Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

Mirabelle

- Mówiłem, abyś leżała, ale zawsze jesteś bardziej uparta niż przewiduje jakikolwiek twój edykt.

Słyszałam głos Matthew, gdy starałam się podnieść powieki.

- Co się stało? - Jęknęłam.

- Zemdlalaś, jesteś w gorączce. Musisz odpoczywać.

- Nie mam czasu na odpoczywanie.

Odparłam, chcąc się podnieść, jednak silne ręce męża od razu przyszpiliły mnie do łóżka.

- Masz, będziesz leżeć, a ja tego dopilnuję.

- Och, Matthew. Nawet mnie nie denerwuj.

- Wiem, że jesteś uparta, dlatego postawiłem straż przed drzwiami. Będą cię pilnować, gdybyś chciała wyjść.

- Zrobiłeś ze mnie więźnia, w moim rodzinnym domu! - Krzyknęłam, mimo złego samopoczucia.

- Nie obrażaj się, robię to dla twojego dobra. - Powiedział, przeczesując moje włosy. - Zależy mi na tym, abyś była zdrowa.

***

Mąż był przy mnie przez większość czasu, pilnował, abym miała pod ręką wszystko co sobie zapragne. Zależało mu bardzo, abym nie wychodziła ze swoich komnat.
Byłyśmy nierozłączni przed dobre dwa dni. Gdy miałam okazję, próbowałam wyjść. Wstałam powoli z łóżka i gdy doszłam wreszcie do klamki, pociągnęłam za nią. Miałam już przekroczyć próg.

- Wasza królewska mość, powinna wrócić do komnaty. - Zwrócił się do mnie jeden z dwóch strażników.

- Na rozkaz? 

- Księcia Matthew.

Czyli nie kłamal, mówiąc, że przed komnatą stoi straż. Po tym czasie [dwóch dni], gdy Matthew jeszcze spał, ja poprosiłam dwórki, aby mnie ubrały. W czarną suknie, żałoba po zmarłej księżniczce Elżbiecie wciąż trwała.
Dziś mieliśmy przeprowadzić "pokojowe" rozmowy z Nawarrą. Ponieważ Henryk wciąż udawał chorego, swoje negocjacje miałam przeprowadzić z Amèlie. Takie  mieliśmy plany od początku. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby poległa, a rozczarowanie Henryka jej osobą będzie uzasadnione. Postanowiłem odwiedzić go w komnatach, otworzyła mi moja siostra.

- Co tu robisz? - Spytała.

- Przyszłam odwiedzić Króla Henryka. Może zmienił zdanie.

- Sądziłam, że nasze spotkanie obejdzie się południem.

- Słusznie, ale jak już powiedziałam, przyszłam na spotkanie z Henrykiem. Nie z tobą.

- Ale...

- Amèlie, jeśli to Mirabelle, wpuść ją, proszę. - Odezwał się Król Nawarry.

Moja siostra nie była zadowolona, że jej obecny obiekt westchnień, zechciał mnie wpuścić do komnaty.

- Chciałam porozmawiać. Sama.

- Myślę, że nie ma takiej potrzeby, prawda Henryku? - Spytała, stojąc kilka kroków za mną.

- Zostaw nas na chwilę, Amèlie.

Król Nawarry spojrzał na moją siostrę, dopiero, gdy posłał jej znaczące spojrzenie, Amèlie się wreszcie ruszyła.  Zostawiła nas samych. Podeszłam do Henryka i przywitałam się z nim.

- Tak bardzo się cieszę, że czujesz się już lepiej. - Powiedział, przeczesując moje włosy. - Martwiłem się o ciebie.

- O mnie? Wysłałam wojska na twój kraj.

- Wysłałaś, bo ci na to pozwoliłem. Anglicy nie robią tam nic złego, sieją tylko dezinformacje.

- Na naszą korzyść.

- I na moją. - Odetchnął.

- Co masz na myśli?

- Mam dość twojej siostry. Jest przy mnie cały czas.

- Nie uważasz, że to czas, aby się ustatkować? Może Amèlie to jednak dobry wybór?

- Proszę, przestań. - Pokręcił głową. - Chociaż ty.

- Powiedziałam coś z złego?

- Rada naciska, abym jak najszybciej znalazł żonę. Chcą mieć następców.

- Nie chcesz mieć dzieci?

- Kiedyś chciałem, ale dziewczyna była bardzo piękna i rozchwytywana przez wielu. Nadal jest.

- Znam ją?

- Myślę, że tak. - Uśmiechnął się. - Dasz radę przy rozmowach?

- Jestem królową, Henryku, to są moje codzienne obowiązki. Muszę już iść, inaczej moja siostra wydrapie mi oczy.

Gdy wyszłam z komnaty przyjaciela, zauważyłam spojrzenie Amèlie, która mordowała mnie wzrokiem.

- Wasza mość, Król Franciszek wzywa Królową do swoich komnat razem z Księżniczką Amèlie.

Oznajmił nam jeden ze strażników, na co po chwili się znalazłyśmy w gabienetach ojca.

- Mam nadzieję, że Anglia i Nawarra pogodzą się, jako, że uznajemy obydwa kraje jako ważnych partnerów.

Powiedział ojciec dość oficjalnie, po czym wspólnie zasiadliśmy do stołu.

- Stanowczo oczekuję, że wojska angielskie wycofają się z nawarrskich ziem.

Zaczęła Amèlie, na co uśmiechnęłam się rozbawiona.

- W to nie wątpię, ale nie zamierzam tego robić bez żadnej sensownej oferty.

- Tak myślałam. - Pstryknęła palcami, na co jedna z jej dwórek podała jej teczkę, która w następnej kolejności powędrowała do mnie. - To jest oferta Nawarry dla Anglii.

Postanowiłam przeczytać ofertę i szczerza mnie zaskoczyła. W zamian za pokój między królestwami, oferowała mi jeden z najbardziej korzystnych regionów Nawarry. Czułam jak zaczynam rozważać dość poważnie te ofertę, wbrew swoim wcześniejszym założenią.

- Czy Nawarra oczekuje coś w zamian?

- Wycofania angielskich wojsk.

- To wszystko? - spytałam zdziwiona, czytając po raz kolejny umowę między nami.

- Wyłącznie.

Nie wierzyłam, w to co miałam zamiar powiedzieć. Henryk obrazi się na mnie na wieki, ale robię to dla siebie i przyszłości królestwa.

- Zgadzam się. Możesz wezwać Henryka.

Siostra szczerze się ucieszyła na moje słowa. Od razu zerwała się z krzesła i wyszła z komnat.

- Wiem jaki miałaś plany z Henrykiem. To co zaraz zrobisz będzie zdradą.

Powiedział ojciec, na co podniosłam wzrok z nad umowy.

- Jesteś za mną czy królem Nawarry? Zdaję się, że jestem twoją córką.

- Na twoim miejscu rozważyłbym dlaczego Amèlie wpycha ci ten region.

- Dlaczego mi pomagasz?

- Jesteś moją córką.

- Ulubioną córką? - Spytałam, na co król nieco zdziwił się moim pytaniem.

- Co masz na myśli?

- Całe życie byłam okłamywana, że wszystkie małżeństwa moje i mojego rodzeństwa będą z miłości. Tymczasem tylko w moich małżeństwach nie było większej ingerencji twojej i mamy.

Wyjaśniłam, na co westchnął i spuścił wzrok.

- Przykro mi, ale tak właśnie świat jest zbudowany. Rodzice planują małżeństwa. Szczególnie królewskie pary, po to, aby można było chronić granicę kraju.

- Takie decyzję sprawiły, że małżeństwo Floriana nie jest szczęśliwe. Nie tak szczęśliwe, gdybyś pozwolił wybrać sobie żonę.

- Myślę, że nie powinnaś kwestionować takich decyzji.

- Raz... chciałeś mnie wydać za mąż. Za Henryka właśnie. Co zmieniło twoje zdanie?

- Odmowa ze strony Nawarry oraz prośby Jana Filipa i Floriana.

- Czyli... dobrze rozumiem, że gdyby wszystko potoczyło się swoim tokiem... byłabym teraz królową Nawarry?

- O ile nie uciekałabyś sprzed ołtarza. Wiem, że byłaby taka opcja.

- Byłam wtedy zakochana w Franciszku, synie Ludwika de Conde. Nie odciągnąłbyś mnie od niego.

- Twój obecny mąż pomagał wam się spotkać.

- W każdym razie... Proszę, abyś przemyślał małżeństwo Jana Filipa i Lady Alice.

- Dobrze, mam jednak warunek. Ty przemyślisz umowę z Henrykiem. Teraz, mu to powiesz.

Powiedział i w tym samym momencie, do komnaty weszła Amèlie z Henrykiem.

- Słyszałem, że jesteś przychylna do podpisania kontraktu. - Stwierdził Henryk, nie rozumiejąc mojej decyzji.

- Owszem, ale muszę jeszcze to przemyśleć.

- Jak to? Jeszcze przed chwilą byłaś zdecydowana! - Wrzasnęła Amèlie. - Tato! Ty ją przekonałeś, aby nie podpisała tego!

- Do niczego mnie nie przekonał. Dam wam odpowiedź wieczorem.

Oznajmiłam, wychodząc z sali i kierując się do komnat Jana Filipa. Weszłam tam bez pukania.

- Siostro, wchodzisz tu tak bez zapowiedzi. Zupełnie jak twoja wcześniejsza wersja.

- Nie mam wcześniejszej wersji, bracie.

Uśmiechnęłam się, częstując się truskawkami ze stołu.

- Czemu zawdzięczam twoją wizytę?

- Zbliżającemu się małżeństwie, Lady Alice z tobą. - Wyjaśniłam, zajmując miejsce w fotelu naprzeciwko brata. - Czy jesteś w stanie zapewnić jej szczęście?

- Szczęście? Przyznam, że nie zbyt rozumiem.

- Czy wiesz czego Lady Alice chce z tego małżeństwa? Nie wymagasz od niej zbyt dużo?

- Czy to takie dziwne, że chciałbym się ustatkować? Spójrz na siebie. Jesteś ode młodsza, masz drugiego męża i dwójkę dzieci.

- Tak, ale ona jest młodsza ode mnie. Nie jest gotowa, na twoje wszystkie wymagania. Przemyśl to trochę. Ona będzie twoją żoną.

- Wiem to, chcę, aby była tu szczęśliwa.

- Jeśli zaproponujesz jej cichy ślub, powinna być szczęśliwa.

Wstałam, zbierając się do wyjścia.

- Idziesz już?

- Tak, nie będę ci przeszkadzać.

Odpowiedziałam, kierując się w stronę drzwi.

- Mirabelle?

- Tak? - Odwróciłam się w stronę starszego brata.

- Cieszę się, że tu jesteś.

Uśmiechnęłam się do brata i wyszłam z komnaty. Przeszłam kilka kroków, gdy ktoś pociągnął mnie w boczną alejkę i oparł mnie o ścianę.

- Co ty robisz? Nie tak się umawialiśmy.

- Wybacz, Henryku, ale to dobra oferta dla Anglii.

- Mirabelle, nie poznaję cię! Gdzie się podziała tamta dziewczyna? Dziewczyna, w której się zakochałem!

Na te słowa, spojrzałam w oczy Henryka i ponownie spuściłam wzrok.

- Nigdy niczego ci nie obiecywałam.

Odparłam, pod ciężkim spojrzeniem króla Nawarry.

- Obiecywałaś przyjaźń, a to co robisz teraz jest zdradą, Mirabelle.

Powiedział, odchodząc. Nie chciałam, aby ktoś mnie tu jeszcze zauważył. Wróciłam do komnat, które dzieliłam z mężem. Westchnęłam i usiadłam na łóżku, gdy Matthew wypełniał jakieś dokumenty.

- Coś się stało, kochanie? - spytał, odrywając się od pracy i podchodząc do mnie.

- Nie nadaję się na bycie królową.

- Co ty mówisz? Jesteś najlepszą i najurodziwszą królową.

Oznajmił, zamykając moje usta pocałunkiem, kładąc mnie zarazem na łóżku. Zszedł ze swoimi pocałunkami na mój biust, a rękoma zaczał rozwiązywać mój gorset.

- Matthew, nie mam nastroju. Nie jestem jestem gotowa na te zabawy.

Odparłam, na co przestał na moment o spojrzał mi w oczy.

- Dobrze, rozumiem. - Przeczesał moje włosy. - Wrócimy do tego, gdy odpoczniesz.

- Musimy się szykować. Za chwilę będzie pożegnanie małej Elżbiety. Zaraz się spóźnimy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro