Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Zaczęło się od bolesnego przeszczepu skóry. Wtedy właśnie lekarze ulegając jego prośbom zaczęli podawać mu morfinę. Powinni stopniowo zmniejszać dawkę. Jednak tak się nie stało. Nawet etyka lekarska przestaje cokolwiek znaczyć, gdy w grę wchodzą pieniądze. Wystarczyło zapłacić i podawali mu co tylko chciał i ile chciał. A chciał coraz więcej. Wydawało mu się, że nad tym panuje, ale czy od jakiegokolwiek uzależnionego człowieka słyszał ktoś kiedyś coś innego? Bóle po przeszczepie już dawno minęły, chociaż mu wydawało się, że nie zmniejszyły się ani trochę. Potrzebował pretekstu, usprawiedliwienia dla siebie. Nie chciał się przyznać przed samym sobą, że to już nałóg. Udawało mu się jednak długo stwarzać pozory tak, że ludzie którzy z nim współpracowali, nie domyślili się prawdy. Jednak z czasem efekty działania leków były coraz bardziej widoczne i coraz trudniej szło mu wymyślanie tłumaczeń dla swojego stanu. W końcu ukrywanie tego stało się niemożliwe. Przestał mieć kontrolę nad tym co robił. Potrzebował pomocy, mimo że sam jeszcze nie chciał dopuścić do siebie tej myśli.

*

Kolejny dzień w tym więzieniu, które ładnie nazywano szpitalem dla osób chorych psychicznie, był dla niej katorgą. Nienawidziła tego miejsca jak i ludzi, którzy ją tu zamknęli, mimo że jedną z tych osób była jej własna matka. Postarali się o możliwość podejmowania za nią takich decyzji. Prze te kilka miesięcy jakie była zmuszona tu przetrwać poznała dokładnie każdy kąt. Niewiele mówiła, nie współpracowała i wydawała się być obojętna na to co się dzieje wokół. Nie ułatwiała na pewno tym życia pracownikom, ale oni byli przyzwyczajeni i spodziewali się takiego zachowania. Właśnie o to chodziło. Zachowywać się dokładnie tak jak tego oczekiwali. Miała być wariatką więc była. Dokładnie tak jak opisali ją rodzice. Cicha, spokojna, ale mająca napady szału, skłonna do przemocy, ale niezdolna do samodzielnego myślenia. Więc od czasu do czasu zdarzało się jej zaatakować lekarza, albo zrobić coś sobie, czy nawrzeszczeć na innego pacjenta. Cierpiała później, ale to poświęcenie miało cel. Chciała się stąd wydostać, a dokładne obserwowanie dyżurujących nie byłoby możliwe, gdyby nie udawała osoby niepoczytalnej psychicznie. Chciała wszystkich przekonać, że jest niezdolna do snucia planów ucieczki. Kilka razy próbowała uciekać, ale celowo robiła to w taki sposób, aby dać się złapać, tylko po to żeby sądzili że nie potrafi myśleć logicznie. To wszystko były pozory, chociaż nie wiedziała, czy przez to udawanie nie zatraci gdzieś samej siebie. Jednak teraz nie było czasu na rozmyślanie. Liczyło się tylko to, aby uciec i zostawić po sobie jak najmniej.... lub jak najwięcej śladów. Zrobi wszystko, aby tego dokonać i już nigdy tutaj nie wrócić. A jeśli jej się nie uda... No cóż, wtedy trzeba będzie zakończyć to w inny sposób.

***

Witam!
Po skończeniu poprzedniego opowiadania miałam zamiar zrobić sobie przerwę od pisania, ale wena przychodzi kiedy chce i nikt nie zna dnia ani godziny
Więc tak oto powstał krótki prolog, który postanowiłam udostępnić. Liczę na opinie :)
Ps: Wolicie czytać opowiadania pisane z perspektywy bohatera czy narratora?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro