Rozdział 12
[1950 słów]
Czas biegł nieubłaganie i tak zanim się spostrzegłem, od spotkania do spotkania staliśmy się prawdziwymi przyjaciółmi. Czułem, że znajduje w nim oparcie i mogę mu wszystko powiedzieć. No... prawie wszystko, bo niestety tej najbardziej trapiącej rzeczy nie jestem w stanie przed nim z siebie wydusić. A może właśnie powinienem?
Nie, nie, nie... Obiecałem sobie w końcu, że łączy nas przyjaźń i nic więcej. Dlatego powinienem przestać kierować swoje myślenie na te tory... Ale to nie takie proste, jak mi się zdawało. Choć bardzo bym tego chciał...
Tak naprawdę ranię tym tylko siebie, wbijając sobie coraz więcej igieł w, i tak już, zbolałe serce. Aczkolwiek jego szczery uśmiech potrafił przykleić na nie plaster i głupi chciałem wierzyć, że on zapobiegnie destrukcyjnego końcowi. A tak naprawdę jeszcze bardziej ciągnął mnie na dno.
To dziwne uczucie zawieszenia na dosłownie polu minowym, do niczego nie prowadzi. Boje się iść na przód, by znowu nie zostać zranionym, a jednocześnie mam ochotę biec przed siebie, nie bacząc na konsekwencje. Choć nieważne co się stanie... Jedynym poszkodowanym będę i tak tylko ja.
Definicje, które określały mój stan psychiczny, jak i fizyczny, łączą się ze sobą, bo nie potrafię powoli odróżniać bólu między tymi zagadnieniami. To zabawne, jak coś co nie jest materialne, potrafi zadać taki cios.
Chciałbym się cieszyć z tego wszystkiego. W końcu mój soulmate jest obok mnie, radosny, szczęśliwy... Ale nie ze mną.
To nie mnie łapie za rękę...
To nie mnie całuje na dzień dobry...
To nie mi mówi, że mnie kocha...
To nie ze mną... planuje swoją przyszłość...
Po raz kolejny zamykając się w swoim pokoju, po naprawdę udanym spotkaniu, łzy lecą mi dosłownie same z siebie. Gdyż świadomość przedstawia mi okrutne obrazy. Jak właśnie osoba, która powinna mnie kochać, teraz przytula się do kogoś innego, wyznając mu swoje uczucia...
Powinna? Powinna mnie kochać? Nie... Nie ma takiego obowiązku. Soulmate jest narzucany z góry, ale czemu? Czy odgórne zmuszanie kogoś do uczuć jest czymś dobry? Nie jest... To podłe i okrutne... Jednak... dla osób, które nie umieją żyć w otwartości towarzyskiej, daje to nadzieję, że nie będą sami do końca życia, że ktoś je pokocha mimo wszystko. I właśnie mi taką nadzieję zabrano. A wręcz w okrutny sposób wyrwano ją z moich rąk.
Człowiek bez uczuć jest jak pusta książka. Każdy doskonale wie, że powinna być zapisana od góry do dołu wieloma przeżyciami. Lecz co gdy ta książka zalewana jest litrami cierpienia? To wtedy nie lepiej, by była właśnie pusta?
Chciałbym choć raz... Chciałbym być na miejscu tamtego chłopaka, gdy Jungkook przytula go z miłością...
💌 💌 💌
Zanim się obejrzałem do z zimy zrobiła się wiosna, a z wiosny lato. A to przyniosło za sobą fale upałów, którą naprawdę ciężko było przeżyć. Wraz z Yoongim i Hoseokiem postanowiliśmy wybrać się na basen, choć ostrzegłem ich od razu, że jeśli zaczną zachowywać się jak dwa gołąbki, to jeden z nich tego dnia zakończy swój żywot pod wodą.
Choć musiałem im przyznać jedno, naprawdę starali się, aż tak nie afiszować się swoją miłością w mojej obecności. Zwłaszcza ostatnio, gdy miałem jeszcze większego doła, który ciągnął się w sumie od walentynek.
Pewnie to dlatego, że latałem z Jungkookiem po sklepach w poszukiwaniu najlepszego prezentu oraz odpowiednich słodyczy, bo ja się okazuje, jego chłopak miał uczulenie na czekoladę. Nie powiem współczuje, bo przecież czekolada to dar od niebios! Co jednak nie zmienia faktu, że bolało to niemiłosiernie, widząc jak uroczy jest Jungkook, jak się starał i w ogóle był tak bardzo kochany, że musiałem się uszczypnąć, by zobaczyć czy faktycznie ten człowiek istnieje.
Ale powracając... Umówiłem się z chłopakami w punkt 10:00, mając nadzieję, że zanim dotrzemy na miejsce nie rozpłyniemy się. Myliliśmy się i to nie wiedzieliśmy, jak bardzo. Był w sumie ranek, a słońce już stwierdziło, że będzie robiło z ludzi skwarki.
Dlatego gdy dotarliśmy, czuliśmy się, jakbyśmy właśnie już wyszli spod prysznica, więc nie muszę nikomu mówić, jakim pędem zrzuciliśmy z siebie ubrania, by zaraz zanurzyć się w chłodnej wodzie.
Niedawno też rozbudowywali to miejsce, robiąc z niego dosłownie aquapark. Przez co jeszcze więcej osób przychodziło tu spędzić wolny czas. Jednak był środek tygodnia, więc jedynymi osobami, które się tu kręciły były niewielkie grupy nastolatków. Co powiedzmy sobie szczerze, jest o wiele lepsze niż piski i wrzaski mały dzieci i ich rodziców.
Zajęliśmy sobie leżaki, kładąc na nich ręczniki i zaraz wraz z Hoseokiem biegliśmy do najbliższego basenu. Zaś Yoongi patrzył na nas, jak na niewychowane małolaty. Zawsze tak miał, był zawsze oazą spokoju, zaś Hobi całkowitym jego odwrotnością. Miał zbyt dużo energii, ale jak to mówią, przeciwieństwa się przyciągają. Ważne, że razem byli naprawdę zgodną i dobrą parą.
Zanurkowanie w basenie to było coś, czego mi było trzeba. Nagle człowiek zapomniał, jaki upał panuje dookoła i cieszył się chwilą.
- Wynurzasz się, jak jakaś mała syrenka. Gdzie twój ogon? - Usłyszałem głos przyjaciela, gdy odrzuciłem głowę do tyłu.
- Zostawiłem w domu - odparłem, śmiejąc się. Po chwili dołączył do nas Yoongi, wchodząc do wody powoli, jakby się na coś czaił. Jakby to powiedział Hoseok "czai się jak kot".
W dobrym towarzystwie czas płynie w przyjemnym rytmie. Wygłupialiśmy się, korzystaliśmy z atrakcji jakie oferowano, aż w końcu poszliśmy coś zjeść w barze na terenie basenu.
- Co bierzecie? - spytałem, gdy u mnie walczyły frytki wraz z zapiekanką.
- Zastanawiam się nad hamburgerem - odpowiedział mi, stojący obok Yoongi, który równie z zaciekawieniem przyglądał się szyldowi z ofertą.
- To nie lepiej wziąć w zestawie z frytkami?
- Wiesz kochanie, że tyle nie zjem, zwłaszcza, że chyba nie widziałeś ich porcji. Są ogromne.
- To najwyżej ja je zjem. A ty Jimin?
- No właśnie zastanawiam się między frytkami, a zapiekanką. Chyba, że weźmiemy z Yoongim na pół ten zestaw. Ja wezmę frytki, a ty hamburgera, co ty na to?
- No i to ja rozumiem.
- W końcu najlepsze psiapsi - zacząłem karykaturować niektóre nastolatki.
- Normalnie wstyd w wami przychodzić - zaśmiał się Hoseok, gdy widział, jak z Yoongim się wygłupiamy.
- I tak z nami byś wychodził.
- Bo nie mam wyjścia.
- Oż ty - po chwili dostał od nas w ramię, a ten tylko się śmiał.
- Dobra dobra, zajmijcie stolik, a ja pójdę zamówić.
Też tak zrobiliśmy, wybraliśmy jeden z wolnych stolików, dalej od basenu, bo żaden z nas nie chciał mieć pływającego jedzenia. Gdyż wierzcie mi, co chwilę ktoś wskakiwał do wody.
Rozsiedliśmy się na krzesełkach, czekając na swoje jedzenie, które po niecałych 10 minutach zostało nam zaserwowane pod sam nos. Ten kto lubi fast-foody wie, jak na sam zapach ślinka już cieknie i jak w tym momencie brzuch zaczyna grać najlepsze serenady.
Od razu zabrałem się za jedzenie swojej porcji, porywając się w wir rozmów o naszych głupotach, kolejnych serialach, czy dalszych planów na wakacje. Zwłaszcza, że Yoongi miał iść na swoje pierwsze lekcje pianina.
- Czy to nie Jungkook?
Spojrzałem za wzrokiem przyjaciela i jak na rozkaz zacząłem się dławić. Czy to sen? Czy jawa? bo ja już sam nie wiem. Akurat dzisiaj, gdy chciałem w pełni się wyluzować, musieliśmy trafić na niego?! Jeszcze w takim miejscu?!
Odwróciłem się z powrotem do chłopaków, próbując odkrztusić, co mogłem. A oni od razu też mi pomogli, klepiąc mnie po plecach.
Przez te kilka sekund kiedy na niego patrzyłem, widziałem jego gołą klatkę piersiową i oh my god. Nie dość, że jego twarz jest u jakiegoś super modela, to jeszcze ma kaloryfer? Boże czemu ty mnie nienawidzisz tak bardzo? Co ja w poprzednim życiu zrobiłem, że mnie tak każesz?
- Mamy się stąd ewakuować? - z moich myśli wyrwał mnie Hoseok.
- Co? Nie... Nie będziemy uciekać... Zwłaszcza, że jest moim przyjacielem, więc no... to by było...
- To czemu nie pójdziesz się przywitać? - Yoongi oparł się o krzesło z założonymi rękami.
- Skarbie nie pogarszaj sytuacji...
- W końcu to jego...
- Tak tak wiem Yoongi, nie musisz nic mówić...
- Długo masz zamiar jeszcze się tym katować?
- A pozostaje mi coś innego? Nie mam tyle szczęścia co wy.
- Jimin... Tu nie chodzi, czy masz szczęście, czy nie... Ale chcesz tak do końca życia to ciągnąć?
Nic nie odpowiedziałem, bo co miałem? Yoongi miał racje, już ostatnio chodziłem przybity i raczej nie miałem co liczyć na jakiś cud w tej kwestii. Jednak to wszystko było takie trudne. Nigdy bym nie zapomniał, bo jak nie moja pamięć, to oni by mi to w bolesny sposób przypominali. W sumie robią to codziennie, w końcu czuję to na swoich ustach.
- Nie wiem... Nie jestem jeszcze w stanie nic z tym zrobić - przyznałem szczerze.
- Wiemy, jak jest Ci ciężko, ale musisz się nad tym w końcu zastanowić, bo jedyną osobą jaką krzywdzisz jesteś ty sam... Oni robią to fizycznie, a ty siebie psychicznie...
- Wiem... Ale nie potrafię... Po prostu... Poczułem to, gdy go zobaczyłem. Bez pisania na nadgarstku, wiedziałem, że to musi być mój soulmate.
Przyjaciele spojrzeli po sobie, nie wiedząc już co mi powiedzieć. Wiem, że chcieli pomóc, zawsze się o mnie troszczyli. Gdy mój soulmate nie odpowiadał, śmiali się, że pewnie jest bardzo wstydliwy albo że jeszcze nie umie pisać. Oczywiście wszystko było utrzymane w miłym tonie, bo nie chcieli mnie obrazić.
- Dobra dzisiaj mieliśmy się wyluzować, więc koniec gadania na poważne tematy - całą sytuacje ochronił Hoseok, zaraz zarzucając nas żartami, byśmy przestali myśleć o mojej nieprzyjemnej sytuacji życiowej.
I chyba właśnie to nam pomogło, bo atmosfera się rozluźniła. Choć wiem, że będę musiał nad tym poważnie pomyśleć, ale to nie dzisiaj. Dzisiaj liczy się zabawa.
Teraz już mogliśmy spokojnie dokończyć nasze posiłki i chwilę odpocząć, bo jak to każda mama powtarza, nie idzie się od razu do wody po jedzeniu.
💌 💌 💌
Im bardziej czegoś unikacie, tym większe prawdopodobieństwo, że na to w padniecie. Taka upierdliwość tego świata. Chciałem być jak najdalej Jungkooka, zwłaszcza, że dopatrzyłem się, że nie jest tu sam.
Przyszedł ze swoim chłopakiem, który nie szczędził sobie czułych gestów w stronę Jungkooka. Łapał go za rękę albo dawał całusy przeważnie w policzek. No przepraszam bardzo, ale wzrok sam mi gdzieś go próbował odnaleźć, tak jakoś z automatu.
Jednak w pewnym momencie zniknęli mi na dłuższy okres czasu z oczu, więc przestałem na to zwracać uwagę. Chociaż nie sądziłem, że będę musiał stanąć z tym twarzą w twarz, gdy wraz z chłopakami poszliśmy zjeżdżać z zjeżdżalni.
Wtedy wpadliśmy na nich. Czekali w kolejce. Zerknęli w naszą stronę, gdy tylko nas usłyszeli i no teraz już nie będę miał jak się kryć. Jedynie co mogę teraz zrobić, to na szybko wciągnąć trochę brzuch i udawać, że wyglądam jak Pamela Anderson, ale bez cycków.
Jungkook od razu do mnie pomachał, a ja ochoczo odwzajemniłem gest. Przywitaliśmy się z parą i zamieniliśmy ze sobą kilka słów, zanim nie nastała ich kolej. Widać było, że chcieli zjechać razem, lecz pracownik, który akurat wtedy pilnował, rozdzielił ich, mówiąc, że zjeżdżać można tylko pojedynczo.
Nie powiem, w końcu jakieś małe zwycięstwo. Jednak ono szybko ono przeminęło, bo jego chłopak zrezygnował z zabawy, mówiąc, że za bardzo się boi zjechać sam. Nie wiem, ile dokładnie miał lat, aczkolwiek wyglądał na kogoś w podobnym wieku do nas i mogło się to zdawać dziwne, że się boi, bo nie ma czego. Jednak każdy ma swoje fobie i nie mnie w to wnikać.
Przez co Jungkook przepuścił nas w kolejce, sam chyba rezygnując. W sumie się nie dziwię, na jego miejscu też bym tak zrobił.
Od tamtej pory dosłownie wpadaliśmy na siebie za każdym możliwym razem, a to na basenie z falami, a to w saunie. Jak jakieś fatum. Znaczy nie powiem, miło się oglądało wyćwiczony brzuch i klatkę piersiową, te silne ramiona... Oj Jimin stop...
Tak czy inaczej, do końca dnia nie było możliwości, by na nich nie wpaść. Miało to swoje dobre i złe strony. W sumie jak prawie wszystko na tym świecie.
To mnie tylko utwierdziło, że kiedyś trzeba przeprowadzić ze sobą poważną rozmowę, a potem ustalenia, inne niż obecne, przedstawić drugiemu zainteresowanemu. Tylko pytanie... Czy będą inne ustalenia?
/////
Witam wszystkie moje kochane herbatniczki~! ❤️
Wiem, że nie spodziewaliście się mnie tutaj! W sumie ja z resztą też xD
Bardzo długo mnie tutaj nie było, jednak wiele się podziało. Od problemów z pracą, po wrócenie do starego hobby (czyli cosplayu), aż do pracy nad kanałem na yt. Niemniej jednak brakowało mi pisania, mimo że wena pojechała sobie na długie wakacje. Nie jestem w stanie zagwarantować regularnej pracy co tydzień, ale chciałabym chociaż raz w miesiącu coś napisać. Zwłaszcza, że w mojej głowie narodził się nowy pomysł już rok temu.
Dlatego z tego miejsca przepraszam Was za moją nieobecność (i za mankamenty w tym rozdziale, muszę na nowo się odnaleźć ><)...
oraz bardzo dziękuję za troskę i pisanie do mnie miłych słów. Jestem za to niewiarygodnie wdzięczna i nie wiecie, jak bardzo miło mi na serduszku, wiedząc, że mimo wszystko nie jestem tu obojętna❤️
Życzę Was słodziaki dużo dobrego, uważajcie na siebie, pijcie dużo i dbajcie o siebie.
A ja z herbatką w dłoni odmeldowuje się~!
Do następnego~! ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro