam na niego pytająco.

- Dlaczego?

- Nie zostawię ciebie z tym samej.

- Co przez to rozumiesz? - spojrzała na mnie, a ja dopiero zrozumiałam - Jake, nie.

- Ne możesz mi zabronić.

- Jesteś pewien? - pokiwał głową.

- Już dwa razy próbowałem to skończyć, a jak to się mówi? Do trzech razy sztuka.

Trwaliśmy przez chwilę w ciszy.

- Nie chcę zapominać o moim życiu - Jake tylko pokiwał głową i znowu zapadła cisza. Żadne z nas nie podjęło się rozpoczęcia tematu śmierci, więc wyplątałam się z objęć chłopaka, poszłam do łazienki, z której wzięłam dwie żyletki i wróciłam do pokoju. Usiadłam na łóżku, ale on nadal stał.

Powiedziałam mu o moim pomyśle, dotyczący swojego imienia.Wiedziałam, że dzięki temu śmierć nadejdzie dużo szybciej. Postanowiliśmy "napisać" swoje imiona od zgięcia łokcia do nadgarstka. Kiedy przyłożyłam żyletkę do skóry, poczułam jak chłopak dotyka mojego policzka. Podniosłam na niego wzrok i odłożyłam na chwilę ostrze i podniosłam się z łóżka.

- Sam... - zaczął chłopak, ale nie dałam mu dokończyć, bo zarzuciłam mu ramiona na szyję i pocałowałam go. Jake złapał mnie w pasie i oddał pocałunek. Kiedy oderwaliśmy się od siebie przytuliłam się do chłopaka - Kocham Cię - szepnął w moje włosy, a ja uśmiechnęłam się smutno.

- Też cię kocham - odpowiedziałam i westchnęłam - Może po śmierci uda się być nam razem. Mam taką nadzieję - wymamrotałam, a Jake pocałował mnie w skroń.

Usiedliśmy na łóżku i podałam mu jedną żyletkę, a drugą sama wzięłam do ręki. Przyłożyłam ją do skóry i w tym samym momencie popatrzyliśmy się na siebie. Uśmiechnęliśmy się smutno i spuściliśmy wzrok na ręce.

Czas pożegnać się z życiem i przywitać z upragnioną ulgą, która wreszcie nastąpi i raz na zawsze odetnie od nas nasze wszystkie problemy. Ulgą tą jest nic innego jak tylko i wyłącznie: Śmierć.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Został nam ostatni rozdział, który pojawi się już jutro! Mam nadzieję, że komuś spodobał się moje wypociny. Jak zawsze możecie komentować i głosować na rozdziały. Do następnego!







Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro