Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

Mirabelle

Przez niemal całą noc zastanawiałam się o co chodziło moim braciom podczas kłótni. Jan Filip krzyczał, że nie będzie miał skrupułów wydać Amèlie przede mną, ojcem czy samym Henrykiem, Królem Nawarry. Następnie słyszłam kłótnie Marii i Floriana, w której również wystąpiłam. Musiałam pomyśleć o tym wszystkim, sama, w ciszy. Stałam na jednym z zamkowym balkonów, patrząc na zimowe otoczenie zamku. Mam tu więcej wrogów niż mogłam policzyć. W dodatku moje francuskie służki, gdy pomagały mi się dziś ubierać, patrzyły na mnie ze wstrędem. Wcale nie byłabym zdziwiona, gdyby moja bratowa wypuściła ze swoich ust jakąś piękną plotkę.

- Moja najukochańsza królowa.

Usłyszałam głos, który dobrze znałam.
Spojrzałam w bok i zauważyłam Króla Nawarry.

- Henryk! - przytuliłam się do przyjaciela i spytałam po chwili. - Co ty tu robisz? Mam nadzieję, że nie przywiozłeś pomarańczy, bo ojciec wyrwie sobie włosy z głowy.

- No cóż... - westchnął z uśmiechem. - Nie masz się czym martwić. Nie przywiozłem już więcej pomarańczy.

- Dzięki Bogu, ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Co tu robisz?

Spytałam, zaczynając iść z Królem w kierunku sali tronowej.

- Od lat deklarujesz odwiedziny w Nawarrze, korzystając, że jesteś we Francji. Postanowiłem zobaczyć się z moją drogą przyjaciółką.

- Przepraszam, ale utrzymanie królestwa pod twardą pieczą nie jest łatwe. Szczególnie będąc kobietą.

- Piękną i młodą kobietą. Anglicy z pewnością są ci bardzo przychylni.

- Bardziej przychylni niż rodzinni Francuzi.

- Co masz na myśli?

- Nie ważne. - Oznajmiłam i uśmiechnęłam się na nowo. - Zostaniesz na ślub Jana Filipa z Lady Alice?

- Będzie w czasie świąt, więc myślę, że tak.

- Przyjechałeś dzisiaj w sam raz na bal. Jest cudowna okazja, ale dowiesz się o tym wieczorem.

- Coś szczególnego?

- Bardzo.

- Mamo! - usłyszałam donośny głos Franciszka, którego wzięłam od razu w ramiona. Spojrzał na moje towarzystwo o rzekł. - Widzę, że ma pan koronę. Ja też będę kiedyś taką miał.

- W takim razie masz tą na moment.

Powiedział z uśmiechem Henryk, zakładając mojemu synowi na głowę swoją koronę.

- Henryku - jęknęłam.

- Możesz iść się teraz bawić. - Oznajmił Król mojemu synowi, na co ten poleciał przed siebie z koroną nawarrską na głowie.

- Nie powinieneś mu dawać takich rzeczy. To była jednak korona.

- Niech się dziecko cieszy.

- Mirabelle - zawołała Eleonora i dopiero po chwili zauważyła kolo mnie Henryka, przed którym lekko się schylliła. - Wasza Wysokość.

- Coś się stało?

- Otóż... - zaczęła niepewnie patrząc na Burbona.

- Możesz mówić, skinęłam głową.

- Na dworze rozpowszechnia się plotka, że następczynią tronu zostanie Księżniczka Marie Rose, a Książę Franciszek zostanie odesłany na dwór Króla Nawarry.

Wyjaśniła, ale ja w dalszym ciągu nic nie rozumiałam.

- Dlaczego miałby zostać odesłany na mój dwór? - Spytał rzeczowo Henryk.

- Plotka głosi, że Książę Walii nie jest synem z prawego łoża. Mirabelle miała...

- Miałam się przepaść z Henrykiem, a Franciszek to podobno jego syn.

Dokończyłam, aż poczułam, że ciemnieje mi przed oczami. Jednak zdołałam się utrzymać na własnych nogach.

- To bzdura! Nigdy ze sobą nie spaliśmy.

Odparł zarzuty Henryk.

- Przekonaj o tym fakcie dworzan.

Pokręciłam głową i zaczęłam iść zdenerwowana przed siebie. Miałam zamiar wejść do komnaty Marii Austriaczki i wykrzyczeć jej w twarz, co o niej sądzę.

- Belle! Belle! - Słyszałam jak ktoś mnie nawołuje, ale nie myślałam się zatrzymać. Poczułam jak ktoś mocno pociągnął mnie za prawą rękę i złapał za ramiona.

- Puść mnie. - Starałam się wyrwać z uścisku Jana Filipa. - Idę rozmówić się z tą małą lawiryndą jaką jest żona Floriana.

- Nie daj ponieść się emocją, Mirabelle. Po pierwsze uspokój się i nie zacznaj zachowywać się jak królowa. Zignoruj te plotki. Chodź wyprostowana z głową uniesioną wysoko jak byłaś uczona.

- Skoro mam nie zachowywać się jak królowa. To jak mam się się zachowywać? Te plotki zaszkodzą mnie, Matthew, moim dzieciom.

- Nie zachowuj się jak królowa, bądź królową. - Uśmiechnął się do mnie, wciąż utrzymując poważną twarz. Poprawił na głowie moją tiarę i złapał mnie za ramiona, abym się wyprostowała.

- Mam wrażenie, że wiesz kto to zrobił. Czy to ma coś wspólnego z kłótnią twoją i Amèlie?

- Słyszałaś - Stwierdził.

- Przypadkiem.

- W takim razie wytłumaczę ci, abyś nie miała wątpliwości. - Zaczął, ujmując moją dłoń i ciągnąc mnie najwidoczniej na spacer.

- Zaczynaj.

- Ameliè jest bardzo zauroczona Henrykiem.

- Henrykiem Burbonem?

- Tak, niejednokrotnie pisała do niego. Ale on grzecznie jej odpowiada, że nic z tego nie będzie.

- Odmawia? Nie rozumiem.

- W listach wyznawała mu swoje uczucia.

- Przecież ona go nawet dobrze nie zna.

- My to wiemy, ale kwestia posiadania nawarrskiej korony, ostatnio ją oślepiła.

- Mam coś z tym zrobić?

- Ehh... Jak to Amèlie. Zaraz jej się odwidzi.

***

Postanowiłam jednak, mimo wszystko porozmawiać z Henrykiem. Szukałam go nawet w jego komnatach, ale znalazłam go dopiero w sali tronowej, gdzie rozmawiał z moim ojcem. Widziałam jak z końca sali spogląda na niego najmłodsza z moich sióstr.

- Uspokoiłaś się już? - Spytał Henryk, gdy podeszłam dostatecznie blisko.

- Jan Filip doprowadził mnie do porządku.

- Słyszałem te plotkę... - Zaczął tato, ale przerwał mu Burbon.

- Mogę zapewnić, że podczas, gdy Mirabelle była w Nawarrze do niczego nie doszło.

Tato uśmiechnął się do mnie i nie ukrywał lekkiego rozbawienia.

- Co zamierzacie z tym zrobić?

- Najpierw chciałbym porozmawiać z Henrykiem, jeśli pozwolisz. - Tato skinął głową, a ja zwróciłam się do króla Henryka. - Myślę, że powinniśmy udać się do sypialni dzieci. Jest tam Matthew, nikt nie będzie nic podejrzewał.

Mówiłam, czując na sobie jak Amèlie rozdziera mnie wzrokiem, a w myślach rzuca mnie na pożarcie dzikim lwą.

***

- Widzę, że księżniczka ma niańke.

Zauważył Henryk, widząc Matthew nad łóżkeczkiem księżniczki. Panowie się przywitali, a ja przeszłam do rzeczy.

- Słyszałem te plotkę. - Zaczął Matthew, całując mnie w czoło na przywitanie i przeczesując moje włosy. - Kto chciałby wam tak zaszkodzić?

- Jedna osoba. Moja siostra.

- Amèlie? - spytał Henryk, na co kiwnęłam głową.

- Jest tobą zauroczona, Henryku. Listy, które ci wysyłała, były deklaracją jej miłości.

- Nie wyczytałem z tych listów nic, poza tym, że z chęcią zostałaby moją królową. I posiadczką nawarrskiej korony.

- Kolejna królowa w rodzinie? - spytałam zamyślona, po czym zwróciłam się do Henryka. - Pozwól jej na to.

Książę Matthew i Król Henryk spojrzeli na mnie, nie rozumiejąc co mam na myśli.

- Pokaż jej, że praca królowej nie jest łatwa.

- Jesteś jej siostrą. Powinna wiedzieć, ile ciebie to kosztuję. Waszych rodziców również.

Zauważył Matthew, na co widziałam błysk w oku Henryka, który oznajmił.

- Ale nigdy nie odczuła tego na własnej skórze.

- Właśnie. Bądź dla niej miły, czuły, ale pokaż, że panowanie bywa ciężkie.

- Masz jakiś konkretny pomysł? - Spytał mąż, na co z uśmiechem nalałam sobie herbaty do filiżanki, która stała na stoliczku nieopodal.

- Oczywiście.

***

Rozmawiałam z tatą i mamą o dalszej współpracy między naszymi trzeba królestwami.

- Myślę, że załadunek do Szkocji bez problemu może przepłynąć, gdy wydam rozkazy o przepuszcznie francuskiego statku.

Wyjaśniłam ojcu.

- Nie sądzisz, że powinnaś jeszcze odpoczywać po porodzie? - Spytała mama, na co przewróciłam oczami.

- Mamo jestem królową, ktoś musi zadbać o poddanych.

- Jest Matthew.

- Oh, mamo. Sama wiesz jak to jest. Niby jest tato, ale lepiej samej mieć co nieco pod kontrolą. Prawda?

- Jak mogłaś?! - usłyszałam krzyk Henryka, idącego z jakimś listem do mnie. W tym samym momencie czułam jak wszystkie oczy sali kierują się na nas.

- Nie mam pojęcia, o czym mówisz.

Wzruszyłam ramionami.

- Nie wiesz?! W takim razie wyjaśnij co angielskie wojska robią w Nawarrze?! Z każdym przejętym miastem wygłaszają płomienne przemówienia na cześć francuskiej księżniczki, szkockiej infantki, angielskiej królowej Mirabelle I.

- Jeśli się poddasz nikt więcej nie zginie.

Szepnęłam na tyle głośno, aby prócz nas słyszeli jeszcze rodzice.

- Jak śmiesz?! Oznajmiam, że tak łatwo nie oddam swojej korony!

- Nie wątpię w to, Henryku, ale obawiam się, że niebawem oprócz kurczowo trzymanej korony nie będziesz miał nic do zaoferowania! Zatem poddaj się i odejdź z honorem. Zostaw to co miałeś mi, jeśli zależy ci na dobrze ludzi, którzy są jeszcze twoimi poddanymi, nie skazuj ich na walkę z Anglikami. Obydwoje wiemy, że nie mają szans.

Wyjaśniałam, na co Henryk napięcie wyszedł z sali tronowej, a ja wróciłam do rozmowy z rodzicami. Kątem oka widziałam jak z sali wychodzi Amèlie.

- Najeżdżasz Nawarre? - Spytał zaniepokojony ojciec.

- Można tak powiedzieć.

- Nie rozumiem, przecież przyjaźniliście się z Henrykiem. - Stwierdziła mama.

- Przyjaźń i polityka nie idą w parze. Jutro przed południem, chciałabym spotkać się tatą, aby uzgodnić podróże szlakiem między Nawarrą a Francją. Nawarrą pod moim panowaniem.

- Co będzie następne? Szkocja? - Spytała mama, na co westchnęłam.

- Mamo, nie uważasz, że to, iż jestem infantką Szkocji, zobowiązuje mnie do zostawienia Szkocji w spokoju? Chcecie jeszcze o czymś porozmawiać? Jeśli nie to ja idę do dzieci.

***

- Słyszałem was aż tutaj - Powiedział Matthew, siedząc przy oknie, gdy weszłam do komnaty dzieci.

Rose w tym czasie miała popołudniową drzemkę, a Franciszek lekcję z guwernatem w innej komnacie.

- Miejmy nadzieję, że podziała.

Odpowiedziałam, poprawiając kocyk córki.

- Już podziałało.

Nie rozumiejąc co mąż na myśli, podeszłam bliżej męża i spojrzałam przez  okno. Plan zaczynał przenosić się na oczekiwane tory. Amèlie od razu pobiegła do Henryka, starając się uspokoić. Obecnie spacerowali po królewskich ogrodach.

- Jesteś najpiękniejszą królową. Moja żono. - Oznajmił, całując mnie w usta. - Może zrobimy sobie dzień wolny?

- Może jak rozwiążemy całą sprawę, ale z wielką chęcią spędzę z tobą miły wieczór po dzisiejszym balu. Jeśli zorganizujesz  coś, oczywiście. Ja osobiście nie mam siły.

- Wyglądasz ostatnio na zmęczoną.

Odparł, siadając na krześle i pociągając mnie lekko za rękę. Usiadłam na jego kolonach.

- Rodziłam, całkiem niedawno. Jestem może trochę przemęczona.

- Twoja mama ma chyba rację, że powinienem wysłać cię do łóżka.

- Oh, błagam cię. Nie zaczynaj i ty.

W duchu się zgadzałam się z bliskimi, lecz nie byłam w stanie im się przyznać. Czułam się gorzej ostatnim czasem. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieję, a nie mam również czasu na diagnozy swojej medyczki. Nie teraz, gdy dzieje się tak wiele.

- Martwię się o ciebie, Mirabelle. Nie chciałabym, aby cokolwiek ci się stało.

Naszą rozmowę, przerwało otwieranie drzwi. Była to Eleonora. Wstałam razem z  mężem.

- Belle, twoja siostrzenica. - Zaczęła moja dwórka. - Co z nią nie tak?

- Księżniczka nie żyje.

- Co? - Spytaliśmy, obydwoje zszokowani tą wiadomością.

Jak się okazało Elżbieta czuła się źle od kilku dni. Lekarze byli bez radni. Zawsze była chorowitym dzieckiem, dlatego śmierć mojej siostrzenicy nie wstrząsnęła dworem bardzo.

- Eleonoro, przygotuj dla mnie czarne ubrania i poinformuj wszystkich Anglików, że to na znak solidarność z Delifnem Florianem i jego żoną.

Rozmowę przerwało pukanie do drzwi. Była to Lady Alice, narzeczona Jana Filipa. Wciąż zwracała się do mnie bardzo oficjalnie, była Angielką, zatem nic w tym dziwnego.

- Wasza królewska mość, chciałabym porozmawiać z królową, na osobności.

- Zostawicie nas samych? - Stwierdziłam bardziej niż spytałam.

Mąż oraz dwórka wyszły, a ja zostałam z Lady Alice i Rose, która spała w kołysce.

- Usiądźmy, proszę.

Powiedziałam, patrząc na fotele. Zasiadłyśmy.

- Otóż, Wasza Wysokość wie jak bardzo biorę sobie do serca rady królowej. Otóż przez całą zaistniałą sytuacje z Księżniczką Elżbietą. Zastanawiam się nad przełożeniem daty ślubu z Księciem Janem Filipem. Myślę, że byłoby to teraz nie na miejscu.

- Co na to sam Jan Filip?

- Nie rozmawiałam z nim jeszcze o tym. On chce dużego wesela. Widowiska? A kilka miesięcy później najlepiej potomka.

- A czego Ty chcesz, Lady Alice?

- Chcę małej, pięknej ceremonii i zero pośpiechu, jeśli chodzi o potomstwo.

- Dlaczego zatem przyjechałaś oświadczyny mojego brata?

- Były umówiono od dzieciństwa, Wasza Wysokość. Nie miałam nic do powiedzenia.

Nie rozumiałam tego, przecież nasze małżeństwa miały być z miłości. Kiwnęłam głową, na znak, że jej słucham.

- Porozmawiam z bratem.

***

Gdy już byłam ubrana w granatową, żałobną sukienkę zaczęłam szukać brata.

Nie było go w jego komnatach, w sali tronowej, w komnatach rodziców czy nawet w ogrodach. Pomyślałam, że może być w miejscu, gdzie nie byłam od lat. Udałam się na ostatnie piętro zamku, nieużywane.

- Florian? Florian? - Wołałam brata, gdy zauważyłam go na jednej sofie. - Florian, tak bardzo mi przykro.

Podeszłam do brata i usiadłam koło niego. Widziałam jak z jego oczu, spływają łzy.

- Nigdy nie zobaczę już uśmiechu na jej twarzy. Najsłodsza Elżbieta. Była taka malutka. Już planowałem jej ślub.

- Przecież miała wyjść za mąż z miłości jak my wszyscy.

- Och, Mirabelle. To wcale nie było tak.

- Co masz na myśli?

- Jesteś już dorosła, więc mogę ci powiedzieć. Żadne z nas nie wzięło ślubu z miłości.

- Jak to? - Spytałam zszokowana, tym co słyszę. - Przecie...

- Zawsze ci tak wmawiałem. Ja i Jan Filip. Chcieliśmy, abyś chociaż ty była szczęśliwa. Dopilnowaliśmy, aby nie podpisywali żadnych sojuszów twoim kosztem.

- Co z resztą naszych sióstr?

- Nie miały tyle szczęścia co ty.

- A co z tobą?

- Wszystko zaplanowane od kiedy skończyłem dwa lata.

Wszystko co wierzyłam runęło w jednej minucie. Miałam więcej wolności niż moje rodzeństwo. Byłam chyba najbardziej wolną księżniczką jaką Europa miała. Nie myślałam, o tym dłużej niż chciałam. Mój brat znowu zaczął płakać z tęsknoty z małą córką. Córką, która odeszła na zawsze.

***

Wracałam do swoich komnat, gdy wpadłam na Amèlie.

- Mirabelle, chciałabym z tobą porozmawiać jutro, o sytuacji w Nawarrze.

- Nie jestem pewna, czy miałabym z tobą, o czym rozmawiać.

- Henryk mnie upoważnił. Sam nie czuję się najlepiej po wtargnięciu angielskich wojsk.

- A ty kroczysz koło niego jak troskliwa guwernatka przy swoim uczniu.

- Zazdrosna?

- Skądże, ja mam już męża.

- Nie wygląda. - Rzekła odchodząc, a ja po raz kolejny dzisiejszego dnia, poczułam jak czarnieje mi przed oczami.

Nagle zapadła ciemność.

------------------------

Od Autorki

Ostatni wakacyjny rozdział "Reine of England". Życzę Wam powodzenia w nowym roku szkolnym!

Pozdrawiam

Lady_Katia

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro