Rozdział 9
[1222 słów]
Nawet gdy wróciłem do domu, towarzyszyło mi to samo uczucie. Byłem rozbity, cały czas chcąc rezygnując ze wszystkiego. Moja motywacja do wcześniej przygotowanego planu malała z każdą minutą, a wręcz zastępowało ją poczucie winy. Czułem się jak ostatni śmieć, chcąc rozwalić czyiś związek w imię tak naprawdę własnej wygody.
Spojrzałem w lustro i nie widziałem tam siebie. Odbicie nie ukazywało tego wesołego i pełnego nadziei Jimina, jakim byłem jeszcze niedawno. Wypełnionego tęsknotą do czegoś, co tak naprawdę nigdy nie będzie do niego należeć. Czekającego na swoją drugą połówkę, która w razie niepowodzeń czy krzywdy, byłaby u jego boku. Teraz wiem, że... To nie jest moja bajka, albo raczej... Nigdy się nawet nie zaczęła.
Widząc ten szczery uśmiech, nie potrafiłem go zniszczyć. Szkoda tylko, że oni musieli zniszczyć ten mój. Jednak nie mam o to żadnej pretensji, po prostu nie potrafię mieć. Tyle uczuć ile przelewałem na swój nadgarstek z każdym dniem, tyle ważyła moja miłość? Czy faktycznie można pokochać kogoś, kogo nigdy się nie znało?
Prychnąłem na te wszystkie myśli. Chyba serio zaczęło mi już odbijać od tej samotności. Sam stworzyłem obrazek, w którym było miejsce tylko na same pozytywne aspekty mojej przyszłości. Jakbym pędzel maczał tylko w pastelowych barwach, unikając tych ciemniejszy, które mogłyby świadczyć o jakimś niepowodzeniu. Jednak teraz jakby ktoś podmienił mi farby, a ja głupi tego nie zauważyłem. Choćby tego, że życie nie ma wyłącznie dobrych scenariuszy i nie wszystko idzie po naszej myśli.
Dlatego odpuszczam... Nie będę rozwalał ich szczęśliwego związku. Jednak... Chce mieć go jako przyjaciela, bo mimo wszystko nawet jeśli pojawił się dopiero teraz, to już wyrył się na moich kartach historii i nie umiem go tak po prostu wyrzucić. Poza tym nie chce tracić tego króliczego uśmiechu, który i mnie potrafi ucieszyć.
Może to i boli, aczkolwiek wiem, że to będzie dobra decyzja. To chyba jednak jest miłość, prawda? Poświęcić swoje dobro nad dobrem kogoś innego, by był szczęśliwy. Teraz mogę się nazwać nieszczęśliwym romantykiem.
Westchnąłem ciężko, wyciągając z niewielkiej szafeczki maść. To dzięki niej rana na pewno szybciej mi się zagoi i niedługo będę mógł chodzić bez bandaża. Jedynie co to będę zmagał się ze skutkami swojego działania. Gdyż blizna na pewno mi już nie zejdzie, choć w sumie zawsze mógłbym zrobić sobie tatuaż w tym miejscu. Przecież mój soulmate i tak do mnie nie pisze, więc tusz od maszynki zastąpi mi ten, który powinien łączyć nas oboje.
Trochę to tragiczne, ale jak widać tak musi być. Przynajmniej go poznałem, wiem jakim cudownym mężczyzną jest i jak pomaga innym. To powinno mi starczyć. Jak to mówią, jak kogoś kochasz, daj mu odejść. Dlatego też nie zamknę go w złotej klatce fałszywego szczęścia, ale dam mu żyć, jak on chce. Niech tylko pozwoli mi, uczestniczyć w swoim życiu jako jego przyjaciel. Obiecuję, że o nic więcej nie poproszę...
Teraz to serio musiałem sobie ogarnąć jakieś hobby. Gdyż nie miałem ochoty teraz zostać płaczliwą nastolatką, która zaraz będzie przechodzić etap cięcia się mydłem w płynie, bo świat jest okrutny, gdyż nikt jej nie rozumie... Albo w najgorszym wypadku skupię się tylko na studiach i nauce, a potem dla odmóżdżenia będę oglądał filmiki na yt o słodkich kotkach czy pieskach... To też jakiś plan...
Aktualnie nabrałem ochoty, by zjeść coś słodkiego, coś co będzie zawierało dużo czekolady. W międzyczasie obejrzeć jakąś bardzo dobrą komedie, która nie będzie miała żadnego wątku romantycznego! Choć może horror byłby lepszy? O już wiem, pudełko lodów czekoladowych oraz dobry slasher to brzmi jak idealnie spędzony czas.
Przebrałem się więc w coś wygodniejszego niż ulubione dżinsy, by pójść do kuchni. Wyciągnąłem, z ostatniej szuflady zamrażalki, dobrze zakamuflowane niewielkie opakowanie lodowych przysmaków i podreptałem ponownie do swojego pokoju. Uruchomiłem laptopa, na szybko szukając jakiegoś polecanego filmu. Nie musiał być to klasyk, zwłaszcza, że jakoś mnie one nie pociągały. Nie wie czemu, ale zawsze nie przepadałem za tymi hołubionymi produkcjami. Wszyscy uważają je za największy dorobek historii gatunku, a jak dla mnie były średnie i nie wywoływały większych emocji, jak u innych. No cóż czasami tak bywa. Don't judge me.
I w sumie znajdując pierwszy lepszy film, gdzie zaciekawił mnie jego opis, włączyłem go. Wziąłem laptopa na łóżko, gdzie od razu przykryłem się puchatym kocem i sięgnąłem po pudełko z lodami.
I na jakiś czas to było rozwiązanie moich problemów. Oczywiście wiedziałem, że nie ucieknę od nich, ale czasami trzeba powiedzieć stop i odciąć się od wszystkiego, co nas przytłacza. Chwilowa ucieczka nie jest zła i niestety na pewno też nie sprawi, że nagle każdy kłopot rozwiąże się sam. Jednak ponownie podejście do niektórych tematów z chłodniejszą głową, jest o wiele lepsze, niżeli gotowanie się od środka i dosłowny płacz nad swoją niedolą, gdy nie masz już siły myśleć.
W międzyczasie dostałem też sms od Yoongiego, czy dotarłem bezpiecznie do domu. I nie powiem od razu się uśmiechnąłem, bo zawsze miałem kogoś, kto się o mnie martwił i dbał o mnie, pomimo swojego życia. Odpisałem mu na szybko, że żyje i nie musi się martwić, a na dowód dołączyłem zdjęcie lodów, gdzie w tle znajdował się włączony horror.
I najwidoczniej ucieszyła do wiadomość zwrotna ode mnie, bo zaraz napisał, że mi zazdrości, gdyż dzisiejsze wykłady to jakaś katorga. Jednak dobrze zrobiłem, wychodząc do domu, bo nie dość, że na chwilę oczyściłem swoją głowę, to jeszcze nie muszę cierpieć na salach wykładowych. Jakiś plus z tego wszystkiego wyszedł i jak dobrze, że nie sprawdzają obecności na tego typu zajęciach.
Popisaliśmy jeszcze chwilę, ale potem już kontakt się urwał, więc podejrzewałem, iż Yoongi zaczął robić notatki, albo nie daj Boże profesorka zabrała mu telefon. Choć jednak bardziej obstawiam przy pisaniu, bo on to umie się dobrze kamuflować, a dodatkowo jest bardzo pilnym uczniem.
Lecz porzucając dalsze rozważania, wróciłem do filmu. Nie był, aż tak fajny jak w opisie, aczkolwiek dało się przeżyć. Bohaterowie nie przekonali mnie do siebie na tyle, bym ubolewał nad ich śmiercią. Dlatego naszła mnie myśl, by może wrzucić kolejny film na ruszt, zwłaszcza, iż nie była zbyt późna godzina, a ja i tak nie miałem, co robić.
I powiem szczerze przeglądanie kolejnego stosu horrorów, niemalże wyssała całą moją chęć do czegokolwiek. A tu nie ma jak obejrzeć, bo trzeba mieć wykupione konto premium, a tam player ładuje się 10 lat. Czy nawet w tak zwykłej kwestii życie musi się obracać przeciwko mnie? I znowu pewnie skończę z jakimś średniakiem, który będzie kolejną "zapchaj dziurą", nic nie wnosząc do mojego życia.
Jednak podczas szukania, mój telefon ponownie tego dnia zawibrował. Będąc przekonany, że to mój przyjaciel, chwyciłem urządzenie do ręki. Po odblokowaniu jednak nie widziałem numeru przyjaciela. Gdy tylko do mojego mózgu dotarła informacja od kogo jest sms, aż zapowietrzyłem się z wrażenia.
Nie byłem gotowy na wiadomość od Jungkooka, to się zadziało tak szybko, że zapomniałem jak się nazywam. No dobra... Nie przesadzajmy. Lecz fakt faktem nie byłem przygotowany na to wydarzenie.
"Hey, jeśli oferta z tą kawą dalej jest aktualna, to akurat w sobotę będę miał czas na spotkanie"
I nawet nie wiedział, jak tym jednym zdaniem ponownie wywrócił mój świat do góry nogami. Szczerze nie sądziłem, że uzyskam w najbliższym czasie odpowiedź na moją propozycje. A nawet byłem odrobinę przekonany, że w ferworze walki Jungkook zapomni o tym, albo odezwie się za spory kawał czasu.
Niemniej jednak ucieszyłem się, że mi odpowiedział. Aczkolwiek musiałem pamiętać... Mam być tylko jego najlepszym przyjacielem i nikim więcej.
"Jasne, o której Ci pasuje?"
/////
Yaho~!
Ehhh znowu mi się umarło... Ale przyznam się szczerze, że w ostatnim miesiącu nie miałam do niczego głowy... Najpierw ból związany z wyrwaniem zęba, to była istna masakra! Nie polecam... A niedługo później okazało się, że wyszedł mi pozytywny test na koronawirusa i to już był totalny cyrk...
Dlatego moi drodzy po swoim doświadczeniu z tym paskudztwem, wręcz błagam uważajcie na siebie, a przede wszystkim dbajcie o swoje i zdrowie innych! Pijcie dużo ciepłej herbatki, ubierajcie się cieplutko (zwłaszcza, że no majówka nas rozpieszcza </3 ). Bo nic bardziej mnie nie cieszy, jak zdrowe i szczęśliwe herbatniczki ❤️❤️
Trzymajcie się cieplutko, pamiętajcie, że bardzo Was kocham i do następnego~! ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro