2. Chaos King
Emocje sięgały zenitu.
A przynajmniej tak mi się wydawało, gdy Beckett po raz kolejny sięga po mój komputer i zamyka go z hukiem.
Miałam ochotę go udusić.
– Nie, nie nie – wykrzykuje energicznie. – Nie o to tutaj chodzi...
Sięgnął po coś do plecaka, skąd wyjął zapisaną w połowie kartkę i zaczął po niej coś bazgrać swoim ołówkiem.
– To ma być projekt naukowy – przypomniałam mu.
Machnął na mnie ręką.
Czy mogłam mu ją odgryźć, żeby wreszcie przestał to robić?
– Co łączy najpopularniejsze apki?
Narysował ogromną strzałkę góra dół i prawo lewo.
– Jesteśmy leniwi. Chcemy szybkich emocji.
– Oglądasz dużo tik toka pod tytułem jak zrobić viral? – zażartowałam.
Spojrzał na mnie z politowaniem, a może z nutką irytacji.
– Ty chcesz, żeby ludzie czerpali z tego prawdziwą wartość, ale to za dużo dla ludzi – wyszeptał, jakby bał się, że ludzie siedzący kilka rzędów dalej mogliby go oceniać za to, co gada. – Ludzie chcą czuć, że żyją – zapewnił mnie. – Nieważne czy dobrze, nieważne czy moralnie, ale chcą mieć poczucie, że nie zmarnowali życia.
– No i to daje im moja apka pomagająca określić ich predyspozycje! – Niemal na niego warknęłam.
Beckett w pierwszej chwili nic nie odpowiedział. Stasował mnie wzrokiem od góry do dołu. Po czym bez cienia wstydu oświadczył:
– Jesteś za ładna na te głupoty.
Prychnęłam.
Tak głośno, że aż profesor West odchrząknął, a ja powiedziałam ciche 'przepraszam'.
Beckett przeczesał swoje na wpół kręcone włosy, jakby szukał właściwych słów po tym dziwnym dobrze słów.
– Ładna nie może być inteligentna? – Byłam gotowa wyrzucić z siebie cały monolog.
– Nie łap mnie za słówka, Abernathy.
Otworzyłam już usta, żeby powiedzieć, że będę go łapać za słówka, bo gada głupoty, ale on nie dał mi się odezwać, bo sam zaczął mówić.
Dlaczego?
Dlaczego on nie mógł być milczącym, tajemniczym typem?
– Przeciętny człowiek – zaczął. – I jeśli będziesz mnie znów łapać za słowo przeciętny to ci powiem, że masz się walić.
Pokazałam mu środkowy palec, co sprawiło, że uniósł kąciki ust ku górze.
– Chce czuć i chce mieć sprawczość. Twój pomysł wymaga wieloletniej pracy i zero szybkich efektów – powiedział takim tonem, jakby pozjadał wszystkie rozumy.
– Ale można dodać zakładkę kursy przygotowawcze i inne rzeczy!
Przewrócił oczami, po czym ziewnął, mówiąc, że go nudzę.
– Też mnie nudzisz! – zapewniłam. – Poza tym gadasz tylko te filozofie, ale zero konkretnego pomysłu.
Podrapał się po karku.
– Tak daleko jeszcze nie doszedłem.
Znów otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale on ponownie odezwał się pierwszy, rzucając stanowcze „Cicho".
Wtedy profesor poinformował nas, że to koniec zajęć, ale to wcale nie przeszkodziło nam w tym, aby kontynuować te zażartą dyskusję, gdy wychodziliśmy z Sali.
– Skoro nie masz pomysłu, to po co się męczyć? – Próbowałam go podejść. – Ludzie lubią proste rzeczy, tak? – Używałam jego słów.
Niestety nie dane mi było usłyszeć odpowiedzi ponieważ zobaczyłam rozemocjonowaną Siennę, biegnącą w naszym kierunku. Nawet gdy na korytarzu był tłum innych ludzi, to ona rzucała się w oczy. Przez te swoją energię i rude, długie kręcone włosy.
– Beckett! – krzyknęła, będąc w połowie drogi.
Nie dało się jej nie zauważyć.
– Szukałam cię na zajęciach z martwej natury, ale cię tam nie było – poinformowała go, gdy położyła dłonie na jego ramionach, a jego od razu znalazły się na jej biodrach.
– To był pomysł Sienny – zwrócił się w moim kierunku. – Ona studiuje sztukę i...
– O! – Wtedy dopiero mnie zauważyła, mimo, że ja widziałam ją już z daleka. – Cześć... – Zmrużyła oczy, a ja nie rozumiałam skąd wzięła się na nagła niezręczność. – Przepraszam nie pamiętam twojego imienia. Jesteś współlokatorką, Lily, prawda?
Na moich twarzach pojawiły się czerwone wypieki.
Jak mogła go nie pamiętać?
– To Zoe – przypomniał jej Beckett.
Dlaczego on pamiętał moje imię, a najlepsza przyjaciółka Lily nie?
To było... smutne.
Ale czy powinno mnie obchodzić?
– Zoe, tak, pamiętałam. – Trzepnęła Becketta w ramię, gdy ten założył ramię na jej barki.
Uśmiech nie schodził z jego twarzy.
Zastanawiałam się czy to nie boli... tak stale się uśmiechać.
– Nie studiuję sztuki, głupku. – Obróciła się przez ramię, aby na niego spojrzeć ze zmarszczonymi brwiami. – Tylko malarstwo.
– Przecież to powiedziałem, prawda? – Zrobił zmieszaną minę.
Spojrzałam na ekran telefonu. Miałam dwadzieścia minut do kolejnych zajęć, które odbywały się na wydziale informatyczny, a więc musiałam przejść niemal połowę kampusu, aby się tam znaleźć, a to znaczyło, że powinnam ruszać, aby zdążyć.
– Um... muszę iść.
Chociaż nie byłam pewna, czy w ogóle jeszcze pamiętali, że tutaj byłam.
– To hej! – powiedziała Sienna.
Pomachałam Beckettowi i ruszyłam w kierunku wyjścia, ale po chwili usłyszałam za sobą krzyk:
– Hej, Abernathy, to jak to działa?!
Obróciłam się przez ramię, aby na niego spojrzeć.
– Powinienem zapytać cię, kiedy spotkamy się, aby wspólnie popracować czy jak?!
Uznałam, że to idealny moment, żeby zabawić się w szarady, więc dłoń ułożyłam w kształt słuchawki telefonu.
– Zadzwoń do mnie! – krzyknęłam dla pewności.
– Ale nie mam twojego numeru! – odkrzyknął. – Poza tym kto w dzisiejszych czasach do siebie dzwoni?!
Nie mógł widzieć jak przewracałam oczami, ale te jego filozofie na temat 'dzisiejszych czasów' były tak śmieszne, że nie mogłam ich nie lekceważyć.
Gdy usiadłam na zajęciach z zaawansowanej statystyki, mój telefon zawibrował na stole. (Używałam go jako kalkulatora). Zobaczyłam, że to zaproszenie do znajomych na fejsie: Beckett Callahan.
Zaakceptowałam je po chwili, a wtedy od razu przyszła wiadomość.
Beckett Callahan: Tak to się robi w dzisiejszym świecie!
Beckett Callahan zmienił ci nazwę
Gdy spojrzałam na jaką zobaczyłam:
Miss Algorithms
Nie mogłam nie odwdzięczyć się tym samym, więc zmieniłam jego nazwę na Chaos King
Wysłał mi gifa jak ktoś pluje wodą.
Miss Algorithms: gify nie są passé?
Chaos King wysyła zdjęcie
Beckett zatem wysłał swoje zdjęcie śmieając się do rozpuku.
Dałam mu lajka w dół.
A on skwitował to kolejnym pytaniem.
Choas King: To jak? Kiedy się widzimy?
Przełknęłam gulę w gardle.
Miss Algorithms: A może najpierw wymyślmy jakiś pomysł?
Chaos King: A co z burzą mózgów? Nie możemy spotkać się na burzę mózgów?
Miss Algorithms: traktujesz to bardzo poważnie....
Miss Algorithms: dlaczego?
Chaos King: zajebiste te zajęcia!
Choas King: w końcu mogę się wykazać swoją kreatywnością!
– Panno Abernathy.
Podniosłam głowę znad telefonu. Wtedy zorientowałam się, że szczerzę się do ekranu.
– Jaki jest wynik? – zapytał profesor Treassure.
Nie miałam pojęcia.
Cholera!
#reguławyjątkuwatt
Gabigabworld_autorka - instagram I tiktok
gabigabworld - X
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro