Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

[1300 słów]

Jeśli to sen to nie mam najmniejszej ochoty się budzić, bo właśnie w tej chwili Park Jimin oddał swojemu soulmatowi swój pierwszy pocałunek. Najpierw jednak musiało to do mnie dotrzeć, co się w ogóle dzieje, gdyż alkohol znacznie spowolnił moje racjonalne myślenie. 

Czy żałuje? Nie, absolutnie. Nawet jeśli miałby to być pierwszy i ostatni nasz pocałunek, to chciałem, by trwał jak najdłużej. Dlatego otrząsnąłem się i delikatnie sam zacząłem poruszać swoimi ustami, oddając pocałunek. Robiłem to ostrożnie, bo naprawdę nie chciałem go spłoszyć. 

Wiem, że to co robiłem było złe, aczkolwiek jak mogłem odmówić? Tym bardziej jak sam wszystko zainicjował i całował moje usta tak wspaniale...

- Faktycznie twoje usta są miękkie - wyszeptał, zaraz po tym jak polizał moją górną wargę i uśmiechnął się niewinnie. 

Zaś ja poczułem na swoich policzkach niesamowity gorąc, więc podejrzewam, że wyglądałem jak dojrzały pomidor. Ile ja bym wcześniej dał, by choć raz usłyszeć takie zdanie z jego ust w moim kierunku. Było to tak seksowne, a jednocześnie słodkie widząc ten jego uśmiech. 

- Chyba nie powinienem tyle pić - przyznał, by zaraz zaśmiać się cicho i odsunąć się delikatnie - bo robię złe rzeczy.

- Ale... podoba mi się taki zły Jungkook - palnąłem prawdę bez namysłu.  A on tylko spojrzał na mnie ponownie, po czym poczułem palce na swoich wargach. 

- Nie kuś demonie ty - ponownie się zaśmiał.

"Chciałbym bardziej Cię kusić" od razu pomyślałem, jednak chyba byłem na tyle trzeźwy, by nie mówić tego na głos. A może właśnie szkoda? Czasami niewypowiedziane wcześniej słowa bolą dużo bardziej niż te, które się powie.

Chciałbym zasmakować jeszcze raz jego delikatnych warg, poczuć tą namiętność, nawet jeśli nie trwała zbyt długo. Czemu to nie ja pojawiłem się wcześniej w twoim życiu, czemu tak bardzo unikałeś ze mną kontaktu, skoro teraz nie miałeś oporów mnie pocałować? Co zrobiłem źle? Tak wiele pytań i żadnych odpowiedzi...

Nie wiem, jaki powinien być najlepszy scenariusz tego wszystkiego, niestety większość z nich przyprawia mnie o nieprzyjemne kłucie w sercu albo nagle jakby ktoś wykręcił mi wnętrzności we wszystkie możliwe strony. Czuję się, jakbym dotknął nieba, a jednocześnie spadł w czeluści najgorszego piekła. Nie tak to sobie wyobrażałem, nie tego chciałem. 

Czemu nie mogę być robotem bez uczuć, którego nie interesuje, kto ma jakie intencje wobec innych? Wtedy... po prostu byłoby mi łatwiej... Zapomnieć o wszystkim, zresetować się całkowicie.

Chciałem być tylko dla kogoś ważny, by mój soulmate budził się w przyszłości obok mnie szczęśliwy. Bym mógł kogoś przytulić, powiedzieć szczerze te dwa słowa, a teraz mam wszystkiego dosyć. Nie chce już płakać, nie chce już cierpieć, więc proszę... niech mi ktoś w końcu pomoże...

💌 💌 💌

Gdy było już grubo po 3 w nocy, każdy już dosłownie leżał na materacu w domku. Nikt nie wiedział dokładnie gdzie, a tym bardziej z kim wylądował w jednym pokoju. Ja jednak do tej pory wytrzeźwiałem na tyle, by nadal siedzieć na werandzie. Mimo że cały krajobraz był spowiany ciemnością, to mała lampka na przy drzwiach dotrzymywała mi towarzystwa. 

Na dworze nie było zbyt zimno, ale siedziałem okryty puchatym kocem, miałem przez to jakiś zalążek komfortu. Poziom alkoholu w mojej krwi znacznie się obniżył, przez co znowu zacząłem trzeźwo myśleć. Nie podobało mi się to. Zwłaszcza, że coraz bardziej dochodziło do mnie to co się stało.

Gdyby Jungkook chciałby być ze mną, to nie byłby w związku. Dlatego tak naprawdę w ogóle o mnie nie myślał w kategoriach głębszych relacji, niż stosunki przyjacielskie. A to niemiłosiernie bolało. W czym jestem gorszy? Co jest ze mną nie tak? 

Poczułem, jak łzy zbierają mi się w oczach, jednak nie chciałem dać im wypłynąć, ścierając je najszybciej jak się da. Niestety to wcale nie pomagało, a wręcz przeciwnie. Podejrzewam, że to wszystko będzie na zasadzie "alkohol nas połączył, ale rzeczywistość rozdzieliła". 

Nie mogę mieć do nikogo pretensji. Nie mogę nikogo winić. Nie mogę zrobić tak naprawdę nic, bo czy jakakolwiek walka ma sens? Jakbym mógł rozbijać szczęśliwy związek, dla zaspokojenia moich własnych pragnień? Powinno mi wystarczyć to, że on jest szczęśliwy, a nie rozpaczać nad sobą... prawda? Chciałbym w to wierzyć, tylko nikt nie sprawi, że to przestanie boleć. 

Ten rodzaj bólu jest chyba gorszy niż ten fizyczny, który przeżywałem w związku ze zdradą mojego soulmate'a. Nie sądziłem, że się tak da. Przez co znowu stoję przed dylematem, czy najlepiej będzie odciąć się od tego wszystkiego i powolutku ratować swoje zbolałe serce, czy trwać w tym dalej jako przyjaciel, bo na nic więcej nie będę mógł liczyć. 

Najgorsza jest nadzieja, która popycha mnie w złe strony. Mogłaby zdechnąć, może wtedy bym poczuł ulgę w tym wszystkim. Chyba będę musiał poważnie z Jungkookiem porozmawiać i obrać jakąś ścieżkę. To wszystko jest nie fair do każdego z nas... Do mnie, do Jungkooka i jego chłopaka. Jak tylko zbiorę się w sobie, to zaproponuje spotkanie na neutralnym gruncie, byśmy sobie to wyjaśnili. 

Wiem, że takie rozmowy nigdy nie są proste. Wiem, że będzie oboje nas to dużo kosztować. Jednak rozmowy są potrzebne, nawet jeśli zakończą coś dla nas bardzo ważnego. Domki z kart prędzej czy później same runą pod wpływem delikatnego podmuchu wiatru. A wtedy będzie to bardziej boleć, niż jeśli utnie się to wcześniej. 

Westchnąłem głęboko, ponownie próbując zatrzymać łzy. To było naprawdę ciężkie, by to wszystko przeżyć. Zwłaszcza, gdy jestem sam. W towarzystwie jeszcze potrafię utrzymać swój firmowy uśmiech, choć jest mi coraz ciężej z tym. Aczkolwiek nie mam zbyt przyjemnej sytuacji, by udawać, że wszystko jest w porządku. A z drugiej strony człowiek nie chce nikogo martwić, bo przecież poradzi sobie sam. 

Ch*ja prawda! Nie poradzi sobie, ani sam ani z kimś, chyba, że zna ktoś sposób na wyrwanie sobie serca, to wtedy może się uda. 

Frustracja, złość, smutek, rozczarowanie, płacz, chęć schowania się, niemoc, brak motywacji i mógłbym tak jeszcze dużo dłużej wymieniać, choć co to da? Nic... Życie jest jednak do bani. Gdzie jest przycisk "ESC", jak go człowiek potrzebuje na już?

Zawody miłosne są takie pojebane... Lepiej faktycznie od razu wyrwijcie mi serce, wtedy się uspokoję... 

Wiem, że ta noc nie będzie końcem mojego cierpienia, ale przynajmniej w tym dniu tylko ona jest jego świadkiem.

💌 💌 💌

Zanim wróciliśmy do domu, zjedliśmy wszyscy razem śniadanie. Jungkook zachowywał się normalnie, jakby nic się nie stało, więc na ile mogłem sam, grałem w jego grę. Teraz to nie wiedziałem, czy powinienem z nim o tym porozmawiać, czy też w ogóle pamięta, co się wczoraj wydarzyło. 

Szczerze to nawet się boję zapytać o to, bo jeśli nie pamięta, to wprowadzi go to w niezłe zakłopotanie albo nawet doprowadzi do kłótni. Czego najbardziej się obawiam w tym momencie. Co prawda obiecałem sobie, że i tak z nim porozmawiam, jednak najpierw muszę poukładać wszystkie puzzle, by mówić z sensem.

Nie przełknąłem zbyt wiele, jednak sprawiałem wrażenie, że jem cały czas, a to też wdawałem się w rozmowę z Hobim, który pomimo ostrej imprezy wyglądał jak młody Bóg. Każdy wygląda, jak po huraganie albo jakby nie spał kilka dni, a Hoseok tryska energią. Co z tym chłopem jest nie tak? 

Moja głowa bolała od nadmiaru analiz, niedopowiedzeń, czy jakichkolwiek myśli. Najszybsza i niezwykle kusząca opcja to było wyskoczenie przez okno, kończąc wszystkie cierpienia. Musiałbym być wtedy bardzo egoistyczny... A może powinienem? Kto mi zabroni być samolubny? 

Dobra Jimin przystopuj trochę... 

Zebraliśmy się dopiero po 14:00, ale cóż w tym dziwnego, jak niemalże wszyscy wstali dość późno. A też nie mieliśmy zamiaru siedzieć na głowie gospodarza do wieczora. Oczywiście pomogliśmy mu ogarnąć cały domek, zanim każdy pojechał w swoją stronę. W końcu tak liczną grupą było znacznie szybciej, niż sprzątanie w pojedynkę. 

W domu od razu poszedłem pod prysznic, chcąc zmyć z siebie cały odór alkoholu z poprzedniej nocy i nieco się orzeźwić. Jednak jak na złość, moja głowa podsuwała mi wspomnienia z poprzedniego wieczoru. Były tak wyraźne, jakbym właśnie oglądał film na telewizorze. 

Byłem tak tym sfrustrowany, że niemalże uderzyłem pięścią o Bogu ducha winne kafelki. Tak to właśnie jest, jak kocha się kogoś, kto jest w związku. Boli to niemiłosiernie...


/////

Witam swoje kochane herbatniczki ❤️

"Czasami niewypowiedziane wcześniej słowa bolą dużo bardziej niż te, które się powie" 
Z tą konkluzją chce Was zostawić, bo niestety takie coś może zniszczyć Wam wiele rzeczy, jak również spustoszyć Wasze uczucia. Szczera rozmowa bez tajemnic zawsze jest najlepszą opcją i mimo że się boicie, to nie żałujcie niczego. 

Po każdej burzy przyjdzie słońce... a ja właśnie teraz czekam na swoje słońce...

Kocham Was serduszka moje drogie, bądźcie szczęśliwi, dbajcie o siebie. I do napisania już niedługo... Mam nadzieję, papa ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro