Dzień Piąty
05.09.2020
SOBOTA
Mało pamiętałam z poprzedniego dnia. Sen wydawał się zlać z rzeczywistością. Jakim cudem spotkałam człowieka nieżyjącego już 11 lat?! Rozejrzałam się po pokoju. Byłam sama w pięknej sypialni. Wydawała się taka znajoma...
- Widzę, że moja księżniczka już wstała... - ten sam facet wszedł do pokoju
- Może i wstała, a może śni. Bo jak inaczej wyjaśni, że gada z 11letnim trupem
- Tak, że miała rację w 2009 i ja żyję - zaczął się śmiać - jak na ciebie patrzę, to tak jakbym patrzył w lustro. Jesteś do mnie strasznie podobna
- Przyznaj się, ile jeszcze miałeś romansów z młodszymi dziewczynami?
- Niechce mi się liczyć
- To nie licz. Ile lat miała moja mama, kiedy ją poznałeś?
- Ja miałem wtedy 45 lat, a twoja mama o 25 mniej.
- Spodziewałam się, że mniej, ale Michael, jakim cudem mam takie sczęście w życiu?
- Oboje mamy... Zaczyna się weekend, może gdzieś pójdziemy?
- Jak cię zobaczą to oboje nieżyjemy. Ty za pozorantkę, ja za bycie twoją córką
- Wiesz...myślę, że i Maja jest szczęśliwa, że jednak się tobę zajmę
- Zajmiesz?
- No. Zostały ci dwa lata do pełnoletniości. Czas się zabawić. Od teraz, przez najbliższe dwa lata robisz co chcesz
- Michael, ja nic nie chcę. Jesteś tu i to mi starcza. Jesteś właśnie tym co trzyma mnie przy życiu. Nie tylko mnie. Wszystkich z tej szkoły
- Wasze szczęście trzyma przy życiu mnie
- Nie mów tak...
- Aduś... Kiedyś umrę. To jest pewne... Kocham cię, ale... Chcę wkońcu zobaczyć się z Mają
- Też chciałabym ją zobaczyć, ale Maja nie żyje, więc nie możemy jej spotkać...
Po moich słowach zerwał się na równe nogi i pobiegł do jednej z szaf. Zaczął tam grzebać
- Mam
- Co?
- Maja mi to dała - trzymał w ręku naszyjnik
- Ładny, ale po co kobieta, daje facetowi naszyjnik?
- Chodziło o ciebie... Miałem dać Ci go na 18 urodziny...
- Jak dla mnie, to niemusisz mi nic dawać. Już starcza, że jesteś...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro