Rozdział 9
Mirabelle
Przez niemal całą noc zastanawiałam się o co chodziło moim braciom podczas kłótni. Jan Filip krzyczał, że nie będzie miał skrupułów wydać Amèlie przede mną, ojcem czy samym Henrykiem, Królem Nawarry. Następnie słyszłam kłótnie Marii i Floriana, w której również wystąpiłam. Musiałam pomyśleć o tym wszystkim, sama, w ciszy. Stałam na jednym z zamkowym balkonów, patrząc na zimowe otoczenie zamku. Mam tu więcej wrogów niż mogłam policzyć. W dodatku moje francuskie służki, gdy pomagały mi się dziś ubierać, patrzyły na mnie ze wstrędem. Wcale nie byłabym zdziwiona, gdyby moja bratowa wypuściła ze swoich ust jakąś piękną plotkę.
- Moja najukochańsza królowa.
Usłyszałam głos, który dobrze znałam.
Spojrzałam w bok i zauważyłam Króla Nawarry.
- Henryk! - przytuliłam się do przyjaciela i spytałam po chwili. - Co ty tu robisz? Mam nadzieję, że nie przywiozłeś pomarańczy, bo ojciec wyrwie sobie włosy z głowy.
- No cóż... - westchnął z uśmiechem. - Nie masz się czym martwić. Nie przywiozłem już więcej pomarańczy.
- Dzięki Bogu, ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Co tu robisz?
Spytałam, zaczynając iść z Królem w kierunku sali tronowej.
- Od lat deklarujesz odwiedziny w Nawarrze, korzystając, że jesteś we Francji. Postanowiłem zobaczyć się z moją drogą przyjaciółką.
- Przepraszam, ale utrzymanie królestwa pod twardą pieczą nie jest łatwe. Szczególnie będąc kobietą.
- Piękną i młodą kobietą. Anglicy z pewnością są ci bardzo przychylni.
- Bardziej przychylni niż rodzinni Francuzi.
- Co masz na myśli?
- Nie ważne. - Oznajmiłam i uśmiechnęłam się na nowo. - Zostaniesz na ślub Jana Filipa z Lady Alice?
- Będzie w czasie świąt, więc myślę, że tak.
- Przyjechałeś dzisiaj w sam raz na bal. Jest cudowna okazja, ale dowiesz się o tym wieczorem.
- Coś szczególnego?
- Bardzo.
- Mamo! - usłyszałam donośny głos Franciszka, którego wzięłam od razu w ramiona. Spojrzał na moje towarzystwo o rzekł. - Widzę, że ma pan koronę. Ja też będę kiedyś taką miał.
- W takim razie masz tą na moment.
Powiedział z uśmiechem Henryk, zakładając mojemu synowi na głowę swoją koronę.
- Henryku - jęknęłam.
- Możesz iść się teraz bawić. - Oznajmił Król mojemu synowi, na co ten poleciał przed siebie z koroną nawarrską na głowie.
- Nie powinieneś mu dawać takich rzeczy. To była jednak korona.
- Niech się dziecko cieszy.
- Mirabelle - zawołała Eleonora i dopiero po chwili zauważyła kolo mnie Henryka, przed którym lekko się schylliła. - Wasza Wysokość.
- Coś się stało?
- Otóż... - zaczęła niepewnie patrząc na Burbona.
- Możesz mówić, skinęłam głową.
- Na dworze rozpowszechnia się plotka, że następczynią tronu zostanie Księżniczka Marie Rose, a Książę Franciszek zostanie odesłany na dwór Króla Nawarry.
Wyjaśniła, ale ja w dalszym ciągu nic nie rozumiałam.
- Dlaczego miałby zostać odesłany na mój dwór? - Spytał rzeczowo Henryk.
- Plotka głosi, że Książę Walii nie jest synem z prawego łoża. Mirabelle miała...
- Miałam się przepaść z Henrykiem, a Franciszek to podobno jego syn.
Dokończyłam, aż poczułam, że ciemnieje mi przed oczami. Jednak zdołałam się utrzymać na własnych nogach.
- To bzdura! Nigdy ze sobą nie spaliśmy.
Odparł zarzuty Henryk.
- Przekonaj o tym fakcie dworzan.
Pokręciłam głową i zaczęłam iść zdenerwowana przed siebie. Miałam zamiar wejść do komnaty Marii Austriaczki i wykrzyczeć jej w twarz, co o niej sądzę.
- Belle! Belle! - Słyszałam jak ktoś mnie nawołuje, ale nie myślałam się zatrzymać. Poczułam jak ktoś mocno pociągnął mnie za prawą rękę i złapał za ramiona.
- Puść mnie. - Starałam się wyrwać z uścisku Jana Filipa. - Idę rozmówić się z tą małą lawiryndą jaką jest żona Floriana.
- Nie daj ponieść się emocją, Mirabelle. Po pierwsze uspokój się i nie zacznaj zachowywać się jak królowa. Zignoruj te plotki. Chodź wyprostowana z głową uniesioną wysoko jak byłaś uczona.
- Skoro mam nie zachowywać się jak królowa. To jak mam się się zachowywać? Te plotki zaszkodzą mnie, Matthew, moim dzieciom.
- Nie zachowuj się jak królowa, bądź królową. - Uśmiechnął się do mnie, wciąż utrzymując poważną twarz. Poprawił na głowie moją tiarę i złapał mnie za ramiona, abym się wyprostowała.
- Mam wrażenie, że wiesz kto to zrobił. Czy to ma coś wspólnego z kłótnią twoją i Amèlie?
- Słyszałaś - Stwierdził.
- Przypadkiem.
- W takim razie wytłumaczę ci, abyś nie miała wątpliwości. - Zaczął, ujmując moją dłoń i ciągnąc mnie najwidoczniej na spacer.
- Zaczynaj.
- Ameliè jest bardzo zauroczona Henrykiem.
- Henrykiem Burbonem?
- Tak, niejednokrotnie pisała do niego. Ale on grzecznie jej odpowiada, że nic z tego nie będzie.
- Odmawia? Nie rozumiem.
- W listach wyznawała mu swoje uczucia.
- Przecież ona go nawet dobrze nie zna.
- My to wiemy, ale kwestia posiadania nawarrskiej korony, ostatnio ją oślepiła.
- Mam coś z tym zrobić?
- Ehh... Jak to Amèlie. Zaraz jej się odwidzi.
***
Postanowiłam jednak, mimo wszystko porozmawiać z Henrykiem. Szukałam go nawet w jego komnatach, ale znalazłam go dopiero w sali tronowej, gdzie rozmawiał z moim ojcem. Widziałam jak z końca sali spogląda na niego najmłodsza z moich sióstr.
- Uspokoiłaś się już? - Spytał Henryk, gdy podeszłam dostatecznie blisko.
- Jan Filip doprowadził mnie do porządku.
- Słyszałem te plotkę... - Zaczął tato, ale przerwał mu Burbon.
- Mogę zapewnić, że podczas, gdy Mirabelle była w Nawarrze do niczego nie doszło.
Tato uśmiechnął się do mnie i nie ukrywał lekkiego rozbawienia.
- Co zamierzacie z tym zrobić?
- Najpierw chciałbym porozmawiać z Henrykiem, jeśli pozwolisz. - Tato skinął głową, a ja zwróciłam się do króla Henryka. - Myślę, że powinniśmy udać się do sypialni dzieci. Jest tam Matthew, nikt nie będzie nic podejrzewał.
Mówiłam, czując na sobie jak Amèlie rozdziera mnie wzrokiem, a w myślach rzuca mnie na pożarcie dzikim lwą.
***
- Widzę, że księżniczka ma niańke.
Zauważył Henryk, widząc Matthew nad łóżkeczkiem księżniczki. Panowie się przywitali, a ja przeszłam do rzeczy.
- Słyszałem te plotkę. - Zaczął Matthew, całując mnie w czoło na przywitanie i przeczesując moje włosy. - Kto chciałby wam tak zaszkodzić?
- Jedna osoba. Moja siostra.
- Amèlie? - spytał Henryk, na co kiwnęłam głową.
- Jest tobą zauroczona, Henryku. Listy, które ci wysyłała, były deklaracją jej miłości.
- Nie wyczytałem z tych listów nic, poza tym, że z chęcią zostałaby moją królową. I posiadczką nawarrskiej korony.
- Kolejna królowa w rodzinie? - spytałam zamyślona, po czym zwróciłam się do Henryka. - Pozwól jej na to.
Książę Matthew i Król Henryk spojrzeli na mnie, nie rozumiejąc co mam na myśli.
- Pokaż jej, że praca królowej nie jest łatwa.
- Jesteś jej siostrą. Powinna wiedzieć, ile ciebie to kosztuję. Waszych rodziców również.
Zauważył Matthew, na co widziałam błysk w oku Henryka, który oznajmił.
- Ale nigdy nie odczuła tego na własnej skórze.
- Właśnie. Bądź dla niej miły, czuły, ale pokaż, że panowanie bywa ciężkie.
- Masz jakiś konkretny pomysł? - Spytał mąż, na co z uśmiechem nalałam sobie herbaty do filiżanki, która stała na stoliczku nieopodal.
- Oczywiście.
***
Rozmawiałam z tatą i mamą o dalszej współpracy między naszymi trzeba królestwami.
- Myślę, że załadunek do Szkocji bez problemu może przepłynąć, gdy wydam rozkazy o przepuszcznie francuskiego statku.
Wyjaśniłam ojcu.
- Nie sądzisz, że powinnaś jeszcze odpoczywać po porodzie? - Spytała mama, na co przewróciłam oczami.
- Mamo jestem królową, ktoś musi zadbać o poddanych.
- Jest Matthew.
- Oh, mamo. Sama wiesz jak to jest. Niby jest tato, ale lepiej samej mieć co nieco pod kontrolą. Prawda?
- Jak mogłaś?! - usłyszałam krzyk Henryka, idącego z jakimś listem do mnie. W tym samym momencie czułam jak wszystkie oczy sali kierują się na nas.
- Nie mam pojęcia, o czym mówisz.
Wzruszyłam ramionami.
- Nie wiesz?! W takim razie wyjaśnij co angielskie wojska robią w Nawarrze?! Z każdym przejętym miastem wygłaszają płomienne przemówienia na cześć francuskiej księżniczki, szkockiej infantki, angielskiej królowej Mirabelle I.
- Jeśli się poddasz nikt więcej nie zginie.
Szepnęłam na tyle głośno, aby prócz nas słyszeli jeszcze rodzice.
- Jak śmiesz?! Oznajmiam, że tak łatwo nie oddam swojej korony!
- Nie wątpię w to, Henryku, ale obawiam się, że niebawem oprócz kurczowo trzymanej korony nie będziesz miał nic do zaoferowania! Zatem poddaj się i odejdź z honorem. Zostaw to co miałeś mi, jeśli zależy ci na dobrze ludzi, którzy są jeszcze twoimi poddanymi, nie skazuj ich na walkę z Anglikami. Obydwoje wiemy, że nie mają szans.
Wyjaśniałam, na co Henryk napięcie wyszedł z sali tronowej, a ja wróciłam do rozmowy z rodzicami. Kątem oka widziałam jak z sali wychodzi Amèlie.
- Najeżdżasz Nawarre? - Spytał zaniepokojony ojciec.
- Można tak powiedzieć.
- Nie rozumiem, przecież przyjaźniliście się z Henrykiem. - Stwierdziła mama.
- Przyjaźń i polityka nie idą w parze. Jutro przed południem, chciałabym spotkać się tatą, aby uzgodnić podróże szlakiem między Nawarrą a Francją. Nawarrą pod moim panowaniem.
- Co będzie następne? Szkocja? - Spytała mama, na co westchnęłam.
- Mamo, nie uważasz, że to, iż jestem infantką Szkocji, zobowiązuje mnie do zostawienia Szkocji w spokoju? Chcecie jeszcze o czymś porozmawiać? Jeśli nie to ja idę do dzieci.
***
- Słyszałem was aż tutaj - Powiedział Matthew, siedząc przy oknie, gdy weszłam do komnaty dzieci.
Rose w tym czasie miała popołudniową drzemkę, a Franciszek lekcję z guwernatem w innej komnacie.
- Miejmy nadzieję, że podziała.
Odpowiedziałam, poprawiając kocyk córki.
- Już podziałało.
Nie rozumiejąc co mąż na myśli, podeszłam bliżej męża i spojrzałam przez okno. Plan zaczynał przenosić się na oczekiwane tory. Amèlie od razu pobiegła do Henryka, starając się uspokoić. Obecnie spacerowali po królewskich ogrodach.
- Jesteś najpiękniejszą królową. Moja żono. - Oznajmił, całując mnie w usta. - Może zrobimy sobie dzień wolny?
- Może jak rozwiążemy całą sprawę, ale z wielką chęcią spędzę z tobą miły wieczór po dzisiejszym balu. Jeśli zorganizujesz coś, oczywiście. Ja osobiście nie mam siły.
- Wyglądasz ostatnio na zmęczoną.
Odparł, siadając na krześle i pociągając mnie lekko za rękę. Usiadłam na jego kolonach.
- Rodziłam, całkiem niedawno. Jestem może trochę przemęczona.
- Twoja mama ma chyba rację, że powinienem wysłać cię do łóżka.
- Oh, błagam cię. Nie zaczynaj i ty.
W duchu się zgadzałam się z bliskimi, lecz nie byłam w stanie im się przyznać. Czułam się gorzej ostatnim czasem. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieję, a nie mam również czasu na diagnozy swojej medyczki. Nie teraz, gdy dzieje się tak wiele.
- Martwię się o ciebie, Mirabelle. Nie chciałabym, aby cokolwiek ci się stało.
Naszą rozmowę, przerwało otwieranie drzwi. Była to Eleonora. Wstałam razem z mężem.
- Belle, twoja siostrzenica. - Zaczęła moja dwórka. - Co z nią nie tak?
- Księżniczka nie żyje.
- Co? - Spytaliśmy, obydwoje zszokowani tą wiadomością.
Jak się okazało Elżbieta czuła się źle od kilku dni. Lekarze byli bez radni. Zawsze była chorowitym dzieckiem, dlatego śmierć mojej siostrzenicy nie wstrząsnęła dworem bardzo.
- Eleonoro, przygotuj dla mnie czarne ubrania i poinformuj wszystkich Anglików, że to na znak solidarność z Delifnem Florianem i jego żoną.
Rozmowę przerwało pukanie do drzwi. Była to Lady Alice, narzeczona Jana Filipa. Wciąż zwracała się do mnie bardzo oficjalnie, była Angielką, zatem nic w tym dziwnego.
- Wasza królewska mość, chciałabym porozmawiać z królową, na osobności.
- Zostawicie nas samych? - Stwierdziłam bardziej niż spytałam.
Mąż oraz dwórka wyszły, a ja zostałam z Lady Alice i Rose, która spała w kołysce.
- Usiądźmy, proszę.
Powiedziałam, patrząc na fotele. Zasiadłyśmy.
- Otóż, Wasza Wysokość wie jak bardzo biorę sobie do serca rady królowej. Otóż przez całą zaistniałą sytuacje z Księżniczką Elżbietą. Zastanawiam się nad przełożeniem daty ślubu z Księciem Janem Filipem. Myślę, że byłoby to teraz nie na miejscu.
- Co na to sam Jan Filip?
- Nie rozmawiałam z nim jeszcze o tym. On chce dużego wesela. Widowiska? A kilka miesięcy później najlepiej potomka.
- A czego Ty chcesz, Lady Alice?
- Chcę małej, pięknej ceremonii i zero pośpiechu, jeśli chodzi o potomstwo.
- Dlaczego zatem przyjechałaś oświadczyny mojego brata?
- Były umówiono od dzieciństwa, Wasza Wysokość. Nie miałam nic do powiedzenia.
Nie rozumiałam tego, przecież nasze małżeństwa miały być z miłości. Kiwnęłam głową, na znak, że jej słucham.
- Porozmawiam z bratem.
***
Gdy już byłam ubrana w granatową, żałobną sukienkę zaczęłam szukać brata.
Nie było go w jego komnatach, w sali tronowej, w komnatach rodziców czy nawet w ogrodach. Pomyślałam, że może być w miejscu, gdzie nie byłam od lat. Udałam się na ostatnie piętro zamku, nieużywane.
- Florian? Florian? - Wołałam brata, gdy zauważyłam go na jednej sofie. - Florian, tak bardzo mi przykro.
Podeszłam do brata i usiadłam koło niego. Widziałam jak z jego oczu, spływają łzy.
- Nigdy nie zobaczę już uśmiechu na jej twarzy. Najsłodsza Elżbieta. Była taka malutka. Już planowałem jej ślub.
- Przecież miała wyjść za mąż z miłości jak my wszyscy.
- Och, Mirabelle. To wcale nie było tak.
- Co masz na myśli?
- Jesteś już dorosła, więc mogę ci powiedzieć. Żadne z nas nie wzięło ślubu z miłości.
- Jak to? - Spytałam zszokowana, tym co słyszę. - Przecie...
- Zawsze ci tak wmawiałem. Ja i Jan Filip. Chcieliśmy, abyś chociaż ty była szczęśliwa. Dopilnowaliśmy, aby nie podpisywali żadnych sojuszów twoim kosztem.
- Co z resztą naszych sióstr?
- Nie miały tyle szczęścia co ty.
- A co z tobą?
- Wszystko zaplanowane od kiedy skończyłem dwa lata.
Wszystko co wierzyłam runęło w jednej minucie. Miałam więcej wolności niż moje rodzeństwo. Byłam chyba najbardziej wolną księżniczką jaką Europa miała. Nie myślałam, o tym dłużej niż chciałam. Mój brat znowu zaczął płakać z tęsknoty z małą córką. Córką, która odeszła na zawsze.
***
Wracałam do swoich komnat, gdy wpadłam na Amèlie.
- Mirabelle, chciałabym z tobą porozmawiać jutro, o sytuacji w Nawarrze.
- Nie jestem pewna, czy miałabym z tobą, o czym rozmawiać.
- Henryk mnie upoważnił. Sam nie czuję się najlepiej po wtargnięciu angielskich wojsk.
- A ty kroczysz koło niego jak troskliwa guwernatka przy swoim uczniu.
- Zazdrosna?
- Skądże, ja mam już męża.
- Nie wygląda. - Rzekła odchodząc, a ja po raz kolejny dzisiejszego dnia, poczułam jak czarnieje mi przed oczami.
Nagle zapadła ciemność.
------------------------
Od Autorki
Ostatni wakacyjny rozdział "Reine of England". Życzę Wam powodzenia w nowym roku szkolnym!
Pozdrawiam
Lady_Katia
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro